Esesmani walczyli na prochach

Sylwia Lis
Leon Degrelle, belgijski nazista, jeden z najzagorzalszych zwolenników Hitlera przyznawał, że brał udział w akcjach pod wpływem amfetaminy
Leon Degrelle, belgijski nazista, jeden z najzagorzalszych zwolenników Hitlera przyznawał, że brał udział w akcjach pod wpływem amfetaminy Wikimedia Commons
Amfetamina była powszechnie używana przez niemieckich żołnierzy podczas wojny. Narkotyk zmieniał ich w maszynki do zabijania.

Niemiecka armia zamówiła u chemików kilkaset milionów tabletek Pervitinu. Narkotyk ten zmieniał żołnierzy w maszynki do zabijania - brawurowe, agresywne, odporne na ból i zmęczenie.

W 1937 roku niemiecki chemik Fritz Hauschild uzyskał bardzo mocną amfetaminę. Po zażyciu 8 tabletek człowiek mógł nie spać przez całą dobę, zachowując nadzwyczajną sprawność. Hitler natychmiast zainteresował się tym wynalazkiem. Zwłaszcza, że testy wykazały jeszcze inne "zalety" amfetaminy Hauschilda. Po zażyciu tabletek żołnierze wpadali w euforię, pozbywali się strachu, wyraźnie rosła ich brawura i agresywność. Byli bardziej odporni na ból i morderczy wysiłek.

Pervitin - bo tak nazwano tabletkowaną amfetaminę, natychmiast skierowano do masowej produkcji w berlińskiej firmie Temmler-Werke Fritz Hauschild. Firma dostała zamówienia dla wojska. Podczas wojny wyprodukowano kilkaset milionów tabletek Pervitinu. Sama Luftwaffe zamówiła i kupiła ponad 200 mln tabletek.

Brał generał i szeregowiec. O tym, że żołnierze frontowi byli pobudzani amfetaminą, świadczą relacje esesmanów. O pobudzających tabletkach pisał w swojej książce "Front Wschodni" chyba najsłynniejszy waloński ochotnik Waffen SS - Leon Degrelle (od 1941 do 1945 roku służył w SS Wallonien od stopnia szeregowca do generała dywizji). W 1944 roku Rosjanie okrążyli kilka dywizji niemieckich w tzw. kotle czerkaskim na Ukrainie. Sytuacja wydawała się beznadziejna, gdyż okrążone oddziały musiały przebyć prawie 100 kilometrów, jednocześnie atakując i broniąc się. Niemieckie wojsko nie spało i nie jadło przez tydzień. Żołnierze faszerowali się amfetaminą.

Waloński generał też brał Pervitin. Wspomniał o tym w książce: "Odkąd opuściliśmy Moszny (wieś na Ukrainie), czyli od przeszło tygodnia, nie spałem ani godziny. Walczyłem z sennością przy pomocy tabletek Pervitiny, narkotyku, jaki dawano pilotom, żeby nie zasypiali podczas długich lotów". Generał miał nadzieję, że "przy pomocy kilku tabletek Pervitinu w końcu dojdziemy do zwycięstwa".

Początkowo amfetaminą dawano pilotom bombowców i załogom okrętów podwodnych. Wkrótce stała się podstawowym "dopalaczem" Wehrmachtu, dostępnym dla każdego szeregowca. Oprócz tabletek żołnierzom podawano witaminizowaną czekoladę z amfetaminą. Czołgiści nazwali ją "pancerną czekoladą".

Kilkukrotnie wspomina o tym w swej książce Herbert Brunnegger - młodszy podoficer SS służący w dywizji Totenkopf. Pierwszy raz Brunnegger zażywał Pervitin w 1940 roku podczas pościgu za wojskami francuskimi. Na froncie wschodnim środek ten wydawano esesmanom dość często. Był to znak, że szykuje się ciężka bitwa.

Żołnierze nafaszerowani amfetaminą stawali się maszynami do zabijania. Mało kogo obchodziły uboczne skutki zażywania Pervitinu.
Dowództwo hitlerowskiej armii ignorowało raporty, że Pervitin szybko uzależnia. Że żołnierze, którym go zabrakło, mieli halucynacje i głębokie depresje, zapadali na choroby serca, popełniali samobójstwa.

SYLWIA LIS, Głos Pomorza

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia