Wśród kilkunastu unikatowych zdjęć z lat okupacji, które Danuta Krajniak zachowała w zbiorach po swym ojcu, znanym inowrocławskim fotografiku i dokumentaliście Stanisławie Droszczu (1895-1953), jest też i ta fotografia. Intrygująca z uwagi na widoczny tam samolot transportowy o monstrualnie wielkich gabarytach.
Droszcz kopiował...
To znana i upubliczniona opowieść o tym, jak z początkiem okupacji treuhänder August Rostock zagarnął atelier Stanisława Droszcza, który w swym dawnym zakładzie został dalej szeregowym pracownikiem. Wśród klientów zakładu bywali niemieccy żołnierze przynoszący do wywołania zdjęcia wykonane na frontach, w koszarach, w obozach pracy itp.
Droszcz z narażeniem swego bezpieczeństwa niektóre rolki potajemnie skopiował i schował, a odbitki już po wojnie przekazał Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Plik zdjęć znalazł się także w posiadaniu rodziny, w tym i ta fotografia samolotu, którą niemieccy żołnierze wykonali na wojskowym lotnisku w Latkowie pod Inowrocławiem.
Na Stalina...
Co wiadomo o tym olbrzymie? To transportowy Messerschmitt Me 323 „Gigant”. Zarówno on, jak i jego wcześniejsza wersja szybowcowa Messerschmitt Me 321, powstały na zamówienie Ministerstwa Lotnictwa Rzeszy po przegranej bitwie o Anglię, kiedy Hitler zdał sobie sprawę, jakie znaczenie ma szybki transport ciężkiego sprzętu na pole walki. Me 321 oblatano w lutym 1941 r. i mógł on przewozić 20 ton ładunku lub do 200 uzbrojonych żołnierzy!
Jednak trudności z obsługą wielkich szybowców na ziemi i z ich holowaniem sprawiły, że konstruktorzy pod kierunkiem prof. Willego Messerchsmitta opracowali wersję samolotową 6-silnikową, zdolną do samodzielnego startu i lotu. Me 323 produkowano następnie w kilku odmianach i mogły one przewozić do 12 ton ładunku lub do 130 żołnierzy z pełnym ekwipunkiem.
Niemcy Me 321 i Me 323 wykorzystali na szerszą skalę od czerwca 1941 r. w wojnie z Rosją Sowiecką i na początku 1943 r. do ewakuacji okrążonych przez aliantów resztek Africa Korps generała Rommla. Ten wielki samolot (prekursor obecnych olbrzymów, jak np. C-5 Galaxy czy An-124 Rusłan) losów wojny nie odwrócił, ale w operacjach wojskowych wykazywał znaczną przydatność.
Oczywiście, jego gabaryty powodowały liczne kłopoty, np. trudności z wyniesieniem w powietrze (wykonywały tę operację trzy mocne Junkers 90!) i niezbyt duży zasięg lotu. Z tego drugiego względu do obsługi Me 323 potrzebne były lotniska pośrednie i takie właśnie zadanie miało do wykonania Latkowo.
Wiedział dużo...
Przy tej okazji warto wspomnieć (pisałem już o tym swego czasu), że historię Me 321 i Me 323 z mnóstwem informacji technicznych zawiera 160. zeszyt Wydawnictwa Bellona z popularnej serii „Typy broni i uzbrojenia”. Jego autorem był inowrocławianin Benedykt Kempski (1938-2008). Dla Bellony w sumie napisał kilkanaście zeszytów z tej serii, a dla miesięcznika „Modelarz” ponad sto opracowań samolotów, szybowców i śmigłowców!
Kempski był żołnierzem zawodowym w 56 Pułku Śmigłowców Bojowych i działał w Aeroklubie Kujawskim. W latach 60. i 70. odnosił znaczące sukcesy sportowe, m.in. w 1963 r. zwyciężył w I Spadochronowych Mistrzostwach Lotnictwa Operacyjnego. Jako pierwszy w Polsce w 1979 r. oddał pokazowy skok ratowniczy ze śmigłowca bojowego Mi-24 D. W sumie, będąc instruktorem klasy mistrzowskiej, wykonał 3750 skoków na 45 typach spadochronów.
Odznaczony został złotą odznaką spadochronową z trzema diamentami. W 1988 r. został laureatem Kapituły Błękitnych Skrzydeł, doceniono wtedy jego znakomitą działalność publicystyczną w zakresie techniki lotniczej.
Piotr Strachanowski