Stan wojenny w Dąbrowie Górniczej. 40 lat temu zakończył się strajk w Hucie Katowice

Piotr Sobierajski
Opracowanie:
Dokładnie 40 lat temu zakończył się strajk w dąbrowskiej Hucie Katowice Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Dokładnie 40 lat temu zakończył się strajk w dąbrowskiej Hucie Katowice Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE ARC
Dokładnie 40 lat temu - 23 grudnia 1981 roku - zakończył się strajk w Hucie Katowice, będący sprzeciwem wobec poczynań ówczesnych władz PRL. Dziesięć dni wcześniej - 13 grudnia - Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, na czele z gen. Wojciechem Jaruzelskim, wprowadziła w Polsce stan wojenny. Wiele kopalń, hut i innych zakładów pracy rozpoczęło akcje strajkowe. Te, patrząc z perspektywy czasu historyczne już dziś, ale jakże ważne dla całego kraju wydarzenia, rozgrywały się także w Dąbrowie Górniczej, w Hucie Katowice.

40 lat od zakończenia strajku w Hucie Katowice

Już pierwszego dnia stanu wojennego w ponad pięćdziesięciu zakładach Śląska i Zagłębia rozpoczął się strajk okupacyjny. Poza kopalniami strajkowały również inne zakłady pracy, z Hutą „Katowice” na czele. Pierwsza próba przejęcia kontroli nad hutą i zduszenia strajku została podjęta 14 grudnia. Aresztowano 100 osób, ale strajk - zdawać by się wówczas mogło stłumiony - wybuchł z nową siłą ponownie. Pracownicy huty, tak jak i innych zakładów przemysłowych, żądali m.in. odwołania stanu oraz uwolnienia internowanych kolegów i koleżanek, a także wycofania oddziałów ZOMO z rejonu zakładów.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

Przez kilkanaście dni robotnicy huty niezłomnie strajkowali – powoli brakowało pożywienia. Jednak mogli oni liczyć na pomoc dąbrowian i swoich rodzin. Także kolejarze, którzy dostarczali węgiel do huty pozostawili od siebie podarunek – żywność dla kolegów z huty w ostatnim wagonie.

Huta Katowice była jednym z najdłużej strajkujących zakładów. Pod kombinat metalurgiczny nadjechały czołgi oraz wozy pancerne z uzbrojonym wojskiem i milicjantami. Zadecydowano, że w pokojowy sposób wszyscy opuszczą teren Huty Katowice.

Kilkudziesięciu ze strajkujących aresztowano, 200 zwolniono dyscyplinarnie, a dwóch zginęło. Jako powód śmierci wskazano samobójstwo. W hucie jednak w oficjalną wersję ich śmierci nikt nie uwierzył. Strajk w Hucie Katowice był jednym z najdłużej trwających protestów w grudniu 1981 roku. Trwał on od 13 do 23 grudnia.

Tak wspomina tamte czasy Zbigniew Kupisiewicz, w latach 1977-81 elektronik w Hucie Katowice w Dąbrowie Górniczej. Sygnatariusz Porozumienia Katowickiego, członek władz związkowych. Założyciel i pierwszy redaktor naczelny niezależnego pisma „Wolny Związkowiec”, do stycznia 1981 r. oddelegowany do pracy w „Solidarności” i redakcji „Wolnego Związkowca”. W styczniu 1981 r. - organizator I Ogólnopolskiego Zjazdu Redaktorów Prasy Związkowej w Dąbrowie Górniczej (na którym powołano Agencję Prasową Solidarności AS). W dniach 13-23 grudnia 1981 r. podczas strajku w hucie członek Strajkowego Kolegium Redakcyjnego „Wolnego Związkowca”.

- Internowania uniknąłem przypadkiem. Wieczorem 12 grudnia 1981 r. byłem z żoną w hotelu robotniczym, ale ok. godz. 21:30 poszliśmy do wynajętego mieszkania, które znajdowało się w Ząbkowicach, gdzie była zameldowana tylko moja żona (ja miałem meldunek w hotelu robotniczym). Później dowiedziałem się, że już ok. godz. 22:00 przyjechali po mnie funkcjonariusze. Tam mnie nie zastali, a że nie znali adresu żony, więc wysłali inną grupę do moich teściów do Katowic, a wcześnie rano następnego dnia do Przyrowa, gdzie mieszkali moi rodzice. W hotelu urządzili typowy „kocioł”. Opuścili to miejsce dopiero po moim aresztowaniu - relacjonuje tamte wydarzenia Zbigniew Kupisiewicz.

Jak wspomina rano 13 grudnia 1981 r. uznał, że najbezpieczniejszym miejscem będzie Huta „Katowice”. Przypuszczał, że może być obstawiona przez wojsko lub milicję. więc wydawało mu się, iż najbezpieczniejszym momentem do wejścia na teren zakładu będzie przełom zmian, gdy duża liczba ludzi wychodzi lub wchodzi do zakładu. Jego obawy okazały się na wyrost. Huta strajkowała, a na bramach dyżurowała straż robotnicza.

- Krótko po mnie przybyły do Huty Ola Trzaska, która od września 1981 r. wchodziła w skład redakcji, i Hanna Janiak. Do wieczora dołączyło jeszcze kilka osób. Wydaliśmy wtedy pierwszy numer strajkowy. W nocy ewakuowaliśmy się z redakcji do pomieszczeń na hali Wydziału Mechanicznego, przenosząc tam sprzęt, papier i archiwum. Podobnie postąpił Komitet Strajkowy. Uniknęliśmy dzięki temu poważniejszych strat w czasie ataku ZOMO na siedzibę redakcji i Komisji Zakładowej, które miało miejsce w poniedziałek – 14 grudnia 1981 r. W czasie akcji ucierpieli też ci spośród strajkujących, którzy zrezygnowali z udziału w strajku i przebierali się w szatniach. Po kilkudziesięciu minutach oddziały wycofano. Kilkadziesiąt osób aresztowano – wspomina Zbigniew Kupisiewicz.

Jak dodaje, początkowo w strajku uczestniczyło kilkanaście tysięcy ludzi, ale liczba ta zmniejszała się z dnia na dzień. W poniedziałek zwolniono ze strajku wszystkie kobiety (chociaż niektóre zostały dobrowolnie). Wiele osób opuściło hutę po wypłacie – 15 grudnia.

- W trakcie strajku, pomimo blokady, otrzymywaliśmy informacje z różnych zakładów regionu. Informację o wydarzeniach w KWK „Wujek” mieliśmy w kilka godzin po akcji milicji i wojska. Przyniesiono nam łuski po nabojach gazowych i po pociskach z pistoletu. Po wydarzeniach na „Wujku” ludzie zaczęli się zbroić w piki, style łopat i inne narzędzia, które można by było wykorzystać do obrony, wydziały zamieniliśmy w twierdze prawie nie do zdobycia. Ze względów bezpieczeństwa przenieśliśmy Redakcję i Komitet Strajkowy do pomieszczeń na Wielkich Piecach. To już był bastion. Wzmocniliśmy ochronę bram, płotów i budynków. Opracowano system przepustek i porozumiewania się. Działała poczta, przekazująca korespondencję od bram na wydziały i między wydziałami. Druga strona zrobiła to samo, otaczając całą hutę kordonem milicji i ZOMO ograniczając ruch pojazdów do i z huty. Zatrzymywano wszelkie dostawy żywności, aresztując tych, którzy próbowali ją dostarczać. W lasach ukryto czołgi i samochody opancerzone. Z samolotów i helikopterów zrzucano ulotki i robiono zdjęcia ludziom, którzy poruszali się po terenie zakładu. Zablokowano dostęp do budynku radiowęzła, który mieścił jednocześnie centralę telefoniczną – wspomina Zbigniew Kupisiewicz.

23 grudnia 1981 r. został zatrzymany na terenie huty, przewieziony do KM MO w Będzinie i Dąbrowie Górniczej, następnie przetrzymywany w Areszcie Śledczym w Katowicach. 5 stycznia 1982 r. - wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Katowicach skazany na 5,5 roku więzienia, w październiku 1982 r. został zwolniony ze względu na stan zdrowia.

Wprowadzony 13 grudnia 1981 r. stan wojenny w Polsce został zawieszony 31 grudnia 1982 roku, a zniesiony 22 lipca 1983 roku. W trakcie jego trwania internowano 10 tys. 131 działaczy NSZZ „Solidarność”, a życie straciło około 40 osób, w tym 9 górników z KWK „Wujek” podczas pacyfikacji górniczego protestu przeciwko ogłoszeniu stanu wojennego.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia