Oświęcim. 75. rocznica powstania Państwowego Muzeum Auschwitz Birkenau. Byli więźniowie chcieli, żeby upamiętnić to miejsce zbrodni

Bogusław Kwiecień
Mija 75 lat od powstania na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
Mija 75 lat od powstania na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
Mija 75 lat od powstania na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Tego chcieli byli więźniowie, uznając, że ślady i to miejsce zbrodni ludobójstwa nie może zostać zapomniane. Prace nad utworzeniem placówki rozpoczęły się pod koniec 1945 roku, kiedy władze sowieckie zaczęły przekazywać tereny dawnego KL Auschwitz administracji polskiej.

Otwarcie Muzeum Auschwitz-Birkenau w siódmą rocznicę do obozu I transportu Polaków

Decyzję o powołaniu placówki - wtedy pod nazwą Państwowe Muzeum Oświęcim - Brzezinka podjął Sejm 2 lipca 1947 roku, ale faktycznie ceremonia otwarcia odbyła się blisko trzy tygodnie wcześniej, 14 czerwca 1947 roku, w siódmą rocznicę przywiezienia do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz pierwszego transportu polskich więźniów politycznych.

O utworzenie takiej placówki zabiegało wielu byłych więźniów Auschwitz, wśród nich Alfred Fiderkiewicz, po wojnie naczelny dyrektor Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce.

- Świat nie może zapomnieć o tej nieludzkiej zbrodni - powtarzali byli więźniowie Auschwitz-Birkenau, którzy ocaleli z obozowego piekła.

To dzięki nim także udało się uratować szereg dowodów ludobójstwa, które gromadzili, ryzykując życiem.

O tym, że istnienie muzeum nie było takie oczywiste świadczyła m.in. dyskusja, jaka przetoczyła się na łamach prasy rok po powołaniu placówki, a dotyczyła skali jej działalności. Pojawiały się argumenty, że należy ją ograniczyć, a nawet, żeby zburzyć. Teksty te stanowiły odzwierciedlenie zmian postaw części społeczeństwa zmęczonego rozpamiętywaniem wojny.

Jak powiedział Gazecie Krakowskiej przy okazji 70. rocznicy powstania muzeum, dr Franciszek Piper, wieloletni pracownik, który przez 27 lat kierował Działem Historii Obozu, to właśnie stanowcze "nie" więźniów zakończyło tę dyskusję. To także ich grupa z Tadeuszem Wąsowiczem na czele przybyła do Oświęcimia w kwietniu 1946 roku, żeby zająć się ochroną dawnych terenów obozowych, a z drugiej strony utworzyć muzeum.

Wcześniej było to niemożliwe, bo tereny obozu od wyzwolenia 27 stycznia 1945 roku kontrolowały władze sowieckie. W kwietniu lub maju 1945 roku Rosjanie utworzyli w byłym obozie macierzystym i w dawnym Birkenau obozy przejściowe dla jeńców niemieckich. W drugim z nich osadzeni zostali również obywatele polscy z Górnego Śląska i Opolszczyzny, którzy w czasie okupacji podpisali volkslistę. Pierwszy istniał do jesieni 1945 roku, a drugi do marca 1946. Oprócz tego był jeszcze jeden zarządzany przez Państwowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP), który istniał do kwietnia 1946 roku. Więziono tutaj osoby uznane za niebezpieczne dla nowego systemu władzy. Wiele z nich zginęło.

Ocalone dowody niemieckiej zbrodni w Auschwitz

Wraz z ogłoszeniem ewakuacji (pod koniec 1944r.) esesmani starali się zatrzeć ślady zbrodni. Zaczęli palić dokumenty obozowe, wysadzili w powietrze krematoria i komory gazowe II, III i V, podpalili magazyny z mieniem zrabowanym Żydom. Część udało się ocalić właśnie dzięki więźniom. Tak było na przykład z kliszami zdjęć nowo przybyłych do Auschwitz.

Wyznaczona do ich spalenia przez esesmanów grupa więźniów zalała piec wodą, chociaż mogła za to zapłacić życiem. W ten sposób udało się uratować w sumie 40 tys. fotografii. Podobnie stało się z częścią ksiąg stanów dziennych, czy ksiąg jeńców radzieckich. Franciszek Piper zwraca uwagę, że więźniowie ślady zbrodni w Auschwitz dokumentowali niemal od początku istnienia obozu. Systematyczne sprawozdania sporządzał obozowy ruch oporu. Jednym najważniejszych takich dokumentów był tzw. „Raport Witolda” opracowany przez rtm. Witolda Pileckiego.

Było także wiele śladów pozostawionych przez więźniów w różnych obiektach z nadzieją, że ktoś kiedyś je odnajdzie i w ten sposób dowie się, co działo się za drutami Auschwitz. W ten sposób m.in. po wojnie w pobliżu jednego z krematoriów natrafiono na zapiski członków Sonderkommando, którzy na własne oczy widzieli śmierć setek tysięcy Żydów.

Wśród dowodów zbrodni znalazły się również m.in. odpisy list nowo przybyłych sporządzonych przez Kazimierza Smolenia, który trafił do obozu w 1940 roku zatrzymany za próbę przedarcia się do polskiej armii tworzonej we Francji. Po wojnie przez 35 lat był dyrektorem PMAB.

- Dla więźniów jeszcze w czasie istnienia obozu nie ulegało wątpliwości, że to miejsce musi zostać upamiętnione - podkreślali pięć lat temu Franciszek Piper i inny wieloletni pracownik muzeum Andrzej Strzelecki.

W 1946 roku, a więc jeszcze przed oficjalnym otwarciem muzeum tereny byłego obozu odwiedziło 100 tys. osób. W wielu miejscach widać było prochy ofiar i inne ślady zbrodni. W tym czasie na terenie byłego obozu pracowała Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, która gromadziła dowody w związku z procesami najpierw komendanta Auschwitz Rudolfa Hoessa, a potem kolejnych 40 esesmanów.

Wokół historii Auschwitz

Historii powstania placówki poświęcona jest lekcja internetowa "Muzeum Auschwitz w pierwszych latach działalności" znajdująca się na stronie auschwitz.org, która przybliża okres 1945-1955. Ponadto w związku z 75-leciem istnienia Muzeum 5 lipca Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście zaprasza na projekt edukacyjny „Wokół historii Auschwitz” adresowany do mieszkańców Oświęcimia i okolic, którzy są zainteresowani pogłębianiem swojej wiedzy na temat dziejów niemieckiego nazistowskiego obozu. Spotkanie rozpocznie się o g. 16 w siedzibie MCEAH przy ul. Leszczyńskiej.

FLESZ - Polacy się starzeją a miasta wyludniają. Jest raport GUS

od 16 lat

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia