Muzeum Stutthof wzbogaciło się o nowy eksponat.
- Jest to cegła. Niby taka jak wiele innych, które na co dzień widzimy, spoglądając na nasze domy, zabudowania gospodarcze czy inne budowle. Jednak gdy dokładnie się jej przyjrzymy, dostrzeżemy wyryte na niej imię i nazwisko – czytamy we wpisie Muzeum Stutthof w mediach społecznościowych.
Marta Joszefne Műller – tak brzmi wyryte imię i nazwisko, jak się okazało, nastoletniej więźniarki obozu koncentracyjnego Stutthof.
Historycy Muzeum odtworzyli jej losy
Marta urodziła się w 1931 roku w żydowskiej rodzinie w niewielkim węgierskim miasteczku Bonyhad. Gdy władze węgierskie zmieniły politykę względem ludności żydowskiej w swoim kraju, wraz z swoją matką trafiła do KL Auschwitz. Stamtąd przetransportowano je do obozu Stutthof.
CZYTAJ TAKŻE:
Muzeum Stutthof chce zidentyfikować twórcę bajki, która powstała w obozie koncentracyjnym
W kartotece obozowej zostaje zarejestrowana w dniu 16 sierpnia 1944 r. Co ciekawe, zmianie podczas rejestracji uległa data jej urodzenia. Najprawdopodobniej Malvin Műller, mama Marty, zdecydowała się na „postarzenie” córki, aby tym samym zwiększyć jej szansę na przeżycie w obozie. Praktyka, zarówno „postarzania”, jak i „odmładzania” była częstym zabiegiem stosowanym przez więźniów.
- Zarówno Marta, jak i jej mama po przybyciu zostają skierowane do Nowej Kuchni. To tam w niewykończonych, ceglanych budynkach wraz z innymi więźniarkami żydowskimi spędzają dnie i noce. To również tam Marta na jednej z cegieł decyduje się na wyrycie swojego imienia i nazwiska. Dlaczego to robi? Tego nie wiemy. Może w ten sposób chciała pozostawić jakiś ślad swojej obecności w KL Stutthof. Zachować w pamięci dla potomnych swoje istnienie – pisze Muzeum Stutthof.
W obozie głównym nie przebywała zbyt długo. Wraz z matką zostały przeniesione do jednego z podobozów KL Stutthof położonego w okolicach Torunia. Tu ślad zarówno po niej, jak i matce się urywał…
Ponownie pojawia się dopiero w dokumentacji węgierskiej z lat 1945-1946. To stamtąd wiemy, że Marta przeżyła wojnę jako jedna z nielicznych osób ze swojej rodziny.
- Czy podczas reszty swego życia wspominała moment wyrycia na cegle w budynku Nowej Kuchni swego imienia i nazwiska? To pytanie pozostanie otwarte – czytamy we wpisie Muzeum Stutthof.