Po rozwiązaniu oddziału ukrywał się, ale, niestety, został namierzony przez UB. Po wyjściu na wolność rozpoczęła się mało chlubna część jego życia. Został Tajnym Współpracownikiem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Przez kolejne kilkadziesiąt lat rozpracowywał dawnych współtowarzyszy broni. W latach osiemdziesiątych XX wieku zaangażował się w działalność kombatancką, której pokłosiem były artykuły, wystawy i wiele innych nie do przecenienia inicjatyw, które odtwarzały i popularyzowały historię wileńskich partyzantów. Ten skomplikowany i niejednoznaczny etycznie życiorys w wielu obszarach przypomina historię dr. Jekylla i pana Hyde.
Syn legionisty
Olgierd Christa przyszedł na świat 4 stycznia 1923 r. w Wilnie, jako syn Kazimierza i Apolonii z Jachiewiczów. Tak po latach scharakteryzował rodziców: „Ojciec mój pochodził z Czerniowiec na Bukowinie. W wieku siedemnastu lat wstąpił do 2. Brygady Legionów, zwanej Karpacką, uczestnicząc w walkach do momentu tzw. kryzysu przysięgowego w lipcu 1917 r. Walczył pod Rokitną, gdzie był świadkiem historycznej w swym dramacie szarży 2. szwadronu ułanów dowodzonego przez rotmistrza Z. Dunin-Wąsowicza na okopy rosyjskie. Był kontuzjowany podczas walk na Wołyniu. Internowany w Szczypiornie, jako poddany cesarza Franciszka Józefa wcielony został do armii austriackiej i wysłany na front włoski. Brał udział w wojnie polsko- bolszewickiej w 1919/1920 roku w Dywizji Litewsko-Białoruskiej, dowodzonej w pewnym okresie przez gen. Lucjana Żeligowskiego. Po wojnie służył w 77. pułku piechoty w Lidzie, następnie w dowództwie Obszaru Warownego w Wilnie. […] Matka była rodowitą Wilnianką. Stryj matki, Józef Jachiewicz, jako poseł na sejm, sygnował akt inkorporacji Ziemi Wileńskiej do Rzeczypospolitej Polskiej”. Olgierd Christa miał dwóch młodszych braci. Zdzisława – o którym będziemy jeszcze mówić, i Janusza – w przyszłości znanego rysownika komiksów, autora przygód Kajko i Kokosza. Olgierd Christa ukończył w Wilnie szkołę koedukacyjną nr 22 „Świt” i rozpoczął naukę w Gimnazjum Zygmunta Augusta. Jeszcze wcześniej, w wieku dziesięciu lat, wstąpił do elitarnej harcerskiej „Błękitnej Jedynki Żeglarskiej”. Ponadto uprawiał z zapałem kilka sportowych dyscyplin, m.in. kajakarstwo. Bezpieczny i jak możemy się domyślać dostatni okres wzrastania młodego chłopca przerwał wybuch II wojny światowej.
Sowieci, Litwini i Niemcy
Klęska Wojsk Polskich we wrześniu 1939 r. była początkiem końca polskich kresów, jednak zanim do tego doszło wileńska młodzież dołożyła wszelkich starań, by zatrzymać bieg historii. Wśród ideowych młodych ludzi był i Olgierd Christa. Po 17 września 1939 r. Wilno zostało zdobyte przez bolszewików. Po ponad miesiącu przekazali oni miasto, wraz z niewielkim przyległym do niego obszarem, Litwie, która była wówczas niepodległym państwem. Litwini zajęli miasto i wprowadzili w nim swoją administrację. 11 listopada 1939 r. wileńska młodzież zamanifestowała swój patriotyzm. Wśród demonstrujących był i Olgierd Christa, który po latach wspominał: „W dniu 11 listopada w rocznicę odzyskania niepodległości, na cmentarzu Rossa odbyła się manifestacja. Zaczęła się od minutowej ciszy ku czci poległych w kampanii wrześniowej i odśpiewania „Roty”. Wkrótce atmosferę podgrzały przybyłe liczne patrole policji, w tym konnej. Po hymnie państwowym, „Pierwszej Brygadzie” i innych wystąpieniach wyraźnie już prowokujących reprezentantów władzy, jak wznoszenie okrzyków „precz z Litwinami” i „Litwini do Kowna”, nastąpił ruch w szeregach interweniujących, którzy usiłowali rozbić manifestację. Po mało skutecznych działaniach dopiero konni w sposób bezwzględny spowodowali rozproszenie zgromadzonych, pozostawiając kilku poturbowanych. Wracając we czwórkę z Tadeuszem Żukiem, Henrykiem Krupczojciem i Henrykiem Bobrykiem, zostaliśmy dopiero w śródmieściu na ulicy Mickiewicza zatrzymani i doprowadzeni do komisariatu przy ulicy Tatarskiej, gdzie czekał już podwójny szpaler policjantów z pałkami. Brutalnie pobici i zszokowani wpadliśmy do upchanego pomieszczenia, gdzie zastaliśmy stłoczonych podobnych nam delikwentów. Po spisaniu personaliów, już nocą, grupami odwożono nas zakratowanymi autami, do więzienia na Łukiszkach”. Brutalność litewskiej policji wobec młodych chłopców dziś może budzić poważne zastrzeżenia, należy jednak obiektywnie stwierdzić, że litewskie „pałowanie” w porównaniu z masowymi mordami, jakich dopuszczali się Sowieci i Niemcy, było, jak na owe czasy, objawem miękkiego systemu zarządzania kontrolowanym terenem. Młody demonstrant i jego towarzysze wolność odzyskali po miesiącu. Najdotkliwszą konsekwencją, która spotkała Olgierda Christę, było wydalenie z gimnazjum, tym samym zakończył edukację. W maju 1940 r. podjął próbę przedostania się przez Estonię do Polskich Sił Zbrojnych na zachodzie Europy. Jego wysiłki zakończyły się niepowodzeniem. Powrócił do Wilna, gdzie imał się szeregu dorywczych prac, które miały zapewnić mu utrzymanie. W czerwcu 1940 r. miasto zajęli ponownie Sowieci. Rozpoczęła się kolejna sowiecka okupacja. W dawnej stolicy województwa zagościł głód oraz strach przed aresztowaniem i deportacją w głąb Związku Sowieckiego. Olgierd Christa przetrwał „czerwony” terror, a po zajęciu przez Niemców, w czerwcu 1941 r., Wilna wstąpił w szeregi konspiracji niepodległościowej.
Niepodległościowiec
Olgierd Christa zasilił szeregi Związku Walki Zbrojnej i rozpoczął służbę w Garnizonie Konspiracyjnym miasta Wilna. Do jego zadań należało prowadzenie działań rozpoznawczo-wywiadowczych. Ponadto brał udział w szkoleniach, m.in. ukończył kurs młodszych dowódców. Jako konspirator wyróżniał się opanowaniem i już w tym okresie wykazywał nadprzeciętne zdolności przywódcze. Posiadał jednak i inne cechy, które w przyszłości doprowadziły go do czynów niegodnych oficera wileńskiej AK. Olgierd Christa był człowiekiem pragnącym chwały i splendoru. Tworząc stosunki koleżeńskie rezerwował sobie rolę lidera i o taką pozycję walczył, przy tym nie zawsze posługiwał się w personalnej rywalizacji uczciwymi metodami. Potrafił być człowiekiem małostkowym. Na tym etapie życia nie były to jednak sprawy groźne, co najwyżej nieprzyjemne dla otoczenia. W grudniu 1943 r. Olgierd Christa opuścił Wilno i wyruszył do lasu. Wkroczył na drogę, która zdeterminowała jego dalsze losy. We wrześniu 1943 r. na terenie przedwojennego powiatu wileńsko- trockiego powstał oddział partyzancki, nad którym komendę sprawował por. Gracjan Fróg „Szczerbiec”. Oddział od pierwszych tygodni swego istnienia odniósł szereg sukcesów bojowych. „Szczerbiec” w ich wyniku zdobył sporo broni, co umożliwiło mu rozbudowę oddziału, do którego zaczęli spływać ochotnicy z Wilna. Wśród nich znalazł się i Olgierd Christa, który po latach wspominał: „W październiku 1943 r. otrzymałem informację od brata Aleksandra Borowskiego już przebywającego w oddziale „Szczerbca” o potrzebie pilnego skontaktowania się z Henrykiem Rasiewiczem „Kimem”, który organizował grupę mającą dołączyć do oddziału. Z dwoma przyjaciółmi Tadeuszem Żukiem i Ludwikiem Błusiem, którzy przyjęli propozycję, stawiliśmy się wieczorem 17 grudnia w okolicy bramy cmentarza na Rossie. Tam zastaliśmy około 20-osobową grupę głośno rozmawiających mimo godziny policyjnej, wśród których było kilku umundurowanych niemieckich żołnierzy. Niemcy okazali się warszawiakami, którzy opuścili szeregi niemieckiej paramilitarnej organizacji pracy. Po oczekiwaniu pomiędzy cmentarnymi grobami na dołączenie Wacława Barbarowicza „Baśki” wolontariusze na czele z „Kimem”, „Baśką” i Czesławem Stankiewiczem „Zaskoczkiem” rozpoczęli marsz, który dla kilku z nas dał się dotkliwie we znaki. Mieszczuchy spotkały się w drodze ku romantycznej przygodzie z uciążliwą koniecznością przebycia pieszo około 30-kilometrowej trasy po miejscami zamarzniętej grudzie lub śniegu, niektórzy w półbutach”. Olgierd Christa przyjął pseudonim Noc i wstąpił do zwiadu konnego. 8 stycznia 1944 r. wziął udział w stoczonej przez partyzantów „Szczerbca” bitwie z niemiecko-litewską obławą. Po latach odtworzył swój udział w bitwie pod Mikuliszkami: „Usiłując opanować podniecenie i oczywiście strach starannie celując oddałem kilka strzałów, jak się okazało do litewskiego policjanta. Kolejne naciśnięcie spustu ujawniło denerwującą prawdę o przestarzałej amunicji. Wyposażony byłem w karabin kawaleryjski produkcji francuskiej z okresu pierwszej wojny światowej i 16 sztuk naboi, z których część okazała się niewypałem. Stąd moja determinacja w chęci zmiany broni i nierozważne, jak się okazało, pozostawienie bezużytecznego francuza w śniegu. Policjant dwukrotnie trafiony znieruchomiał. Czołgając się zabrałem mu karabin, ładownice i rękawice”. Walka w Mikuliszkach zakończyła się dużym zwycięstwem polskich partyzantów. Dobrze zapowiadająca się kariera „Nocy” w kawalerii została przerwana w wyniku dość błahego wydarzenia. Szeregowy Christa jako mieszkaniec miasta nie umiał obchodzić się z koniem. Ponadto wierzchowiec nadepnął mu na stopę. To bolesne doświadczenie zaowocowało tym, iż porzucił służbę w kawalerii i przeszedł do piechoty. W kolejnych miesiącach „Noc” walczył w oddziale „Szczerbca”, który z biegiem czasu przyjął nazwę 3. Wileńska Brygada AK (dalej 3. Brygada). „Noc” szybko awansował, m.in. został drużynowym w 1. kompanii szturmowej i wziął udział w większości akcji bojowych brygady. Walczył z Niemcami, Litwinami i sowieckimi partyzantami. On i jego współtowarzysze broni do czerwca 1944 r. wyzwolili znaczne obszary Wileńszczyzny. W lipcu tego roku 3. Brygada ruszyła na Wilno. Siły Okręgów AK Wilno i Nowogródek miały za zadanie zdobycie miasta przed nadejściem Armii Czerwonej. Niestety, mimo heroicznego ataku Polacy miasta nie zdobyli. Opanowała je dopiero Armia Czerwona, ale przy znacznym udziale żołnierzy AK. Kilkanaście dni później Sowieci zlikwidowali wileńsko-nowogródzkie zgrupowanie AK. 3. Brygada przestała istnieć.
Od reżimowego wojska do „Łupaszki”
Olgierd Christa „Noc” po rozwiązaniu w lipcu 1944 r. 3. Brygady zdjął mundur i podążył do Wilna. Okupowane przez Sowietów miasto było widownią tysięcy dramatów polskiej ludności. Bolszewicy aresztowali i wywozili osoby, które uznali za przeciwników reżimu. Kapral Christa obawiając się aresztowania opuścił miasto i udał się do Mancewicz, wsi położonej w pobliżu Lidy. Tu dzięki sprytowi uniknął wcielenia do Armii Czerwonej. W połowie sierpnia do Mancewicz przybył oddział por. Jana Borysewicza „Krysi”. Kapral Christa chciał wstąpić do jego grupy. „Krysia” nie planował rozbudowywać stanu osobowego oddziału i odmówił przyjęcia nowego ochotnika. Powierzył mu jednak zadanie sformowania konspiracyjnego oddziału. „Noc” polecenie wykonał i na czele nowo powstałej jednostki przeprowadził kilka udanych akcji skierowanych przeciwko mniejszym pododdziałom NKWD i Armii Czerwonej. W listopadzie 1944 r. „Noc” opuścił teren. Planował przebić się do rządzonej przez komunistów Polski. Po pełnym trudów marszu dostał się do Wilna. Stąd, tak jak wielu innych konspiratorów, zdołał w ramach tzw. repatriacji wyjechać do Białegostoku. Na terenach Polski komunistycznej służył w tzw. ludowym Wojsku Polskim. Trafił do Szkoły Oficerskiej nr 2 w Lublinie. Po ukończeniu oficerskiego kursu objął dowodzenie plutonem piechoty. Przydzielono go do jednostki stacjonującej w Ełku. Nie czuł się jednak bezpiecznie w wojsku, które było coraz silniej komunizowane. Wykorzystał nadarzającą się okazję i postarał się o zwolnienie z „czerwonego” wojska. 22 marca 1946 r. został cywilem. Nie na długo. Udał się do Sopotu, gdzie przebywała jego rodzina m.in. młodszy brat Zdzisław Christa „Mamut”, który w tym czasie był żołnierzem mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Słynny major, wiosną 1946 r. odtwarzał na Pomorzu 5. Wileńską Brygadę AK (dalej 5. Brygada). W kwietniu tego roku Olgierd Christa, który tym razem przybrał pseudonim Leszek ponownie został partyzantem. Tym razem trafił do szwadronu ppor. Zdzisława Badochy „Żelaznego”. Z racji doświadczenia „Łupaszko” wyznaczył go na stanowisko zastępcy dowódcy szwadronu. „Leszek” wziął udział w kolejnych akcjach bojowych szwadronu „Żelaznego”. W czerwcu 1946 r. ppor. Badocha został ranny i trafił na leczenie, z którego niestety nie powrócił. Zginął w walce z reżimowymi funkcjonariuszami. „Leszek” zastąpił „Żelaznego” na stanowisku dowódcy szwadronu. Jako dowódca pod-oddziału 5. Brygady cechował się odwagą, zimną krwią i dużą bezkompromisowością. Likwidował funkcjonariuszy UB, rozbrajał posterunki MO i zwalczał inne komunistyczne instytucje. Po latach wspominał: „W dniu 24 czerwca zatrzymaliśmy pociąg osobowy relacji Gdynia - Katowice. Pociąg był przepełniony, wracali nim z Gdyni uczestnicy uroczystości związanych ze świętem morza. Jeden z wagonów zajęty był przez uczennice katowickiego gimnazjum. Akcja przebiegała zgodnie z założeniem do momentu stwierdzenia oficera i czterech żołnierzy sowieckich, którzy siłą zajęli przedział w przepełnionym ponad miarę pociągu. Nie pozwolili wyprowadzić się do lasu. Zostali rozstrzelani na terenie stacji. Zaskoczyła mnie też reakcja niektórych licealistek, podniecone chciały, by „Mercedes” pokazał im pistolet, z którego strzelał czerwonoarmistów”. Rozstrzelanie sowietów niebędących funkcjonariuszami policji politycznej i nieobciążonych zarzutami kryminalnymi, było działaniem drastycznym, ale wynikającym z rozkazodawstwa „Łupaszki”.
TW „Kismet”
Awansowany do stopnia podporucznika Olgierd Christa dowodził szwadronem do jesieni 1946 r. Utrata kontaktu z dowództwem oraz coraz trudniejsza sytuacja pododdziału skłoniła go do demobilizacji swych podkomendnych. Opuścił las. Na początku 1947 r. skorzystał z komunistycznej amnestii i ujawnił się. Nie uchroniło go to przed więzieniem. Został aresztowany, a w 1949 r. skazany na karę kilkuletniego więzienia. W tym okresie, pod wpływem szantażu, został zwerbowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Zaczął donosić na kolegów. Po odzyskaniu wolności osiadł w Gdańsku, gdzie za sprawą małżeństwa Mariana i Sabiny Korejwów, byłych żołnierzy 3. Brygady „Szczerbca”, rozwijało się kombatanckie życie trzeciobrygadowców. Olgierd Christa z dzielnego oficera przeistoczył się w bardzo groźnego Tajnego Współpracownika. Gdy na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku Sabina Korejwo podjęła inicjatywy mające na celu integrację środowiska oraz upamiętnienie poległych żołnierzy oddziału „Szczerbca”, to właśnie ppor. Christa jako TW „Kismet” był jednym z głównych źródeł informacji o jej planach i działaniach. Cieszący się zaufaniem były dowódca szwadronu potrafił zdobyć wiele strategicznych informacji, które umożliwiały komunistycznej bezpiece torpedowanie inicjatyw podejmowanych przez wileńskie środowisko byłych żołnierzy AK. Tajny Współpracownik „Kismet” składał raporty dotyczące „Mamuta” – szpiegował własnego brata. W jego donosie z 1969 r. możemy przeczytać: „W dniach 6 i 7 czerwca br. odbyło się spotkanie byłych członków III Brygady „Szczerbca” operującej na Wileńszczyźnie w latach 1943-1944. Organizatorem oraz głównym inicjatorem spotkania był inż. Marian Korejwo ps. Milimetr. Pomagała mu grupa byłych członków wspomnianego oddziału zamieszkałych aktualnie w Trójmieście jak: Wiktor Kierkuć „Nosal”, Sabina Korejwo żona Mariana Korejwo, Zenon Sarnecki ps. Sarna, Zdzisław Christa ps. Mamut. W spotkaniu wzięły udział żony (pięć) oraz dwoje starszych dzieci. W sumie było 39 osób, w tym z Warszawy, Wrocławia, Szczecina, Olsztyna, Katowic i Białegostoku”. Nie tylko donosił, ale na polecenie komunistycznych służb rozsiewał plotki, które miały szkodzić osobom związanym ze środowiskiem wileńskim. Obok tej szkodliwej pracy wykazywał jednak i inną. Zaangażował się czynnie w odtwarzanie historii 3. Brygady, czego pokłosiem było kilka udanych artykułów. Uwieńczeniem tych działań były, wydane już w latach dziewięćdziesiątych, wspomnienia. które zatytułował „U »Szczerbca« i »Łupaszki »”. Na usługach bezpieki ppor. Christa pozostawał do lat osiemdziesiątych. W kolejnym dziesięcioleciu zainicjował szereg projektów przywracających pamięć o „Łupaszce” i innych osobach związanych z 5. Brygadą. Szczególnie silnie walczył o oddanie hołdu Danucie Siedzikównie, słynnej „Ince”, która była sanitariuszką jego szwadronu. Z jego inicjatywy powstało kilka pomników i tablic upamiętniających oficerów i żołnierzy wileńskiego okręgu AK. Agenturalna przeszłość nie dawała mu jednak spokoju. Sędziwy Olgierd Christa coraz bardziej obawiał się, że jego przeszłość zostanie ujawniona. Strach przed dekonspiracją zaowocował tym, iż jego stan psychiczny był coraz słabszy. Tuż przed śmiercią swój sekret wyjawił historykowi dr. Januszowi Marszalcowi. Ten pełen wewnętrznych sprzeczności oficer wileńskiej AK zmarł 9 listopada 2004 r. Został pochowany w Sopocie.