Ten właśnie pułk, który szybko (już w końcu lutego) uzyskał pełną gotowość bojową i w połowie marca wyruszył na odsiecz Lwowa, został bohaterem uroczystości, której ślad jest dziś wyraźnie zaakcentowany na płycie Placu Wolności. Oto bowiem 26 stycznia 1919 roku na ówczesnym Wilhelmsplatz odbyła się uroczysta przysięga i wręczenie chorągwi 1. PSWlkp., czego dokonał gen. Dowbor – Muśnicki, przejmując ją z rąk przedstawicieli Naczelnej Rady Ludowej i przekazując dowódcy Pułku.
W momencie krzepnięcia młodego wojska polskiego, w garnizonie poznańskim dominowała kadra oficerska i podoficerska uformowana jeszcze w armii pruskiej. Oficerowie w aż 75 procentach mieli za sobą służbę w tej armii, a grono to wzbogaciła wkrótce grupa świetnie wyszkolonych podoficerów (na początku lat 20-tych 2/3 podoficerów wywodziło się z armii pruskiej), którzy wstępując do wojsk wielkopolskich zostali awansowani na stopnie oficerskie. Niestety nie można powiedzieć, by poznańskie jednostki wyróżniały się ogólną solidarnością wojskową – odczuwalne były wyraźnie antagonizmy między oficerami pochodzącymi z byłej armii pruskiej, z korpusów wschodnich, z legionów, czy z armii generała Hallera.
Wśród poznańskich jednostek nie mogło zabraknąć kawalerzystów. Już 28 grudnia 1918 roku, powstańcy rekrutujący się z kawalerii pruskiej, dowodzonych przez ppor. Kazimierza Ciążyńskiego zajęli koszary 1. Pułku Strzelców Konnych, a podkomendni Michała Plewkiewicza – koszary taborów. Mając już będącą w bardzo dobrym stanie bazę, kawalerzyści sformowali oddział Konnych Strzelców Straży Miasta Poznania, który stał się zalążkiem pułku – od 29 stycznia 1919 roku – 1. Pułku Ułanów Wielkopolskich, przemianowanego wkrótce na 15. Pułk Ułanów Poznańskich. W połowie marca pułk liczył już ponad tysiąc żołnierzy, i zajmując obok swoich, także koszary taborów, sąsiadował z utworzoną w czerwcu 1919 roku Szkoła Podkuwania Koni.
Ważną formacją w strukturach młodego wielkopolskiego wojska były oddziały samochodowe. W Poznaniu Niemcy utworzyli w 1917 roku bazę oddziałów samochodowych i warsztaty, z dowództwem ulokowanym przy placu Działowym, a parkiem samochodowym na Cytadeli i przy dzisiejszej ulicy Kutrzeby. U schyłku 1918 roku stało tu około stu samochodów, w większości wycofanych do remontu z oddziałów frontowych. Niemcom nie udało się ich ewakuować przed wybuchem Powstania, wskutek postawy żołnierzy bazy – Polaków, i tak w momencie wybuchu walk, wozy zostały przejęte przez powstańców. Ciężarówki bardzo przydały się do transportu oddziałów, szybko przerzucanych na zagrożone odcinki, a ponadto niektóre z nich były doraźnie uzbrajane, służąc jako ruchome punkty karabinów maszynowych. Dowództwo Główne 10 stycznia powołało Wydział V automobilowy, a krótko po tym – I Wielkopolską Kolumnę Samochodów Ciężarowych.
Na początku stycznia obliczono, że wojsko dysponuje 73 sprawnymi samochodami, z których żaden nie był opancerzony. Niedługo potem, 6 lutego, pod Budzyniem powstańcy zdobyli i przewieźli do Poznania ciężki samochód pancerny Ehrhardt (nazwany „Pułkownik Kazimierz Grudzielski”. Siły pancerne walnie wzmocniły też improwizowany pociąg pancerny Poznańczyk, wysłany do Poznania po styczniowych walkach o Krotoszyn, a także o zdobyty 17 lutego pod Rynarzewem niemiecki pociąg pancerny. W marcu 1919 roku powołano Dowództwo Oddziałów Samochodowych, które miało pod rozkazami cztery kolumny samochodowe, szkołę szoferów, warsztaty i składnicę materiałów pędnych, jak również cztery samochody opancerzone. Warto dodać, że w 1920 roku, w którym utworzono w Poznaniu Bazę Samochodów Pancernych, miasto było potęgą pod względem skupienia uzbrojonych i opancerzonych samochodów: ponad dwie trzecie tych pojazdów należących w ogóle do wojska, stacjonowało właśnie tutaj!
Młoda armia wielkopolska miała też swoją łączność - na Cytadeli stacjonował bowiem niemiecki oddział o tej specjalności, do którego wprowadzono Polaków, m.in. kaprala Stanisława Jóźwiaka. Żołnierze ci kontrolowali w pewnym stopniu wysyłane i odbierane depesze, m.in. 28 grudnia przesłali pierwszy polski radiogram zawiadamiający o wybuchu walk w Poznaniu. Następnego dnia Niemcy poddali radiostację i powstańcy przejęli nieuszkodzony sprzęt, a także tajne dokumenty i plany techniczne urządzeń. Jóźwiak został dowódcą polskiej załogi radiostacji, która nawiązała łączność z Warszawą. Warto dodać, że tylko w czasie dwunastu dni pracy, w czasie pobytu w Poznaniu delegacji francuskiej, radiostacja przesłała około 300 tysięcy słów!
Pierwszym szefem łączności w garnizonie poznańskim został sierżant Kazimierz Jasnoch, desygnowany na to stanowisko jeszcze przed wybuchem Powstania, który też przed przejęciem radiostacji, przy pomocy Jóźwiaka prowadził mediacje z niemiecką załogą. 3 stycznia w gmachu Komendy Miasta przy obecnym Placu Wolności utworzył Główną Komendę Łączności. W pierwszych dniach stycznia w koszarach na Cytadeli Jasnoch formował też pierwszy regularny oddział łączności – Forteczny Oddział Telegrafistów Wielkopolskich.
Miasto będąc ważnym ośrodkiem wojskowym, musiało mieć zapewnione zaplecze – i to zarówno pod względem sprzętowym, jak i mundurowym. W początkowej fazie istnienia, odrodzone Wojsko Polskie sięgało po broń i amunicję zdobyte na zaborcach i zakupione za granicami, m.in. we Francji, Austrii i czy we Włoszech. Nie były to jednak ilości, które zaspokajałyby potrzeby, więc utworzono zbrojownie i warsztaty amunicyjne. Ich zadaniem była naprawa broni, dorabianie do nich niektórych części, czy elaborowanie łusek, czy czyszczenie amunicji.
W Poznaniu uruchomiono też produkcję mundurów i obuwia, w oparciu o Wojskowe Okręgowe Zakłady Umundurowania przy ul. Kraszewskiego, czyli wcześniejsze niemieckie zakłady szyjące mundury i buty dla armii pruskiej, a także - o liczne chałupnicze warsztaty. Jednym z nich była firma mieszcząca się przy ul. Dolna Wilda 64: ten warsztat krawiecki, kierowany przez mjr. Frąckowiaka, po wybuchu Powstania dostarczył wojsku około 200 par bryczesów i 300 płaszczy. Wyposażenie Zakładów przy ul. Kraszewskiego, które było wówczas najlepsze w Polsce, w 1921 roku wojsko chciało przenieść do Warszawy, do czego jednak nie doszło po sprzeciwie miejskich rajców. W sąsiedztwie Zakładów funkcjonowała też poniemiecka rymarnia wojskowa - później warsztaty taborowe.