Jak Hindusi zostali żołnierzami Waffen-SS

W Legionie Wolnych Indii (Azad India) służyli m.in. Sikhowie, którzy wyróżniali się brodami i turbanami
W Legionie Wolnych Indii (Azad India) służyli m.in. Sikhowie, którzy wyróżniali się brodami i turbanami archiwum S. Cyraniak
W Kęszycy Leśnej (Regenwurmlager) hitlerowcy szkolili legion Shików. Brodaci żołnierze w turbanach mieli walczyć z Anglikami

Razem z międzyrzeckim regionalistą Stefanem Cyraniakiem przeglądamy jego prywatne archiwum. W ciągu 60 lat zebrał tysiące dokumentów dotyczących historii Międzyrzecza i okolic. Cyraniak wyciąga pożółkłą ze starości kserokopię zdjęcia. Jest słabej jakości, ale widać na niej mężczyzn w mundurach Waffen SS. Niektórzy mają brody i turbany na głowach. Paradują przed ratuszem w Międzyrzeczu.

Legion Wolne Indie

- Ci z brodami to Sikhowie z hinduskiego Legionu Wolnych Indii. Podczas wojny szkolili się w Kęszycy Leśnej, która wtedy nazywała się Regenwurmlager - opowiada.

O najbardziej egzotycznej formacji Waffen SS Cyraniak dowiedział się zaraz po wojnie od dzieci autochtonów, które uczył polskiego w podstawówce. Opowiadali o Hindusach, których Niemcy nazywali Bajaderami. Miejscowi nie utrzymywali z nimi kontaktów, bo wojacy z Azji nie znali niemieckiego. - Ich dowódcami byli Niemcy, a komendy wydawano po angielsku. Żołnierze rekrutowali się spośród jeńców wziętych do niewoli podczas walk w Afryce. Niektórzy przechodzili na stronę Niemców, bo chcieli walczyć z Anglikami o wyzwolenie Indii spod brytyjskiej zwierzchności - wyjaśnia Cyraniak.

Ojcem duchowymi i politycznym mentorem egzotycznych legionistów był Subhas Chandra Bose - lider hinduskich nacjonalistów. Z jego inicjatywy powstał Legion Wolnych Indii, nazywany też Legionem Tygrysa. W sierpniu 1944 r. został przemianowany na Indyjski Legion Ochotniczy Waffen-SS (Indische Freiwilligen Legion der Waffen-SS). Nie odegrał większej roli podczas działań wojennych. Walczył we Francji z partyzantami, zdaniem niemieckich dowódców, jego bojowa wartość była znikoma.

Sojusznicy z Belgii

W czasie II Wojny Światowej w bazie Regenwurmlager (obecnie Kęszyca Leśna) szkolili się m.in. Walonowie i Hindusi
(fot. archiwum S. Cyraniak)

Z polskich i niemieckich materiałów wynika jednak, że bazy hinduskich legionistów znajdowały się w Annaburgu, Frankenburgu i Königsbrücku. Skąd zatem wzięli się w obecnej Kęszycy Leśnej? Prawdopodobnie przyjeżdżali tam na specjalistyczne kursy. Wspomina o nich belgijski historyk Pierre Broekaert, który przed dwoma laty wydał książkę ,,Mon journal au Paradis'' (Mój dziennik z Raju). Opisał w niej dzieje swojego wujka Celestina Matheya, który podczas wojny szkolił się w Regenwurmlager i w pobliskim obozie w miejscowości Piske, czyli w obecnych Pieskach pod Międzyrzeczem.

W 1941 r. zgłosił się na ochotnika do Legionu Walońskiego (niem. nazwa Wallonische Legion, fr. Légion Wallonie) - wojskowej formacji złożonej z belgijskich Walonów, którzy podczas II wojny światowej walczyli u boku jednostek Wehrmachtu i Waffen SS.

Legion Waloński powstał z inicjatywy przywódcy ruchu reksistów (Christus Rex - Chrystus Król) Leona Degrelle'a. W czerwcu 1941 r., po ataku na ZSRR, zaproponował Niemcom utworzenie walońskiej jednostki wojskowej do walki z Sowietami. W lipcu rozpoczęło się formowanie korpusu Francuskich Walonów, który wkrótce przemianowano na Legion Belgijskich Walonów. Pod koniec sierpnia powstał 373. Waloński Batalion Piechoty.

Batalion liczył około 860 żołnierzy, w tym kilkunastu Rosjan, którzy opuścili kraj po rewolucji bolszewickiej. Jednym z pierwszych ochotników był właśnie Celestin Mathey, który zginął w pierwszych dniach lutego 1944 r. gdzieś pod Czerkasami na Ukrainie. W ciągu ponad dwuletniej służby wysłał do brata setki listów. Właśnie na ich podstawie jego bratanek odtworzył jego wojenne losy i trafił do Kęszycy Leśnej.

Chciał walczyć z komunistami

Na zdjęciu zrobionym w międzyrzeckich koszarach Celestin Mathey (z prawej) nosi na ramieniu naszywki sierżanta-szefa kompani
(fot. archiwum S. Cyraniak)

Wertując setki listów od wujka, zdjęć i dokumentów Belg odkrywał kolejne karty z historii jego rodziny i kraju. Historii niezbyt chlubnej, dlatego ukrywanej przez lata przed znajomymi i nawet najbliższą familią. - Nie był nazistą. Chciał walczyć z komunistami. Ochotnicy liczyli, że będą nosić belgijskie mundury. Niemcy jednak nie wyrazili na to zgody. Walczyli więc w mundurach Wehrmachtu, ale na rękawach mieli naszywki z tzw. krzyżem burgundzkim - mówi.

Na czele Legionu stanął kpt. Georges Jacobs, emerytowany oficer byłych belgijskich wojsk kolonialnych. Jesienią 1941 r. belgijscy renegaci złożyli przysięgę na wierność Adolfowi Hitlerowi i zostali skierowani do Generalnej Guberni, gdzie walczyli z naszymi partyzantami i pacyfikowali polskie wioski. W styczniu 1942 r. Walończycy wyruszyli na front wschodni. Zostali zdziesiątkowani, dlatego ich niedobitki wycofano do Kęszycy Leśnej. Później przenieśli się do obozu w pobliskich Pieskach. Tam w maju 1943 r. odwiedził ich Heinrich Himmler.

1 lipca 1943 r. Legion Waloński przekształcono w 5. Brygadę Szturmową Waffen SS. Belgowie trafili na front wschodni.

W styczniu i lutym 1944 r. zostali okrążeni przez Rosjan pod Czerkasami. Z brygady liczącej około 2 tys. żołnierzy ocalało tylko 632. Reszta poległa razem z dowódcą Lucienem Lippertem.

Po wojnie większość żołnierzy brygady odpowiedziała za zdradę przed belgijskimi sądami, Podobny los spotkał hinduskich kolaborantów, którzy pod koniec wojny chcieli się przedrzeć do neutralnej Szwajcarii. Zostali zatrzymani przez Francuzów i Amerykanów, a następnie wydani Anglikom. Wielu z nich zostało rozstrzelanych na miejscu, pozostałych przewieziono do Indii, gdzie byli sądzeni za zdradę.

Dariusz Brożek
GAZETA LUBUSKA

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia