11 listopada 1918 roku nie działo się na Górnym Śląsku nic nadzwyczajnego. Był zimny poniedziałek i szczyty w Beskidach pokryły się śniegiem. Wieści z frontów wojny światowej wciąż były przerażające. Poległo ponad 10 mln żołnierzy. Niemcy, ale też inne kraje, dotknął kryzys gospodarczy. Europa stanęła przed widmem głodu. W śląskich miastach brakowało ziemniaków, papieru, odzieży, środków czystości. Mycie rąk zalecano trocinami namoczonymi w lizolu.
Polska prasa na Górnym Śląsku w listopadowych wydaniach żyła wciąż wystąpieniem posła Wojciecha Korfantego w parlamencie niemieckim: „Powiadacie, że do Prus Polacy żywią niezgłębioną nienawiść... Nie, Panowie, inne uczucia napełniają nam serca dla systemu pruskiego: uczucia pogardy. Mamy szacunek dla narodu niemieckiego, który brał udział we wszystkich wielkich ruchach umysłowych Europy. (…) W ostatnich dziesiątkach lat stał się on najmitą narodowego przemysłu pruskiego, a narodowym przemysłem Prus jest wojna zaborcza”.

O Polsce tak wtedy mówił Korfanty: „Nie żądamy ani piędzi ziemi niemieckiej. W zgodzie z punktem 13. prezydenta Wilsona żądamy z wszystkich trzech zaborów zjednoczonej Polski z dostępem do morza, z wybrzeżem polskim, zamieszkałym przez ludność bez wątpienia polską. Żadne sztuczki statystyczne nie zdolne są zataić prawdy, że w Prusach Królewskich całe lewe wybrzeże Wisły włącznie do półwyspu Hel jest zamieszkane przez ludność polską. Co do Gdańska, przyznajemy, że jest to miasto niemieckie. Jeśli kongres pokojowy miasto to wcieli do Polski - a spodziewamy się tego - to Gdańsk spotka ten sam los, co wiele innych enklaw obcojęzycznych (…). Żądamy polskich powiatów Górnego Śląska, Księstwa Poznańskiego, Prus Królewskich”.
Gdy mówcy zwrócono uwagę, że myli parlament niemiecki z przyszłym kongresem i z tej trybuny nie można żądać oderwania niemieckich obszarów, poseł Korfanty ripostował:
„Sądzę, że nie można urazić uczuć niemieckich, jeżeli się żąda polskiej ziemi dla Polski”.
Gustaw Morcinek odebrał telegram
Najszybciej do odrodzonej Polski powrócił Śląsk Cieszyński. Szybciej niż Kraków. Już 19 października 1918 roku społeczność polska powołała tu całkowicie niezależną Radę Narodową dla Księstwa Cieszyńskiego, jako tymczasową władzę. Jej prezydium tworzyli: ks. Józef Londzin, dr Jan Michejda i Tadeusz Reger, sekretarzem był Paweł Bobek. Słynny wiec niepodległościowy, który odbył się w Cieszynie 27 października 1918 roku, legitymował tę władzę. Polacy na Śląsku Cieszyńskim chcieli żyć i pracować w odrodzonej Polsce. Tę swoją wolę wyrażali wcześniej także na wiecach ludowych w Orłowej i Boguminie (dziś te miasta przynależą do Czech). 30 października Rada Narodowa formalnie ogłosiła objęcie władzy państwowej i proklamowała przynależność Księstwa Cieszyńskiego do wolnej Polski. „To historyczny dzień dla Śląska Cieszyńskiego” - pisał „Górnoślązak”, pismo poświęcone sprawom Polaków na Śląsku.