Żołnierz wyklęty - „Zagończyk” od „Łupaszki”

Michał Ostapiuk
Już jako 14-latek wstąpił do tzw. Samoobrony Wileńskiej.
Już jako 14-latek wstąpił do tzw. Samoobrony Wileńskiej. fot. CC
Walkę z bolszewikami rozpoczął na Wileńszczyźnie, gdy miał czternaście lat, zdobywając uznanie legendarnego ppłk. Jerzego Dąmbrowskiego „Łupaszki”. Dwadzieścia osiem lat później nadal walczył z „czerwonymi” jako zaufany kolejnego „Łupaszki” - mjr. Zygmunta Szendzielarza. Feliks Salmanowicz „Zagończyk” został stracony z Danutą Siedzikówną „Inką” 28 sierpnia 1946 r.

rzyszedł na świat 6 czerwca 1904 r. w Wilnie jako syn Franciszka i Anny z Zacharewiczów. Wychowany w duchu patriotyzmu Feliks Salmanowicz ukończył pięć klas gimnazjum, a w 1918 r. wstąpił do Samoobrony Wileńskiej, gdzie jednym z współtowarzyszy broni był Witold Pilecki.

W bojach o odrodzoną…

Walecznemu młodzieńcowi wysoką notę wystawił słynny kresowy zagończyk ppłk Jerzy Dąmbrowski „Łupaszka”, doceniając to, że mimo czternastu lat cieszył się pełnym zaufaniem swych bezpośrednich przełożonych i wywierał pozytywny wpływ na starszych od siebie na ogół współtowarzyszy broni. W kwietniu 1919 r. wstąpił do Wojska Polskiego, gdzie w szeregach 76. Lidzkiego Pułku Piechoty znów walczył z bolszewikami, a po zakończeniu wojny do Milicji Ludowej Pasa Neutralnego, która nadzorowała polskolitewską granicę. W lutym 1923 r. w starciu z Litwinami został ranny w nogę. W następnych latach Selmanowicz działał w Związku Strzeleckim i ożenił się z Apolonią Skoczyk, wraz z którą osiadł w Sokolnikach, gdzie prowadził kilkuhektarowe gospodarstwo rolne. Owocem, niestety nieudanego małżeństwa, był syn Feliks. Były żołnierz podążył do leżących na Wileńszczyźnie Turgiel, w których pracował w Urzędzie Gminy. Monotonne życie urzędnika przerwał wybuch II wojny światowej.

Partyzant „Naroczy”

Ostatnie dni upalnego sierpnia 1939 r. sierż. Feliks Selmanowicz spędził w szeregach batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza „Troki”. Po sowieckiej agresji na Polskę został internowany przez Litwinów, którzy mimo poważnych kosztów zapewnili internowanym dobre warunki i przez palce patrzyli na kolejne ucieczki. Feliks również zbiegł z obozu i włączył się w prace wywiadu Okręgu SZP/ZWZ Wilno. Przesłuchiwany w 1946 r. przez funkcjonariuszy gdańskiego UB tak to opisał: „W początkach 1940 r. nastąpiła wsypa i zostałem aresztowany [przez litewską policję], po dwunastu tygodniach zostałem zwolniony z powodu braku dowodów”. Znów działał w konspiracji aż do wkroczenia do Wilna sowietów. Kiedy z kolei do miasta weszli Niemcy, szczęśliwie znalazł się w grupie, której NKWD nie zdążyło zamordować, lub wywieźć na wschód. W styczniu 1944 r. Feliks Selmanowicz dołączył do oddziału partyzanckiego por. Gracjana Fróga „Szczerbca”, przechodząc jednak wkrótce do 5. Wileńskiej Brygady AK, którą dowodził rtm. Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”. „Zagończyk” bo taki pseudonim przyjął, walczył z Niemcami, wspierającymi ich Litwinami oraz sowieckimi partyzantami, którzy terroryzowali polską ludność cywilną. Po kilku tygodniach znalazł się w nowo utworzonej 4. Wileńskiej Brygadzie AK „Narocz”. W „Naroczy” był jednym z najskuteczniejszych funkcyjnych – najpierw dowodził plutonem, a następnie 2. kompanią. W lipcu 1944 r. poprowadził swą partyzancką kompanię na Wilno. 13 lipca 1944 r. pododdział „Zagończyka” stoczył w okolicach podwileńskich Krawczun krwawy bój z wyrywającymi się z kotła niemieckimi oddziałami. Współpraca wileńsko-nowogródzkiego zgrupowania AK z Sowietami zakończyła się rozbrojeniem Polaków przez oddziały NKWD i Armii Czerwonej – operacją kierował osławiony gen. Iwan Sierow. 18 lipca 1944 r. aresztowany „Zagończyk” trafił do obozu w Kałudze. Sierżant Selmanowicz najpewniej zdawał sobie sprawę, że jego wieloletnie zaangażowanie w walkę z komunizmem prędzej czy później zostanie rozpoznane przez sowietów, dlatego zbiegł z obozu. Dotarł najpierw do Wilna, gdzie zdobył „lewe” papiery, a następnie – w październiku 1945 r. – na tereny komunistycznej Polski: zamieszkał w ówczesnym woj. olsztyńskim, w niewielkiej miejscowości Susz.

Wielkie „skoki”

Pod koniec 1945 r. piękna, odważna, a przy tym skuteczna konspiratorka Regina Żylińska „Regina”, skontaktowała Selmanowicza z „Łupaszką”, który przebywał w położonym w pobliżu Sztumu majątku Zajezierze. Dla zdobycia pieniędzy niezbędnych do prowadzenia działalności bojowej i propagandowej „Zagończyk” stworzył patrol, w skład którego weszło kilku wileńskich konspiratorów, m.in. Bolesław Mikulewicz „Turwid”, Jerzy Dulko „Dezerter” czy Janina Wasiłoć-Smoleńska „Jachna”. Na czele grupy dokonał szeregu brawurowych akcji ekspropriacyjnych. Dzięki temu wiosną 1946 r. mjr Szendzielarz wyszedł z 5. Brygadą w pole. Przez kolejne miesiące szwadrony przemierzały Pomorze, Powiśle oraz Warmię i Mazury. Likwidowano funkcjonariuszy UB oraz informatorów „resortu”. „Zagończyk”, poza działalnością bojową, organizował produkcję materiałów propagandowych – celem było informowanie Polaków o bieżącej sytuacji politycznej oraz podtrzymywanie na duchu. Bez wątpienia „Zagończyk” był jednym z ojców sukcesu, o którym mówiło nawet BBC. Bezradni funkcjonariusze komunistycznej „bezpieki” przez wiele tygodni nie potrafili wpaść na trop nieuchwytnego „Zagończyka”.

Zdrada „Reginy”

Feliks Selmanowicz trafił w ręce UB 8 lipca 1946 r. Ten wytrawny konspirator nie popełnił błędu, ale padł ofiarą jednej z najniebezpieczniejszych zdrad w dziejach antykomunistycznej konspiracji. Po aresztowaniu „Regina” poszła na całkowitą współpracę z UB, dekonspirując wielu kolegów. Wykazywała wręcz nieprzeciętną inicjatywę i zabójczą skuteczność. „Zagończyk” przeszedł ciężkie chwile w Areszcie Śledczym w Gdańsku, przesłuchiwany równolegle z Danutą Siedzikówną „Inką”, także zatrzymaną w wyniku zdrady „Reginy”. Selmanowicz podjął przynajmniej jedną próbę ucieczki. 17 sierpnia 1946 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał go na karę śmierci. 28 sierpnia wraz z „Inką” został sprowadzony do piwnicy. Młodzi chłopcy z reżimowego wojska nie chcieli ich zabić; śmiertelne strzały oddał dowódca plutonu ppor. Franciszek Sawicki. „Zagończyk” nie okazał strachu, zginął z wiarą w świętą sprawę… Ciała zamordowanych komuniści ukryli w bezimiennym dole. W 2014 r. zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym odnalazł szczątki „Zagończyka” i „Inki”; 28 sierpnia 2016 r., w obecności Prezydenta Rzeczpospolitej Andrzeja Dudy, zostały uroczyście złożone w uświęconej ziemi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie żyje Kris Kristofferson

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia