Susanna Renzetti z domu Kochmann weszła do historii II wojny światowej jako dziwne zjawisko, z którym badacze mają kłopot. Jest zagadką. Była jedyną Żydówką, którą Adolf Hitler adorował, obdarzał kwiatami i podobno całował w rękę, mimo że wiedział o jej pochodzeniu. Wyszła za mąż za tajnego radcę ds. kontaktów między Hitlerem a Mussolinim, później konsula generalnego w Berlinie Giuseppe Renzettiego. Ale czy tylko to sprawiło, że ta wnuczka rabina dr. Jacoba Cohna z Katowic i córka przewodniczącego gminy żydowskiej w Gliwicach Artura Kochmanna stała się celebrytką w świecie nazistowskiej śmietanki towarzyskiej? Przyjaciółką domu Hermanna Göringa i gościem na jego weselu w 1935 r., gdy już trwały w III Rzeszy otwarte prześladowania Żydów? Do grona bliskich znajomych Susanny należeli też esesman Hans Hinkel z resortu propagandy, Hjalmar Schacht, który pomógł zdobyć władzę Hitlerowi, sądzony podczas procesu norymberskiego, czy Joseph Goebbels. Bywał Heinrich Himmler, organizator Holokaustu.
Jej ojciec Artur Kochmann zginął w Auschwitz. Nawet ona nie mogła uchronić go przed komorą gazową. Śmierć 78-letniego, ostatniego Żyda wywiezionego z Gliwic do obozu zagłady, nie zmieniła poglądów jego córki.
Ona kradnie show
Urodzona w Gliwicach w 1909 r. Susanna nie ma nic wspólnego z polskością. Kiedy wybuchają powstania śląskie i toczą się zawzięte walki o Górny Śląsk, gliwicka gmina żydowska wspiera Niemców. Należą do niej głównie zamożni, wykształceni mieszczanie - łącznie to około 1,8 tys. osób, jeden procent ludności miasta. Wnoszą trwały wkład w rozwój nauki, kultury i architektury Gliwic, które po plebiscycie w 1921 r. przypadają Niemcom. Na miejscowym cmentarzu w 1930 r. gmina żydowska stawia pomnik na cześć synów poległych w pruskiej armii na frontach I wojny światowej - jest na nim 40 nazwisk. Lojalni żydowscy mieszkańcy są nagradzani tytułem honorowego obywatela Gliwic. Artur Kochmann otrzyma ten zaszczyt w 1928 r. Po nim Żydzi nie są już brani pod uwagę.
Jest wtedy szanowanym adwokatem, notariuszem i radcą prawnym, ma biuro na gliwickim rynku. Doskonale mu się powodzi, pamięta jednak o gorszych czasach. Pochodzi z rodziny, która wciąż zaciskała pasa - ojciec Jonas Kochmann był tylko blacharzem, chociaż bardzo ambitnym. Założył własną firmę, dorobił się kamienicy, ale też 13 dzieci. Artur urodził się w 1864 r. jako ósmy z kolei potomek. Rodzicielski dom stał w pobliżu budynku gliwickiego sądu, może ten widok wpłynął na to, że Artur wybiera prawo na Uniwersytecie w Berlinie? Idzie mu dobrze, zdaje egzamin sędziowski i adwokacki. Jonas nie skąpi na awans społeczny dzieci, syn nie może jednak oczekiwać od ojca za wiele.
A Susanna tak. Jest jedyną córką Artura i Selmy Cohn, w dodatku urodzoną późno, gdy jej ojciec ma już 45 lat i zasobne konto. To oczko w głowie rodziców, mała księżniczka. Para ma jeszcze starszego syna, ale Hans cierpi na melancholię, boi się nadchodzącego świata, ma złe przeczucia. Susanna na przekór jest beztroska, niczym się nie przejmuje, w nic nie wgłębia. Gdy dorasta, myśli tylko o strojach. Nic nie wiadomo o jej wykształceniu. Ładna, lubi się bawić, być w centrum uwagi. Żona włoskiego dyplomaty Vittorio Ceruttiego napisze później kwaśno, że „pani Renzetti na przyjęciach zawsze kradnie show”. W 1931 r. brat Susanny popełnia samobójstwo, ona wtedy bryluje w berlińskim towarzystwie.
Renzetti gromi „polskich bandytów”
Losy Kochmannów, a także innych żydowskich rodzin udało się ustalić dzięki opracowaniu przez Dom Pamięci Żydów Górnośląskich, filii Muzeum w Gliwicach, zakurzonych tomów Baupolitzei, czyli niemieckiej policji budowlanej. Jej funkcjonariusze bardzo starannie spisywali, kto i gdzie mieszkał, kiedy się przeprowadził, kogo ubyło czy przybyło. Stare księgi ożywiły ludzi, których nikt już nie pamiętał. Jacek Maniecki i Marek Wojcik w ubiegłym roku wydali ich historie „O miłości, życiu i śmierci. Opowieści o Żydach gliwickich” w muzealnym wydawnictwie.
Wyłania się z nich też tajemnicza postać Susanny. Jedyny jej biograf Peter Fraenkel, urodzony w żydowskiej rodzinie we Wrocławiu angielski dziennikarz i historyk, w publikacji „Susanne and the Nazis” (2011) przyznawał, że mało o niej wiadomo. Podziwiała swojego męża i przyjęła jego faszystowskie poglądy. W eleganckim salonie Renzettich przy Kurfürstendamm 100 w Berlinie gościła hitlerowskich notabli, dzieliła z nimi pogardę dla demokratycznych instytucji i rasy żydowskiej. Fraenkel zastanawia się, czy należała do tych osób, którzy nienawidzą własnego narodu? A może odurzyło ją życie towarzyskie i atencja potężnych mężczyzn? Zadaje też sobie pytanie, czy córka zdolnego prawnika i wnuczka podziwianego za mądrość rabina mogła być po prostu głupia? Takiej możliwości nie wyklucza.
Starała się ocalić ojca, ale nic nie wiadomo o tym, żeby przez znajomości pomagała innym. Ciotka Friedel, która później zginęła w Auschwitz, dała jej klejnoty na łapówki z prośbą o jakąś interwencję. Ernst Kochmann, wnuk Friedel, wspominał, że Susanna nic nie zrobiła, a biżuterii nie oddała. Ciotka mówiła, że gdyby okradli ja naziści, toby się nie zdziwiła, ale krewna?
Na życiu Susanny bardzo zaważył rodzinny, rozdzierany konfliktami narodowościowymi Górny Śląsk. To tutaj spotkała swojego przyszłego męża, włoskiego oficera, który nadzorował prawidłowy przebieg plebiscytu w sprawie polsko-niemieckich granic. Major Giuseppe Renzetti był działaczem powstałej w 1921 r. włoskiej Narodowej Partii Faszystowskiej i jak najgorzej zapisał się w pamięci śląskich powstańców. Gazeta „Polak” w numerze z 12 września 1921 r. opisuje, jak major Renzetti wrzeszczy coś o polskich bandytach, obraża polskiego oficera, wyrzuca go za drzwi. Włosi na Śląsku wyraźnie stawali po stronie Niemców, a Renzetti należał do największych germanofilów.
Gdy Susanna poznaje majora, jest nastolatką o figurze baletnicy, ma kształtną głowę osadzoną na smukłej szyi, długie rzęsy. Jest brunetką, dopiero później stanie się blondynką. Z ostrym nosem i wąskimi wargami nie jest może pięknością, ale ma wdzięk, szyk i pewność siebie.
Major Renzetti był pod wrażeniem tej panny z bogatego domu. Widział, jak dorasta, i cierpliwie czekał, był o 18 lat od niej starszy. Jego oświadczyny w 1926 r. są jednak problemem dla Kochmannów. Susanna jest bardzo młoda, nie to jednak stanowi główną przyczynę zmartwienia. Renzetti jest Włochem, wyznaje katolicyzm, Kochmannowie natomiast są osobami ważnymi w śląskiej gminie żydowskiej, Artur jest jej przewodniczącym w Gliwicach. Znaczenie ma też pokrewieństwo z rabinem Katowic. Doktor Jakub Cohn pełnił tę funkcję bardzo długo, od 1872 do 1924 r., z opinią uczonego i wielkiego stróża prawa religijnego. Tymczasem jego wnuczka ma wyjść za mąż za katolika. To wywołuje plotki i niesnaski, dumy nie przynosi.
W żydowskiej tradycji jeśli córka poślubia kogoś spoza wiary, to rodzina powinna o niej zapomnieć, dokonać pełnego obrzędu żałobnego, jakby umarła. Kochmannowie na pewno nie chcą tego uczynić wobec swojej jedynej córki. Znaleźli się w trudnej sytuacji, ale Susanna nie zamierza rezygnować z przystojnego majora, przed którym w dodatku otwiera się kariera dyplomatyczna.
W blasku Mussoliniego
Susanna Kochmann i Giuseppe Renzetti pobierają się 19 stycznia 1927 r. Pan młody jest już wtedy włoskim konsulem generalnym w Lipsku. Pochodzi z konserwatywnej rodziny osiadłej w środkowych Włoszech w Ascoli Piceno i familia z dystansem przyjmuje wiadomość o jego wybrance, ale Renzetti nie prosi o zgodę. Szybko stał się niezależny. Po wstąpieniu do wojska awansuje, zdobywa liczne medale, docenia go również partia faszystowska. Duce uważa go za eksperta do spraw niemieckich od czasów, gdy Renzetti działał na Górnym Śląsku. Ma go też za dobrego negocjatora. Doszły go na pewno słuchy o tym, jak w maju 1921 r. powstrzymał w centrum Gliwic natarcie polskich powstańców na źle uzbrojonych i osłabionych Niemców, co groziło im klęską. Renzetti wystąpił wtedy wobec Polaków ze stanowczą przemową, która odniosła skutek.
Po górnośląskim plebiscycie, w którym Niemcom przyznano dwie trzecie spornego terenu, ale Polsce większość miast i zakładów przemysłowych, włoski major dalej pracuje nad przyjacielskimi kontaktami Niemiec i Włoch. Propaguje faszyzm, ściąga mieszkających w Niemczech Włochów do partii Mussoliniego, zakłada włoskie izby handlowe, wydaje nawet po włosku gazetę „Il gagliardetto”, czyli „Proporzec”. I śle tajne raporty, a wiele poufnych informacji przekazuje mu towarzyska żona. Mussolini bardzo chce wiedzieć, co dzieje się w kuluarach najwyższych władz niemieckich. Renzetti może donieść, że Hitler szczerze go podziwia i naśladuje. Opowiada na przykład, że gdy spacerował z Mussolinim po ogrodach Villa Borghese, porównał jego twarz z profilami rzymskich popiersi. Zrozumiał, że Duce jest jednym z cezarów, dziedzicem tych wielkich ludzi, mężem stanu, z którym nikt nawet w przybliżeniu nie może się równać. Pucz monachijski Hitlera w 1923 r. był nieudaną próbą powtórzenia zwycięskiego marszu na Rzym Mussoliniego. Hitler często spotyka się z Renzettim, w latach 1929-1941 aż 42 razy. Zaprasza go także do swojej alpejskiej kwatery w Berchtesgaden w Bawarii. Dzięki niemu wydaje we Włoszech „Mein Kampf” za ogromne honorarium.
Nic dziwnego, że państwo Renzetti, na których spada blask Duce, tak chętnie są przyjmowani w otoczeniu Hitlera. Para bywa wszędzie tam, gdzie należy, stara się pojawić na każdym przyjęciu, co nieprzychylna im żona innego włoskiego dyplomaty skomentuje, że pchają się nawet na pogrzeby. Na razie na pochodzenie młodej Susanny Renzetti nikt nie zwraca uwagi. To Göring, mąż jej przyjaciółki, miał przecież powiedzieć, że o tym, kto jest Żydem, decyduje on sam.
Susanna wspominała o obawach rodziców wobec jej zamążpójścia, ale chodziło o wiek. Nigdy nie dodawała, że chodziło też o religię i rasę, co nie znaczy, że środowisko w Berlinie tego nie wiedziało. Goebbels notował przecież w dziennikach, że jest „okropnie niearyjska”, ale „mądra, pełna energii, prawdziwa faszystka”.
Tak wyczulone oko na „niearyjskość” mógł mieć Goebbels, dla większości Niemców Susanna Renzetti z domu Kochmann, Ślązaczka rodem z Gliwic, mogła być wzorem niemieckiej urody. Zachwycony nią malarz Egon Josef Kossuth, portrecista kajzera Wilhelma II, ubiera ją w bawarski strój ludowy i portretuje. Obraz zalotnej blondynki tak się podoba, że w 1933 r. trafia na okładkę magazynu mody „Elegante Welt”. Na wszelki wypadek bez podpisu. Nikt postronny nie domyśla się, że ikoną bawarskości jest wnuczka rabina.
Zadbana rączka pani Renzetti
Adoruje ja sam Hitler. Według angielskiego dziennikarza Wiliama Guttmanna, którego cytuje P. Fraenkel, Hitler dawał Susannie kwiaty, a także całował ją w rękę. Miała być jedyną Żydówką, którą tak zaszczycił. Nie jest to jednak pewne, chociaż Hitlerowi zdarzało się całować kobiety w dłoń. Co do kwiatów, to gazeta „Bayerische Kurier” potwierdza, że w styczniu 1933 r., wkrótce przed tym, jak został kanclerzem, Hitler przyszedł z wizytą do państwa Renzettich z pięknym bukietem róż i storczyków, które wręczył pani domu.
Sukcesem towarzyskim pary było wesele Hermanna Göringa w kwietniu 1935 r. Panną młodą jest aktorka Emmy Sonnemann, drużbą sam Hitler, a jego prezentem udział 30 tys. żołnierzy w paradzie i pokaz lotniczej potęgi. Susanna świetnie czuje się w takich klimatach. Niemiecka dziennikarka Bella Fromm, autorka kroniki towarzyskiej liberalnego pisma „Vossische Zeitung” (wychodziło do 1934 r.), wielokrotnie ją wspomina, zwłaszcza to, z jaką łatwością czaruje wysoko postawionych nazistów. Na przyjęciach u Renzettich pojawiają się same partyjne tuzy i chociaż mówi się, że jedynie dla Mussoliniego tolerują żydowską żonę Renzettiego, to Fromm opisuje, jak „pochylają się z oddaniem nad zadbaną małą rączką gospodyni”. Do grona jej gorących wielbicieli należy Hjalmar Schacht, który po dojściu Hitlera do władzy został ministrem gospodarki Rzeszy, esesman Herbert Scholz ze służby dyplomatycznej i Hans Hinkel, odpowiedzialny za usuwanie Żydów z instytucji kulturalnych. To właśnie on uchodzi za głównego przyjaciela Susanny, ale też wielkiego antysemitę. Hinkel zmuszał artystów do rozwodów z niearyjskimi małżonkami, szantażował kompozytora Richarda Straussa z powodu synowej Żydówki i wnuków, prowadził antysemickie kampanie, był współtwórcą głośnego rasistowskiego filmu „Żyd Süss”. Hinkel mógł wiele, ale Susannie Renzetii nie udzielił pomocy, gdy prosiła o jedną przysługę - ocalenie jej ojca przed zagazowaniem w Auschwitz.
Zasypiam z lękiem i budzę się z nim
W 1935 r. niemiecki Reichstag uchwala ustawy norymberskie. To droga do pozbawienia Żydów wszelkich praw i ich fizycznego unicestwienia. Pętla zaciska się także wokół Artura Kochmanna. Jego żona Selma już nie żyje, syn popełnił samobójstwo, córka baluje z nazistami. Ojciec Susanny nie chce wyjechać z Niemiec, przede wszystkim z Gliwic. Traci wszelkie prawa, nie może być prawnikiem, jest pariasem, ale zostaje z tymi, którzy nie mogą się ratować. W noc kryształową SS podpala gliwicką synagogę i wywozi do obozu tysiąc osób, ale Kochmanna jeszcze nie. Jego krewni i przyjaciele kolejno giną w obozach śmierci. Będzie ostatnim Żydem w Gliwicach, którego ten los nie ominie. W 1943 r. esesmani wywleką starca siedzącego na wózku i wyślą do Auschwitz. Nie ma znaczenia, że to ojciec jakiejś pani Renzetti. Włoskie małżeństwo straciło już łaski.
Zmierzch kariery Renzettiego w Niemczech zaczyna się ze zdobyciem przez Hitlera absolutnej władzy. Führer nie potrzebuje włoskiego zausznika ani jego rad, kontakty z Mussolinim są oficjalne, jak wodza z wodzem. W 1935 r. Renzetti opuszcza Niemcy i wyjeżdża z żoną do konsulatu w San Francisco, stara się jednak o powrót. Wraca i przegrywa walkę o upragnione kontakty z hitlerowską śmietanką Berlina. Galeazzo Ciano, zięć Mussoliniego i minister spraw zagranicznych, wysyła go do Sztokholmu. Susanna nudzi się tam i miota bezradnie. Nie udaje jej się sprowadzić ojca ani mu pomóc.
W lipcu 1943 r. Wielka Rada Faszystowska obala Mussoliniego, władzę przejmuje król Wiktor Emanuel III. Renzetti opowiada się po stronie króla, dla Hitlera to zdrada nie do wybaczenia. Małżeństwo ma odtąd zakaz wstępu do Niemiec, nic tu nie znaczy.
Listy Susanny do Hansa Hinkela w sprawie ojca to jedyne dowody na to, że ta wielbicielka Hitlera i Mussoliniego miała głębsze uczucia. W 1943 roku pisze:
Może coś wyślę dla danej osoby na Śląsku przez Ciebie? Jak myślisz? Nie ma nikogo, kto może o niego dbać, ma 78 lat. Zasypiam z lękiem i budzę się z nim, nie mogę myśleć o niczym innym, strasznie cierpię. Błagam Cię, odpisz pilnie.
Potem wysyła do Hinkela pełen pokory ostatni list:
Wybacz, że ponownie Ci przeszkadzam. Dowiedziałam się, że kilka dni temu w G. drastyczne kroki zostały podjęte. Błagam Cię, pomóż mi, uwolnij mnie z tego okropnego ciężaru niepokoju, odpisz telegraficznie.
Nie odpisał.
Artur Kochmann tkwił w Gliwicach w biernym proteście i wołał zginąć, niż być uratowanym przez panią Renzetti, ulubioną żydowską faszystkę Hitlera.