51 lat temu zbuntowało się miasto. Czarny czwartek w Szczecinie

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej oddział w Szczecinie
- Z kontrrewolucją się nie rozmawia, do kontrrewolucji się strzela – mówił Zenon Kliszko, najbliższy współpracownik Władysława Gomułki. Wiemy jak to wyglądało w praktyce. W grudniu 1970 roku strzelano do mieszkańców Szczecina.

- Młodzi chłopcy zaczęli rzucać koszami do śmieci w skota (kołowy transporter opancerzony w LWP – przyp. red.) – opowiada Henryk Michałowski ze Szczecina. - Krzywdy mu nie robiły. A jednak w pewnym momencie z transportera zaczęto do nich strzelać. Jakieś pięć metrów ode mnie na ziemię osunął się młody chłopak. Trysnęła krew. Wszyscy zaczęli uciekać przerażeni. To jedno ze świadectw Grudnia 1970 roku.

Wypada się zastanowić jak doszło do tragicznego w skutkach buntu robotników. 12 grudnia 1970 roku pojawiła się informacja o podwyżkach cen. Wśród towarów, których ceny wzrosły, znalazły się żywność. Oprócz artykułów spożywczych drożał również, m.in. węgiel. Ogólnie można powiedzieć, iż podrożały te towary, które kupuje się często – przede wszystkim żywność, taniały zaś te, które nabywa się rzadko.

- Już w połowie miesiąca w efekcie podniesienia cen żywności doszło do wystąpień robotników na terenie Szczecina. Doświadczenie to zapisało się w pamięci mieszkańców nadodrzańskiego miasta widokiem płonącego Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Na ulicach pojawiły się pojazdy szczecińskiej 12. Dywizji Zmechanizowanej. Do podobnych wypadków doszło wkrótce na terenie Gdyni i Gdańska. Dlaczego ludność nadbałtyckich miast wyraziła swój sprzeciw? Było to spowodowane trudami życia robotników oraz prawdopodobnie dynamiką życia na wybrzeżu, gdzie kontakt ze światem był tu o wiele bardziej intensywny niż w innych częściach kraju – mówi dr Jakub Ciechanowski, szczeciński historyk. - Dynamikę wydarzeń utożsamiał Gomułka z aktem kontrrewolucji, a tę trzeba zdusić. Słownik propagandy opisywał sprawców zdarzeń jako akty wichrzycieli, chuliganów i podpalaczy. Przywódca zapomniał o swojej tezie że gdy robotnicy wychodzą na ulice, to zawsze mają rację. W tych okolicznościach wydał rozkaz użycia broni palnej.

Tłum przed gmachem Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej zaczął gromadzić się około godziny 13. Zobacz archiwalne zdjęcia Służby Bezpieczeństwa.

Czarny czwartek oczami bezpieki. Zobacz zdjęcia Służby Bezpieczeństwa

Wiemy jak to wyglądało z perspektywy uczestnika tych wydarzeń. Tak wspominał tamte Marian Juszczuk, pracownik Stoczni im. Adolfa Warskiego w Szczecinie (cyt za M. Szejnert, P. Zalewski, Szczecin. Grudzień – sierpień – grudzień, Londyn 1986).

„Nie wiem, jak długo stałem pod Komitetem Wojewódzkim. Potem pojawiły się skoty. Z ulicy Małopolskiej, od Komendy Wojewódzkiej MO odezwały się pierwsze strzały. Ja już wtedy stałem z boku, bardziej od ulicy Wyzwolenia, gdzie przystanek „dziesiątki”. Ale mego kolegę z wydziału zahaczył niechcący kołami wojskowy skot, podgarnął pod siebie i zmiażdżył mu nogi. Ten kolega nazywał się Czesiek Nowak, był konserwatorem na hali, przeżył, ale już nie wrócił do pracy. Kiedy odezwały się strzały, cały tłum ruszył na gmach MO, nie bacząc zupełnie na niebezpieczeństwo. Potężne drzwi budynku były zaryglowane. Na placyku naprzeciw stała szalupa dla zabawy dla dzieci. Tłum ja uniósł i zaczął taranować drzwi. Bez skutku. Tuz przy drzwiach palił się skot. Z gmachu wyrzucano rakiety z gazem. Myśmy je odrzucali. Wkrótce zaczęły się palić firanki, story . Oni mieli wodę i gasili. Od strony Małopolskiej wychodziły tyraliery, które rozjuszony tłum wpierał, wciskał znowu w głąb ulicy. Ktoś krzyknął, że na Małopolskiej jest kasyno MO. Złapano jakąś belkę, staranowano drzwi. Ludzie chcieli się tam wepchnąć. Ja nie zdążyłem. Widziałem, jak ludzie wychodzili z wódką. Potrącali się, rozbijali butelki.”

Apogeum rozruchów stanowiło zdemolowanie i spalenie siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR, pod którą w szczytowym momencie zgromadziło się ponad 20 tys. ludzi.

Taki był bilans ofiar Grudnia w Szczecinie

Szesnastu zabitych (niektórzy dodają do tej liczby dziecko, utracone przez ciężarną kobietę wypchniętą podczas zajść z tramwaju) i co najmniej stu kilkudziesięciu rannych.

Pełna lista ofiar Szczecińskiego Grudnia

  • Jadwiga Kowalczyk, l. 16Rana postrzałowa głowyCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9A
  • Eugeniusz Błażewicz, l. 22Rana postrzałowa w klatkę piersiowąCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9C
  • Zygmunt Toczek, l. 23Rana postrzałowa w szyję i klatkę piersiowąCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9D
  • Stanisław Kamać, l. 18Rana postrzałowa w klatkę piersiową,
  • krwotok wewnętrznyCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9F
  • Julian Święcicki, l. 49Rana postrzałowa w klatkę piersiowąCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9J
  • Edward Prysak, l. 42Rany postrzałowe klatki piersiowej, szyi oraz głowyCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9J
  • Waldemar Szumiński, l. 22Rana postrzałowa klatki piersiowej, uszkodzenie kręgosłupaCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9J
  • Wojciech Woźnicki, l. 21Rana postrzałowa głowyCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9J
  • Stefan Sawicki, l. 16Rana postrzałowa szyi z uszkodzeniem naczyń krwionośnych oraz rdzenia kręgowegoCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9J
  • Zbigniew Semczyszyn, l. 23Rana postrzałowa głowyCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9L
  • Janusz Wrzodak, l. 27Rana postrzałowa szyiCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 9L
  • Michał Skipor, l. 19Rany postrzałowe klatki piersiowej, prawej ręki oraz brzuchaCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 45AGrób Michała Skipora (kw. 45A)
  • Stanisław Nadratowski, l. 20Rana postrzałowa głowyCmentarz Centralny w Szczecinie, kw. 8B
  • Daniel Kućma, l. 24Rana postrzałowa klatki piersiowejCmentarz we wsi Ceber (woj. świętokrzyskie)
  • Roman Kużak, L 23Rana postrzałowa klatki piersiowejCmentarz w Polanicy Zdroju (woj. dolnośląskie)
  • Henryk Perkowski, l. 20Zmiażdżenie głowy przez transporter wojskowyCmentarz we Wdziękoniu (woj. podlaskie)

Skutki Grudnia w partii

- Zaostrzający się kryzys spowodował zapoczątkowanie rozmów o ewentualnych zmianach. Decydującym okazał się głos z Kremla. Nacisk z tej strony sugerował, że Władysław Gomułka stracił kontakt z rzeczywistością. Faktycznie towarzysz Wiesław nie był w stanie sprostać wymogom chwili. W apogeum kryzysu stracił wzrok. Rozwój wypadków spowodował zmiany porównywalne z Październikiem 1956 roku – wyjaśnia Jakub Ciechanowski. - Nowe kierownictwo na czele którego stali Edward Gierek oraz Wojciech Jaruzelski szybko parło do przejęcia władzy. Przetasowanie w kręgu władzy spowodowało, że Polska dojrzała do zmiany, którą podsumowało słynne zapytanie Edwarda Gierka, jakie zadał gdańskim robotnikom w styczniu 1971 r. Pomożecie towarzysze ? Gromadna odpowiedź brzmiała: Pomożemy. Tym samym uzyskał on legitymizację, aby realizować funkcję I sekretarza PZPR do 1980 roku.

Władysław Gomułka. Z wyżyn na samo dno

Kim był człowiek, który w grudniu 1970 roku przygotował rodakom ten los.

- Przeszedł na świat w 1905 roku. Dorastał w biedzie. Jako samouk ukończył 7 klas szkoły powszechnej i dwa lata szkoły wieczorowej. Poziom edukacji rzutował na jego później ciasne rozumienie świata. W niepodległej Polsce, zainfekowany komunizmem, pracownik rafinerii w Krośnie, uczestniczył na szkoleniach w Moskwie, gdzie wyrobił o sobie znakomitą opinię – wyjaśnia dr Jakub Ciechanowski. - Mimo to obcowanie z sowiecką rzeczywistością wykształciło w nim niechęć do zaprowadzanej przez sowietów brutalną ręką kolektywizacji, czyli przekształcania indywidualnych gospodarstw w wieś gdzie rządziły stosunki feudalne. Polityka ta była nieefektywna i szczególnie dewastująca na terenie Ukrainy. Postawa ta miała wpłynąć na jego losy. Jako członek Komunistycznej Partii Polski, nielegalnego w II RP związki, został wtrącony przed wojną do polskiego więzienia. Tym samym ocalił życie, unikając wyjazdu do Moskwy, gdzie zostałby niechybnie stracony.

Po wojnie sięgnął po władzę, ale szybko trafił za kratki, bo nie zgadzał się z sowiecką wersją przyszłości Polski.

- Rok 1956 wyznaczał tajny referat Chruszczowa, śmierć Bieruta, wypadki poznańskie, czyli brutalne spacyfikowanie robotniczego buntu. Rozwój zdarzeń sprawił, że nad Polską, późną jesienią, zawisła groźba sowieckiej interwencji. Obrazu grozy potęgowały relacje z Budapesztu. W stolicy Węgier, równolegle do wydarzeń w Polsce, jesienią 1956, Rosjanie doprowadzili do krwawej rozprawy z kontrrewolucją, czyli ze zrywem niepodległościowym, do zaś Warszawy zbliżały się radzieckie czołgi – przypomina Jakub Ciechanowski. - W tym kryzysie nadszedł czas Władysława Gomułki, który w krótkim czasie objął stanowisko I sekretarza PZPR. W tych krytycznych chwilach nowy przywódca PRL negocjował z Chruszczowem. Efektem ostrych rozmów oraz nacisku chińskiego przywódcy Mao Zedonga na Nikitę Chruszczowa, było to że Warszawa nie podzieliła losu Budapesztu.

Epoka Gomułki. Jaka była?

Dla wielu czasy te zapisały się jako lata siermiężne. Przeciętny obywatel PRL doby lat 60. żył na kiepskim choć stabilnym poziomie na jakie pozwalała tzw. mała stabilizacja. Często w jednym telewizorze na całą kamienicę można obejrzeć seriale takie jak, „Wojna domowa”, „Stawka większa niż życie” czy „Czterej Pancerni...”. Z czasem przykręcano jednak przykręcano śrubę cenzury. Symbolem tego stanu był los tygodnika „Po Prostu”, który zawieszono w październiku 1957 r. Narastał konflikt z kościołem, jego szczytem były obchody tysiąclecia chrztu Polski, którym równolegle towarzyszyły oficjalne obchody państwowe.

- Jednocześnie dorastało nowe pokolenie. Łaknący zmian młodzi odwracali się sztywnego kursu i ogólnej stagnacji. Dobiegająca zza żelaznej kurtyny twórczość The Beatles czy łomot Rolling Stones, oddziaływały ożywczo na wyobraźnię. Rytmy z zachodu nadawały ton eksplozji kulturalnej PRL. Polska cieszyła się opinią „najweselszego baraku obozu”. Młodzież szukała środków wyrazu jednym z nich był big beat – mówi Jakub Ciechanowski. - Zespoły powstały na terenie całego kraju, jak na przykład szczecińska grupa „Następcy Królów”. Teksty zespołu odwoływały się do ludzkich codziennych spraw, ale i także do sytuacji na świecie, o czym świadczy tekst noszący tytuł „Czy słyszysz płacz wietnamskich dzieci?”. Los członku zespołu był charakterystyczny. Grupę tworzyła żydowska młodzież. W 1968 r. młodzi ludzie opuścili Polskę.

ZOBACZ TEŻ:

Inscenizacja wprowadzenia stanu wojennego

Zomowcy i milicjanci pod siedzibą Radia Szczecin. Inscenizac...

Bądź na bieżąco i obserwuj:

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 51 lat temu zbuntowało się miasto. Czarny czwartek w Szczecinie - Głos Szczeciński

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia