Honorowy obywatel Grudziądza, wielki pasjonat lotnictwa Czesław Szachnitowski nie pozwala zapomnieć o lotniczej, przedwojennej świetności miasta.
Za swoje oddanie lotnictwu otrzymał Statuetkę Dedala, przyznawaną tylko raz w roku tym, którzy wybitnie zasłużyli się popularyzacji polskich skrzydeł.
Pan Czesław wkroczył już w 100. rok życia, ale doskonale pamięta zdarzenia sprzed II wojny światowej. Stracił już wzrok. Nie może czytać i wracać do ulubionych książek oraz albumów. Przywołuje w pamięci nazwiska, daty i wydarzenia, o których nigdy nie powinniśmy zapomnieć.
Skąd tak znakomita znajomość samolotów przedwojennych? Sam zbudował mnóstwo modeli samolotów, m.in. ponad sto wojskowych, z okresu międzywojennego. Modelarstwo, zwłaszcza historyczne, to była jego pasja. Także szybownictwo (zdobył licencję pilota). Gdy stracił wzrok, nie mógł już objaśniać, jakie modele wykonał i przedstawiać historii poszczególnych samolotów.
Sprezentował je grudziądzkiemu muzeum, aby wszyscy mogli je obejrzeć i dowiedzieć się, jakie typy samolotów latały także nad Grudziądzem i stacjonowały na miejscowym lotnisku. Miał ponad 200 książek o tematyce lotniczej. Część z nich przekazał rodzinie, szkołom, bibliotece.
Słynna "Szkoła Orląt" powstała u nas
Czesław Szachnitowski wzruszony, ze Statuetką Dedala. Prosi: - Nie zapominajcie o lotniczej przeszłości naszego miasta!
(fot. Maryla Rzeszut/Gazeta Pomorska)
Nie mamy w Grudziądzu zbyt wielu śladów po Oficerskiej Szkole Lotniczej, zwaną "Szkołą Orląt". Przeniesiono ją do Dęblina dopiero w 1927 r. Przedtem istniała w Grudziądzu. Do chwili wybuchu wojny wyszkoliła ponad 980 pilotów i obserwatorów. - Na lotnisko przyciągały nas, młodych chłopaków, ćwiczenia lotników, szkolących się na różnych typach samolotów. Także pokazy walk lotniczych - tłumaczy pan Czesław.
- Pamiętny był rok 1932, kiedy to polscy, wybitni piloci Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura wygrali III Międzynarodowe Zawody Samolotów Turystycznych Challenge w Berlinie, 28 sierpnia. Na polskim samolocie RWD 6, lżejszym i lepszym od niemieckich czy francuskich - objaśnia. - Wielki sukces! Mazurek Dąbrowskiego zabrzmiał w Berlinie! Polski samolot z naszą załogą pobił wszystkie "Heinkle", owiane sławnymi wyczynami.
Poprzednie dwie edycje Challenge wygrali Niemcy. A w Berlinie, w 1932 r triumfowali Polacy! Oznaczało to, że kolejne zawody Challenge zorganizuje Polska.
A gdzie odbywały się treningi uczestników tych prestiżowych zawodów? W Grudziądzu! - Największe sławy lotnicze świata przybyły na nasze lotnisko - wspomina pan Czesław. - A my, zachwyceni, zza parkanu, od rana do wieczora obserwowaliśmy popisy pilotów w samolotach. Zapierało nam dech, gdy ćwiczyli efektowne, trudne ewolucje.
Było co podziwiać. - Samoloty musiały spełnić konkretne wymogi, m.in. miały składane skrzydła, a piloci ćwiczyli krótki start i krótkie lądowanie na minimalnej prędkości - objaśnia. - Wyglądało to tak: na stumetrowej odległości samolot na pełnym gazie wyskakiwał ponad 7-metrową bramkę. Przelatywał przez nią i lądował na krótkim odcinku. Ówcześni piloci mieli niesamowite umiejętności.
Od 1931 r. rozwijało się też w Grudziądzu lotnictwo sportowe. Na tym lotnisku, do czasu pobudowania, po wojnie, osiedla. Później kontynuowano tradycje lotnicze w Lisich Kątach
(fot. Archiwum Gazety Pomorskiej)
Czesław Szachnitowski podkreśla, że polscy piloci startowali na samolotach polskiej konstrukcji: - Sukcesy odnosili na samolotach będących rodzimymi rozwiązaniami. Byliśmy w tej dziedzinie pionierami. Niektóre projekty polskich inżynierów o wiele lat wyprzedzały rozwiązania stosowane na świecie. Nazwa RWD pochodzi od pierwszych liter twórców samolotu: Rogalski, Wigura, Drzewiecki. Były też inne, udane konstrukcje. Nasze licencje na samoloty eksportowaliśmy m.in do Turcji, Bułgarii, Finlandii, Estonii, Jugosławii.
Wielu słynnych pilotów szkoliło się w Grudziądzu, m.in. na Kursach Wyższego Pilotażu w Lotniczej Szkole Strzelania i Bombardowania. Z pilotów i obserwatorów stawali się pilotami samolotów myśliwskich. Do najbardziej znanych należą m.in. gen. Stanisław Skalski, płk Witold Urbanowicz, kpt Eugeniusz Horbaczewski.
- Wyczyny lotników z Grudziądza pozostają nieznane! - ubolewa pan Czesław. - A bili rekordy, także światowe. Chociażby płk Bolesław Stachoń, komendant Lotniczej Szkoły Strzelania i Bombardowania w latach 1929-32. Cóż to była za postać! Doskonały, wszechstronny pilot. Wcześniej był oblatywaczem i pilotem doświadczalnym. W latach 1925-26 przebywał w Polskiej Misji Zakupów w Paryżu. Będąc we Francji, kazał napełnić paliwem zbiornik samolotu SPAD i wystrzelił nim na wysokość 6 tys. metrów do góry, w 14 minut, bijąc światowy rekord!
MARYLA RZESZUT