Bracia Cwynarowie, bohaterowie bitwy o Anglię spod Brzozowa

Stanisław Siwak
Wiosna 1944 roku. Polscy piloci 315 Dywizjonu w Anglii. Drugi z lewej Michał Cwynar
Wiosna 1944 roku. Polscy piloci 315 Dywizjonu w Anglii. Drugi z lewej Michał Cwynar archiwum
W Orzechówce koło Brzozowa pamiętają o swych bohaterskich rodakach. Michał i Stanisław Cwynarowie wsławili się w bitwie o Anglię.

Pierwszego niemieckiego junkersa Michał Cwynar zestrzelił już 1 września 1939 roku. Trzy dni później strącił heinkla. Potem - w czasie słynnej bitwy o Anglię - zestrzeliwał wrogie niemieckie samoloty niczym dzikie kaczki. Dosłużył się tytułu asa myślistwa, był odznaczany krzyżem Virtuti Militari.

Po wielu latach napisze Michał ze Szkocji do swej krewnej Katarzyny Cwynar z Bliznego: "Każdy start, każde lądowanie dla pilota jest jakąś magią. Jestem przekonany, że Pani tatuś potwierdzi moje słowa".

Ojciec Katarzyny, Krzysztof Cwynar, jest także pasjonatem lotnictwa. Niedawno zbudował replikę francuskiego myśliwca "Nie- uport 17" z czasów I wojny światowej i startuje na nim z polowego lotniska w Starej Wsi.

Michał osiedlił się na obczyźnie, ale cały czas tęsknił do kraju, zwłaszcza do Orzechówki. Korespondował z dyrekcją miejscowej szkoły. Do jednego z listów dołączył nawet wyrysowaną mapkę wioski ze szczegółowym opisem drogi do domu rodzinnego. Dom stoi do dziś.

- Zaznaczył na tej mapce każdy detal, najmniejszy zakręt i mostek, domy sąsiadów. Wiem, że mapka była bardzo dokładna, bo sama jestem rodowitą orzecho- wianką - mówi Ewa Niemiec, dyrektor miejscowego zespołu szkół.

Strącał messerschmitty

Stanisław Cwynar dowodził eskadrami, bombardował Niemcy, później jego talent wykorzystano do szkolenia młodych lotników
Stanisław Cwynar dowodził eskadrami, bombardował Niemcy, później jego talent wykorzystano do szkolenia młodych lotników archiwum

Michał Cwynar, as lotnictwa. Jego strącenia - 5 i 1/2 samolotu
(fot. archiwum)

Jak młody Michaś połknął lotniczego bakcyla? Urodził się 14 listopada 1915 roku i miał pięcioro rodzeństwa, w tym brata Stanisława, który później także został lotnikiem. Po ukończeniu gimnazjum w Brzozowie wstąpił do Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy, potem przydzielony został do 1 Pułku Lotniczego w Warszawie. Widocznie dowódcy od razu dostrzegli jego talent, bo został skierowany na przeszkolenie myśliwskie do Wyższej Szkoły Pilotażu w Grudziądzu. Powrócił do Warszawy i trafił do 114 Eskadry Myśliwskiej, wyposażonej w samoloty P.11.

1 września 1939 r. Michał dwa razy brał udział w lotach bojowych. Zestrzelił samolot "Ju 87" i walczył z messerschmittem 110. 3 września zestrzelił heinkla 111.

Po bojach na polskim niebie, 17 września znalazł się w Rumunii. Tam uciekł z obozu internowania i przez Bukareszt, Morze Czarne, Bejrut przedostał się do Francji. Po krótkiej walce w szeregach francuskiego lotnictwa i podpisaniu kapitulacji przez sojuszników znad Sekwany, przedostał się do Anglii.

Tam przydzielony został do 315 Dywizjonu Myśliwskiego "Dębliński". Początkowo za sterami hurricane'ów latał na patrole nad Morzem Irlandzkim, potem - już na legendarnych spitfire'ach - bronił nieba nad Londynem i wyprawiał się nad Francję.

Pierwsze zwycięstwo na spitfirze zanotował 14 sierpnia 1941 r., gdy osłaniając bombowce nad Ardres, zestrzelił messerschmitta 109. Kolejnego strącił nad St. Omer, potem koło Calais zestrzelił Focke-wulfa Fw 190. W tym czasie przeżył bez uszczerbku dwa wypadki, które wydarzyły się na ziemi podczas kołowania.

Groźne przypadki nie omijały go także w powietrzu. 8 czerwca 1944 r. prowadził klucz czterech mustangów w rejon Caen. Został trafiony ogniem obrony przeciwlotniczej i skierował poważnie uszkodzoną maszynę w stronę alianckiego przyczółka w Normandii.

Cudem dociągnął do alianc- kich linii, jednak przy lądowaniu w polu rozbił samolot o słup przeciwinwazyjny. Wyszedł cało, a dzięki pomocy brytyjskiego kaprala dostał się do zaimprowizowanego portu na jednej z plaż, skąd nocą odpłynął do Anglii motorówką.

30 lipca 1944 r. nad norweskim fiordem koło Lister stoczył walkę z messerschmittami, jednego zestrzelił samodzielnie, a drugiego wspólnie z ppor. Gwidonem Świstuniem. Jego konto zestrzeleń wynosiło wtedy 5 i 1/2, co dawało mu honorowy tytuł asa myśliwskiego. Z początkiem września 1944 r., prowadząc 315 dywizjon do ataku na niemiecką bazę lotniczą, został ranny w szyję od pocisku działka przeciwlotniczego.

Już cię mam, już cię capnę

Niszczył także pociski V-1 i V-2 wystrzeliwane przez hitlerowców na Londyn. We wspomnieniach wojennych opisuje zestrzelenie takiej ryczącej krowy: "Nie mając jeszcze odpowiedniej wysokości, ruszyłem w pościg za jedną z latających bomb. Zbliżałem się do niej, ale bardzo powoli. Musiałem zwiększyć obroty silnika, ale mimo to dojście na odległość 50 m za jej ogonem zajęło mi trochę czasu. Z odpowiednio małej odległości wystarczyło kilka krótkich serii, by uszkodzić podstawowy element latającej bomby - żyroskop. Po trafieniu tej części bomba gwałtownie skręcała - przeważnie w lewo - i nurkowała do ziemi".

Jedną ze zwycięskich walk z messerschmittem nad Londynem wspomina tak:

"Mój przeciwnik już pochylił lekko swe skrzydło, celem wykonania skrętu w tym samym kierunku. Odruchowo postawiłem na zupełnie inny manewr niż przeciwnik się spodziewał. Podciągnąłem mojego spitfira w górę, kręcąc w prawo, prawie pętlę [...] - beczkę. Tym sposobem wydłużyłem parabolę lotu i po ukończeniu manewru, znalazłem się niżej pod messer- schmittem, lecz prawie na jego ogonie…. Wspaniałe uczucie - już cię mam, już cię capnę. Messerschmitt zaczął pikować, ja za nim na pełnym gazie, zacząłem pompować, strzelać. Po kilku sekundach zaczął dymić, z płomieniem silnika. Przeciwnik przekręcił messerschmitta w lewo i pod ujemnym kątem, co świadczyło że stracił kontrolę, pikował do ziemi. Ja ciągle pikując na gazie strzelałem…".

Po wojnie Michał Cwynar osiedlił się w Szkocji, prowadził zakład tapicerki samochodowej. Wybudował dom, który do złudzenia przypominał ten rodzinny w Orzechówce. Postawił pasiekę, posadził jodły, kilka buków, leszczynę, w jego garażu gniazda miały jaskółki. Wszystko to opisywał w listach do dyrekcji szkoły w Orzechówce.

- Tak odtworzył skrawek rodzinnej podkarpackiej wsi - powie dyr. Niemiec. Michał Cwynar zmarł w 2008 roku.

Zrzucał bomby na Niemcy

Stanisław Cwynar dowodził eskadrami, bombardował Niemcy, później jego talent wykorzystano do szkolenia młodych lotników
(fot. archiwum)

Stanisław Cwynar, starszy brat Michała, był żołnierzem Legionów Piłsudskiego. Ukończył Szkołę Orląt w Dęblinie, służył w 3 Pułku Lotniczym w Poznaniu, później w był dowódcą eskadry bombowej w 1 Pułku Lotniczym w Warszawie. Podczas kampanii wrześniowej dowodził 215 Dywizjonem Bombowym, który latał na nowoczesnych łosiach.

Pilot Roman Rosołowski tak wspomina służbę pod Stanisławem Cwynarem w czasie kampanii wrześniowej:

"Prowadzącym klucz był kapitan Cwynar. Omówiliśmy trasę lotu, sposób wykonania zadania. Startowaliśmy na łosiach pojedynczo, zbiórka nastąpiła w powietrzu. Po przekroczeniu Bugu odezwała się artyleria wroga. Dowódca od czasu do czasu porozumiewał się z załogami, wydając krótkie rozkazy. I znów w słuchawkach zabrzmiał głos kpt. Cwynara: «183-F - słyszysz mnie?». Słyszę odbiór! Uwaga! Dolatujemy do celu. Strzelcom rtg polecam ciszę i zajęcie stanowisk ogniowych. Kpt Cwynar dał rozkaz wejścia na kurs bojowy.

Obserwatorzy przygotowują się do zrzutu bomb. Rozległ się głos dowódcy klucza: «Atakować!». Obserwatorzy zrzucili pierwszą serię bomb. Na ziemi zawrzało. Drzewa się przewracały, a czołgi tańczyły po szosie, usiłując schronić się w gęstwinie leśnej".

18 września dywizjon kpt. Cwynara odleciał do Rumunii, stamtąd przedostał się do Francji, a po jej upadku został ewakuowany do Anglii. Tam Stanisław najpierw służył w 300 Dywizjonie Bombowym "Ziemi Mazowieckiej", a później - w 1942 roku - został jego dowódcą.

Wykonywał naloty bombowe nad terytorium Niemiec i innych krajów okupowanej Europy. Miał wielki talent do przekazywania wiedzy i nauki pilotażu, więc skierowano go do szkolenia młodych lotników. Potem był dowódcą stacji bombowej RAF w Newton i Faldingworth.

Po wojnie pozostał w Anglii. Zmarł w 1982 roku, a jego prochy zostały sprowadzone do Polski i pochowane na cmentarzu w Jasienicy Rosielnej. Za zasługi wojenne odznaczony został srebrnym krzyżem Orderu Virtuti Militari, kilkakrotnie Krzyżem Walecznych i wieloma odznaczeniami brytyjskimi.

Izba pamięci słynnych lotników

W listopadzie 2005 r. Michał Cwynar przysłał do Zespołu Szkół w Orzechówce przesyłkę wraz z krótkim listem: "Przesyłam dla rodzinnego sioła «Wspomnienia wojenne» z nadzieją, że Zarząd przyjmie ten dar życzliwie. Załączam również moją odznakę pilota, miniaturę «Puchacza», emblemat 316 Warszawskiego Dywizjonu Myśliwskiego".

Dyrektorem szkoły była wtedy Krystyna Masłyk: - Od tego czasu zaczęła się ożywiona wymiana korespondencji. Pan Michał pisał o sprawach bardzo osobistych. Widać było, że zżera go tęsknota do kraju i stron rodzinnych - wspomina.

- Kiedy zostałam dyrektorem szkoły, nadal żywo korespondowałam z panem Michałem - opowiada Ewa Niemiec. - Wysyłałam mu kolejne wydania szkolnej gazetki, filmy z jasełek. Temat bohaterskich lotników nie był mi obcy od lat młodzieńczych, bo kiedy jeszcze chodziłam do szkoły, w czasie lekcji, gdy omawialiśmy historię Dywizjonu 303, nasza polonistka opowiadała, że bohaterami bitwy o Anglię byli też piloci Cwynarowie z Orzechówki.

Wykonawcy testamentu Michała Cwynara sprzedali jego dom w Szkocji, a uzyskane 40 tys. funtów przesłali na konto szkoły. Dyrekcja placówki chce wykorzystać pieniądze na rozbudowę gmachu.

- W jednym z pomieszczeń urządzimy izbę pamięci braci Cwynarów - planuje Ewa Niemiec. - Wyeksponujemy zgromadzone dokumenty, listy, odznaczenia bojowe słynnych lotników.

Stanisław Siwak
NOWINY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia