Za Jagiellonów na maturze miałem pięć. Arkadiusz Franas o nowym numerze "Naszej Historii"

Arkadiusz Franas
Fot. Tomasz Hołod / Polskapresse
Zbytnio nie przepadam za tak zwaną historią alternatywną, ale gdyby potomkowie Jagiełły trochę się postarali, to we Wrocławiu może nie pracowałby Eberhard Mock, a Edward Popielski.

Opowieści z serii, co by było, gdyby babcia miała wąsy, są atrakcyjne późnym wieczorem, gdy już na stole szkła pustoszeją. Czy przystoją poważnym analizom historycznym? Wątpię, ale takie się pojawiają, jak choćby dość głośna książka Piotra Zychowicza „Pakt Ribbentrop-Beck”. Opowiada ona o tym, jak ułożyłyby się losy Europy, gdyby przed II wojną światową Józef Beck, polski szef MSZ, dogadał się z niemieckim ministrem Joachimem von Ribbentropem. Karkołomne i odważne założenie, ale oczywiście do takiego porozumienia teoretycznie mogło dojść. Gdyby nasz kraj zgodził się na żądania ludzi Hitlera, czyli na przeprowadzenie eksterytorialnej autostrady przez Pomorze i wcielenie Wolnego Miasta Gdańsk do Rzeszy. Brzmi strasznie, ale... Gdyby doszło, to może faktycznie razem z Wehrmachtem poszlibyśmy na Związek Radziecki i ten rozsypałby się w drobiazgi. I wtedy Lwów pozostałby polski, a może i inne miasta, choć powtórki z XVII wieku, czyli przyłączenia Moskwy do Polski nawet w tak zwariowanych rozważaniach nie brałbym pod uwagę. No dobrze, wiem, i za czasów Wazów nikt Moskwy nie przyłączył, ale była pod polskim panowaniem. Tylko co z Wrocławiem? No niestety, pewnie nadal nazywałby się Breslau i nikomu by nawet do głowy nie przyszło przyłączać go do słowiańskiego kraju. Bo też z jakiego powodu. O piastowskich korzeniach pamiętaliby jedynie, i to niekoniecznie, wykładowcy historii średniowiecza oraz pewnie malejące z roku na rok grono polonijne. I wtedy niewiele też by zmieniło się w niektórych książkach Marka Krajewskiego. Owszem w Breslau działałby cały czas Eberhard Mock. Aż do swojej śmierci. Też w Breslau, nie w Nowym Jorku. A komisarz Edward Popielski nie musiałby płakać za utraconym Lwowem, nie odnajdując się w obcym Wrocławiu. A na poważnie, to wtedy pewnie nie powstałaby żadna książka Marka Krajewskiego z tej serii.

Inaczej by mogło być, trudno, brniemy w tej alternatywnej historii, gdyby Jagiellonowie pokochali Śląsk. Wtedy moja odpowiedź na maturze mogłaby być bardziej rozbudowana. Ponieważ na egzaminie dojrzałości z historii jako dodatkowe pytanie na piątkę dostałem następującą kwestię: co Jagiellonowie mieli do Śląska? Tak ono trochę dziwnie brzmiało. Odpowiedziałem: nic. I to moją panią zadowoliło. Chciałem jeszcze dopowiedzieć o epizodzie z Zygmuntem Starym, o którym możemy przeczytać w tym wydaniu naszego miesięcznika, ale nauczycielka była ukontentowana tą trzyliterową opinią, więc okazji do popisania się nie dostałem. Nie żebym był na nią zły, bo na potomków wielkiego księcia litewskiego, a później króla polskiego Władysława, co to pokonał Krzyżaków pod Grunwaldem, zły jestem od tamtego czasu bardzo. Jak można było odpuścić tak piękne i dorodne ziemie jak Śląsk?! Ja rozumiem, że emocjonalnie bliżej im było do terenów wschodnich, ale gdyby pomyśleli trochę szerzej, bardziej perspektywicznie, to przez kolejne stulecia Polska spokojnie mogłaby być nie tylko do morza do morza, ale pełnić rolę podobną, jaka potem przypadła Habsburgom, a następnie Hohenzollernom. I wtedy na pewno świat nie poznałby radcy kryminalnego Eberharda Mocka, który rodząc się w polskim Wałbrzychu niewątpliwie miałby polsko brzmiące nazwisko Mokowski vel Mokowicz, a Edward Popielski byłby jego szefem i we Lwowie, i we Wrocławiu, a o nazwie Breslau uczyliby tylko ewentualnie w szkołach dla mniejszości niemieckiej...

Rozpędziłem się? Troszeczkę, ale to pokazuje, do jakich absurdów może doprowadzić tzw. alternatywna historia. Może są jakieś równoległe rzeczywistości, może bieg wydarzeń przeszłych ktoś gdzieś potrafi zmienić. To pozostawmy na razie specjalistom od fantastyki. A sami cieszmy się, że mieszkamy w tak pięknym i niezwykłym regionie z tak uroczo skomplikowaną historią.

Arkadiusz Franas, redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej"
Twitter: @Arkadiusz Franas

Sprawdź, o czym przeczytasz w nowym numerze "Naszej Historii":

Thatcher. Premier prostych prawd

Obecna premier Theresa May jest drugą kobietą, która stoi na czele brytyjskiego rządu. Musi się zmierzyć z mitem swojej wielkiej poprzedniczki Margaret Thatcher.Czytaj cały artykuł...

Córka Stalina. Swietłana wolała, aby jej ojciec był stolarzem

Swietłana Alliłujewa była ukochanym dzieckiem ojca, ale na niewiele jej się to zdało. Jej życie było pasmem problemów, dramatów i złych wyborów - od najmłodszych lat do śmierci. Czytaj cały artykuł...

Najlepszy film o Bondzie? Ranking „The Times”

Nie było łatwo, rywalizacja była bardzo zacięta, ale ostateczne decyzje zapadły. Już wiemy, który film o przygodach agenta 007 był najlepszy, a który najgorszy. Ranking „The Times”. Czytaj cały artykuł...

Absolwenci kursu oficerskiego przeprowadzonego przez sowieckich instruktorów. W środkowym rzędzie, pierwszy z lewej, Antoni Chrost.
Absolwenci kursu oficerskiego przeprowadzonego przez sowieckich instruktorów. W środkowym rzędzie, pierwszy z lewej, Antoni Chrost. NAC

Dobry dywersant i kiepski ubek. Polak, który zainspirował Hemingwaya

Wszystko wskazuje na to, że fanatyczny polski komunista był pierwowzorem postaci Roberta Jordana z „Komu bije dzwon”. Oto nietuzinkowy życiorys Antoniego Chrosta.Czytaj cały artykuł...

Październik 1956. Chruszczow bardziej skuteczny niż czołgi

Jesienią 1956 r. Polska była miejscem radzieckiej interwencji - to fakt bezsporny. Historycy spekulują jednak, kto ostatecznie stał za decyzją o nagłym wstrzymaniu inwazji: Gomułka, Chruszczow, a może komunistyczne Chiny towarzysza Mao? Czytaj cały artykuł...

Miejskie legendy. Dlaczego tak chętnie w nie wierzymy?

Kiedyś straszono dzieci czarną wołgą. Z czasem stała się ona czarną karetką. A dziś czarnym BMW. Pojawiały się pogłoski o rozdawaniu zatrutej gumy do żucia albo cukierków z domieszką LSD. Czytaj cały artykuł...

Ślęża to jedno z najbardziej tajemniczych i fascynujących miejsc na Dolnym Śląsku.
Ślęża to jedno z najbardziej tajemniczych i fascynujących miejsc na Dolnym Śląsku. Tomasz Hołod

Ślęża - góra, która fascynuje i budzi ogromne emocje, nie tylko wśród historyków

Magiczna, majestatyczna, święta, pogańska, chrześcijańska - to kilka określeń góry Ślęży, tylko pozornie wzajemnie się wykluczających.Czytaj cały artykuł...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia