„Za Gierka zjem cukierka, a za Kani, ani, ani”. Historia dożynkowej wizyty, która… się nie odbyła

Bogdan Nowak
Edward Gierek w Zamościu
Edward Gierek w Zamościu Mirosław Chmiel
Wizyty Edwarda Gierka, pierwszego sekretarza KC PZPR owiane są w Zamościu legendą. Najważniejsza z nich miała się odbyć w 1980 roku, podczas centralnych dożynek, które z wielką pompą organizowano w tym mieście. Wykonano wówczas mnóstwo remontów i ważnych inwestycji. W zamierzeniu całość powinna mieć „odpowiedni wymiar propagandowy”. Zaplanowane roboty wykonano, ale finał obchodów nie spełnił oczekiwań. Bo Gierek na dożynki nie przyjechał, a nastroje w kraju stawały się coraz bardziej minorowe.

- Zawsze to wszystko było ciekawe. Gierek przed 1980 r. przecież kilka razy odwiedzał Zamość i dużo się o tym w mieście mówiło - opowiada 75-letni Roman Sawa, mieszkaniec tego miasta. - Pamiętam, że m.in. wizytował miejscowe zakłady, rozmawiał z załogami, partyjnymi działaczami. Byłem także na zamojskim Starym Mieście, gdy Gierek po nim spacerował w otoczeniu świty. Pamiętam, że mówił wówczas do zebranych: „towarzysze, towarzysze” i podawał po kolei zebranym rękę. Ja tam stałem, bo jestem takim trochę łazikiem. I wtedy Gierek uścisnął także moją rękę, chociaż... towarzyszem nie byłem. A na dożynki centralne do Zamościa jednak nie dotarł.

Trzysta kompletów „Padwa”

Pan Roman opowiada o dwóch wizytach pierwszego sekretarza KC PZPR w Zamościu. Obie były szeroko komentowane przez lokalną i ogólnopolską prasę. Wiadomo, że w 1977 r. Edward Gierek odwiedził m.in. Zamojskie Fabryki Mebli. Zorganizowano wówczas konferencję na której załoga ZFM zobowiązała się wykonać ponad plan pół tysiąca zestawów meblowych, w tym 300 kompletów zestawów „Padwa”. Takie zobowiązanie złożono „na ręce” Edwarda Gierka. Inicjatywę załogi przyjęto z uznaniem.

- Kupiłem kiedyś komplet „Padwa” w kolorze ciemny mahoń, który miał wysoki połysk – opowiada Roman Sawa. - W jego skład wchodził rozkładany stół, krzesła, szafa i szafki. Można było nimi pięknie umeblować cały pokój. Zresztą ten stół nadal mam gdzieś na strychu.

Mężczyzna pamięta, że taki komplet był bardzo kosztowny i poszukiwany. - Trzeba było za niego zapłacić ok. 46 tys. zł. To był dla każdego duży wydatek – tłumaczy. - Pralka kosztowała 10 tys. 500 zł, a np. czarno-biały telewizor ok. 10 tys. zł. Tymczasem ja w mojej pierwszej pracy w charakterze wagowego zarabiałem 900 zł miesięcznie. Potem, już jako pracownik klinkierni dostawałem 1568 zł. Choćby z takiego porównania widać jak drogie były meble, ile trzeba było na nie pracować.

Dwa lata później pierwszy sekretarz KC PZPR ponownie odwiedził Zamość. W 1979 r. wizytował m.in. „postępy prac renowacyjnych” na miejscowym Starym Mieście.

- Byłem wówczas fotoreporterem Krajowej Agencji Wydawniczej – wspomina Mirosław Chmiel, zasłużony fotograf z Zamościa. - Pamiętam, że na czas wizyty odgrodzono całe Stare Miasto. Edward Gierek spotkał się wówczas z prof. Wiktorem Zinem oraz pracownikami zamojskich Pracowni Konserwacji Zabytków. Odbyło się także inne spotkania: w zamojskich Zakładach Przemysłu Odzieżowego „Delia” oraz w staromiejskiej kamienicy przy Rynku Wielkim 4.

Na to ostatnie mogło wejść jedynie dwóch fotoreporterów: Mirosław Chmiel oraz Zbigniew Jaśkiewicz. - Mnie pozwolono wykonać tylko trzy zdjęcia, a potem zostałem wyproszony z sali – wspomina Mirosław Chmiel. - Pamiętam jednak, że Edward Gierek podczas tej zamojskiej wizyty zachowywał się po ludzku, sympatycznie. Bo mieszkańcy wówczas raczej nie narzekali. Zamość stał się przecież niedawno stolicą województwa. Ruszyła również budowa dużego osiedla mieszkaniowego pod nazwą PR-5 oraz innych osiedli. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Zamiłowanie do centralnych dożynek

To był jednak dopiero początek ważnych zmian. Miały one jednak trochę dziwny rodowód. Edward Gierek wprowadził bowiem tradycję organizowania państwowych, centralnych dożynek każdego roku w innym mieście, czyli - jak mówiono: „w terenie”. Jubileuszowe, dziesiąte obchody krajowego Święta Plonów miały się odbyć w Zamościu. Zaplanowano je na 14 września 1980 r. Władze tego miasta potraktowały to jako szczególne wyróżnienie.

Wówczas rozpoczęto prace budowlane i remontowe na niespotykaną skalę. Przyśpieszono m.in. trwającą od połowy lat 70 ub. wieku renowację zamojskiego Starego Miasta. W ramach zaplanowanych robót odnowiono kilkadziesiąt starych kamienic, a w wielu z nich założono centralne ogrzewanie oraz kanalizację. Wyremontowano również zabytkowy gmach zamojskiego „Arsenału”, Nową Bramę Lubelską, część fortecznych murów, a na płycie Rynku Wielkiego położono nową nawierzchnię.

Zmodernizowany został także stadion miejski, gdzie miała się odbywać oficjalna część centralnych dożynek. Powstały tam trybuny na których mogło zasiąść jednocześnie 11 tys. osób oraz m.in. hala sportowa. To nie wszystko. Wybudowano także nowy dworzec PKS przy ul. Hrubieszowskiej, camping PTTK przy ul. Królowej Jadwigi oraz m.in. pawilony handlowe „Łukasz” i „Bartosz” (przy ulicy Lubelskiej) oraz sklepy „Snop” (na zamojskiej „Karolówce”). Roboty budowlane ruszyły także poza Zamościem. W ówczesnym województwie zamojskim odnowiono łącznie ponad 75 kilometrów dróg, 78 tysięcy metrów chodników oraz postawiono kilkadziesiąt nowych przystanków. Koszt tych wszystkich inwestycji trudno dzisiaj oszacować.

- To był naprawdę skok cywilizacyjny – podkreśla Jakub Żygawski, dyrektor Archiwum Państwowego w Zamościu. - To przecież w czasach Edwarda Gierka przeniesiono także Ogród Zoologiczny z zamojskiego Starego Miasta w okolice ulicy Szczebrzeskiej. Poszerzono także główne ulice miasta: dzisiejszą Partyzantów, Piłsudskiego czy Peowiaków. Ówczesne inwestycje trudno wręcz zliczyć. Jednak Zamość nie był jedynym miastem, które skorzystało na zamiłowaniu ówczesnych władz do centralnych dożynek. W 1977 r. przed centralnym Świętem Plonów zostało także np. zmodernizowane Leszno. Tam także wiele się wówczas zmieniło.

W Zamościu obchody dożynek centralnych zbiegły się w 1980 r. z jubileuszem obchodów 400-lecia założenia tego miasta. Było zatem co świętować. W komitecie organizacyjnym tego podwójnego przedsięwzięcia znalazł się zatem m.in. Józef Krotiuk, ówczesny wiceminister rolnictwa oraz Wiesław Bek, kierownik Wydziału Pracy Ideowo-Wychowawczej KC PZPR. Plan uroczystości został dokładnie nakreślony, a na dożynkowych starostów wyznaczono Zofię Wiśniewską ze Steniatyna (gm. Łaszczów) oraz Jana Adamczuka z Kolonii Kryłów (gm. Mircze).

Przed Świętem Plonów pierwszy sekretarz KC PZPR miał odwiedzić należące do nich gospodarstwa. Tak się nie stało. Dlaczego?

Szerokie tory w kierunku Berlina

5 września Edward Gierek trafił do kliniki w Aninie (z objawami zawału), a podobno już kilka godzin później Biuro Polityczne KC PZPR odwołała go ze stanowiska. Przyczyn było wiele. Kraj zapadał się w potężnym kryzysie gospodarczym, opozycja rosła w siłę, powstał NSZZ „Solidarność”, a w lipcu i sierpniu 1980 r. przez Polskę przetoczyła się potężna fala strajków. Także z tego powodu dokonał się na szczytach PRL-owskiej władzy rodzaj „przewrotu”. Już 6 września pierwszym sekretarzem KC PZPR został Stanisław Kania. Jakoś chyba zamojskimi obchodami się zbytnio nie przejął i nie chciał w nich uczestniczyć. Dożynki jednak w Zamościu zorganizowano. Wprawdzie w ostatniej chwili przemianowano je na wojewódzkie, ale rozmachu im nie brakowało.

- Byłem na tych dożynkach – opowiada Roman Sawa. - Przybył na nie ówczesny wojewoda, jako chyba najważniejszy przedstawiciel władzy. Zaplanowano powitanie gości z chlebem i solą, dożynkowy korowód oraz występy folklorystyczne. Mieszkańcy Zamościa wyglądali wówczas na zadowolonych. Potem jednak przyszły gorsze czasy. Za rządów Gierka kraj żył przecież na kredyt, który trzeba było spłacać. Dlatego po dożynkach zaczęło być popularne powiedzonko: „Za Gierka zjem cukierka, a za Kani, ani, ani”. To pokazuje zmieniające się nastroje.

Jerzy Zacharow, opozycjonista z lat 80 ub. wieku (był członkiem NSZZ „Solidarność”) patrzy na PRL-owskie inwestycje oraz „partyjne świętowanie” w Zamościu z ogromną rezerwą.

- To wszystko miało wydźwięk propagandowy. W ten sposób propagowano przecież komunizm. Wprawdzie Gierek otworzył Polakom nieco okno na Europę, ale z komunizmu w żadnym razie nie zamierzał rezygnować. Umacniał go do końca swoich rządów – podkreśla Jerzy Zacharow. - Niektóre, ówczesne inwestycje także można uznać za dwuznaczne. Taka była np. budowa torów Linii Hutniczej-Szerokotorowej (także w okolicach Zamościa). One mają przecież identyczny rozstaw szyn jak w dawnym ZSRR. Dlaczego? Chodziło o to, żeby wojska sowieckie można było jak najszybciej przemieścić na zachód, w kierunku Berlina. O tym także należy pamiętać.

Niektóre inwestycje w Zamościu z czasów „późnego Gierka” nadal są dość enigmatyczne. Jednym z budynków, który w tym czasie wybudowano była obszerna willa przy ul. Źródlanej. Potocznie jest ona nazywana domem Gierka.

Są plany na zagospodarowanie

- Ona także powstała przed planowanym przyjazdem I sekretarza KC PZPR w 1980 r. W mieście mówiło się, że miała tam podczas dożynek zamieszkać Edward Gierek wraz z innymi towarzyszami – wspomina Roman Sawa. - Gierek nigdy tam jednak nie dotarł, bo go odwołali.

- Inwestycja została wykonana w lasku zwanym Żdanowczykiem. Powstał tam nowoczesny na owe czasy oraz obszerny budynek – dodaje dyrektor Jakub Żygawski. - Rozległy teren wokół willi został ogrodzony. W lasku powstały także alejki, a przy nich stanęły latarnie. Rzeczywiście mówiło się w Zamościu, że ten gmach zostanie przekazany do dyspozycji Edwarda Gierka. Po dożynkach w 1980 r. przeniesiono tam domu dziecka (wcześniej działał przy ul. Kościuszki na zamojskim Starym Mieście – przyp. red) na potrzeby partyjnych dygnitarzy wytypowano pomieszczenia w jednej z kamienic przy Rynku Wielkim, nad apteką „Rektorską”.

Willa zwana potocznie domem Gierka wygląda dzisiaj na opuszczoną. Zwróciła na to uwagę jedna z naszych czytelniczek. „Brak tam pomysłu na zagospodarowanie” – podsumowała w swoim wpisie. O co chodzi? Dom Dziecka został z tego budynku przeniesiony blisko dwa lata temu (teraz ma siedzibę przy ul. Wyszyńskiego 2 w Zamościu). Jednym z pomysłów na zagospodarowanie opuszczonego budynku było m.in. utworzenie tam muzeum łowiectwa. Pojawiały się także pogłoski o możliwej sprzedaży całego kompleksu. Czy ma to potwierdzenie w rzeczywistości?

- Budynek jest administrowany przez zamojski Zakład Gospodarki Lokalowej. Nie został przeznaczony do sprzedaży – zapewnia Krzysztof Stopyra, dyrektor Wydziału Geodezji i Gospodarowania Nieruchomościami Urzędu Miejskiego w Zamościu.

Są także pomysły na jego odpowiednie zagospodarowanie. - Obecnie część pomieszczeń w nim jest przeznaczona na potrzeby Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Tam przebywają osoby, które są m.in. w kwarantannie. Ponadto teren na swoje potrzeby wykorzystuje także wojsko – mówi Magdalena Dołgan, prezes zarządu Zakładu Gospodarki Lokalowej w Zamościu. - Od 1 kwietnia, najemcą nieruchomości będzie Polski Związek Łowiecki. W planach jest ekspozycja muzealna, ale także m.in. restauracja. Budynek będzie zatem odpowiednio zagospodarowany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rolnictwo

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia