Muzeum w Gliwicach – „Oblicza Czasu” dobiegają końca
Wystawa „Oblicza Czasu” została podzielona na trzy wątki tematyczne. Pierwszy z nich opowiada o czasomierzu jako zabytku, odkrywa tajniki jego mechanizmu, a także przybliża sposoby konserwacji precyzyjnych urządzeń. Kolejny wątek ma wymiar bardziej symboliczny. Zegar jest tu nieodłącznym atrybutem pomiaru czasu i nieuchronnego przemijania. Ta część ekspozycji wzbogacona została o obrazy i grafiki z Muzeum Narodowego we Wrocławiu i Muzeum w Gliwicach. Ostatnia część wystawy poświęcona jest zegarom będącym nieodłącznym elementem naszej codzienności.
- Zegary zgromadzone w Muzeum w Gliwicach są zbiorem różnorodnym. Od czasów założenia w 1905 r. do roku 1944 trafiło do muzeum kilkanaście zegarów i zegarków opisywanych w ówczesnych inwentarzach jako stare, interesujące, rzadkie. Prezentują różny poziom wykonania i przeznaczenia. Od zegarów „ludowych”, powszechnych w zamożniejszych gospodarstwach wiejskich i miejskich, po zegary w obudowach „stylowych” oraz zegarki kieszonkowe najlepszych francuskich i szwajcarskich wytwórni - opowiada Patrycja Gwoździewicz, kurator wystawy.
Patrycja Gwoździewicz podkreśla także, że wystawa ma również na celu ukazanie kunsztu zanikającego zawodu zegarmistrza, czyli osoby, która potrafi przywrócić świetność staremu mechanizmowi.
Zegary słoneczne i ze szklanymi dzwonkami
Jak mówi Patrycja Gwoździewicz, zbiory zegarów Muzeum w Gliwicach liczą przeszło sto egzemplarzy.
- Jest w tym coś wzruszającego, mamy stary mechanizm, który jest tak samo zmęczony, jak stary człowiek… Mamy możliwość przeniesienia się w czasie, posłuchania dźwięków, które wybrzmiewały w XVII, XVIII wieku.
Pierwszym zegarem w kolekcji jest kamienny, polichromowany zegar słoneczny z ogrodu parafii w Pyskowicach. Do gliwickiego muzeum został przekazany przez jednego z jego współzałożycieli, księdza Jana Chrząszcza. Na kamieniu widoczna jest data 1808 r. W błędzie są osoby przekonane, że zegary słoneczne to wyłącznie duże, ciężkie i przede wszystkim, zamontowane na stałe „obiekty małej architektury”. Na wystawie można obejrzeć zegary słoneczne kieszonkowe. Wyglądem przypominają niewielkie, drewniane papierośnice. Wskazówką jest w tym przypadku naciągnięty sznurek, który pokazuje przybliżoną porę dnia na podziałce. Oczywiście takiego zegarka nie da się „wyregulować” bez kompasu.
Unikatem w kolekcji jest szwarcwaldzki zegar z dzwonkami wykonanymi ze szkła. Datowany jest na pierwszą połowę XVIII wieku. Na jego wierzchu umieszczone zostało kilka dzwonków różnych rozmiarów i kształtów. We wnętrzu zamontowany został mechanizm podobny to tych w pozytywkach lub katarynkach. Wprawiony w ruch grał na dzwonkach „zaprogramowaną” melodię.
Zegary z przeróżnymi mechanizmami, także z drewna
Jak opowiada kurator wystawy, mechanizmy zegarowe mogą być wykonywane z różnych materiałów, od metali, również szlachetnych, poprzez rubiny, a na drewnie kończąc.
- Nadaje się do tego drewno, które jest bardzo twarde, jest to drewno bukowe. Sam zegar prawdopodobnie odmierzał czas w zamożnej wiejskiej chacie lub w młynie. Młyny również potrzebowały urządzeń do pomiaru czasu, żeby dokonywać zmian robotników, a mechanizm metalowy bardzo szybko uległby zanieczyszczeniu w miejscu o takim zapyleniu – wyjaśnia Patrycja Gwoździewicz.
Zaznacza także, że zegarmistrz, by nauczyć się fachu, najpierw wycinał koła zębate właśnie w drewnie, które było tańsze i łatwiej dostępne niż metal. Do czasów współczesnych zachowało się mało zegarów z drewnianymi mechanizmami. Egzemplarz, który można zobaczyć w Gliwicach, został w całości wykonany ręcznie, żaden jego element nie został połączony przy pomocy gwoździ.
Dewizki z ludzkich włosów
Dewizka to nic innego, jak łańcuszek do zegarka kieszonkowego. Służył do mocowania zegarka między kamizelką a kieszonką. W gliwickim muzeum można zobaczyć kilka egzemplarzy, które wykonane zostały z precyzyjnie wyplecionych ludzkich włosów. Patrycja Gwoździewicz, zapytana o powody, dla których dewizki wykonano właśnie z włosów odpowiada:
- Włosy są tak samo dobrym materiałem, jak każdy inny materiał organiczny. Są bardzo mocne. Te dewizki, które znajdują się w naszych zbiorach, mają około 200 lat i wyglądają doskonale. Jest to również coś niezwykle osobistego, być może były to włosy żony, które zostały w taki sposób zachowane. Ma to również posmak niesamowitości.
Zobacz zdjęcia:
Nie przeocz
- Te samochody są godne polecenia. Są najmniej awaryjne według rankingu ADAC [Lista]
- Te banknoty PRL-u są warte fortunę! Oto banknoty poszukiwane przez kolekcjonerów!
- Kryształy i szkło z PRL-u. Na tym można zbić majątek! Płacą nawet kilkanaście tys. zł
- Górnik Zabrze wśród najbardziej lubianych w PKO Ekstraklasie - RANKING
Kolekcję zegarów uzupełniają również grafiki i obrazy, których tematyka obraca się wokół upływu czasu. Jednym z bardziej obrazowych egzemplarzy jest linoryt Roberta Budzińskiego pt. „Bieg śmierci”. Prosta, acz wymowna, grafika przedstawia śmierć z kosą, która próbuje dogonić uciekającego zająca.
- Patrząc na formę zegarów, które bardzo się zmieniają, patrząc na to, ile miejsca zajmował kiedyś taki zegar, patrząc na miniaturyzację zegarów umieszczanych np. w pierścionkach czy telefonach komórkowych, trochę żal, że nie możemy zawiesić oka na czymś tak wyjątkowym – kończy opowieść o zabytkowych zegarach Patrycja Gwoździewicz.
Zobacz także
Finisaż wystawy „Oblicza czasu. Zegary z kolekcji Muzeum w Gliwicach i Muzeów Narodowych w Krakowie i we Wrocławiu”
W niedzielę, 12 czerwca 2022, o godz. 11:30 odbędzie się finisaż wystawy.
- Właśnie tego dnia, o godzinie 11:30 zapraszamy na oprowadzanie, które stanie się okazją do wędrówki śladami czasu w kulturze. Prowadzić je będzie kurator ekspozycji, Patrycja Gwoździewicz. Wspólnie z nią pożegnamy zabytkowe czasomierze, poznając przy okazji wiele ich sekretów. – czytamy w zapowiedzi wydarzenia.
Zegary nie znikną jednak całkowicie z Willi Caro. Eksponaty wypożyczone z innych polskich placówek zostaną zwrócone, jednak zbiory Muzeum w Gliwicach są częścią stałej wystawy i można będzie nadal je podziwiać.