Rozmowa z Dyrektorem Oddziału IPN w Krakowie dr hab. Filipem Musiałem z okazji obchodów Święta Niepodległości

Aleksandra Łabędź
Dr hab. Filip Musiał - Dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie
Dr hab. Filip Musiał - Dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie Andrzej Banas
11 listopada 1918 roku to data symboliczna dla upamiętnienia odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku, po 123 latach zaborów. Rozmawiamy z Dyrektorem Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie, doktorem hab. Filipem Musiałem o tym, czy Polacy borykają się z mentalnymi ograniczeniami wolności, a także o tym, co mogłoby pomóc w pozbyciu się podziałów w społeczeństwie. Dr hab. Filip Musiał tłumaczy jak dbać o niepodległość oraz jak ją rozumieć w dzisiejszych czasach.

Pod zaborami żyliśmy 123 lata, czyli sześć pokoleń, potem wojna i 44 lata komuny. Przez okres 200 ostatnich lat większość czasu to niewola. Czy według Pana, Polacy dziś czują się w pełni wolnymi ludźmi, bez mentalnych ograniczeń wolności?

- W moim przekonaniu nie. A jeśli przyjrzymy się inżynierii społecznej, jako narzędziu działania systemu komunistycznego – zobaczymy, że pierwsze lata powojenne prowadziły do odwrócenia drabiny społecznej. Polskie państwowotwórcze elity, które przywróciły Rzeczpospolitej niepodległość w roku 1918, potem budowały II RP i walczyły o wolność w latach drugiej wojny światowej były wypychane poza sferę życia publicznego. Temu m.in. służyła tzw. reforma rolna, upaństwowienie głównych gałęzi przemysłu, tzw. bitwa o handel, zmiany w sferze oświaty i nauki itp. W miejsce rzeczywistych elit państwowotwórczych awansowano osoby z dotychczasowych społecznych nizin – najczęściej nieprzygotowane pod względem wykształcenia, kompetencji, cech charakteru do realizowania zadań, jakie na nie spadały. Można postawić hipotezę, że w wymiarze negatywnych zmian społecznych 45 lat komunizmu i wcześniej 5 lat wojny – w czasie której intelektualna elita ucierpiała najbardziej – przyniosły większe spustoszenie niż 123 lata zaborów. Doszło do faktycznego zerwania kodu kulturowego między wolną Polską, a „ludową” atrapą państwowości. Mentalność niewolnicza zaszczepiona nam w komunizmie znika powoli i na pewno nie zniknęła jeszcze w pełni. Daleko nie wszyscy jesteśmy gotowi do myślenia kategoriami wolnego człowieka i niepodległego państwa.

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. po dwudziestu latach ponownie wpadliśmy w niewolę? Czy po zakończeniu II wojny światowej nie byliśmy wtedy w stanie wywalczyć wolności?

- Podjęliśmy taką próbę. O to przecież walczyły konstytucyjne władze polskie na uchodźstwie, systematycznie marginalizowane na arenie międzynarodowej, ale także podziemie niepodległościowe w kraju – zbrojne i polityczne. Do tego dążyło wielu członków jawnie działającego Polskiego Stronnictwa Ludowego czy Stronnictwa Pracy. Jednak sytuacja geopolityczna zweryfikowała te nadzieje. W ówczesnych warunkach Polska nie mogła odzyskać wolności. Wraz z innymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej została pozostawiona w sowieckiej strefie wpływów, co przesądzało o jej przyszłości.

Co mogłoby zakopać ogromne podziały, które wciąż są w naszym społeczeństwie?

- Myślenie kategoriami państwowymi, a nie partyjnymi, orientacja na dobro wspólne i narodowy interes. A w sferze historyczno-symbolicznej – bo ta jest szczególnie bliska Instytutowi Pamięci Narodowej – nade wszystko odwoływanie się do wspólnego dziedzictwa niepodległości. Czyli ostateczne odrzucenie spuścizny postkomunistycznej i jednoznaczne zdefiniowanie Polski „ludowej” jako elementu niepolskiej państwowości – bo nią nie była; lecz sowieckiej spuścizny imperialnej.

Aktualna sytuacja na świecie pokazuje, że takie święto jak 11 listopada niesie nowe przesłania. Jakie?

- Dość banalne i często powtarzane: niepodległość nie jest dana raz na zawsze, trzeba o nią walczyć, a gdy ją mamy trzeba umieć ją pielęgnować. Wracając więc do pierwszego pytania – nauczyć się myśleć kategoriami wolnego człowieka, opisywać nasze wspólnotowe dążenia zgodnie z wartościami państwa niepodległego. Być zatem podmiotem działań, a nie dawać się spychać do roli przedmiotu w międzynarodowej grze mocarstw.

Przypomniał Pan słowa - Niepodległość nie jest dana raz na zawsze. Jak ją pielęgnować, jak o nią dbać, by nigdy jej nie utracić?

- Recepty nie ma, bo gdyby była, żadne z państw by niepodległości nie traciło… Myślę, że należy wciąż na nowo odczytywać stojące przed nami wyzwania – polityczne i geopolityczne. Nie bać się zmian, jednocześnie chroniąc, to co jest istotą polskości, to co jest rdzeniem katalogu wartości ważnych dla nas jako wspólnoty. Jeśli definiujemy się jako wspólnota, to musimy nauczyć się działać jak wspólnota, szukając tego, co nas łączy. Taki wspólny zbiór wartości, wspólna tradycja jest istotą siły państw na zewnątrz. Możemy opowiadać się za różnymi ideami, możemy głosować na różne formacje polityczne, ale musimy mieć przekonanie, że jest coś, co nas łączy. I te spory nie mogą nas jako wspólnoty rozrywać. Mogą nas poróżnić w takim czy innym wymiarze, ale nie mogą nas niszczyć. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego dla państwowej wolności od niszczących podziałów. Nie mamy zazwyczaj wpływu na geopolitykę albo mamy na nią wpływ umiarkowany, ale odbudowywanie poczucia narodowej i państwowej wspólnoty jest w naszym zasięgu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia