80 lat temu Niemcy zabili pięciu młodych Polaków. Ich dowódca wychowywał się pod Bydgoszczą

PAP
W sercu nieistniejącej już wsi Łażyn w Puszczy Bydgoskiej znajduje się tablica poświęcona pamięci Czesława Jóźwiaka, urodzonego tu w roku 1919.
W sercu nieistniejącej już wsi Łażyn w Puszczy Bydgoskiej znajduje się tablica poświęcona pamięci Czesława Jóźwiaka, urodzonego tu w roku 1919. Marek Wec
80 lat temu, 24 sierpnia 1942 r., w Dreźnie Niemcy wykonali wyrok śmierci na Czesławie Jóźwiaku (urodził się w 7 września 1919 r. w Łażynie, pow. bydgoskim), Edwardzie Kaźmierskim, Franciszku Kęsym, Edwardzie Kliniku i Jarogniewie Wojciechowskim. Pięciu młodych Polaków zginęło za udział w konspiracyjnej organizacji. W 1999 r. Jan Paweł II ogłosił ich błogosławionymi.

Wieczorem 24 sierpnia 1942 r. na dziedzińcu Landgericht (sądu krajowego) przy Münchner Platz 3 w Dreźnie kat Alfred Roselieb uruchomił gilotynę. Pod jej ostrzem ginęli kolejno Czesław Jóźwiak, Edward Kaźmierski, Franciszek Kęsy, Edward Klinik oraz Jarogniew Wojciechowski. Pięciu wychowanków salezjańskiego oratorium w Poznaniu wcześniej zostało skazanych na karę śmierci „z powodu przygotowań do zdrady stanu” wobec III Rzeszy. Skazani nikogo nie zdradzili, ponieważ do końca czuli się wyłącznie Polakami, którzy mieszkali na terenie tzw. Kraju Warty - Wielkopolski włączonej w 1939 r. do hitlerowskich Niemiec.

"Nauczyciel, który pozostaje na katedrze, jest tylko nauczycielem i niczym więcej. Jeśli jednak idzie z młodzieżą na przerwę, jest obecny z nimi na boisku czy w świetlicy, staje się niemal bratem" - twierdził bł. Jan Bosko (1815-1888), włoski duchowny duchowny, współzałożyciel zgromadzenia salezjanów i patron młodzieży. Zgodnie z ideą bł. Bosko poznańskie oratorium organizowało zawody sportowe, gry i wakacyjne kolonie dla młodzieży z niezamożnych rodzin. Salezjanie zorganizowali chór i zespół teatralny. Latem podczas wakacyjnych obozów wychowankowie pomagali rolnikom przy żniwach.

Czesława Jóźwiaka, Edwarda Kaźmierskiego, Franciszka Kęsego, Edwarda Klinika oraz Jarogniewa Wojciechowska połączyło właśnie oratorium przy ul. Wronieckiej 9.

"Właściwie to mam dwa domy – jeden na Łąkowej, drugi przy Wronieckiej 9. Nawet trudno powiedzieć, w którym spędzam więcej czasu" - pisał w "Dzienniczku" Kaźmierski.

Szacuje się, że na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych w ośrodku przy ul. Wronieckiej wolny czas po zajęciach szkolnych spędzało łącznie ok. 300 osób w wieku od 10 do 18 lat.

We wrześniu 1939 r. Czesław uczestniczył w walkach obronnych jako żołnierz ochotnik batalionu Przysposobienia Wojskowego. Jego pozostali czterej koledzy zgłosili się do Przysposobienia Wojskowego, lecz nie zdążyli już uczestniczyć w walkach. Po powrocie do Poznania zastali tam już niemieckich okupantów.

8 października 1939 r. Niemcy włączyli Wielkopolskę do Rzeszy, proklamując tzw. Kraj Warty (niem. Reichsgau Wartheland lub Warthegau). Polska ludność została pozbawiona wszelkich praw, ograbiona z majątku, a jej część (inteligencja, działacze niepodległościowi) została poddana eksterminacji. Część mieszkańców Wielkopolski wysiedlono na terytorium Generalnego Gubernatorstwa. Pozostałych poddano germanizacji i policyjnemu terrorowi. Na czele Kraju Warty stanął gauleiter NSDAP, Arthur Greiser.

Jeszcze w 1939 r. na terenie Wielkopolski powstały pierwsze konspiracyjne organizacje. Jedną z nich była Narodowa Organizacja Bojowa (NOB). Jej dowódcą był Antoni Wolniewicz (1911-1942), który powierzył tworzenie struktur konspiracyjnego harcerstwa Lechowi Masłowskiemu. Ten skontaktował się z Czesławem Jóźwiakiem, który przyjął pseudonim Piotr. Jóźwiak został dowódcą piątki, od której członków przyjął przysięgę. Wojciechowski przyjął pseudonim Ryszard, Kęsy stał się Sępem, Klinik Ziukiem, a Kaźmierski - Orkanem.

Konspiracyjna piątka wychowanków podjęła rozpoznanie wywiadowcze niemieckich jednostek stacjonujących na terenie Poznania, m.in. jednostek Luftwaffe w dawnym gimnazjum Bergera. Kolportowali pismo konspiracyjne "Polska Narodowa". Podkomendni "Piotra" zbierali informacje o Polakach, którzy starali się o wnioski o wpis na niemiecką listę narodowościową, by stać się volksdeutschami.

21 września 1940 r. gestapowcy aresztowali Edwarda Klinika. Dwa dni później do cel Staatspolizeileitstelle Posen w dawnym Domu Żołnierza, podczas okupacji siedzibie gestapo w Poznaniu, trafili Jóźwiak, Wojciechowski, Kaźmierski i Kęsy.

"Pierwsze śledztwo – jeden z najstraszniejszych dni w moim życiu, którego nigdy nie zapomnę" - pisał Klinik w liście z 23 września do rodziny. Wyjątkowo brutalnym torturom poddano Jóźwiaka - przywódcę grupy.

"Dziś, gdy żyjemy w niespokojnych czasach, gdy trwa wojna w Ukrainie, Błogosławiona Poznańska Piątka pokazuje nam, jak ważna jest duchowa formacja człowieka. Gdy osadzono ich w więzieniu, współwięźniowie nie rozumieli ich, uważali wręcz za dziwaków, którzy się stale modlą i nie tracą ducha nawet w czasie trudnej próby. A oni traktowali współwięźniów z szacunkiem, okazywali im pomoc i życzliwość. To właśnie było piękne świadectwo ich formacji, którą nabyli w oratorium salezjańskim" - powiedział PAP ks. Jacek Rogalski z parafii pw. Błogosławionej Poznańskiej Piątki w Poznaniu.

Z cel w Forcie VII piątka trafiła do więzienia we Wronkach. 23 kwietnia 1941 r. osadzono ich w Berlinie-Neukölln, a później w więzieniu na zamku Osterstein koło Zwickau (Saksonia).

Według ustaleń IPN 31 lipca 1942 r. Landgericht Posen (sąd krajowy w Poznaniu) podczas sesji wyjazdowej w Zwickau skazał poznańską piątkę na karę śmierci za "przygotowania do zdrady stanu” wobec III Rzeszy. Skazani nikogo nie zdradzili, ponieważ czuli się wyłącznie Polakami mieszkającymi na terenie tzw. Kraju Warty.

"Oskarżeni zagrozili bezpieczeństwu Wielkiej Rzeszy Niemieckiej podczas stanu wojny. Zgodnie z zasadą prawną stosowaną przez sąd zasłużyli na karę, jakiej, biorąc pod uwagę aktualną fazę walki o istnienie narodu niemieckiego, wymaga bezpieczeństwo Rzeszy" - pisano w uzasadnieniu wyroku.

18 sierpnia przewieziono ich do więzienia przy drezdeńskim Landgericht (sądzie krajowym) i osadzono w pojedynczych celach śmierci.

„Bóg dobry bierze mnie do siebie [...] Idę do nieba, do zobaczenia" - pisał Franciszek Kęsy w ostatnim liście do rodziny.

Zachowały się także listy pozostałych skazanych. Mimo tragicznego położenia i zbliżającej się śmierci zaskakuje spokojny, pełen wiary ton, w jakim pisali.

"Do ostatniej chwili z moją silną wiarą w sercu idę spokojnie do wieczności, gdyż nie wiadomo, co by mnie tutaj na ziemi czekało. Was proszę, moi kochani, o modlitwę za moją grzeszną duszę, proszę Was o przebaczenie mych grzechów młodości. Ściskam Was i całuję z całego serca i z całej duszy. Wasz zawsze kochający Syn i brat Edzio" - pisał Klinik.

24 sierpnia 1942 r. ok. godz. 20.30 Jóźwiak, Kaźmierski, Kęsy, Klinik oraz Wojciechowski zostali straceni. Świadkiem ich śmierci był kapelan więzienny ks. Franz Bänsch. Tuż przed śmiercią skazańcy zaintonowali pieśń religijną. Jeszcze tego samego dnia Bänsch zapisał: „Dziś przeszli do wieczności ludzie święci”. Ciała zamordowanych pogrzebano poza murami cmentarza w Dresden-Plauen.

13 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II ogłosił ich błogosławionymi wśród 108 męczenników II wojny światowej.

Najstarszy z Błogosławionej Poznańskiej Piątki, Edward Klinik, urodził się 21 lipca 1919 r. w Poznaniu. W latach 1936–1937 był uczniem Gimnazjum Salezjańskiego w Oświęcimiu. Naukę kontynuował w Gimnazjum Bergera w Poznaniu.

Czesław Jóźwiak urodził się w 7 września 1919 r. w Łażynie, pow. bydgoski. Do szkoły powszechnej i gimnazjum uczęszczał w Bydgoszczy. W roku 1930 wraz z rodzicami zamieszkał w Poznaniu. Był synem policjanta.

Edward Stanisław Kaźmierski urodził się 1 października 1919 r. Trudna sytuacja materialna zmusiła go do przerwania nauki w gimnazjum. Pracował jako pomocnik mechanika w warsztacie samochodowym. Wykazywał talent muzyczny, śpiewał w salezjańskim chórze, grał na skrzypcach i uczestniczył w przedstawieniach zespołu teatralnego przy ul. Wronieckiej.

Franciszek Kęsy urodził się 13 listopada 1920 r. Planował studia w seminarium duchownym.

Najmłodszym z piątki był urodzony 5 listopada 1922 r. Jarogniew Wojciechowski. Podobnie jak Kaźmierski przerwał naukę w gimnazjum, i podjął pracę w sklepie drogeryjnym. Naukę kontynuował w Miejskiej Szkole Handlowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia