Zastanówmy się logicznie. Mówimy o człowieku, który już w 1920 roku, jako ochotnik walczył z bolszewikami. Brał udział także w kampanii wrześniowej. Mimo zakończenia walk przez Wojsko Polskie do 17 października 1939 roku był w partyzantce. W listopadzie dociera do Warszawy. Współtworzy Tajną Armię Polską, a z czasem staje się orędownikiem przyłączenia TAP do działającego już Związku Walki Zbrojnej, który w lutym 1942 roku przeobrażony zostanie w Armię Krajową.
To podczas pobytu w Warszawie zgłasza się na misję oświęcimską. Daje się złapać podczas łapanki na Żoliborzu i trafia do obozu. Zadaniem Pileckiego było przede wszystkim zbadanie sytuacji jaka w obozie panowała i sporządzenie raportów kierowanych bezpośrednio do sztabu ZWZ, a dalej do rządu w Londynie. Wcześniej nikt nie zdawał sobie sprawy ze skali zbrodni popełnianych tam przez Niemców. Dzięki niemu powstaje tam Związek Organizacji Wojskowej. Podtrzymuje więźniów na duchu, organizuje doraźną pomoc jak jedzenie czy leki, na tyle na ile to możliwe - ruch oporu.
Zorganizował nawet plan uwolnienia więźniów
Potrzebna byłaby jednak zakrojona na szeroką skalę akcja. W samym obozie oraz jednostkach w jego pobliżu stacjonowało łącznie w sumie około pięć tysięcy Niemców wyposażonych w broń ręczną i maszynową, z możliwym wsparciem lotnictwa. Dla takiej akcji nie było poparcia Armii Krajowej. W kontekście jego późniejszych losów, najprawdopodobniej kluczowa jest jednak inna rzecz z tego okresu. Jego znajomość z późniejszym premierem PRL - Józefem Cyrankiewiczem.
Dlatego wróćmy do procesu rotmistrza. Jak możemy dowiedzieć się z materiałów przygotowanych przez Muzeum Powstania Warszawskiego wspomniana znajomość mogła działać na niekorzyść rotmistrza. Znał on bowiem dokładnie działalność Cyrankiewicza w piekle obozu. Wiedział, że wcale nie współdziałał, tak prężnie jak mówił, przy tworzeniu ruchu oporu, a wręcz przeciwnie – prawdopodobnie był donosicielem. Pilecki podczas procesu mówił, że w obozie przyrzekali sobie zawsze później mówić prawdę o tym co ich tam spotkało. Cyrankiewicz napisał tylko list o tym, że ich wspólna obecność w obozie nie może mieć wpływu na karę dla Pileckiego, który jest wrogiem ludowej Polski.
Podobnego zdania jak historycy muzeum jest wnuk Tadeusza Płużańskiego. Płużański był członkiem grupy Pileckiego i został skazany na dwukrotną karę śmierci, zamienioną później na dożywocie, a ostatecznie został zwolniony z więzienia w wyniku amnestii w 1956 roku.
Z tego co wiem wobec wszystkich członków grupy były stosowane tortury. Natomiast faktycznie mówiło się o tym, że jeżeli Cyrankiewicz nawet nie był kapusiem to na pewno wyolbrzymiał swój wkład w to co działo się w Oświęcimiu. To mogło mieć znaczenie - mówi nam Stanisław Płużański.
Pilecki oprócz dotychczas opisanych zasług walczył też w Powstaniu Warszawskim
Dzięki zasobom Muzeum Powstania Warszawskiego dowiadujemy się, że na początku zrywu, ukrywał swoje doświadczenie i walczył jako szeregowy żołnierz w zgrupowaniu "Chrobry II". Potem jednak ujawnił swój stopień i zostaje zastępcą a następnie dowódcą 2 kompanii 1 batalionu. Reduta Witolda do końca walk nie poddała się Niemcom.
Po wojnie stara się zorganizować siatkę informatorów o tym co się dzieje w kraju na rzecz rządu na uchodźstwie. To w tym momencie staje się wrogiem numer jeden marionetkowych polskich władz zależnych od Stalina. Generał Anders nawet w pewnym momencie kazał mu uciekać z kraju. "Ktoś musi trwać bez względu na konsekwencje" - odpowiada Pilecki. Gdy jego żona dowie się, że mógł uciec z kraju będzie załamana, że pozostał i jak się okazało, niestety wybrał śmierć.
Postawiono mu zarzuty o szpiegostwo na rzecz obcych wywiadów, chęć zamordowania funkcjonariuszy MBP i gromadzenia w tym celu broni. Wraz z nim sądzono m.in. wspomnianego Tadeusza Płużańskiego i Marię Szelągowską, których początkowo, podobnie jak Pileckiego, skazano na karę śmierci. Sądowemu składowi przewodniczył ppłk Jan Hryckowian, były akowiec, w komunistycznej Polsce sprawca co najmniej 16 zbrodni sądowych. Oskarżycielem był mjr Czesław Łapiński, także były członek AK, który poszedł na współpracę z komunistami.
Czy da się napisać bardziej absurdalny, a jednocześnie smutny scenariusz?
Bohater wojenny, który poświęcił wszystko co miał, o co pretensje miała do niego szczególnie żona i rodzina, by służyć ojczyźnie oskarżony i sądzony przez byłych żołnierzy Armii Krajowej. Do maja 1945 roku stali po tej samej stronie barykady. Trzeba wymienić także nazwisko Józefa Różańskiego. To on nadzorował śledztwo w sprawie Witolda Pileckiego i jest faktycznym sprawcą skazania go na karę śmierci. Robił wszystko, żeby tak się stało. To on torturował Pileckiego, Płużańskiego, a także prawdopodobnie Szelągowską. To Różański będzie odpowiedzialny także za mord na innym wojennym bohaterze – Generale “Nilu” - Auguście Emilu Fieldorfie.
Wyrok śmierci w 1948 roku wykonano tylko na Pileckim, a następnie pochowano go w bezimiennym grobie. Proces repatriacji ruszył dopiero w 1990 roku. W styczniu 1995 Prezydent RP Lech Wałęsa odznaczył pośmiertnie "ochotnika do Auschwitz" Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W lipcu 2006 Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Witolda Pileckiego Orderem Orła Białego. W 2013 roku minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak awansował rotmistrza Pileckiego na pułkownika.
Znając życiorys i koleje losu Witolda Pileckiego, wiele razy zadajemy sobie pytanie czy to nie scenariusz na gotowy film? A może bardziej serial idąc ostatnimi trendami. Na pewno wysokobudżetowa produkcja o tym bohaterze, a może i nie jedna, to obowiązek.
Tekst powstał dzięki współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Szczególne podziękowania dla Anny Kotonowicz oraz Joanny Strasz.