Tragizm królowej
- Jej tragizm polegał na tym, że była świetnym teoretykiem, ale zżerała ją żądza władzy. Tworzyła wizjonerski projekt, mający zapewnić świetność dynastii Jagiellonów na stulecia, a jednocześnie wykłócała się ze swoim najbliższym stronnikiem Piotrem Gamratem o kilka pastwisk. Robiła dzikie awantury o zdefraudowanie paru florenów, dzisiejszych kilkudziesięciu złotych. Z wiekiem to się nasilało, a opozycja rosła - mówi Kamil Janicki, autor książki „Damy złotego wieku” .
Niewątpliwie Bona to jedna z pierwszych kobiet, które tak mocno wpłynęła na dzieje Polski.
–Może nawet największa polska patriotka. Pierwsza tak świadomie patrzyła na dobro kraju. Dla Polski była gotowa poświęcić włoskie księstwa, do których była bardzo przywiązana. Bari i Rossano zapewniały jej niezależność i dochody. Wymianę ich na Śląsk uznała jednak za polski, dynastyczny priorytet - dodaje Kamil Janicki.
Pogoda była iście włoska
Bona Sforza, przybyła do Krakowa wiosną, 15 kwietnia 1518 roku, a więc aura, wyjątkowo łaskawa, iście włoska, pozwalała na uroczyste powitanie.
Kraków z pewnością plotkował o wyprawie, którą Sforzówna przywiozła do Krakowa, a było o czym. W sepetach przyjechało na Wawel 96 czepków haftowanych złotem – przeznaczonych dla królowej, bo król otrzymał ich 36. A czepeczki królowej Bony to było coś – jubilerskie arcydzieła: diamenty, rubiny, perły, złote blaszki. Prześcieradeł w posagu nie było wiele, 20 sztuk, ale każde haftowane jedwabiem w kwiatowe wzory. Kołder przywiozła Bona nieco mniej, bo 18, koszul 115, w tym niektóre z holenderskiego i flamandzkiego płótna, 12 szlafroków, 120 chustek do nosa, wszystkie haftowane jedwabiem lub nawet złotem. I jeszcze mnóstwo srebra, nawet srebrny stół, 64 obrusy. I jeszcze 48 brytów kurdybanu – do obicia wawelskich ścian, a oprócz nich inne obicia. I do tego mnóstwo wytwornych drobiazgów.
Zapewne Kraków plotkował o przywiezionym z Włoch wianie, z całą pewnością gapił się na przejazd królewskiej pary. A było na co patrzeć. Sforzy towarzyszyło 300 Włochów, do jej orszaku dołączył w Łobzowie król. Spotkanie opisał kronikarz Marcin Bielski:
Z dział bito i strzelano wszędzie
...król wyjechał wespołek z książęty mazowieckimi i innymi panami radami swymi przed miasto i czekał na nią pod namioty na to rozbitemi; tamże gdy zsiadła z konia królowa, witał ją naprzód od króla Łaski arcybiskup, a potem król wyszedłszy z namiotu przywitał się z nią, a przywitawszy pod namiot prowadził (a sukno czerwone wszędzie rozbite po ziemi); tamże przedniejszy wszyscy, co z królową przyjechali, witali króla, a potem jechali ku miastu. A tymczasem z dział bito i strzelano wszędzie po polu i niektórzy kopie ze sobą kruszyli.
Po powitaniu na Kleparzu, orszak ruszył tradycyjną drogą monarszych przejazdów – przez Barbakan, szyję łączącą go z bramą, przez bramę i ulicę Floriańską. Na czele podążali królewscy dworzanie, poczty polskich i litewskich wielmożów, orszaki biskupów, za nimi dwór królowej i zaproszeni goście. Wreszcie otoczona przyboczną królewską gwardią czwórka najważniejszych uczestników ceremonii: Zygmunt, Bona, margrabia Kazimierz i kardynał Ippolito d’Este – wszyscy konno. Za nimi, w ciągniętej przez osiem koni bogatej karocy, jechała księżna Anna Mazowiecka, a w dwóch następnych karocach damy dworu. Pochód zamykali mniej dostojni goście – duchowni, szlachta, wawelscy dworzanie. W sumie Drogą Królewską przeszło 10 tysięcy osób!
- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia! Najlepsze memy o wędkarzach
- Zrujnowany Kazimierz, szare Stare Miasto. Pamiętacie jeszcze taki Kraków?
- Góralskie królestwo Marty i Dawida Kubackich. W Szaflarach zbudowali piękny dom
- Te ZNAKI ZODIAKU będą obrzydliwie BOGATE
- Jakie linie tramwajowe planowane są w Krakowie w najbliższych latach? LISTA