Żołnierze I Samodzielnej Brygady Spadochronowej lądują w holenderskim Driel

Polscy spadochroniarze do dziś uchodzą za bohaterów w małym holenderskim miasteczku. Co roku w rocznicę lądowania odbywają się uroczystości z okazji wyzwolenia tego skrawka Holandii przez Polaków.
Polscy spadochroniarze do dziś uchodzą za bohaterów w małym holenderskim miasteczku. Co roku w rocznicę lądowania odbywają się uroczystości z okazji wyzwolenia tego skrawka Holandii przez Polaków.
20 września 1944 roku podkomendni generała Stanisława Sosabowskiego lądują w Holandii w ramach największej operacji powietrzno-desantowej II wojny, Market Garden

Po upadku Francji na terenie Szkocji z oficerów i części podoficerów 2 Brygady Strzelców rozpoczęto organizowanie Kanadyjskiej Brygady Strzelców. Brygada miała zostać uzupełniona ochotnikami z Kanady. Ostatecznie do tego nie doszło i brygadę w sierpniu 1940 roku przemianowano na 4 Brygadę Kadrową Strzelców. Dowódcą jej został Stanisław Sosabowski.

Sosabowski postanowił ze swej brygady utworzyć pierwszą w historii Wojska Polskiego jednostkę spadochronową. Powstał ośrodek szkoleniowy w Largo House zwany "małpim gajem", w którym prowadzono szkolenia, natomiast skoki spadochronowe odbywały się na lotnisku Ringway: "Gdy przyjdzie chwila, jak orły zwycięskie spadniecie na wroga - mówił na ćwiczeniach w Szkocji 23 września 1941 gen. Sikorski - i przyczynicie się pierwsi do wyzwolenia naszej ojczyzny. Jesteście odtąd Pierwszą Brygadą Spadochronową..."]. Tym samym gen. Sikorski nadał brygadzie oficjalną nazwę i pozostawił ją do swej wyłącznej dyspozycji.

Hasłem brygady było "Najkrótszą drogą!", co znaczy, że jako pierwsi powrócą do Polski tą właśnie drogą - na spadochronach. Wszyscy w brygadzie wierzyli w to głęboko, od dowódcy do najmłodszego żołnierza. Dowódcę zaś - jako znakomitego fachowca - wysoko cenili także Brytyjczycy, zwykle niechętni obcokrajowcom. We wrześniu 1943 gen. Browning, wysoki oficer brytyjskich wojsk powietrznodesantowych, złożył płk. Sosabowskiemu wręcz niezwykłą propozycję: zaproponował mu objęcie dowództwa brytyjsko-polskiej dywizji spadochronowej.

Brygada liczyła wówczas ok. tysiąca żołnierzy. Resztę - 11 tysięcy - mieli stanowić Brytyjczycy, a płk Sosabowski miał otrzymać automatycznie awans na generała. Sosabowski odmówił. 15 czerwca 1944 płk Sosabowski awansował do stopnia generała brygady.

Polscy spadochroniarze w miasteczku Driel nad Renem [1]
(fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 37-585-17)

W pierwszych dniach sierpnia przyszła wiadomość o wybuchu powstania w Warszawie. W brygadzie wszyscy byli gotowi do lotu nad Warszawę, jednak rozkazu do startu ze strony Brytyjczyków nie było, zarówno z przyczyn politycznych, wojskowych, jak i technicznych. Wraz z upływającymi kolejnymi dniami powstania narastała w Brygadzie atmosfera buntu, którego zarzewie w kilku kompaniach generał musiał gasić swoim autorytetem.

Ostatecznie Brygada wzięła udział w największej w II wojnie światowej operacji powietrznodesantowej sprzymierzonych. Polacy skakali pod Driel naprzeciw Arnhem, na przeciwległym, południowym brzegu Renu. Tak przewidywały rozkazy, które nakazywały też natychmiastową przeprawę, aby pójść z pomocą okrążonym Brytyjczykom.

Z powodu błędnego wywiadowczego rozeznania nie zastano spodziewanego tam promu i z konieczności zdobycia innych środków przeprawowych desant odbył się dopiero z dwudniowym opóźnieniem co udaremniło efekt zaskoczenia Niemców. W istniejącej już sytuacji posłanie w bój 1. SBS nie miało właściwie sensu. Ponad półtora tysiąca polskich spadochroniarzy nie mogło już przechylić szali ani odwrócić nieuchronnej klęski.

21 września skakała pod Driel jedynie część brygady z gen. Sosabowskim, bo reszta nadleciała dopiero za trzy dni i lądowała w dość odległym Grave. Polscy spadochroniarze zdani byli tylko na broń osobistą, gdyż artyleria przeciwpancerna brygady odleciała w pierwszym dniu operacji rzutem szybowców wraz z Brytyjczykami i walczyła pod Arnhem u ich boku do końca, ponosząc ogromne straty, haubice zaś miały nadejść morzem.

Okrążeni pod Driel, odpierali niemieckie ataki i jedynie talentom dowódczym generała i wielkiej bitności żołnierzy zawdzięczać można, iż polskie kompanie jeszcze dwukrotnie forsowały Ren na zaimprowizowanych łódkach, bo istniejący tam prom został zerwany i spłynął w dół rzeki. W ostatniej fazie bitwy - nocą z 25 na 26 września - Polacy osłaniali odwrót niedobitków brytyjskich spadochroniarzy z 1. DPD - do końca. Straty 1. SBS sięgnęły blisko 40% stanów osobowych tych oddziałów, które walczyły pod Arnhem i Driel.

Jednak "sąd" nad generałem odbył się już wcześniej, bo 24 września w Valburgu, podczas odprawy z wyższymi dowódcami brytyjskimi. Gen. Sosabowski przekonywał ich, że bitwę można jeszcze wygrać, jeśli forsowanie rzeki podejmą większe siły 30 Korpusu wraz z 1. SBS, ale Brytyjczycy nie chcieli już walczyć. Uznali bitwę za przegraną i chcieli jedynie wycofać się z "twarzą". Potrzebny był też kozioł ofiarny, którego można by obarczyć winą za niepowodzenie.

Wybrali generała Sosabowskiego. Sprawa wyglądała na ukartowaną z góry. Znali jego wybuchowe usposobienie i starali się go sprowokować - co też się udało. Oburzenie polskiego generała uznano za niedopuszczalną krytykę brytyjskiego marszałka i generałów. To wystarczyło. Tym bardziej że niepokorny Polak miał rzeczywiście rację. Po powrocie brygady do Anglii gen. Sosabowski został 2 grudnia 1944 wezwany do szefa Sztabu Generalnego, gen. Stanisława Kopańskiego.

Ten zakomunikował mu, że Brytyjczycy życzą sobie, aby oddał dowództwo brygady, tłumacząc to trudnościami dalszej współpracy z generałem, a nawet sugerowali osobę następcy. Gen. Kopański bez wahania poparł "życzenia" Brytyjczyków. Pisemne odwołanie się gen. Sosabowskiego do prezydenta RP również nie odniosło skutku. Prezydent Władysław Raczkiewicz nie próbował nawet wyjaśnić sytuacji ani bronić polskiego, tak zasłużonego oficera.

Rozkazem z 27 grudnia 1944 1. SBS została odebrana jej twórcy i dowódcy, a gen. Sosabowskiego mianowano inspektorem Jednostek Etapowych i Wartowniczych. Za bitwę pod Arnhem został odznaczony jedynie Krzyżem Walecznych. 31 maja 2006 - Beatrix, królowa Holandii przyznała generałowi pośmiertnie Medal Brązowego Lwa.

Oprac. na podstawie artykułu z Wikipedii,

autorstwa

, udost. na licencji CC-BY-SA 3.0

Zobacz zdjęcie w zbiorach NAC

Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia