Od tego wydarzenia, czyli zawarcia unii, które dokonało się 28 czerwca (wówczas unia została zawarta, a podpisana 1 lipca 1569 roku) mamy do czynienia z nowym państwem, które znamy pod nazwą Rzeczpospolita Obojga Narodów. W teorii wszystko wyglądało gładko, ustalono, że od teraz Korona Królestwa Polskiego i Wielkie Księstwo Litewskie mają wspólnego monarchę, herb, sejm, walutę oraz politykę zagraniczną i obronną. Odrębny został skarb, urzędy, wojsko i sądownictwo.
Lublin w 1569 roku był najważniejszym grodem, poniekąd symbolem Zawiśla – pisał historyk i eseista Paweł Jasienica. „Miasto wstąpiło w dobę rozkwitu, od trzydziestu przeszło lat posiadało wodociągi” pisał historyk zauważając, że ten rozkwit to zasługa Jagiellonów. Bo gdy za Władysława Jagiełły Polacy i Litwini podpisywali akt pierwszej unii, było tu pusto. Na jednym kilometrze kwadratowym mieszkały średnio trzy osoby.
Jak w praktyce wyglądały realia życia w Koronie i Wielkim Księstwu, które utworzyły Rzeczpospolitą Obojga Narodów można się dowiedzieć z relacji którą Jasienica zamieścił w niedawno wznowionej, staraniem Wydawnictwa MG książce „Ostatnia z rodu”, mówiącej o losach Anny Jagiellonki.
„Po unii lubelskiej, kiedy Kijowszczyzna, Wołyń i Podole zostały przyłączone do Korony, lunęły w tamtą stronę istne żywe potoki” – pisze Jasienica. Z jego relacji wynika, że inne obszary kraju zaczęły się przeludniać na korzyść nowo przyłączonych ziem. I ziem przyległych, jak właśnie Lublin, który zyskał na znaczeniu. Jak to ujął Jasienica, „Nad Dniepr i Dniestr waliły dziesiątki tysięcy… indywiduów przedsiębiorczych, nielękających się nowości i ryzyka”. To wówczas rozpoczęła się kilkusetletnia stała obecność Polaków na tych terenach.
Jednak przyłączenie Kijowszczyzny do Korony nie było takie oczywiste w erze unii lubelskiej. Wymagało od ówczesnego króla Zygmunta Augusta niezwykłych zdolności politycznych. Ten akt stworzył bowiem po raz pierwszy w historii granicę państwową pomiędzy Polską a Moskwą. Tak! Moskwą. Wówczas jeszcze Moskale szanowali tradycję Rusi i nie uzurpowali sobie praw do jej nazwy, na razie patrzyli w stronę jej ziem. Ale droga do nich wówczas wiodła przez…Litwę. Teraz stały się częścią Korony. Od tej pory mieliśmy za zadanie chronienie miasta, które jako prastolica Rusi była dla carów przedmiotem pożądania. Aktem unii stanęliśmy na drodze odwiecznych planów Moskwy – "zbierania ziem ruskich”.
Unia Korony z Wielkim Księstwem trwała w nadanej jej w Lublinie formie przez kilka wieków. Trwałość tego porozumienia świadczy o tym, jak bardzo było na rękę zarówno Litwie jak i Polsce. I jak silni byliśmy tworząc wielonarodowy organizm państwowy. Bo to nie jest prawda, że bez unii lubelskiej bylibyśmy dalsi od konfliktu z Moskwą. Wręcz przeciwnie. Przypominam, że w tamtym czasie carem był Iwan Groźny, który miał bardzo dużą chrapkę na Kijów. W Lublinie był nawet obecny jego poseł, który słał do cara Iwana Groźnego listy, w których pisał, że oto Polacy i Litwini zawarli ostateczną zgodę, tworząc ze „wsiech okrain za odin”.
Pamiętajmy, że Iwan Groźny szykował się do wojny z Litwą by „zbierać ziemie ruskie”. Unia pokrzyżowała mu te plany. Gdyby nie ona, Moskwa zapewne opanowałaby Ruś, co spowodowałoby, że i tak zaczęłaby graniczyć z Koroną. O wiele słabszą, niż Rzeczpospolita Obojga Narodów.
PS.
Wspomniana przeze mnie w felietonie książka Pawła Jasienicy „Ostatnia z rodu” ukazała się pod patronatem „Kuriera Lubelskiego”.
- Rozpoczęło się wielkie wyburzanie pustostanów przy ul. Dzierżawnej. Zobacz zdjęcia
- Łempicka ponownie w Lublinie. Teraz już na stałe. Zobacz zdjęcia z wernisażu
- "Wiła wianki i wrzucała je do wody". Za nami magiczna Noc świętojańska
- Wakacje czas zacząć! Świadectwa odebrane, teraz na uczniów czekają dwa miesiące laby
- Feeria kolorów i moc zabawy na Święcie Holi przy ulicy Romantycznej. Zobacz zdjęcia
- Zmiany w lubelskich parafiach. Księży czekają przeprowadzki