racjan Klaudiusz Fróg pochodził z rodziny o włoskich korzeniach. Protoplasta rodu, Claudio Frugi przybył na tereny Rzeczypospolitej w XVI w. Według rodzinnej tradycji był sprowadzonym przez królową Bonę architektem, pracował przy królewskich inwestycjach w stołecznym Krakowie, a następnie osiadł w Tyczynie, gdzie poślubił polską mieszczkę. Potomkowie włoskiego architekta ulegli szybkiej polonizacji. Oznaką identyfikacji rodziny z polskością było spolszczenie zapisu nazwiska. Od XIX w. przyjęło ono formę: Fróg.
Niepokorny młodzieniec
Rodzina Frógów nie weszła do stanu szlacheckiego, mimo to potomkowie królewskiego architekta utrzymali relatywnie wysoki status społeczny. Dziadek Gracjana Fróga, Leopold Fróg ukończył seminarium nauczycielskie i pracował w zawodzie, podobną drogę wybrał urodzony w 1886 r. jego syn Stanisław, który w 1910 r. objął posadę nauczyciela w Laskówce (pow. brzozowski, Podkarpacie). Urodzony 8 grudnia 1911 r. Gracjan Klaudiusz Fróg był owocem związku Stanisława i nauczycielki Bronisławy z Pawłowskich. W 1920 r. na świat przyszedł drugi syn pary nauczycieli: Zbigniew Bonawentura. Gracjan Fróg, aby być uczniem pilnym i zdyscyplinowanym, potrzebował jednak silnej ręki – taką miał ojciec Stanisław. Regularnie karcony za różnego rodzaju wybryki, bez większych przeszkód dotarł do siódmej klasy Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego. I wówczas zdarzyło się coś, co mogło kosztować młodego wyraźnie zafascynowanego wojskiem chłopca utratą nadziei na oficerskie szlify. Gracjan zakochał się w koleżance z nauczycielskiego gimnazjum. Jednak o względy dziewczyny zabiegał też starszy i lepiej zbudowany od niego chłopiec. Gracjan zdobył rewolwer i starał się pozbyć konkurenta – na szczęście nieskutecznie. O wydarzeniu dowiedziała się policja. Przed poważniejszymi konsekwencjami uchroniły Gracjana wpływy i autorytet Stanisława; mimo popełnionego przestępstwa, pozostał uczniem gimnazjum, a w 1930 r. zdał egzamin maturalny i w tym samym roku wstąpił do Wojska Polskiego. Trzy lata później ukończył podchorążówkę.
Talent do ucieczek
Podporucznik Fróg służył w 2. Pułku Strzelców Podhalańskich, który stał garnizonem w Sanoku. Tradycyjne rodzaje broni nie pasjonowały awansowanego w 1935 r. do stopnia porucznika młodego oficera. Prawdziwą pasją Fróga była motoryzacja. Kupił motor, a następnie luksusowy samochód Austro-Daimler. Doprowadziło to młodego Gracjana do poważnych kłopotów finansowych, które wzmagał bujny styl życia. Podróżował, kolekcjonował zabytkową broń, bawił się i żartami zaskakiwał mieszkańców Sanoka, w którym był powszechnie znany. Beztroskie życie przerwało wstąpienie na odbywający się w Modlinie kurs broni pancernej. Po jego ukończeniu trafił do Brześcia n. Bugiem, a następnie do Wilna, gdzie w 1939 r. zawarł związek małżeński z piękną wdową Janiną Szemiot-Połoczańską. We wrześniu 1939 r. walczył w szeregach 33. Dywizjonu Pancernego, by 20 września trafić do obozu jenieckiego w Krakowie. Tu porucznik Fróg odkrył w sobie talent do ucieczek. 17 października dotarł do Przemyśla, okupowanego w części przez Niemców, a w drugiej przez Sowietów. Planował przez Węgry dołączyć do tworzonej we Francji armii polskiej, gdzie jako oficer broni pancernej byłby bardzo przydatny. Zamiary pokrzyżowali Sowieci - 19 października 1939 r. aresztowany przez NKWD, ale i tym razem zdołał zbiec. 3 listopada ponownie był na wolności.
Pod pseudonimem „Młot”
Po wielu barwnych przygodach dotarł do rodzinnego Wilna, administrowanego przez Litwinów, gdzie wstąpił do żywiołowo rozwijającej się konspiracji niepodległościowej. Pod pseudonimem „Młot” dowodził kompanią pancerną, która pancerna była oczywiście tylko z nazwy. Od czerwca 1940 r. Wilno okupują Sowieci, deportując Polaków i rozbijając struktury Związku Walki Zbrojnej. Aresztowany 25 marca 1941 r. przez NKWD „Młot”, mimo tortur w więzieniu przy ul. Ofiarnej, nie zdradził konspiracyjnych tajemnic. Już dzień po ataku Niemiec na ZSRS – 23 czerwca 1941 r. - NKWD przewiozło uwięzionych polskich niepodległościowców na dworzec kolejowy i zamknęło w ostatnim wagonie pociągu, który wyruszał na wschód. Jednak polscy kolejarze wykorzystali bałagan i wagon odczepili. „Młot” i jego koledzy odzyskali wolność. W warunkach brunatnej okupacji Okręg ZWZ/AK Wilno stworzył silne i skuteczne struktury, które potrafiły chronić obywateli Rzeczypospolitej przed represjami Niemców, kolaborujących z nimi Litwinów, oraz terroryzowaniem wileńskich wiosek przez partyzantkę sowiecką. Porucznik „Młot” objął komendę nad Dzielnicą „B” konspiracyjnego garnizonu AK w Wilnie: szkolił żołnierzy do planowanego powstania, zdobywał broń, produkował granaty. W 1943 r., w wyniku złamania zasad podziemnej działalności, doszło do „wsypy”. Zagrożony aresztowaniem por. Fróg pożegnał swą piękną żonę i we wrześniu wyruszył do „lasu” – tak rozpoczęła się epopeja 3. Wileńskiej Brygady AK.
„Szczerbcowa” Brygada
Od września 1943 r. do czerwca 1944 r. por. Fróg, który (od 11 listopada 1943 r. używał pseudonimu „Szczerbiec”), stworzył i dowodził oddziałem, który był pod wieloma względami wyjątkowy. Kluczowa była jego sprawność bojowa i wyszkolenie. Dzięki trafnej polityce personalnej „Szczerbiec” dysponował kadrą, która zapewniła wysoki poziom wyszkolenia i dowodzenia na szczeblu drużyn, plutonów i kompanii. W dziesiątkach zwycięskich akcji 3 Brygada biła Niemców, Litwinów i Sowietów, zyskując opinię niepokonanej. Wiosną 1944 r. 3. Brygada wyzwoliła znaczne obszary powiatu wileńsko-trockiego. Stolicą „księstwa”, którym rządził „Szczerbiec”, były Turgiele. Ludność cywilna, która znalazła się pod jego opieką, po raz pierwszy od początku wojny mogła być bezpieczna. Toczący zwycięskie boje „chłopcy od Szczerbca” darzyli swego dowódcę wręcz fanatycznym uwielbieniem. On zaś dbał o nich nie tylko w wymiarze fizycznym, ale i duchowym. Organizował biblioteki, teatr i kabaret, dzięki czemu w oddziale kwitło, nie tylko pełne patriotycznej wzniosłości, ale i żołnierskiego humoru życie artystyczne. „Szczerbiec” był wirtuozem partyzanckiej taktyki. Posługiwał się sprytem, blefem i… materiałami wybuchowymi. Nieszablonowe i drobiazgowo opracowane plany akcji decydowały o skuteczności brygady, która, przy niewysokich stratach, odnosiła spektakularne zwycięstwa. Dla większości partyzantów oddziału „Szczerbca” to nie oficerowie Komendy Okręgu, a on był wyrocznią. Potrafił to wykorzystać i gdy w grudniu 1943 r. komenda próbowała pozbawić go dowództwa, on, łamiąc zasady żołnierskiej dyscypliny, wywołał bunt, który poparła zdecydowana większość jego żołnierzy. Jego partyzanci nie protestowali nawet wtedy, gdy ich dowódca nakazał dać „wyciorów” na tyłki oficerów komendy. Porucznik Fróg potrafił jednak udowodnić ppłk. Aleksandrowi Krzyżanowskiemu „Wilkowi”, komendantowi Okręgu AK Wilno, że nie ma sobie równych jako partyzancki dowódca. Uzyskał przebaczenie i powrócił pod rozkazy komendy, a z biegiem czasu stał się ulubieńcem „Wilka”, czego wymownym symbolem było to, że to w Turgielach przy 3. Brygadzie komendant okręgu spędził święta Wielkiejnocy.
Auta, szpital, pogrzeby
„Szczerbiec” jako oficer broni pancernej marzył o zmotoryzowaniu brygady. Partyzanci „trójki” zdobywali na okupancie samochody podczas zasadzek na szosach. Zorganizowani w specjalny „gang” samochodowy rekwirowali niemieckie auta w Wilnie i dostarczali do oddziału. Porucznik Fróg ziścił swe plany. 3. Brygada została zmotoryzowana. Partyzanci „Szczerbca” byli bardzo dobrze i jednolicie umundurowani. Na potrzeby oddziału w Wilnie działała szwalnia. Wileńska ekspozytura 3. Brygady zdobywała zaopatrzenie, m.in. leki na potrzeby działającego w Ożandowie szpitala polowego brygady. „Szczerbiec” dbał o to, by ciała poległych grzebano – na oddziałowym cmentarzu - z honorami. Broń zdobywali z reguły w walce, ale przynajmniej raz „Szczerbiec” pozyskał ją w nietypowy sposób… od Wehrmachtu. W zamian zwolnił wziętych do niewoli Litwinów, którzy byli członkami niemieckich formacji policyjnych. Uzbrojenie posłużyło m.in. do szturmu na Wilno – największej bitwy 3. Brygady.
Koniec epopei
Latem 1944 r. Armia Czerwona walcząc z Niemcami wkroczyła na Wileńszczyznę. Partyzanckie oddziały Okręgów AK Wileńskiego i Nowogródzkiego przystąpiły do wykonywania operacji „Ostra Brama”, której celem było wyparcie z Wilna Niemców, przed nadejściem Sowietów. Dziś krytykowana, nie do końca słusznie, operacja wileńsko-nowogródzkiego zgrupowania AK, była heroiczną próbą postawienia „sojusznika naszych sojuszników” przed faktem dokonanym – ostatnią wielką próbą zachowania polskości tych ziem. 3. Brygada na czele ze „Szczerbcem” ruszyła na Wilno. 7 lipca 1944 r. kompanie „trójki” uderzyły na miasto. W krwawych i bardzo zaciętych walkach, często obie strony nie brały jeńców, dobrze dowodzeni partyzanci wgryzali się w niemiecką obronę. Niestety, przewaga niemieckich jednostek frontowych wyposażonych w ciężki sprzęt (działa, czołgi, samoloty), którego Polacy nie posiadali, była zbyt duża. Polscy żołnierze nie zdobyli samodzielnie Wilna. W ciągu kolejnych gorących dni lipca żołnierze Armii Krajowej, walcząc ramię w ramię z Sowietami, wyparli Niemców z miasta. Oficerowie Armii Czerwonej, którzy dowodzili na linii natarcia 3. Brygady byli pod dużym wrażeniem bojowych umiejętności oddziału por. Fróga i nie szczędzili słów uznania dowódcy. Przełożeni z komendy okręgu również wysoko ocenili militarne zasługi „Szczerbca”. Otrzymał krzyż Virtuti Militari i awans do stopnia kapitana. Wspólnie przelana z polskimi niepodległościowcami krew nie zmieniła sowieckich zamiarów wobec ziem wschodnich Rzeczpospolitej. Aby dokonać zaboru Wileńszczyzny, „czerwony” aparat represji przygotował i przeprowadził operację, w wyniku której 17 lipca 1944 r. „Wilk” i duża część dowódców oddziałów partyzanckich została podstępnie aresztowana. Tysiące oficerów i żołnierzy Armii Krajowej wywieziono do sowieckich obozów.
Ostatnia ucieczka i śmierć
„Szczerbiec” trafił do obozu w Riazaniu, a następnie w Diagilewie. Nawet w tych warunkach walczył z Sowietami: organizował patriotyczne uroczystości, na szykany odpowiadał głodówkami. Miesiącami planował także ucieczkę, zrobił szczypce do cięcia drutu, opracował trasę, itd. W marcu 1946 r. wraz z dwoma współwięźniami zbiegł. Początkowo podążali na wschód, w ten sposób zmylili pościg. Zatoczyli szeroki łuk i dotarli do Wilna. Kapitan Fróg zdobył „lewe” papiery i już jako Czesław Leśniewski dotarł do Łodzi, gdzie przebywała jego żona i dwójka dzieci. Po kilku latach wojennych trudów postanowił odpocząć i cieszyć się rodziną. Nie prowadził antykomunistycznej działalności, utrzymywał jedynie luźne kontakty z dawnymi współtowarzyszami broni. 10 lipca 1948 r. aresztowany przez funkcjonariuszy UB, trafił na Rakowiecką. Był okrutnie torturowany, bo śledczy starali się go zmusić, aby potwierdził nieprawdziwą kolaborację wileńskiej AK z Niemcami, co miało uderzyć w etos Polskiego Państwa Podziemnego. Kapitan Fróg nie potwierdził winy. Fizycznie zmasakrowany stanął przed komunistycznym sądem. Został skazany na karę śmierci, którą 11 maja 1951 r. wykonał osławiony kat z Rakowieckiej, Aleksander Drej. Miejsce ukrycia zwłok kpt. Fróga pozostaje nieznane.