Tomasz Plaskota: Czy literatura Henryka Sienkiewicza jest w stanie trafić do młodego, współczesnego czytelnika, który ma rękę przyrośniętą do smartfona?
Piotr Łopuszański: To zależy od człowieka, nie od pokolenia, do którego należy. Niektórzy odrzucają w ogóle polską literaturę i sięgają po amerykańskie kryminały czy horrory. A potem się okazuje, że wracają do naszej literatury. Jest to więc kwestia przekazania, że nasza literatura też jest interesująca i warto po nią sięgać. W czytelnictwie, podobnie jak w innych dziedzinach życia, panują mody, więc być może wróci moda na polską literaturę i na Sienkiewicza. Chociaż pewnie nie na wszystkie utwory, ale być może na „Rodzinę Połanieckich”, która jest powieścią z kluczem. Sienkiewicz w zakamuflowany sposób przedstawił w niej historię swojego drugiego małżeństwa. W małżeństwo pisarza wtrącała się opiekunka jego żony, Marynuszki. W tej powieści opisał również romans bohaterki Linetki z pewnym artystą. Czytelnicy byli oburzeni, że wyciąga prywatne sprawy na światło dzienne, co on skomentował stwierdzeniem, że te panie w rzeczywistości były znacznie gorsze. Może ten klucz zainteresuje nie tylko młodych czytelników
Sienkiewicz był pierwszym polskim pisarzem, który odniósł międzynarodowy sukces. Jak mu się to udało?
Międzynarodowe zainteresowanie jego twórczością zaczęło się po publikacji „Quo vadis”. Doceniono go za piękny styl. Nasz noblista miał liczne kontakty na arenie międzynarodowej, często podróżował, znał ludzi świata literatury i kultury z różnych kontynentów. Był na świecie znany jako wybitny pisarz z Polski. Chociaż niektórzy, jak prezydent Francji, nazywali go pisarzem rosyjskim.
Dlaczego pisarze, koledzy Sienkiewicza, tak źle ocenili „Ogniem i mieczem”? Orzeszkowa zarzucała mu nawet zdradę młodzieńczych, pozytywistycznych ideałów.
Oskarżenia wzięły się prawdopodobnie stąd, że „Ogniem i mieczem”, pierwsza część Trylogii, była czymś zupełnie innym niż nowele i powieści pozytywistyczne. On nie chciał poruszać doraźnych spraw, że trzeba np. zakładać wodociągi w miastach, jak Prus pisał w kronikach, tylko uderzył – jak sam napisał – w wielki dzwon idei. Pisarzom nie spodobał się także konserwatyzm Sienkiewicza. Później Orzeszkowa sama zaczęła pisać powieści historyczne i trochę zmieniła stosunek do Sienkiewicza. Chyba największym konkurentem literackim Sienkiewicza był Prus, który miał zupełnie inną metodę i inne cele pisania. Zabrał się za powieść historyczną, mam na myśli „Faraona”, ale Jan Parandowski wytknął mu masę błędów. Środkiem płatniczym w starożytnym Egipcie według Prusa była drachma. Wymyślił, że posługiwano się platyną, która nie była wtedy znana. To tylko dwa przykłady, ale ten wielki zwolennik nauki popełnił w swojej książce masę błędów.
Z jakim odbiorem spotkało się „Ogniem i mieczem” u czytelników?
Powieść wywołała ogromne poruszenie. Rozmawiano o niej w domach, przeżywano przygody bohaterów. Za duszę Longinusa Podbipięty zamawiano msze święte. Pisano do autora, żeby nie ważył się uśmiercić Skrzetuskiego. Dziś może nas razić brutalność niektórych scen, zwłaszcza na Ukrainie, gdy „czerń” domagała się wydania zdrajców, a potem obnosiła ich krwawe kadłuby. Opisy te narzucają nam skojarzenia z rzezią wołyńską z czasów II wojny światowej.
A jakie błędy zarzucano Sienkiewiczowi?
Problemy z językiem ukraińskim. Wytykano opisywanie Dzikich Pól jedynie na podstawie znajomości okolic Lwowa. Rzeczywiście, Sienkiewicz nie znał Ukrainy, o której pisał. Nie był na Dzikich Polach, a mimo to bardzo plastycznie je opisał. Powieść opartą na tle powstania kozackiego i wojny domowej na polskiej Ukrainie czytano tak, jak dziś ogląda się dobry serial. Inaczej niż Prus, który gdy w „Lalce” opisał Paryż, nie będąc w Paryżu, można się było zorientować, że pisarz nie widział tego miasta na oczy, a opisuje go z planu i z przewodników.
Skąd się wzięło powiedzenie, że Zagłoba oferował królowi szwedzkiemu Inflanty? Przecież oferował mu Niderlandy.
Z tym przekłamaniem wielokrotnie można się było spotkać w materiałach telewizyjnych i prasowych. Nie wiem, kto był autorem stwierdzenia, ale spotykałem się z nim już w latach 80. i nikt go nie poprawiał, więc zaczęło żyć własnym życiem jak wiele innych powiedzeń, które nigdy nie padły. Nie ma na przykład „panta rhei” u Heraklita, a to stwierdzenie jest mu przypisywane. Kolejne osoby, nie czytając i nie znając Trylogii, puszczały jej słowa dalej. Zagłoba w „Potopie” zakpił z hojności Szweda i powiedział, że daje mu Niderlandy, których Polska nie miała. Gdyby chciał dać Inflanty, nie byłoby dowcipu, bowiem Inflanty w XVI i XVII w. należały do Rzeczypospolitej. Do 1622 r. w państwie polsko-litewskim znajdowały się ziemie aż po jezioro Pejpus z Rygą, Dorpatem i Parnawą, do rozbiorów już tylko część Inflant, tak zwane Inflanty Polskie z Dyneburgiem. Gdyby Zagłoba oferował królowi Szwecji Inflanty, zostałby oskarżony o zdradę państwa.
Czy warto sięgnąć po ostatnią powieść Sienkiewicza – „Wiry”?
Warto, podobnie jak po „Legiony”. Ale trzeba pamiętać, że każdemu pisarzowi zdarzają się gorsze utwory. „Dzieje grzechu” nie są arcydziełem Żeromskiego. Sienkiewiczowi późne utwory niespecjalnie się udały. Miał chyba tego świadomość. Podobnie jak Prus – im był starszy, tym pisał gorzej. Najlepsze utwory Sienkiewicza powstały w XIX w. Wyjątkiem jest „W pustyni i w puszczy”.
Jakie nasz noblista miał polityczne sympatie?
Przez pewien czas był związany z Narodową Demokracją, np. w okresie rewolucji 1905 r. Zawsze był konserwatywnie nastawiony do rzeczywistości, czego nie ukrywał. Może z wyjątkiem okresu młodzieńczego, po Szkole Głównej, kiedy głosił ideały pozytywistyczne i modernizacyjne, których celem było usprawnianie rzeczywistości. Ale gdy bliżej zetknął się z rzeczywistością po powstaniu styczniowym, zorientował się, że niewiele można w ten sposób wskórać, więc osadził swoje dzieła w polskiej historii. Historia, szczególnie dzieje rodów szlacheckich, zawsze go pasjonowała. Pisał więc o tym, co lubi. Po wybuchu I wojny światowej zaczął zmieniać poglądy. Nie angażował już się tak w politykę. Gdy przyjechała do niego do Szwajcarii delegacja narodowych demokratów z prośbą, by potępił akt 5 listopada 1916 r. wydany przez władze niemieckie i austro-węgierskie, zawierający obietnicę przywrócenia Królestwa Polskiego, i sprzeciwił się polityce prowadzonej przez Piłsudskiego – odmówił. Przy okazji odbyła się dramatyczna rozmowa, która tak wzburzyła Sienkiewicza, że niebawem zmarł. Ciekawa historia odchodzenia od dogmatów politycznych. Podobnie było z Żeromskim, który najpierw zaangażował się we wspieranie Legionów Piłsudskiego, a potem nabrał do nich dystansu. To nawiązanie do słów Leśmiana, który tuż przed I wojną światową w liście do Żeromskiego pisał, że nie należy opowiadać się ani za Rosją przeciwko Niemcom, ani za Niemcami przeciwko Rosji, tylko pójść za Polską. Obaj pisarze później trzymali się tego stwierdzenia. Sienkiewicz w 1914 r. nie przyłączył się do wspierania opcji piłsudczykowskiej. Do poparcia Legionów namawiali go Wieniawa- -Długoszowski i Belina- -Prażmowski. Ale już nie był też takim narodowym demokratą, jak w czasie rewolty 1905 r.
Co Polska zawdzięcza Sienkiewiczowi?
Utwory Sienkiewicza rozbudziły patriotyzm wśród ludu. Gdy w czasie rabacji galicyjskiej i potem, w okresie powstania styczniowego, chłopi występowali przeciw szlachcie, mordując rannych powstańców, co opisał Żeromski, to dzięki Trylogii i innym książkom Sienkiewicza poczuli się Polakami. Efektem był masowy udział chłopów w wojnie 1920 r. i we wrześniu 1939 r. To oczywiście nie tylko zasługa pisarza, bo także tajnego szkolnictwa, chociaż wpływ twórczości Sienkiewicza był niewątpliwy. „Krzyżacy” rozbudzili świadomość narodową ludu polskiego w zaborze pruskim i w Galicji. Sienkiewicz był głosem narodu do końca swoich dni.
Galaktyczny Lewy - również na kadrze?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?