"To był szok!" - eksplozja w Czarnobylu. Utajniony wybuch, setki tysięcy osób skażonych, ruska cola, a w Polsce toczyło się normalne życie

Ryszard Pawłowski & ML
W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej doszło do wybuchu o charakterze chemicznym. Wskutek wybuchu śmierć poniosło 31 osób (bezpośrednie ofiary wybuchu), od 4 tysięcy do ponad 200 tysięcy osób (w zależności od źródeł) wskutek przewlekłej choroby popromiennej.
W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej doszło do wybuchu o charakterze chemicznym. Wskutek wybuchu śmierć poniosło 31 osób (bezpośrednie ofiary wybuchu), od 4 tysięcy do ponad 200 tysięcy osób (w zależności od źródeł) wskutek przewlekłej choroby popromiennej. Jowita Niemczyk
W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 doszło do wybuchu w reaktorze bloku energetycznego numer 4 w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Sprawa została natychmiast utajniona przez komunistyczne władze. Przez kilka dni, mimo widma radioaktywnego skażenia, na ulicach pomorskich miast tętniło normalne życie. Informacje o wybuchu były szokiem…

Spis treści

O wybuchu w Czarnobylu napisano już tomy. Są poważne opracowania na temat specyfiki reaktora, jego wad technicznych i przyczyn wybuchu, jak i sensacyjne doniesienia o przebiegu katastrofy i akcji gaszenia oraz zabezpieczania reaktora. A sama akcja była spektakularna, co pokazuje znakomicie wybitny serial HBO „Czarnobyl”. Ze śmigłowców na płonący reaktor zrzucano tony piasku, glinu i dolomitu i ołowiu.

Załogi maszyn praktycznie nie były zabezpieczone przed promieniowaniem. Na dodatek para unosząca się z miejsca zagrożenia była ogromnym zagrożeniem dla ekip gaśniczych pracujących w elektrowni. Ile osób zginęło w katastrofie. Oficjalnie niewiele. Raptem 31, ale nawet 100 tysięcy osób zostało w mniejszym lub większym stopniu poszkodowanych przez wybuch. Zresztą dane, mimo upływu lat nadal pozostają w dużej mierze niejawne i są pilnie strzeżone przez putinowskich spadkobierców ZSRR.

Tylko statystyka

„Śmierć jednego człowieka, to tragedia, śmierć milionów to tylko statystyka” – powiedział Józef Stalin i jego słowa ci, którzy zarządzali akcją ratunkową, wzięli sobie do serca. Dlatego podczas gaszenia reaktora życie ludzkie się nie liczyło. Podobnie los tych, którzy zmagali się ze zdrowotnymi skutkami wybuchu przez następne dekady.

Wybuch w Czarnobylu jest też czarną kartą PRL. Informacje o nim zostały utajnione przez ekipę Jaruzelskiego. Komuniści liczyli, że informacje nie dotrą do Polaków. A ci niepomni katastrofy i potencjalnego radioaktywnego zagrożenia spędzali czas na świeżym powietrzu. Dopiero 28 kwietnia „Trybuna Ludu” poinformowała w małej notatce o „odnotowaniu przez nowozelandzkich naukowców nowej próby atomowej przeprowadzonej przez Francję na poligonie na Atolu Mururoa”. 30 kwietnia gazeta poinformowała o wystąpieniu „pewnego wycieku substancji radioaktywnych. W tym czasie o katastrofie mówiło już Radio Wolna Europa.

29 kwietnia komunistyczne władze podjęły zaś decyzję o podaniu dzieciom płynu Lugola w 11 województwach. 30 kwietnia akcję rozszerzono na cały kraj. Płyn przywożono do szkół, także na Pomorzu.

Lugola w akcji

Płyn Lugola, czyli wodny roztwór jodu i jodku potasu, miał za zadanie „nasycenie” tarczycy jodem do tego stopnia, że nie była ona w stanie przyjąć już kolejnych dawek. Oddajmy głos świadkom tamtych zdarzeń.

- Byłam wtedy kierowniczką administracyjną szkoły na gdańskiej Morenie – wspomina pani Iwona. - Informacje, że będziemy podawać dzieciom jakiś pojawiły się – o ile dobrze pamiętam – 30 kwietnia wieczorem. Przywieziono go karetkami. Dzieciaki stały w kolejkach do stołówki, gdzie każdy dostawał kubek do wypicia. Dla dzieci to była duża atrakcja. Lekcji nie było. Dopiero po kilku dniach mój starszy syn – rocznik 1973 – przyszedł do mnie i z poważną miną oznajmił, że nie będzie miał dzieci, bo wypił "lugolę", a poza tym jest skażony… Na pewno dzieci rozmawiały o tym na podwórkach. Dorośli byli w szoku. W szkole gościł też jeden z sekretarzy partyjnych. Odbyła się pogadanka z personelem, że dzieci nie należy straszyć, żadnego skażenia nie ma, towarzysze nad wszystkim panują, a "lugola" podawana jest tylko profilaktycznie.

- Pijcie dzieci, bo "lugola", to jest ruska cola – śpiewaliśmy na przerwach w szkole – wspomina Rafał Woliński z Gdańska (rocznik 1974). - Smakowało to ohydnie, jak jakiś cierpki sok z aronii ze starego słoika. My się dobrze bawiliśmy, ale pamiętam, że moja mama strasznie płakała. Zresztą, do tej pory mnie pyta, czy nie mam kłopotów z tarczycą.

Co zostało po Czarnobylu…

Trzeba – dla sprawiedliwości – zaznaczyć, że decyzje władz polskich dotyczące podawania płynu Lugola i późniejszej akcji informacyjnej ws. katastrofy stały w sprzeczności z zaleceniami towarzyszy z Kremla, by wszystko maksymalnie utajnić. To było jednak niemożliwe. O wybuchu mówiono m.in. szeroko w Radiu Wolna Europa… Czy faktycznie były jednak powody do obaw? Czy skutki wybuchu były niebezpieczne dla mieszkańców Pomorza?

Profesor Zbigniew Jaworowski, który w 1986 roku został członkiem Polskiej Komisji Rządowej ds. Skutków Katastrofy w Czarnobylu, twierdził potem, że decyzja o podaniu płynu Lugola była przedwczesna i przesadzona. W Polsce zapanowała po prostu panika.

Raport Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej wskazywał natomiast, że na raka tarczycy mogło zachorować po Czarnobylu nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi, jednak twardych danych nie ma. Jeśli były takie badania, spoczywają w rosyjskich archiwach. Z kolei dwie radzieckie endokrynolożki Walancina Drozd i Łarysa Astachawa udowodniły większą skalę zachorowań na raka tarczycy u białoruskich dzieci. I tak w przebadanej przy końcu lat 80. grupie przekraczającej 2 miliony dzieci znaleziono 80 takich przypadków, podczas gdy wcześniej, odnotowywano średnio dwa rocznie.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Turystyka

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia