Byli karłami, byli z Olesna i byli sławni. Liliputy z Olesna podbiły cały świat [ZDJĘCIA]

Mirosław Dragon
Wideo
od 16 lat
Bracia Glauerowie z Olesna swoją karłowatość potrafili przekuć w atut. Ich hasło reklamowe brzmiało: „Mały, ale ho ho!”. W słynnym parku rozrywki Prater w Wiedniu zbudowali całe Miasto Liliputów.

Mathias i Klara Glauerowie mieszkali w ówczesnym Rosenbergu (czyli dzisiejszym Oleśnie) w samym centrum miasta, przy Schulstrasse (dzisiaj to ul. Lompy). Byli stateczną mieszczańską rodziną, Mathias był rzeźnikiem. Razem z żoną mieli siedmioro dzieci. Wszystkie rodziły się zdrowe. Dopiero po kilku latach po urodzeniu trzech synów Glauerów przestało rosnąć.

Rodzice byli normalnego wzrostu. U ich synów stwierdzono karłowatość, kiedy mieli już po 5-6 lat. Heinrich, Bruno i Paul, a także ich kuzyn Adolf mierzyli zaledwie 90-95 cm wzrostu. Pozostałe rodzeństwo miało normalny wzrost: siostry Minna, Else, Wali oraz brat August, który z kolei był dryblasem, miał prawie 190 centymetrów!

- Dzisiejsza medycyna poradziłaby sobie z brakiem hormonu wzrostu, bo właśnie na tę przypadłość cierpieli Heinrich, Bruno i Paul. Na przełomie XIX i XX wieku nie znano jednak terapii hormonalnej – wyjaśnia dr Adelheid Glauer, autorka książki „Glauer’s Royal-Midgets. Wszechstronny zespół liliputów z Olesna”, która jest spokrewniona ze słynnymi liliputami. Ojciec pochodzącej z Olesna, mieszkającej od lat w Niemczech Adelheid Glauer był kuzynem oleskich liliputów.

- To byli mali ludzie, ale wielcy artyści – podkreśla dr Adelheid Glauer. - Dzięki pracowitości i talentowi tym małym ludziom udało się osiągnąć prawdziwą wielkość!

Ciekawostką jest, że liliputy z Olesna były kuzynami słynnego opolskiego fotografika Maxa Glauera, który pełnił fukcję nadwornego fotografa cesarza niemieckiego Wilhelma II.

Bracia Heinrich (najstarszy, urodzony w 1885 r.), Bruno (ur. 1890) i Paul (ur. 1901) do swojego zespołu wzięli też swojego kuzyna Adolfa (ur. 1903). Ostatecznie jednak liliputy z Olesna występowały jako braterskie trio. Wszystko dlatego, ze kuzyn Adolf w wieku 18 lat... nagle urósł. Mimo to ożenił się z karlicą z zespołu, która skradła jego serce.

Jako pierwszy na podbój świata wyruszył najstarszy Heinrich. W 1914 roku ukończył szkołę w Oleśnie. Pojechał do swojego wuja Felixa Glauera, który był nauczycielem we Wrocławiu. Wuj pomógł mu dostać się do zespołu liliputów C.H. Schäfersa w Berlinie.

Po jakimś czasie dołączył do niego Bruno. Obaj bracia z Olesna już w 1914 roku wystąpili w Wiosce Liliputów we francuskim Lyonie. Stamtąd pojechali do Hiszpanii, a później do Holandii, skąd wrócili do Niemiec (Olesno było wówczas niemieckim miastem Rosenberg O/S). Zanim jednak wyjechali z Lyonu w dalszą podróż, trafili na 8 tygodni do francuskiego więzienia. Wybuchła I wojna światowa, w której Niemcy i Francja byli wrogami. Po powrocie do domu Heinrich i Bruno zdecydowali, że razem z trzecim lilipucim bratem Paulem oraz kuzynem Adolfem stworzą kwartet.

Razem nie tylko jeździli na występy, ale zamieszkali także w jednym domu. Z czasem zespół rozrósł się do oktetu (8-osobowej grupy), a w szczytowym okresie popularności zespół liczył 30 artystów i występował na całym świecie. Zespół Liliputów Glauerów (Glauers Liliputaner-Truppe) występował ze spektaklami teatralnymi, występami cyrkowymi i koncertami.

W 1922 roku po raz pierwszy bracia z Olesna wyjechali na tournée do Ameryki. Występowali tam m.in. na wiecach poparcia dla Calvina Coolidge’a, który w 1924 r. został prezydentem USA. Występowali nie tylko przed prezydentem USA, ale także przed rosyjskim carem Mikołajem II. Na występach byli także m.in. w Egipcie, Turcji, Japonii, Włoszech, Hiszpanii, Norwegii, Szwecji, Rosji i Wielkiej Brytanii.

Zespoły liliputów cieszyły się wówczas popularnością, a bracia z Olesna potrafili z tej mody skorzystać.

- Żaden ze wcześniejszych ani późniejszych mieszkańców Olesna nie zdobył tak dużej światowej popularności, jak bracia Glauerowie – mówi dr Adelheid Glauer.

Co chcielibyście wiedzieć o życiu karłów

Bracia Glauerowie wzbudzali ciekawość na całym świecie oczywiście swoim lilipucimi rozmiarami, ale byli przy tym uzdolnionymi artystami. Przygotowywali wszechstronne widowiska z elementami cyrku, teatru, tańca i muzycznych koncertów.

Paul był uzdolnionym skrzypkiem. To właśnie on grał pierwsze skrzypce (dosłownie!) podczas koncertów. Paul był zresztą multiinstrumentalistą, występował także z batutą dyrygenta.

Bruno grał na perkusji. Przed tournée w Stanach Zjednoczonych (takie trasy trwały nawet po trzy lata!), mali artyści nauczyli się stepowania i grania jazzu, aby zabawiać amerykańską publiczność tym, co zna i lubi. Zespół liliputów z Olesna wystawiał nawet całe opery, były to oczywiście rozrywkowe opery.

Bracia z Olesna musieli nawet nauczyć się grać w piłkę nożną! Jednym z ich występów było bowiem utworzenie „najmniejszej drużyny piłkarskiej świata”.

Lista znanych osób, przed którymi występowali bracia z Olesna, jest imponująca. Na tej liście znajdują się nie tylko prezydent USA Calvin Coolidge i ostatni car rosyjski Mikołaj II, ale także papież Pius XI, król Hiszpanii Alfons XIII, król Szwecji Gustaw V, cesarz Japonii Hirohito oraz prezydent Turcji Mustafa Kemal Atatürk.

W słynnym parku rozrywki Prater w Wiedniu bracia z Olesna zbudowali w 1934 roku własne Miasteczko Liliputów, gdzie można było zobaczyć karły w miniaturowych domach. W miasteczku była także lilipucie warsztaty rzemieślnicze, poczta, teatr, cyrk, a nawet więzienie.

Lata trzydzieste były apogeum popularności braci Glauerów z Olesna. Nazwę swojego zespołu Glauers Liliputaner-Truppe zmienili na angielską Glauer’s Royal Midgets (Królewskie Karły Glauerów).

Swoje występy bracia Glauerowie wykorzystywali nie tylko do rozbawiania publiczności, ale także edukowania ich. Goście Miasteczka Liliputów na wiedeńskim Praterze razem z biletem na występ dostawali broszurę pt. „Co chcielibyście wiedzieć o życiu karłów”. Malutcy artyści przekonywali w niej: „Jesteśmy dokładnie tacy sami jak inni ludzie, mamy normalnych rodziców i rodzimy się w normalny sposób. Intelektualnie jesteśmy na wysokim poziomie i nie potrzebujemy specjalnego traktowania. Tak jak wszyscy ludzie chodzimy do szkoły, zdobywamy różne zawody: kupca, zegarmistrza czy krawcowej. Jednak niestety, mimo wykształcenia nikt nas nie chce przyjąć do pracy ze względu na mały wzrost. Dlatego decydujemy się na działalność artystyczną”.

To nie jest kraj dla karłów

Po wybuchu II wojny światowej bracia z Olesna byli akurat na tournée w Wielkiej Brytanii. Tam zostali internowani przez brytyjskie władze, byli przecież obywatelami Trzeciej Rzeszy. Wkrótce jednak wydalono ich z Wysp. Wrócili do Niemiec, ale Glauer’s Royal Midgets nie mogli już więcej występować za granicą. Ich Miasteczko Liliputów na Praterze w Wiedniu zamknięto w 1940 roku.

W rodzinnym Oleśnie w Haus der Heimat (dzisiejszym Miejskim Domu Kultury) zorganizowali jeszcze galę ze spektaklem „Królewna Śnieżka i Siedmiu Krasnoludków”. Hitlerowskie władze w końcu zmusiły braci do rozwiązania swojego zespołu.

- W świecie nazistowskie ideologii rasowej nie było miejsca dla karłów - mówi dr Adelheid Glauer. - I tak mieli szczęście. Ich międzynarodowa sława prawdopodobnie uratowała im życie i ocaliła od zagłady w komorze gazowej albo od śmiertelnego zastrzyku. Osoby niepełnosprawne, w tym karły, w hitlerowskich Niemczech były zabijane.

Doktor Josef Mengele, zwany Aniołem Śmierci, do swoich okrutnych eksperymentów medycznych w Auschwitz używał siedmioro rodzeństwa z innej znanej rodziny karłów Ovitzów (była to rodzina rumuńskich Żydów).

Bracia Glauerowie ocaleli, ale to był koniec ich wspaniałej kariery. Po II wojnie światowej zespół liliputów z Olesna już się nie odrodził, zresztą dawni cyrkowi artyści byli już panami w średnim wieku.

Szef grupy Heinrich Glauer żył w swoim rodzinnym Oleśnie aż do śmierci. Z dawnej sławy i fortuny nie zostało mu nic. Żył w biedzie, zamieszkał w szopie stojącej w podwórzu swojego dawnego domu. Mieszkał w niej aż do śmierci w 1970 roku.

- Pamiętam go dobrze z czasów dzieciństwa w latach 60. Uśmiechał się do dzieci, odzywał się do nas, próbował nawiązać kontakt - mówi Andrzej Szklanny, redaktor naczelny „Rocznika Powiatu Oleskiego”. - Ale mówił tylko po niemiecku. Baliśmy się go, ponieważ starsi koledzy mówili, że jest groźny i nosi nóż w w kieszeni. Dlatego na sam jego widok uciekałem, gdzie pieprz rośnie. Z dzisiejszej perspektywy widzę, jak bzdurna i krzywdząca dla niego była ta pogłoska. Był sympatycznym, życzliwym człowiekiem, który przez swoją odmienność żył na marginesie.

Bruno Glauer został po kolejnym tournée zespołu w Stanach Zjednoczonych i tam się osiedlił. Po wojnie jednak wrócił schorowany i w 1946 roku zmarł w nieistniejącym już oleskim szpitalu świętej Anny.

Najmłodszy z rodziny Paul Glauer zamieszkał w Berlinie Zachodnim i nadal występował na scenie. Zagrał też w trzech filmach: „Nawet karły były kiedyś małe” Wernera Herzoga oraz w „Obrazie pewnej pijaczki” i „Freak Orlando”, oba w reżyserii Ulriki Ettinger. Zmarł w 1984 roku.

Słynny węgierski karzeł Herr Gont mówił: „Im mniejszy jest człowiek, tym większe ma zmartwienia”. Sam mierzył zaledwie 75 cm. Będąc karłem, trzeba naprawdę hartu ducha, żeby przekonywać cały świat, że „mały, ale ho, ho!”.

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia