Kiedy jesienią 1945 roku wypędzano większość pozostałych jeszcze na miejscu mieszkańców Schonwaldu, końca dobiegała niemiecka historia tej miejscowości. Równocześnie rozpoczynał się pierwszy rozdział dziejów polskiego Bojkowa. W zapomnienie odchodziła 700-letnia tradycja wsi, wyjątkowej w skali całego regionu i starszej niż wiele górnośląskich miast.
Kawałek Frankonii pod Gliwicami
Miejscowość Schonwald, obecnie Bojków - od lat 70. XX wieku dzielnica Gliwic - powstała w połowie XIII w. w ramach akcji osiedleńczej, prowadzonej przez klasztor cysterski w Rudach na terenie ogromnych obszarów leśnych. Pierwsi mieszkańcy pochodzili z Frankonii, regionu położonego w dzisiejszych środkowych Niemczech.
Do 1945 r. Schonwald pozostawał miejscowością pod wieloma względami nietypową. Nie tylko był jedyną całkowicie niemieckojęzyczną wsią w tej części Górnego Śląska. Jego mieszkańcom aż do 1945 r. udało się także zachować tradycje i dialekt przywiezione ze swej praojczyzny. I to właśnie język oraz zwyczaje stanowiły o oryginalności tej osady. Mieszkańcy wsi posługiwali się specyficznym dialektem, będącym starodawnym niemieckim z dużą ilością słowiańskich zapożyczeń. Pamiętać przy tym należy, iż w I połowie XX wieku w sąsiednich wsiach dominował polski dialekt górnośląski, a w pobliskich Gliwicach literacki niemiecki. O ile między sobą mieszkańcy Schönwaldu mówili swym archaicznym dialektem, z „obcymi" porozumiewali się literacką niemczyzną. Nie było zresztą innej możliwości: dialekt schönwaldzki był niezrozumiały nawet dla niemieckojęzycznych Górnoślązaków - stanowił on swego rodzaju XIII-wieczną skamielinę. Podczas gdy w okolicznych wsiach mówiło się bazującym na staropolszczyźnie dialektem, pełnym zapożyczeń z niemieckiego i czeskiego, mowa Schönwaldu opierała się na średniowiecznej heskiej niemczyźnie, przeplatanej licznymi słowiańskimi wyrażeniami, przejętymi przede wszystkim z mowy sąsiadów, czyli gwary śląskiej.
Izolowali się i żenili we własnym gronie
Przyczyn zachowania tego archaicznego języka szukać należy w dość ściśle przestrzeganej zasadzie zawierania małżeństw w obrębie własnej miejscowości. Dzięki temu Schönwald pod względem języka i tradycji nie uległ wpływom słowiańskiego otoczenia. Izolacja była świadomym wyborem, a podkreślanie odrębności poprzez język i ubiór stało się na wiele stuleci normą w kontaktach wsi ze światem zewnętrznym. Pamiętając, że miejscowość w okresie największej liczebności - czyli tuż przed wybuchem II wojny światowej - miała około 5 tys. mieszkańców, zachowanie tak niewielkiej wspólnoty zmuszało do zawierania małżeństw wśród bliskich krewnych (np. kuzynów pierwszego stopnia). Ich odsetek różnił się w zależności od okresu, procentowo największe rozmiary przybrał na przełomie XIX i XX wieku. Wprawdzie nie są znane jakiekolwiek badania medyczne, dające odpowiedź na pytanie, czy praktyki te prowadziły do ponadprzeciętnej ilości urodzeń dzieci opóźnionych umysłowo względnie fizycznie, jednak zarówno w okresie przedwojennym, jak i powojennym, Schönwald, a potem także Bojków, postrzegany był w okolicznych wsiach i miastach jako miejscowość zamieszkana przez nienaturalnie dużą grupę upośledzonych.
Ostoja niemieckości i słowiańskie nazwiska
Co ciekawe, większość mieszkańców tej ostoi niemieckości na Górnym Śląsku nosiła słowiańsko brzmiące nazwiska. Wynikało to zapewne z faktu, iż w chwili przybycia pierwszych osadników na tereny Górnego Śląska nie posiadali oni jeszcze nazwisk, a na ich nadanie wpływ miało polskojęzyczne otoczenie oraz cystersi z Rud. Kolejny powód to napływ do Schönwaldu ludności z okolicznych wsi, który jednak nie zachwiał stosunków językowych w tej miejscowości. Ze względu na częstą powtarzalność nazwisk schönwaldzianie wprowadzili - początkowo na własny użytek - tzw. Spitznamen, czyli przezwiska, nadawane przykładowo od cechy charakteru któregoś z protoplastów, wyglądu lub też miejsca zamieszkania. Przezwiska te - używane od dawien dawna - przyjęły się także w obiegu oficjalnym, np. pocztowym, ułatwiając tym samym dostarczanie przesyłek do odpowiednich adresatów. Często zdarzało się, iż pierwotne znaczenie tych przydomków z czasem zacierało się, tworząc swego rodzaju drugie nazwisko. Przydomki funkcjonowały aż do 1945 r., choć także dziś - podczas spotkań rozsianych po całych Niemczech dawnych mieszkańców i ich potomków - stanowią element ułatwiający wzajemną identyfikację.
W okresie ostatnich stu lat istnienia niemieckiego Schönwaldu miejscowość kojarzona była przede wszystkim ze stojącym na bardzo wysokim poziomie rolnictwem. Schönwaldzianie uchodzili za wzorowych gospodarzy - także pod tym względem wieś wyróżniała się na tle sąsiednich osad. Wcześniej jednak, przez wieki, symbolem miejscowości byli pochodzący z niej furmani. Wielu z nich prowadziło prawdziwe przedsiębiorstwa transportowe, dysponujące nawet kilkudziesięcioma końmi. Schönwaldzcy furmani - rozpoznawani po charakterystycznym stroju - przewozili sól, węgiel, drewno i mniej typowe towary, jak np. cytrusy.
Ich szlaki wykraczały daleko poza granice Śląska i obejmowały nie tylko inne niemieckie regiony, lecz także Węgry, Czechy, Austrię, Polskę i Włochy. Okres prosperity skończył się w połowie XIX w., kiedy to kolej żelazna wyparła długo-dystansowe przewozy powozami konnymi.
Schönwald symbolem dla Niemców
W zdominowanym przez nacjonalizmy XX wieku folklor Schönwaldu, częściowo ze względów propagandowych, stał się w regionie dość powszechnie znany i jako element polityczny zaczął być na Górnym Śląsku bardzo silnie promowany. W okresie walki plebiscytowej lat 20. miejscowość była symbolem „trwania w niemieckiej mowie i tradycji" oraz „wierności Górnoślązaków swej niemieckiej ojczyźnie". Schönwald uchodził za miejsce, gdzie kultywowano starodawne niemieckie obyczaje, a charakterystyczne stroje ludowe ciągle jeszcze były w codziennym użyciu. Większość przewodników oraz informatorów turystycznych, opisujących Górny Śląsk czy też powiat gliwicki, wskazywała na specyfikę tej miejscowości i żywą niemiecką kulturę ludową. Daleko poza granicami powiatu gliwickiego znane były schönwaldzkie hafty.
W niespokojnych dla całego Górnego Śląska latach po pierwszej wojnie światowej, kiedy to ważyła się przynależność państwowa regionu, mieszkańcy miejscowości zgodnie z przewidywaniami opowiedzieli się jednoznacznie za pozostawieniem ich małej ojczyzny w granicach Niemiec. Przeprowadzony w marcu 1921 r. plebiscyt potwierdził to bardzo wyraźnie: za Niemcami swój głos oddało 2.219 mieszkańców, za Polską optowało jedynie 35 osób. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w okolicznych gminach (Gierałtowice, Przyszowice, Knurów, Żernica) większość mieszkańców - czasem nawet przytłaczająca - głosowała za przyłączeniem do Polski. Decyzja o wytyczeniu granicy polsko-niemieckiej na Górnym Śląsku, podjęta przez Radę Ambasadorów Ligi Narodów, na 17 lat uczyniła Schönwald miejscowością graniczną. Sąsiednie wsie i osady położone na wschód i południe zostały przyznane Polsce, a granica gminy w swej części urosła do rangi granicy państwowej między Rzeszą Niemiecką a Rzeczpospolitą Polską. Schönwald był w tym okresie jedną z najdalej na wschód wysuniętych miejscowości niemieckiego Górnego Śląska.
Ostatnie dni starego świata
Historia „starego" Schönwaldu kończy się w roku 1945 w podobny sposób, jak historia tysięcy innych niemieckich miejscowości położonych na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej. Zimowa ofensywa armii sowieckiej dotarła na przedpola wsi w drugiej połowie stycznia 1945 roku. Władze do końca zwlekały z ewakuacją ludności cywilnej. Przeprowadzona wreszcie, praktycznie w ostatniej chwili, pozwoliła części mieszkańców bezpiecznie dotrzeć przez Czechy na tereny Austrii i do środkowych Niemiec. Ci, którzy pozostali, choć zapewne pełni obaw, w najczarniejszych snach nie mogli przewidzieć tego, co ich spotka. 24 stycznia wieś opuścili ostatni niemieccy żołnierze - dzień później w miejscowości pojawili się czerwonoarmiści. Schonwald był pierwszą miejscowością w granicach Niemiec sprzed 1939, którą na tym odcinku frontu zajęły wojska sowieckie. Armia Czerwona mogła wziąć tu wreszcie srogi odwet za niemieckie zbrodnie na Wschodzie.
Front. Armia Czerwona, poniżenie
W pierwszych dniach po „wyzwoleniu" życie straciło ok. 200 mieszkańców. Rozpoczął się czas bezprawia: poniżeń, gwałtów, podpaleń i plądrowań. Część z tych, którzy przeżyli na miejscu tragiczne wydarzenia stycznia 1945 roku, twierdzi, iż ludność okolicznych polskojęzycznych wsi próbowała ratować się przed rabunkami czerwonoarmistów, kierując ich zainteresowanie w stronę Schonwaldu. Ponadto mieszkańcy pobliskich miejscowości, a także części miast przemysłowych, w niezmiernie trudnych pierwszych miesiącach po przejściu frontu, „zaopatrywali się" w żywność w opuszczonych domostwach dzisiejszego Bojkowa.
Mimo tego część mieszkańców ewakuowanych przed frontem zdecydowała się na powrót do swej małej ojczyzny. Po przejęciu administracji przez władze polskie w miejscowości przebywało jeszcze ok. 1000 dawnych mieszkańców, dla których Schonwald stawał się jednakże coraz bardziej obcy. We wsi osiedlali się już Polacy z Kresów Wschodnich, zajmując przy tym także domy zamieszkałe jeszcze przez Niemców. Dotychczasowi właściciele stawali się nierzadko parobkami we własnych gospodarstwach. Używanie języka niemieckiego w miejscach publicznych (także w kościele) oraz zgromadzenia ludności niemieckiej zostały surowo zabronione. Szczególnie pierwszy z tych zakazów musiał być niezmiernie uciążliwy, gdyż w odróżnieniu od większości mieszkańców okolicznych wsi, schonwaldzianie nie byli dwujęzyczni - posługiwali się jedynie różnymi odmianami języka niemieckiego. Czary goryczy dopełniała fatalna sytuacja materialna, nieskrywana niechęć nowych, polskich sąsiadów oraz samowola milicji względem niemieckiej ludności miejscowej.
Łapanka i wywózka
16 października 1945 r. oddziały milicji przeprowadziły łapankę niemieckich mieszkańców Schonwaldu. Po zgromadzeniu ok. 800 osób w jednym z ogrodów, przewieziono je do obozu przejściowego w Gliwicach. Stamtąd po dwutygodniowej podróży w bydlęcych wagonach schonwaldzianie dotarli do obozu dla przesiedleńców w Meklemburgii, w radzieckiej strefie okupacyjnej. Kolejne, mniej liczne transporty niemieckich mieszkańców Schonwaldu wyruszały z Gliwic w 1946 r. i w 1947 r. Miejscowość nabrała w ten sposób polsko-kresowego charakteru. We wsi, przemianowanej w międzyczasie na Szywałd, a potem na Bojków, pozwolono pozostać jedynie tym, którzy - np. poprzez małżeństwo z osobą pochodzącą z którejś z sąsiednich miejscowości lub poprzez nieschonwaldzkiego rodzica - byli w stanie udowodnić swoje związki z polskością. Ci, którzy pozostali, nie mieli jednak szans ani na kultywowanie języka, ani tradycji charakterystycznych dla tej miejscowości.