Sędzia – kułak. Edward Jęczmyk, kolejny zastępca szefa stołecznego WSR

PATRYK PLESKOT
Resortowy dokument potwierdzający tożsamość kpt. Edwarda Jęczmyka
Resortowy dokument potwierdzający tożsamość kpt. Edwarda Jęczmyka Fot. CC
Edward Jęczmyk urodził się 28 września 1915 r. w miejscowości Jagodne pod Garwolinem na Mazowszu, w rodzinie Ludwika i Janiny. Wychowywał się w dość zamożnym środowisku chłopskim, na 19-hektarowym gospodarstwie. Z tego powodu wiele lat później, jako syna „kułaka”, nie przyjęto go (mimo usilnych starań) do PZPR i utrudniano awans zawodowy.

W 1933 r. Edward ukończył Państwowe Gimnazjum im. T. Kościuszki w Łukowie. W czasach szkolnych zapewne uczył się języka francuskiego. Po maturze wstąpił na Wydział Prawa UW. Rodzice wspierali jego starania o awans społeczny. Jako student Jęczmyk przeszedł kurs podchorążych rezerwy piechoty Wojska Polskiego w Dęblinie. W 1938 r. bez większych opóźnień zdał egzaminy, po czym został magistrem praw. Podobnie jak wielu rówieśników rozpoczął praktykę w instytucjach sanacyjnych: w jego przypadku był to Urząd Wojewódzki w Białymstoku. Tam zastał go wybuch wojny. We wrześniu 1939 r. Jęczmyk walczył jako dowódca drużyny w 42 Pułku Piechoty. Uniknął uwięzienia i po zakończeniu walk osiadł w Jagodnem, gdzie aż do 1944 r. pracował w rodzinnym gospodarstwie. W jego sędziowskich aktach personalnych zanotowano niepotwierdzone informacje, że podobno pomagał partyzantom z AK, Batalionów Chłopskich i ukrywającym się Żydom, ale on sam po wojnie nie przyznawał się do tego.

Tułaczka po WSR-ach

W sierpniu 1944 r. Jęczmyk został w bliżej nieznanych okolicznościach zmobilizowany do lWP. Po kursie w Oficerskiej Szkole Artylerii w Chełmie, między lipcem 1945 a lutym 1946 r. pracował w sekretariatach Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego, Wojskowego Sądu 17 Dywizji Piechoty oraz Wojskowego Sądu Okręgowego nr 7 w Lublinie. Choć jego pochodzenie nie było tajemnicą, „ludowe” władze desperacko potrzebowały ludzi posiadających jakiekolwiek kompetencje. Dlatego w końcu lutego 1946 r. został asesorem w uformowanym właśnie Wojskowym Sądzie Rejonowym w Poznaniu. Dość szybko, bo we wrześniu tego roku, awansował na sędziego i pracował na tym stanowisku do połowy sierpnia 1948 r. W tym okresie został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Z Poznania przeniósł się na krótko do WSR w Bydgoszczy w charakterze zastępcy szefa. Z kolei od końca października 1948 r. do początku września 1950 r. był szefem WSR we Wrocławiu, po czym powrócił do Bydgoszczy jako szef tutejszego WSR. Takie przerzucanie sędziów między podobnymi sądami w różnych regionach kraju nie było niczym wyjątkowym. Nomadyczny tryb życia nie służył jednak żonie Edwarda, która nie mogła znaleźć pracy. Przełożeni zauważali, że Jęczmykowie żyli skromnie, a duża część sędziowskiej wypłaty szła na opiekę nad niepełnosprawnym teściem. W czasie pobytu w Bydgoszczy Edward został odznaczony Brązowym Medalem „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”.

Gorliwy, ale niewyrobiony

Po blisko dwóch latach, 1 czerwca 1952 r., Jęczmyka mianowano zastępcą szefa WSR w Warszawie. Objął co prawda niższe stanowisko, ale w ważniejszej placówce. Spędził tu dziewięć miesięcy, a więc stosunkowo niedługo. Pewnie dlatego nie zachowała się opinia służbowa na jego temat za ten okres. Tuż przed przenosinami do Warszawy dość pozytywnie wypowiadał się o nim szef Zarządu Sądownictwa Wojskowego (ZSW) Oskar Karliner. „Kułackie” pochodzenie zmuszało jednak Karlinera do tonowania pochwał: „oficer pracowity i sumienny. Dobry organizator, kieruje umiejętnie podległym mu aparatem. Stara się dostrzegać zagadnienia wypływające z praktyki sądowej, analizować je i wyciągać wnioski z pracy Sądu, dążąc do podnoszenia tej pracy na wyższy poziom. Otrzymywane wskazówki i wytyczne stara się realizować, jakkolwiek nie zawsze trafnie ocenia ich sens polityczny”. Innymi słowy – starał się wykazać (co oznaczało wydawanie wyroków na „wrogach ludu” zgodnie z bieżącym zamówieniem politycznym), ale nie zawsze mu to wychodziło. Karliner przyznawał, że Jęczmyk „w orzecznictwie, rozmowach i wystąpieniach daje wyraz swojemu pozytywnemu stosunkowi do przemian ustrojowych w Polsce i do ZSRR”, a przy tym jest „uczciwy, prawdomówny, lojalny w stosunku do dowództwa i otoczenia”. Ponadto „uczy się i opanowuje programowe szkolenie marksistowsko- leninowske”. Tym niemniej wciąż, z racji pochodzenia, wykazywał „niedostateczną dojrzałość polityczną”. Co więcej, na stopie towarzyskiej chętnie przestawał z osobami „ze sfer drobnomieszańskich”. Jak widać, szef ZSW wahał się, czy bardziej docenić gorliwość Jęczmyka, czy wyraźniej podkreślać grzech pierworodny „kułackiego” pochodzenia. W konkluzji swej opinii służbowej wybrał salomonowe rozwiązanie i stwierdził: „[Jęczmyk] odpowiada zajmowanemu stanowisku – z tym, że wymaga ciągłego nadzoru i obserwacji”.

Z sądu do radia

Z czasem jednak grzechy przeważyły nad zasługami. Na początku marca 1953 r. Jęczmyka przeniesiono ze stanowiska zastępcy szefa WSR w Warszawie na równorzędny etat w Sądzie Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Funkcję tę pełnił jednak tylko do grudnia tego roku, a już na początku następnego roku trafił do rezerwy (w stopniu majora). Przyczyną tej decyzji była nie tylko „kułacka” przeszłość, lecz także rosnące (choć niepotwierdzone i bardzo mało wiarygodne) podejrzenia co do wspierania przez Jęczmyka podziemia zbrojnego po 1945 r. We wniosku o zwolnienie z grudnia 1953 r. ten sam Oskar Karliner dostrzegał jeszcze inne tropy: „ujawniono szczegóły z przeszłości mjr. Jęczmyka, które go dyskwalifikują do służby sprawiedliwości. W szczególności w okresie okupacji był wiejskim agronomem, biorąc udział w nakładaniu kontyngentów, a ponadto bracia jego byli prawdopodobnie aktywnymi członkami AK, co zataił w ankietach i życiorysach”. Niewiele wcześniej Karliner musiał jednak ponownie przyznać, że Jęczmyk to „oficer zdyscyplinowany i pracowity”, z wyrobionym poczuciem odpowiedzialności i dużą wiedzą, ale niezmiennie wymagający ciągłej obserwacji z racji na „mentalność drobnomieszczańską”. Były „kułak” wciąż zatem manifestował swą lojalność. Ostatecznie podejrzenia z 1953 r. nie skrystalizowały się w konkretne zarzuty i groźniejsze konsekwencje niż samo zwolnienie z wojska. W efekcie, jak to często bywało, po krótkim okresie imania się różnych zajęć w życiu cywilnym, Jęczmyk skorzystał na postępującej nieśmiało liberalizacji politycznej i w 1955 r. rozpoczął trwającą blisko dekadę karierę adwokacką w Warszawie. Następnie pracował jako radca prawny różnych państwowych zakładów, m.in. Spółdzielni „Żywność” w Warszawie (1964– 1970), a także Wytwórni Filmów Telewizyjnych i jednocześnie Zakładów Radiowych im. M. Kasprzaka (1970–1974). Zmarł w 1974 r., nie doczekawszy emerytury.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia