Jest 1518 rok. 3 lutego księżniczka Bona Sforza d’Aragona wyjeżdża z Bari w południowych Włoszech, stolicy samodzielnego księstwa należącego do rodu Sforzów, i zmierza do Krakowa, aby poślubić króla Zygmunta I Starego. Koronację Bony Sforzy na królową Polski i jej zaślubiny zaplanowano na 18 kwietnia w katedrze wawelskiej. Trasa orszaku wiedzie m.in. przez Pszczynę. Tutaj wita ją Jan Turzo - w imieniu swoim i brata Aleksego, właściciela Pszczyny.
Skąd Turzonowie wzięli się na Śląsku? W 1517 r. książę cieszyński Kazimierz II - z powodu trudności finansowych - sprzedał ziemię pszczyńską za 40 tys. guldenów możnowładcy węgierskiemu, żupanowi spiskiemu, Aleksemu Turzo. Ten z kolei sprzedał ją swojemu bratu, Janowi Turzo. To zakończyło okres panowania Piastów na ziemi pszczyńskiej.
Utworzone zostało wolne państwo stanowe, jedno z wielu na ówczesnym Śląsku. Obejmowało Pszczynę, jako stolicę, Mikołów, Bieruń, a do 1536 r. także Mysłowice. Nim jego nabywcą zostanie Baltazar Promnitz, który zapoczątkował ponad 200-letnie panowanie tej rodziny w Pszczynie (1548-1765), przez 30 lat będą tu panowali Turzonowie.
Spiskie korzenie i herb taki jak Hencklów
Dziś mało kto pamięta, że rodzina Turzonów zarządzała śląskimi dobrami i miała wpływ na rozwój naszego regionu.
To węgierska szlachta. W XVI wieku był to jeden z najważniejszych rodów w Europie Środkowej. Ten ród wywodził się ze Spisza, czyli współcześnie z polsko-słowackiego pogranicza, choć wówczas była to ziemia między królestwami Polski i Węgier. Słowację zwano wtedy Górnymi Węgrami. Na Górny Śląsk Turzonowie przybyli z Krakowa. Choć legitymowali się węgierskim szlachectwem, na Śląsku byli uznawani za Polaków
- mówi dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki, historyk zajmujący się badaniem dziejów śląskiej arystokracji, związany z Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim.
Ciekawostką jest to, że Turzonowie byli prawdopodobnie blisko spokrewnieni z Hencklami, o czym pisze A. Kuzio-Podrucki w monografii „Henckel von Donnersmarckowie. Kariera i fortuna rodu”. Oba rody, ważne w dziejach Górnego Śląska, mają prawie identyczny herb: te same godła, ale różniące się barwami.
Pierwsza wzmianka o Turzonach pochodzi z XII-wiecznej płyty nagrobnej Ottona Turzo z wiedeńskiej bazyliki Braci Mniejszych (franciszkanów), a za najstarszych przedstawicieli rodu, którzy pojawiają się w przekazach historycznych, uznaje się dwóch urzędników królewskich: Ruprechta i Hugona Turzonów. Pierwsze pokolenia związane były ze Spiszem. W stolicy regionu, Lewoczy, pełnili ważne funkcje miejskich rajców i rychtarzy - dzisiejszych burmistrzów. Trudnili się kupiectwem w całej Europie i tak zgromadzili pokaźne majątki. Najważniejszy był dla nich szlak z Krakowa, przez Lewoczę, do Koszyc i dalej na południe i zachód.
Burmistrz Krakowa i nadzorca Wita Stwosza
Za twórcę potęgi rodu jest uznawany Jan II Turzo, który przejął kontrolę nad handlem cennymi kruszcami: miedzią, srebrem i złotem w całym Królestwie Węgier. Był obywatelem nie tylko Lewoczy, ale otrzymał też prawa mieszczańskie w Krakowie. W 1477 r. wybrano go na burmistrza Krakowa. Mało kto wie, że pełnił tu honorową funkcję nadzorcy budowy w kościele Mariackim nowego ołtarza, którego wykonawcą był słynny mistrz z Norymbergi, Wit Stwosz.
Jan II i jego syn, Jerzy III, założyli wspólnie z potężną rodziną Fuggerów spółkę, która trudniła się wydobyciem i handlem miedzią oraz srebrem z węgierskich kopalń. Szlaki handlowe, którymi transportowano towary, prowadziły m.in. przez Kraków i Śląsk. Nic dziwnego, że młodszy syn Jana II, Aleksy, który doglądał interesów rodzinnych na Węgrzech, podsunął pomysł kupna pszczyńskiego państwa stanowego.
- Pomysł był sprytny, ale z czysto biznesowych pobudek - mówi A. Kuzio-Podrucki. - Poprowadzenie szlaku handlowego przez Pszczynę z ominięciem komór celnych, m.in. w Cieszynie, dawało spore oszczędności. Dodatkowym atutem były dochody, jakie te dobra przynosiły. Niestety, trochę się przeliczyli i ostatecznie wpadli w długi. Do tego doszły poważne problemy na Węgrzech z odwiecznymi konkurentami - rodziną Batorych, z którą nieustannie walczyli o swoje interesy. To ta sama rodzina, która wydała Stefana Batorego, księcia Siedmiogrodu, w latach 1575-1586 króla Polski.
Aleksy prawdopodobnie nigdy nie był w Pszczynie, a zarząd dobrami powierzył młodszemu bratu, Janowi V. To on witał 10 kwietnia 1518 r. orszak mediolańskiej księżniczki Bony Sforzy.
Warto dodać, że za jego czasów Mikołów i Bieruń dostały prawo do urządzania jarmarków, a na pszczyńskiej ziemi zainwestował m.in. w hodowlę ryb. W 1548 r. zadłużone pszczyńskie dobra nabył biskup Baltazar Promnitz.
Trzy najpiękniejsze zamki Europy Środkowej
Rodzina wydała wielu biskupów. Jan V Turzo nosił przydomek Polonus, od 1506 r. był biskupem wrocławskim. Wspólnie z braćmi Stanisławem, biskupem ołomunieckim, i Zygmuntem, biskupem Waradynu, koronował w 1509 r. 3-letniego Ludwika Jagiellończyka na króla czeskiego. Król polski Jan I Olbracht korzystał z usług Jana w misjach dyplomatycznych. Polonus zmarł w 1520 r., a jego nagrobek ze śpiącą figurą biskupa jest przykładem pierwszego tego typu renesansowego dzieła na Śląsku. Zachował się do dziś we Wrocławiu.
Ród Turzonów, noszący dziedziczny tytuł baronów cesarstwa „von Bethlenfalva”, wymarł w XVII wieku: linia orawska - wraz ze śmiercią Emeryka w 1621 r., linia spiska - po śmierci Michała I w 1636 r. Pozostały po nich co najmniej trzy wspaniałe zamki na Słowacji: spiski - częściowo w ruinie, który obszarowo jest największy w Europie (pow. ok. 4 ha); zamek orawski - pięknie położony nad wiszącą skałą i w doskonałym stanie, oraz zwany bajkowym - zamek w Bojnicach.
Jadwiga Jenczelewska