Piękne, zabytkowe budowle regionu są najważniejszym świadectwem przeszłości oraz burzliwych dziejów tej ziemi i naszych małych ojczyzn. Jak wszystko, jedne miały trochę więcej szczęścia i - w lepszej lub gorszej formie - przetrwały do współczesności. Inne zmiotły z powierzchni ziemi wojny i przetaczające się w ich sąsiedztwie bitwy. Jeszcze inne co prawda ocalały - mimo różnych nawałnic i klęsk żywiołowych, ale i tak przepadły bezpowrotnie, bo były „nieprawomyślne”, np. należały do arystokratycznych rodów posługujących się niemiecką mową, więc pośpiesznie je burzono. Bo często jest tak, że gdy historia staje się narzędziem w rękach polityków, to wszystko, co nie pasuje do obowiązującej „li-nii”, najłatwiej zburzyć. Taki los spotkał wiele wspaniałych budowli na całym obszarze historycznego Górnego Śląska.
Niestety, bywa i tak, że wiele bezcennych obiektów, mi-mo że ocalały - nieubłagany czas powoli zamienia w ruiny, bo na ich odbudowę, a potem na utrzymanie, są potrzebne ogromne pieniądze i wielka determinacja historyków, inwestorów, właścicieli terenów, na których je zbudowano.
W 11. numerze „Naszej Historii” z listopada 2016 r. pisaliśmy o śląskich perełkach architektonicznych, które przepadły bezpowrotnie, m.in. Mały Wersal w Świerklańcu, pałace w Kopicach, Czekanowie, Reptach, w Bytomiu-Szombierkach i Miechowicach. Pozostały po nich nieliczne stare fotografie i współczesne grafiki, np. Mirosława Ogińskiego. Dzisiaj prezentujemy te budowle, które nie tylko szczęśliwie ocalały, ale także odzyskały urodę i świetność.
Nie sposób wyliczyć wszystkich, bo na szczęście jest ich niemało. Wymieniamy te o szczególnym historycznym znaczeniu dla dziejów Górnego Śląska lub z jakichś powodów charakterystyczne i ważne, m.in. jako przykłady działań konserwatorskich, a także szczególnie urodziwe, którym - mimo perturbacji - udało się przywrócić dawną świetność.
Budowle z krańców historycznego Górnego Śląska
Dwa główne obiekty usytuowane są na krańcach historycznego Górnego Śląska. Pierwszy to Zamek Piastów Śląs-kich w Brzegu, czyli Śląski Wawel, obiekt o podstawowym znaczeniu dla wszystkiego, co nazywamy śląskością. Murowany zamek powstał ok. 1296 r., ok. 1300 r. wzniesiono kwadratową, ceglaną wieżę, nazwaną później Wieżą Lwów, bo na jej zwieńczeniu znajdowały się kamienne lwy. Dolna część wieży, jako najstarsza część zamku, zachowała się do dziś. Niestety, kilkakrotnie niszczyły ten obiekt wojny i kataklizmy, a zarazem przywracano mu dawny splendor. Dziś jest na Opolszczyźnie, ale historycznie na obszarze Dolnego Śląska.
- Po przeciwnej stronie, czyli od wschodu - tuż za granicami Górnego Śląska - jest Szlak Orlich Gniazd, który miał chronić Królestwo Polskie przed Królestwem Czech - mówi dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki, historyk zajmujący się badaniem dziejów śląskiej arystokracji, związany z Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim. - Są tam trzy obiekty o szczególnym znaczeniu: Wawel, Jasna Góra i trzeci, niedaleko Olkusza, zamek w Pieskowej Skale, związany z historią Górnego Śląska. Ostatnimi arystokratycznymi właścicielami te-go zamku, którzy go odbudowywali dwa razy po tragediach: najpierw po wielkim pożarze w 1850 r., a później po zniszczeniach w czasie walk z okresu powstania styczniowego w 1863 r., był śląsko-małopolski ród Mieroszewskich. Koszty przywracania świetności zamku znacząco nadszarpnęły fundusze tej rodziny, co zmusiło ją do sprzedania budowli. Wreszcie - po wielu perturbacjach - została przeznaczona na cele publicznie jako własność Towarzystwa Akcyjnego Pieskowa Skała i udostępniona turystom.
Odbudowywać czy zostawiać tzw. trwałe ruiny?
Kolejne obiekty to: zamek w Bobolicach - także należący do systemu obronnego zachodniej granicy państwa od strony Śląska na Szlaku Orlich Gniazd; wieża zamkowa w Prud-niku - jedyna pozostałość po średniowiecznej twierdzy, którą strawił pożar w 1806 r.; zamek w Będzinie - średniowieczna warownia obronna wzniesiona przez Kazimierza Wielkiego również w systemie Orlich Gniazd; renesansowy zamek w Chudowie wzniesiony w latach 30. XVI w. przez szlachcica Jana Saszowskiego z Gierałtowic. Wszystkie są przykładami odbudowy, z reguły bardzo kosztownej, obiektów średniowiecznych lub wczesnonowożytnych.
Wśród historyków i konserwatorów takie działania budzą jednak sprzeczne odczucia. Pytają: czy warto odbudowywać obiekty, które tak dawno temu były zniszczone? Wielu z nich wolałoby zostawić je jako tzw. trwałą ruinę. Inni chcą je odbudowywać ze względu na znaczenie dla historii i regionu.
- Taka dyskusja toczy się między innymi wokół zamku w Siewierzu. Zamek w Chudowie też został tylko częściowo odbudowany - dodaje A. Kuzio-Podrucki. - Otwarte jest pytanie: czy odbudowywać obiekty o tak odległym rodowodzie? Ale trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. Pozostawienie tego wszystkiego jako ruiny też wydaje się bezsensowne, bo nadal ruiną musiałyby pozostać takie obiekty, jak Zamek Królewski w Warszawie. A jednak całe Stare Miasto wraz z Zamkiem jest jednym z niezwykłych przykładów kunsztu polskiej szkoły konserwatorskiej i rekonstrukcyjnej, a polscy znakomici fachowcy byli wykonawcami wielu tego typu udanych odbudów na całym świecie.
Potrzebne są wielkie pieniądze i ogromna pasja
Na szczęście jest sporo budowli, które nie tylko „wskrzeszono”, ale nabrały nowego blasku. Należy do nich m.in. pałac Kotulińskich w Czechowicach. W 2006 r. kupiła go firma Polplast. Rokokowy pałac został gruntownie odrestaurowany, wnętrzom oraz parkowi przywrócono dawną świetność i przekształcono go w czterogwiazdkowy hotel. Odbudowano też pałac w Boryni, pałac w Nakle Śląskim, należący kiedyś do Henckel von Donnersmarcków, a także przepiękny zespół pałacowo-parkowy w Pławniowicach znany jako pałac Balle-stremów, który należał do tego rodu w latach 1798-1945.
Część tych obiektów jest własnością samorządów, sporo należy do Skarbu Państwa lub pozostają w rękach prywatnych. Łączy je podstawowy problem - niedostatek finansów. Można powiedzieć, że stopień odzyskania splendoru zależy od pieniędzy i pasji właścicieli tych cennych i zarazem kosztownych w odbudowie zabytków. Ale udana rekonstrukcja zależy też od stanu, w jakim te obiekty znajdowały się w chwili rozpoczęcia odbudowy. Znakomitym przykładem jest zamek w Kamieniu Śląskim, który należał do rodziny św. Jacka Odrowąża. Było wiele powodów, aby - po pożarze - stał się już tylko trwałą ruiną. A jednak dzięki pasji arcybiskupa Alfonsa Nossola odzyskał dawną świetność i dziś jest jedną z najpiękniejszych budowli na Górnym Śląsku.
Odzyskane perełki znów cieszą nasze oczy
Podobnie było z zespołem klasztorno-pałacowym w Ru-dach koło Raciborza. Tu też ogromną rolę spełnił Kościół, który docenił znaczenie tych obiektów, inwestując własne środki, fundusze UE oraz ofiary sponsorów. Przykładem pa-sji jednego człowieka jest także wspomniany pałac w Pław-niowicach - ks. dr Krystian Worbs przejął go w stanie zagrażającym istnieniu, a dziś dzięki niemu obiekt tętni życiem.
Sporo budowli jest w rękach prywatnych, a wiele z nich dzięki swym właścicielom znów cieszy nasze oczy, np. zamek w Starych Tarnowicach, który z powodzeniem nazwać można Górnośląskim Wawelem - ze względu na odtworzone po prawie stu latach dawne krużganki na dziedzińcu.
Podobnie szczęśliwy los spotkał pałac w Izbicku: dziś jest tam hotel z luksusowym wnętrzem. Świetność odzyskał pałac Dietla w Sosnowcu. Jego wnętrza pokazują niezwykłą wyobraźnię, przepych, a może nawet rozrzutność dawnych właścicieli, którzy wznosili tak niezwykłe rezydencje.
Są też obiekty mniejsze, które można nazwać odzyskanymi perełkami architektury, np. niewielki pałac na północ od Kluczborka - w Maciejowie - niegdyś należący do rodu Henckel von Donnersmarcków; dziś jest własnością prywatną, a pieczołowicie odnowiony, mieści niewielkie muzeum wnętrz warte odwiedzenia.
Jednym z ciekawszych obiektów, który niedawno odzyskał zapierający dech w piersiach wygląd, jest zamek w Raci-borzu. Był pierwszą rezydencją Mieszka Plątonogiego, założyciela górnośląskiej linii Piastów, najdłużej żyjącej w Polsce, bo wygasła ona dopiero w 1706 r. To właśnie on był twórcą tego, co dziś nazywamy Górnym Śląskiem. Odrestaurowana zamkowa kaplica nazywana perłą gotyku śląskiego, jest niezwykłym dowodem wielkości i kunsztu średniowiecznych, gotyckich architektów. Właśnie tam zaczęła się historia Górnego Śląska i górnośląskich rezydencji. Ta kaplica ma takie samo znaczenie dla Górnego Śląska, jak francuska Sainte-Chapelle (Święta Kaplica) dla Paryża.