Księdza Franciszka Blachnickiego otruli komuniści. Dziś 37. rocznica jego śmierci

Mateusz Czajka
Dzięki stworzeniu przez niego Ruchu Światło-Życie (popularnie zwanego oazą) około dwóch milionów Polaków mogło w żywy sposób doświadczyć Boga i wiary. Nie było to w smak komunistom. Ksiądz Franciszek Blachnicki zmarł 27 lutego 1987 roku w niemieckim Carlsbergu.

Dziś już wiemy na pewno, że kapłan pochodzący ze Śląska został zamordowany. „Śmierć ks. Franciszka Blachnickiego w dniu 27 lutego 1987 r. nastąpiła na skutek zabójstwa poprzez podanie ofierze śmiertelnych substancji toksycznych” - informuje IPN. Kim był ten tarnogórzanin, który z ateisty stał się kapłanem, zmienił oblicze polskiego Kościoła i obecnie jest kandydatem do ogłoszenia błogosławionym? 

Ksiądz Franciszek Blachnicki został otruty

- Był traktowany jako jeden z największych wrogów przez władze PRL, bezpiekę, władzę innych państw komunistycznych, co dowiodło prowadzone wnikliwie śledztwo przez pion prokuratorski Instytutu Pamięci Narodowej. Nie ulega wątpliwości, w wyniku bardzo skrupulatnie prowadzonego śledztwa, że ksiądz Franciszek Blachnicki został zamordowany, został otruty - mówił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. 

Na ustalenie tego faktu miały wpływ nowe dowody - zarówno z zeznań, przesłuchiwanych świadków (osób, które wcześniej nie składały zeznań), kwerendy dokumentów (także w Austrii i na Węgrzech) oraz opinie biegłych wydane po ekshumacji ciała zamordowanego kapłana. 

Kapłan został otruty w czasie emigracji w RFN przez agentów SB - małżeństwo, które udawało osoby wierzące oraz opozycjonistów. Nikt wtedy nie wiedział, że nagła śmierć Blachnickiego spowodowana zatorem płucnym była tak naprawdę morderstwem. 

- W wyniku gry operacyjnej i działań operacyjnych wydziału 11 Departamentu I MSW -  a więc komunistycznego wywiadu - w jego najbliższe otoczenie wysłano dwójkę zdeterminowanych, perfidnych i doświadczonych agentów komunistycznych służb - małżeństwo państwa Gontarczyków, którzy mieli ostatecznie zniszczyć księdza. Później nastąpiła śmierć i zabójstwo księdza Franciszka Blachnickiego. Wiemy już dzisiaj, że było to zabójstwo - mówił podczas konferencji prezes IPN dr Karol Nawrocki. Wspomniał także, że odkrycie szokującej prawdy nie mogłoby się udać, gdyby nie praca historyków, publicystów oraz dobra współpraca z ministrem sprawiedliwości. 

Więzień Auschwitz, antykomunista, żarliwy kapłan

Nie każdy wie, że ksiądz Franciszek Blachnicki ma śląskie korzenie. Urodził się w 1921 roku w Rybniku. Kilka lat później jego rodzina przeniosła się do Tarnowskich Gór, gdzie uczęszczał do szkoły. W młodzieńczym wieku oddany harcerstwu, deklarujący się jako niewierzący. Uczestniczył w kampanii wrześniowej, następnie podjął działalność konspiracyjną na terenie Górnego Śląska. Aresztowany przez gestapo trafił do KL Auschwitz (większość czasu spędził tam w kompanii karnej). Przeniesiono go do Katowic w związku z wyrokiem śmierci, jaki na niego zapadł. Po niemal pół roku przebywania w tym miejscu karę śmierci zamieniono mu na karę ciężkiego więzienia. W swoim duchowym testamencie spisanym 17 czerwca 1986 roku wspomina, że nawrócił się, siedząc w celi śmierci. 

Po wojnie wstąpił do seminarium i został księdzem. Był kapłanem szczególnie niewygodnym władzy. Widział m.in., jak alkoholizm niszczy Polaków. W 1957 roku założył Krucjatę Wstrzemięźliwości, która trzy lata później została zlikwidowana (miała sto tysięcy członków). Blachnicki publicznie zaprotestował i napisał memoriał do mediów oraz władz centralnych. Rok później został aresztowany pod zarzutem rozpowszechniania nielegalnych druków. Komuniści osadzili go w tym samym miejscu, co wcześniej naziści. Nie złamało to jednak ducha kapłana. Podjął studia na KUL i dalej intensywnie prowadził działalność duszpasterską. 

- Był opanowanym cholerykiem - mówi ks. Henryk Bolczyk, który osobiście znał księdza Blachnickiego. - Charakter człowieka nieprzeciętny, zdolny, przedsiębiorczy sprawia, że chętnie by narzucił swoje przekonania i poglądy innym, ale wtedy to narzucanie może mieć efekt odwrotny. Opanowany choleryk nie będzie narzucał zbytnio swojego poziomu wiedzy, poglądów, przekonań. Jeśli coś powie, to w formie propozycji, a nie nacisku. Prawdzie nie służy zuchwałość. Zawsze powinna być podana z pokorą, z łagodnością - jako propozycja, a nie jako nakaz absolutny.

Przyjaciele, którzy okazali się agentami SB

SB w 1982 roku umieściło u jego boku agentów - małżeństwo Gontarczyków, które udawało parę żywo zaangażowaną w dzielenie się wiarą oraz działalność opozycyjną. Jak przekazał nam zastępca prokuratora generalnego, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Andrzej Pozorski, realizowali oni zadania operacyjne zlecone przez komunistyczne służby specjalne. Zbierali informacje o księdzu Franciszku Blachnickim, w ich zainteresowaniu pozostawały osoby, które się kontaktowały z księdzem i pozostawały w jego otoczeniu. 

- Dzięki zeznaniom świadków dzisiaj wiemy, że podejmowali działania, które miały torpedować wszelką działalność księdza Franciszka Blachnickiego. Między innymi niszczyli oni wydawnictwo Marianum poprzez zawieranie niekorzystnych umów. Ksiądz Franciszek Blachnicki początkowo bardzo ufał państwu Gontarczyk. Oni byli ulokowani bardzo blisko niego. Powierzył im odpowiedzialne zadania w tym wydawnictwie, mając do nich pełne zaufanie - twierdzi Andrzej Pozorski.

Niedługo przed śmiercią Blachnickiego kapłana powiadomiono o tym, że para to tak naprawdę oficerowie Służby Bezpieczeństwa. Ksiądz od dłuższego czasu miał problemy ze zdrowiem. Zmarł nagle 27 lutego 1987 roku po rozmowie z Andrzejem Gontarczykiem. Jako przyczynę wskazano zator płucny. Gontarczykowie w 1988 roku nagle uciekli z powrotem do Polski wraz z synem. Dlaczego? 

Esbecy udający ofiary 

W 1988 roku służby Republiki Federalnej Niemiec zorientowały się, że na terenie Niemiec działa duet agenturalny, i podjęły stosowne czynności. Z dokumentów wynika, że dowiedziały się o tym polskie służby komunistyczne. Centrala podjęła decyzję o przerzuceniu duetu do Polski, co uczyniono przez Austrię i Węgry, Czechosłowację i w ten sposób dotarli do Polski.

Akcja była bardzo dobrze zaplanowana. Nad parą cały czas była sprawowana opieka przez funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa. Zastępca prokuratora generalnego zaznacza, że użyte środki wskazują, że Gontarczykowie byli bardzo cennymi agentami dla PRL. Perfidia komunistów polegała też na tym, że po powrocie użyto ich w celach propagandowych. Jerzy Urban przedstawiał ich jako pracowników Radia Wolna Europa, a oni udzielali szeregu wywiadów, w których szykanowali solidarnościową emigrację, Radio Wolna Europa i ośrodek w Carlsbergu. 

Czy winni zbrodni zostaną ukarani? Szczegóły śledztwa

Mimo tego, że od zbrodni minęło 35 lat, dalej istnieje szansa na ukaranie sprawców - nawet mimo tego, że nieudolnie prowadzone śledztwo przed niespełna 20 laty nie wskazało winnych. Wtedy to prokuratura wszczęła je dzięki ujawnieniu pewnych faktów przez dr. Andrzeja Grajewskiego. Na marginesie warto dodać, że zostało ono fatalnie przeprowadzone - nie dość tu wymienić oczywistych kłamstw Gontarczyków, dania im możliwości ustalenia wspólnych zeznań czy brak podstawowych czynności, jaką jest ekshumacja ciała, czy sprawdzenie niemieckich archiwów w ramach międzynarodowej pomocy prawnej. 

- Morderstwo Blachnickiego zostało zakwalifikowane jako zbrodnia komunistyczna i zbrodnia przeciwko ludzkości. Jak wiadomo, tego typu czyny nie ulegają przedawnieniu. Jest to rzecz oczywista, że w tej chwili naszym celem jest ustalenie osób odpowiedzialnych za popełnienie tej zbrodni. Chcemy pociągnąć te osoby do odpowiedzialności karnej - przekazał nam zastępca prokuratora generalnego.

Jak już wspomnieliśmy, według ministra sprawiedliwości oraz prokuratorów zajmujących się śledztwem nie ulega wątpliwości, że doszło do otrucia. Oprócz badań z zakresu medycyny sądowej, toksykologii itp. potwierdziły to także przesłuchania świadków, którzy dotychczas nie składali zeznań, dokumenty znalezione m.in. w niemieckich archiwach oraz badania pozyskanych śladów kryminalistycznych. 

- Wiele czynności było wykonywanych w okresie pandemii w Niemczech i to niestety powodowało, że nieraz na realizację naszych wniosków o pomoc prawną oczekiwaliśmy przez kilka miesięcy. Przyjęliśmy zasadę, że w każdej tej czynności będzie brał udział prokurator Instytutu Pamięci Narodowej.

Jolanta Gontarczyk = Jolanta Lange

Jolanta Gontarczyk rozwiodła się ze swoim mężem. O życiu mężczyzny nie wiadomo zbyt wiele. Co innego w przypadku kobiety, która stała się... lewicową aktywistką. Media już w 2020 roku mówiły o działalności publicznej Jolanty Gontarczyk - a właściwie Jolanty Lange, ponieważ ta zmieniła swoje nazwisko.
 
W 2020 roku było o niej głośno z powodu otrzymania bardzo wysokiej dotacji (2 miliony złotych) od Rafała Trzaskowskiego. Jej organizacja (Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum), gdzie piastuje stanowisko wiceprezeski, zajmuje się m.in. promocją działań LGBT i aborcji.  

Ksiądz Blachnicki bardzo często powtarzał słowa z Ewangelii: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Rzeczywiście prawda o jego śmierci została w końcu wydobyta na światło dzienne. To pokazuje, że nawet kiedy moce ciemności działają w tak wyrafinowany sposób, że prawda jest ukryta, to prędzej czy później i tak objawi się światu i wyda konkretne owoce.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia