Czwarty rok niemieckiej okupacji okazał się dla Polaków wyjątkowo tragiczny. W kwietniu 1943 r. Niemcy ujawnili, że w katyńskim lesie znajdują się zbiorowe mogiły polskich oficerów, zamordowanych wiosną 1940 r. przez Sowietów. 30 czerwca na ul. Spiskiej 14 w Warszawie gestapo aresztowało gen. Stefana Roweckiego, komendanta głównego AK. Zaledwie cztery dni później w katastrofie samolotowej w Gibraltarze zginął gen. Władysław Sikorski, naczelny wódz Polskich Sił Zbrojnych i premier Rządu na Uchodźstwie.
Choć od tych wydarzeń mija 70 lat, to do dziś żadna z tych tragedii nie została do końca wyjaśniona. Ciągle nie wiemy wszystkiego, a może nawet nie znamy prawdy.
Przez dziesiątki lat na temat okoliczności aresztowania "Grota" (także jego śmierci) narosło mnóstwo hipotez - te nieliczne, które pojawiały się tuż po zakończeniu wojny, są obrzydliwie upolitycznione (np. szef KG AK miał paść ofiarą wewnętrznych rozgrywek, bo wielu czynnikom w kierownictwie AK był niewygodny), a niektóre wprost sensacyjne. Do tej ostatniej kategorii należą informacje podane w 1946 r. przez Jacka Jantara - oto mimowolnym winowajcą ujęcia gen. Roweckiego miał być znakomity aktor Kazimierz Junosza-Stępowski (zginął w 1943 r. w tragicznych okolicznościach, kiedy próbował obronić swoją żoną Jadwigę, narkomankę, oszustkę, konfidentkę gestapo, na którą zapadł wyrok śmierci).
Zdrajcą był Eugeniusz Świerczewski
O pozornej obfitości publikacji na temat aresztowania "Grabicy" pisali trzy dekady temu młodzi wówczas historycy - Andrzej Chmielarz i Andrzej Krzysztof Kunert. Postawione wówczas przez Chmielarza i Kunerta pytania do dzisiaj nie doczekały się jednoznacznej odpowiedzi.