[Rozmowa z Jurijem Felsztinskim, rosyjskim historykiem] - Rosja się rozpadnie

Tomasz Plaskota
Jurij Felsztinski, rosyjski historyk mieszkający w Stanach Zjednoczonych
Jurij Felsztinski, rosyjski historyk mieszkający w Stanach Zjednoczonych Fot. Tomasz Plaskota
Cena, którą Putin zapłaci za atak na Ukrainę, będzie podobna do tej, którą zapłacił Hitler, rozpoczynając II wojnę światową. Ceną był upadek Niemiec – mówi Jurij Felsztinski, rosyjski historyk mieszkający w Stanach Zjednoczonych, autor i współautor książek o działalności rosyjskich służb specjalnych. W sierpniu ukaże się w Polsce jego książka pt. „Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036”.

Obserwując stan rosyjskiej armii podczas wojny na Ukrainę, można dojść do przekonania, że współczesna Rosja jest państwem bardziej zdegenerowanym niż Związek Sowiecki. Zgadza się pan z tym stwierdzeniem? Jurij Felsztinski:
Problemem Rosji jest myślenie imperialne oraz kontrolowanie państwa i społeczeństwa przez tajne służby. Władimir Putin wielokrotnie ubolewał, że Związek Sowiecki rozpadł się w 1991 r. A ja uważam, że problemem jest to, że proces upadku nie zakończył się wtedy definitywnie.

Myślenie imperialne przestanie być problemem Rosji, jeżeli wojna na Ukrainie zakończy się dla niej klęską?
Porażki wojenne zawsze wywoływały w Rosji potężne zmiany. Po wojnie krymskiej zniesiono pańszczyznę, po wojnie japońskiej parlament stał się częścią systemu władzy, a po I wojnie światowej rozpadło się carskie imperium. Natomiast wojna w Afganistanie była jedną z przyczyn upadku Sowietów.

Jaki będzie los Władimira Putina po przegranej wojnie na Ukrainie?
Napadając na Ukrainę, Putin rozpoczął III wojnę światową. Cena, którą Putin zapłaci za atak na Ukrainę, będzie podobna do tej, którą zapłacił Hitler rozpoczynając II wojnę światową. Wtedy był to upadek Niemiec.

Ale czy rozpad Rosji będzie w interesie Zachodu i Stanów Zjednoczonych?
Jeszcze niedawno wszyscy chcieli mieć Rosję za przyjaciela i gospodarczego partnera. Nawet jeżeli relacje między państwami Zachodu a Rosją stawały się trudniejsze, nie wywoływało to głębszej refleksji nad dążeniami Putina. Teraz jest dla wszystkich jasne, że Rosja stanowi główne zagrożenie dla międzynarodowego pokoju.

Gazociąg Nord Stream 2 będzie realizowany?
Nie, to już historia.

W tym roku doszło do tajemniczych, nagłych śmierci kilku ważnych rosyjskich menedżerów z sektora paliwowego…
Zgony wiążą się z dużymi pieniędzmi wyprowadzanymi z Rosji. FSB zabija osoby, które mają wiedzę na temat miejsca ich przechowywania albo ukradły pieniądze. Podobna sytuacja, czyli transfery finansowe i tajemnicze zgony miały miejsce po puczu Janajewa, który przeprowadzono w sierpniu 1991 r.

Rezygnacja Zachodu z Nord Stream 2 wskazuje, że Putin, napadając na Ukrainę, postąpił nieracjonalnie.
Biorąc pod uwagę czynnik racjonalny, Putin nie musiał wywoływać tej wojny kontynuując politykę gospodarczą, której celem było tłoczenie rosyjskiego gazu do Europy. Jednak postrzegając Rosję jako państwo, w którym panuje racjonalna kalkulacja popełnia się błąd. Państwo rosyjskie i jej elity są irracjonalne. Działania podejmowane przez Putina są tak samo irracjonalne, jak decyzje Hitlera.

Władimir Putin jest ciężko chory – takie tłumaczenia pojawiają się w mediach. Mają dać nadzieję, że zastąpi go ktoś, kto przywróci pokój?
Dywagacje na temat kondycji i stanu umysłu przywódcy Rosji nie mają sensu. Dlaczego? Bo nie zmieniają rzeczywistości. Nawet jeżeli Putin zostanie odsunięty od władzy, Rosją i tak będzie kierować grupa ludzi wywodząca się z tajnych służb i resortów siłowych. Już w 2000 r. ludzie z KGB przejęli kontrolę nad państwem. Ten proces opisałem w książce pt. „Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036”, która ukaże się w Polsce w sierpniu.

Dlaczego w tytule jest 2036 rok?
Bo wtedy Putin – jak zapowiadał - odda władzę. W Rosji przez dwie dekady zbudowano system, w którym oficerowie bezpieki po przeniesieniu do rezerwy, obejmowali stanowiska państwowe, realizując politykę tajnych służb i przejmując kontrolę nad społeczeństwem. Oni nie cofną się przed żadnymi decyzjami i działaniami. Realizują rosyjski projekt podporządkowania reszty świata. Irracjonalny charakter Rosji wynika z wiary władz i większości społeczeństwa, że ich państwo nadal jest imperium. Putin w swoim mniemaniu nie popełnił błędu, ponieważ potrzebuje nie tylko Ukrainy, ale gra o wszystko.

Czym się kieruje?
Chęcią zbudowania mocarstwowej pozycji Rosji. W 1945 r. Stany Zjednoczone użyły przeciwko Japonii broni atomowej i stały się światowym mocarstwem. Putin kalkuluje analogicznie: użyje broni atomowej i Rosja stanie się światowym mocarstwem. Zgodnie z rosyjskim powiedzeniem: boją się, znaczy, że szanują. Rosjanie wiedzą, że brutalność wywołuje strach, a przez to zyskuje się większy szacunek.

Czy wśród osób bliskich Putinowi nie ma świadomości, że skutkiem wojny na Ukrainie może być rozpad Rosji?
Nikt tego nie widzi. Kierownictwo państwa jest przekonane, że żaden kraj nie przeciwstawi się atomowym groźbom Rosji. W 2007 r. na konferencji w Monachium Putin skrytykował ład międzynarodowy, który powstał po rozpadzie Związku Sowieckiego. Tłumaczył, że chce go zmienić, a jeżeli będzie powstrzymywany, rozpęta wojnę. Powtarzał, że Rosja mówi o swoich żądaniach, ale nie jest słuchana. Obecnie robi wszystko, by była słyszana i społeczność międzynarodowa zgodziła się na rosyjskie żądania terytorialne. Dlatego Putin rozpoczął wojnę, która miała być blitzkriegiem.

Jednak blitzkriegiem nie jest.
Założenie okazało się błędne. Zachód też się przeliczył. Panowało przekonanie, że Kijów zostanie zdobyty w tydzień, a wojna zakończy się w miesiąc. Najazdy na Czeczenię czy Afganistan też nie zakończyły się błyskawicznie, jednak nie wpłynęły na zmianę rosyjskiej polityki.

Dlaczego mimo to, co się dzieje na Ukrainie, nie doszło do zmiany rosyjskiej polityki?
W Rosji nie kalkuluje się, ilu żołnierzy zginie na wojnie. Im więcej osób straci życie, tym większe będzie znaczenie i cena zwycięstwa. Przekonanie, że Putin zakończy wojnę na Ukrainie ze względu na wysokie straty wśród własnych żołnierzy, jest naiwnością.

Podkreśla pan, że Władimir Putin chce rozszerzyć rosyjskie wpływy nie tylko na Ukrainę, ale i na inne państwa. Na razie słabość jego armii na to nie pozwala.
Nadal tak uważam. Wojna nie skończy się na Ukrainie, obejmie również inne terytoria. Stanie się tak, zanim skończą się działania wojenne na Ukrainie. Proszę nie zapominać, że Putin mówił o odbudowie Związku Sowieckiego, o rozwiązaniu NATO, a nawet o zainteresowaniu Europą Środkowo- Wschodnią. Podkreślał, że Rosja nie zgodziła się na rozpad Związku Sowieckiego.

Kto będzie następnym celem Rosji?
Mołdawia. Armia rosyjska zajmie Naddniestrze według scenariusza realizowanego w Donbasie. Na tym terenie mieszka wielu Rosjan i stacjonuje armia rosyjska. Kremlowska propaganda będzie zapewne twierdzić, że celem jest ochrona prześladowanej rosyjskiej ludności. Później możemy się spodziewać atomowego ultimatum, żeby NATO zrezygnowało z krajów bałtyckich.

Zachód odda Rosji państwa bałtyckie?
Nie sądzę.

Co wtedy zrobi Putin?
Użyje taktycznej broni jądrowej, która zostanie rozmieszczona w Donbasie. Natomiast rakiety strategiczne pojawią się na Białorusi. Potencjalny cel, czyli Ukraina został już wskazany przez Moskwę w depeszy rosyjskiej agencji informacyjnej TASS z 6 marca br. Polskę i Litwę jako cele ewentualnego ataku atomowego wskazał Aleksandr Łukaszenka. Broń atomowa pojawi się na Białorusi i w Donbasie i zostanie użyta wraz ze wzrostem kosztów wojny i liczbą ofiar. Społeczeństwo rosyjskie jest gotowe na taki scenariusz. Nie da się uniknąć tego dramatycznego scenariusza? Jeżeli Sojusz Północnoatlantycki nie przeciwstawi się rosyjskiej armii na Ukrainie, konflikt rozleje się na inne kraje. Celem Putina jest najpierw aneksja Ukrainy, a później dalsze rozszerzenie wpływów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia