Fotografia ojca z wodzem

Od lewej H. Goering, A. Hitler i R. Kattner, ojciec Krystyny Janeczko. Lotnisko w Polskiej Nowej Wsi, wrzesień 1939.
Od lewej H. Goering, A. Hitler i R. Kattner, ojciec Krystyny Janeczko. Lotnisko w Polskiej Nowej Wsi, wrzesień 1939. archiwum
Adolf Hitler? No, jest. Ale na zdjęciu jest ktoś ważniejszy. To może być mój tata - mówi Krystyna Janeczko z Opola

Na czarno-białej fotografii Hitler, jeden z największych zbrodniarzy świata, stoi w otoczeniu oficerów i Hermanna Goeringa, dowódcy Luftwaffe, sił powietrznych Trzeciej Rzeszy. Ich zdjęcie to klasyczny wytwór propagandy niemieckiej z czasów II wojny światowej. Ale jest coś, co czyni go "wyjątkowym". Na jego rewersie napis w języku niemieckim: "Hitler w drodze na front. Lotnisko w Opolu". To zdjęcie - które zaskoczyło opolskich historyków - można było kupić na aukcji portalu internetowego Allegro.

- Jest ciekawostką - ocenia dr Maciej Borkowski, historyk Instytutu Śląskiego, badacz historii Oppeln, czyli Opola sprzed 1945 roku. - Wiadomo, że Hitler był w Oppeln w 1932 roku, na swoim wiecu wyborczym w kawiarni Albatros (dziś na tym miejscu stoi Instytut Śląski - red.). O innych jego wizytach nic nie wiemy, ale to nie oznacza, że ich nie było. Tyle że wówczas i dziś o lotnisku w Opolu nikt nie słyszał.

- Zdjęcie pochodzi więc prawdopodobnie z lotniska w Polskiej Nowej Wsi pod Opolem - mówi Borkowski.

Wrzesień 1939 roku był szczególnie upalny. Pierwsze bombowce nurkujące, które 1 września zaatakowały polskie miasteczko Wieluń, wystartowały o godzinie 4.30 z lotniska Nieder-Ellguth (dziś Ligota Dolna) pod Górą św. Anny. Chwilę później zawyły silniki stukasów na pasie startowym w Neudorf (Polska Nowa Wieś), gdzie stacjonował 77. pułk bombowców nurkujących płk. Gunthera Schwarzkopffa. To na tym lotnisku służył wówczas także Richard Kattner. I to jego - pierwsza postać z prawej strony obok Hitlera - widać na zdjęciu.

- Z niedowierzaniem zajrzałam do gazety - przyznaje Krystyna Janeczko, córka Kattnera. - To siostra powiedziała mi, żebym się przyjrzała fotografii. I wtedy zrozumiałam, o co chodzi. Myślę, że na niej jest mój tata. I m.in. stąd wiemy, że zdjęcie na pewno zrobiono w pierwszych dniach września 1939 roku. To wówczas Hitler przyleciał na lotnisko. Kattner ze zdjęcia pod pachą trzyma coś w rodzaju teczki.

- To był dyplom uznania za pracę przy lotnisku - opowiada Krystyna Janeczko. - Po wojnie, z wiadomych względów, nigdy się nim oraz swoją przeszłością nie chwalił.

Kattner, który zajmował się przygotowywaniem wielu lotnisk niemieckich, po wojnie wrócił do Polskiej Nowej Wsi, gdzie mieszkała jego żona. Długo nie potrafił nauczyć się mówić po polsku. - Nie chciał, aż w końcu został elektrykiem na budowie, zmarł w 1972 roku - kończy Janeczko, która dziś mieszka w Opolu.

W Polskiej Nowej Wsi wciąż żyje za to Maria Ciura. Podczas kampanii wrześniowej miała 1,5 roku. Mimo to w niej stara fotografia także wywołała wspomnienia.
- Mam kilka podobnych akurat z września 1939 - opowiada Maria Ciura. - Są na nich żołnierze, jest Goering i samoloty. Nie ma fotografii z Hitlerem. Albo to inna wizyta, albo fotografię z nim rodzice spalili. Po wojnie trzymanie takich zdjęć było bardzo niebezpieczne.

Tych świadectw historii by nie było, gdyby nie kupiec Theodor Schattka, ojciec pani Marii. Przez wiele lat prowadził kantynę na lotnisku, a równocześnie sklep spożywczy w obecnych Komprachicach.

- Mama zawsze mi opowiadała, że przez tę nagłą wizytę Hitlera to by mnie prawie utopiła - uśmiecha się Ciura. - Gdy jego samochód przejeżdżał Falkenberg Strasse (dzisiejsza ul. Niemodlińska w Komprachcicach), to moja muter pobiegła go zobaczyć w takim pośpiechu, że mnie, malutkiego bobasa, zostawiła w wanience. Na szczęście nic mi się nie stało...

Przejazd obecną ulicą Niemodlińską - prowadzącą do ówczesnego Oppeln - może sugerować, że Hitler był także w Opolu. Nigdzie nie zapowiadaną wizytę wodza pamięta również doskonale Amalia Łapin. W 1939 miała 13 lat i nazwisko Kulik. Mieszkała w Schonkirch, położnym około 5 kilometrów od Opola. Dziś mówimy na nie Chrząszczyce.

- Początek września 1939 mam do tej pory w pamięci: długie kolumny wojska idące cały czas drogą we wsi i dziesiątki samolotów na niebie - relacjonuje Amalia Łapin. - O tym, że Hitler jest w Opolu, dowiedziałam się od szkolnych kolegów. O tym mówiło się także wśród mieszkańców wsi. To było na ten czas wielkie wydarzenie, a co dziwne, w gazecie o tym nie pisano ani słowa. Ale dziś się już temu nie dziwię: trwała wojna z Polską, więc wizyty pewnie specjalnie nie nagłaśniano.

13-letnia Amalia tak bardzo chciała zobaczyć Hitlera, że wsiadła na rower i popedałowała do Opola. Ze sobą miała aparat, za sobą słowa matki, której nie podobała się ta eskapada.

- W domu mówiliśmy zawsze po naszemu, czyli śląską gwarą, moi rodzice nie byli też zwolennikami ani Hitlera, ani wojny - opowiada Amalia Łapin. - W Opolu dowiedziałam się, że Hitler mieszka w hotelu Forms, który kiedyś stał przy ulicy Krakowskiej. To był najlepszy hotel na Opolszczyźnie. Stałam pod nim, a obok mnie inni ciekawscy. Mówili, że w każdej chwili Hitler może przyjechać, eskortowany przez motocyklistów. Tyle że tego dnia się nie pojawił.

- Ale na początku września był w Opolu przez sześć dni, a potem pojechał do leśniczówki w Jełowej - zarzeka się dziś Amalia Łapin.

Pani Amalia uciekła z Opolszczyzny w 1945 r. razem z wycofującym się niemieckim wojskiem. Potem trafiła do obozu dla Niemców w Czechach. Wróciła na Opolszczyznę, ale już do polskich Chrząszczyc. W szkole repolonizacyjnej nauczycielka wbijała jej do głowy, że niemieckie zdjęcia trzeba spalić. Potem to samo radził jej mąż, ówczesny lekarz wojskowy. I w końcu pani Amalia tak zrobiła.

Dr Maciej Borkowski, historyk Instytutu Śląskiego, uważa za prawdopodobne, że Hitler przebywał w Opolu. Ówczesny wódz Niemiec był przecież w Jełowej w drugiej połowie września 1939 roku, z tego pobytu zdjęcie się zachowało. Z Opola już nie.

- Ale kto wie, skoro są wspomnienia ludzi, to niewykluczone, że kiedyś znajdą się i one. - dodaje dr Borkowski. - To jest także historia tego miasta, bo ona nie składa się tylko z bohaterów, ale także z kanalii. O tym, że Hitler był wówczas w Opolu, warto wiedzieć. To osoba, która zapisała się fatalnie w historii świata, ale nie była tuzinkowa. Trzeba spisywać to, jak wspominają tamte czasy ludzie. Nawet jeśli czasem pamięć ich zawodzi i coś się im przekręci. To żywi świadkowie historii i przez to tacy cenni. Warto wspomnienia utrwalać i zbierać.

Tymczasem fotografię, od której ta historia się zaczęła, kupił jeden z kolekcjonerów. Zbiera poniemieckie pocztówki i zdjęcia. Nic więcej o nim nie wiadomo.

Nowa Trybuna Opolska

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia