[Sekrety Kalisza] Niemcy chcieli pokazać siłę i bezwzględność

ROZMAWIAŁ: TOMASZ PLASKOTA
Kalisz zrujnowany przez Niemców w 1914 r. Na zdjęciu róg nowego Rynku i ul. Chopina.
Kalisz zrujnowany przez Niemców w 1914 r. Na zdjęciu róg nowego Rynku i ul. Chopina. FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Kalisz był pierwszym „zdobytym” przez Niemców większym miastem. Mieli plan zastąpienia średniowiecznego polskiego urbanistycznego układu ulic zabudową na wzór pruski – mówi Piotr Sobolewski, autor książki „Sekrety Kalisza”.

Tomasz Plaskota: Co wydarzyło się w Kaliszu w sierpniu 1914 r.?

Piotr Sobolewski: Kalisz był miastem granicznym zaboru rosyjskiego. Kiedy po opuszczeniu Kalisza przez Rosjan 2 sierpnia 1914 r. do miasta wkraczają Prusacy – nic nie zapowiadało tragedii. Lokalne władze przekazują im symbolicznie klucze do miasta, żołnierze z armii pruskiej, w której zresztą służyło siłą rzeczy wielu Polaków, popijają zgodnie piwo w restauracjach z kaliszanami. Ale gdy 3 sierpnia padają niewyjaśnione strzały – postawa Niemców zmienia się o 180 stopni. Wyznaczają oni miastu olbrzymią kontrybucję, biorą zakładników, z których część rozstrzeliwują; grabieże, gwałty, zabójstwa… A co najbardziej dotkliwe: wykorzystują fakt, że Kalisz otoczony jest wzgórzami – na tych wzgórzach ustawiają armaty, które ostrzeliwują bezbronne miasto. Dzieło zniszczenia dopełniają żołdacy, którzy metodycznie, dom po domu, podpalają obiekty w mieście. Po wycofaniu żołnierzy pruskich dzieło zniszczenia kontynuują przybyłe do Kalisza oddziały saskie. W Kaliszu zniszczonych, w całości lub w poważnej części, zostało 80 proc. budynków mieszkalnych, obiekty publiczne, takie jak ratusz i teatr, część fabryk.

Dlaczego Niemcy zachowali się tak bestialsko?
Jednoznacznej odpowiedzi do tej pory nie ma. Wśród hipotez przeważają te o próbie zastraszenia Europy, pokazania siły i bezwzględności Niemiec. Kalisz był pierwszym „zdobytym” przez nich większym miastem. Wśród powodów wymienia się też plan zastąpienia średniowiecznego polskiego urbanistycznego układu ulic i zabudowy układem na wzór pruski. W każdym razie wspomniane strzały były raczej pretekstem, o czym świadczy fakt, że Niemcy palili kolejne kaliskie domy według przygotowanych już wcześniej planów… Współcześni kaliszanie są natomiast dumni z wzorcowej odbudowy miasta w okresie międzywojennym, wyartykułowanej obecnie hasłem: Kalisz-Feniks.

W PRL Kalisz był ważnym miejscem na bokserskiej mapie Polski…

Po II wojnie boks był w Kaliszu bardzo popularny i uprawiany w kilku kaliskich klubach przez sporą liczbę młodych chłopaków. Sekcje bokserskie miały „sponsorów” w postaci największych kaliskich zakładów przemysłowych. Wspólne – choć czasem obfitujące w dramatyczne zwroty akcji – poczynania ich działaczy doprowadziły do powstania silnej sekcji bokserskiej w klubie KS Prosna, której bokserzy pod koniec lat 50. święcili tryumfy zarówno jako drużyna – dwukrotnie trzecie miejsce w I lidze – jak i indywidualnie.

Kto był najwybitniejszym kaliskim pięściarzem? Włodzimierz Caruk?

Wowka Caruk odniósł najbardziej spektakularne zwycięstwo, pokonując w międzypaństwowym meczu z raczej nielubianymi przez Polaków Rosjanami – i to przez nokaut – reprezentanta ZSRR. Transmisję telewizyjną z tego meczu, mimo że odbiorniki TV dopiero pojawiały się w Kaliszu, oglądali chyba wszyscy kaliszanie. Ale zdecydowanie największe sukcesy z kaliskich pięściarzy odniósł Tadeusz Grzelak – reprezentant kraju i olimpijczyk, wicemistrz Europy z 1953 r. i wielokrotny mistrz Polski.

Opowiedzmy o konspiracyjnej działalności Alfreda Nowackiego? Dla kogo tak naprawdę pracował?

Alfred Nowacki to bardzo tajemnicza postać. Mimo polskiego nazwiska był od dwóch pokoleń Niemcem, w dodatku ożeniony z Niemką – bliską krewną jednego z dygnitarzy hitlerowskich. Był fabrykantem, w okupowanym Kaliszu otrzymał kamienicę i jeden z kaliskich kościołów, który przeznaczył na magazyn, oraz obiekty w podkaliskich Winiarach, w których wkrótce stworzył prężny zakład produkujący przede wszystkim konserwy żywnościowe przeznaczone dla walczących Niemców. Po wojnie na bazie tej fabryki powstały słynne na całą Polskę Zakłady Koncentratów Spożywczych „Winiary”. Szefującemu polskiej przecież załodze Nowackiemu Niemcy wyznaczyli rolę „swojego człowieka” sondującego nastroje wśród Polaków, donoszącego na „nieprawomyślnych” i o projektach ewentualnych akcji dywersyjnych.

Jak się z niej wywiązał?

Nie dość, że do swoich polskich pracowników był on „podejrzanie” życzliwie nastawiony, to wszystko wskazuje na to, że był też ważną postacią w strukturach AK i współpracował z wywiadem brytyjskim. W efekcie znalazł się w grupie aresztowanych i osądzonych w pokazowym, zorganizowanym jeszcze w grudniu 1944 r. procesie kaliskich antyfaszystów, z których jeszcze kilku, podobnie jak Nowacki, było pochodzenia niemieckiego, i stracony w egzekucji w podkaliskim lesie w styczniu 1945 r. – na kilka dni przed wejściem do Kalisza Armii Czerwonej.

Podczas meczów szachowych dochodziło w Kaliszu do zadym między kibicami. Co wywoływało aż tak wielkie emocje?

Cóż, kiedy nie było jeszcze telewizji i Internetu, a popularne dziś dyscypliny sportowe były jeszcze w powijakach – kibicowanie szachistom było dość powszechne. Tym bardziej że często partie szachowe rozgrywano publicznie, trochę jak dziś na plenerowych szachownicach w uzdrowiskach. W Kaliszu leżąca w newralgicznym miejscu przy wejściu do parku, a do tego bardzo popularna cukiernia Wehnera idealnie się do tego nadawała. A że na szachach wówczas – niczym dziś na chorobach i polityce – znał się prawie każdy, ocena kolejnych posunięć zestresowanych graczy była zróżnicowana, a temperamenty kaliszan bywają do dziś krewkie…

Co się stało z kaliskim obrazem Rubensa?

Spłonął w wyniku pożaru ołtarza w kaliskim kościele pw. św. Mikołaja w nocy 13 grudnia 1973 r. To wersja oficjalna, w którą mało kto wierzy, a wśród kaliszan nie wierzy nikt. Poszlaki – niezgodny z prawami fizyki sposób rozchodzenia się – jakoby przypadkowego – ognia, odnalezienie nienadpalonego fragmentu płótna itp. wskazują na kradzież arcydzieła i podłożenie później dla niepoznaki ognia. Ale minęło pół wieku, a obraz się nie odnalazł – jestem pełen złych przeczuć, że zleceniodawca kradzieży później wycofał się ze zlecenia i nasz Rubens trafił gdzieś – w najlepszym przypadku do stodoły, w najgorszym na dno jakiegoś stawu. Daj Bóg, bym się mylił…

Czy Kalisz rzeczywiście jest najstarszym miastem w Polsce? Co za tym faktem przemawia?

To nie było tak, że Kalisz był już miastem, ściślej – co najwyżej osadą, a ludzie wokół żyli na drzewach czy w jaskiniach. Nie – Kalisz miał po prostu to szczęście, że w połowie II w. pracujący dla Rzymian Ptolemeusz na swojej mapie szlaku handlowego umieścił wśród dziesiątek innych osadę o nazwie Kalisia. Przyzna pan, że Kalisia i Kalisz brzmią bardzo podobnie, podane przez Ptolemeusza współrzędne geograficzne Kalisii są z grubsza zbliżone do tych dzisiejszego Kalisza, i po trzecie, archeolodzy raz po raz wykopują w okolicach naszego miasta tzw. importy rzymskie. I dlatego kaliszanie zadzierają z dumą nosy i wierzą, mimo sceptycyzmu grupki badaczy, że tamta Kalisia i dzisiejszy Kalisz to rzecz tożsama. A ponieważ żadna inna – oprócz naszej Kalisii – z umieszczonych na tej mapie szlaku bursztynowego nazw nijak nie pasuje do nazw dzisiejszych miast polskich, stąd mamy to, cokolwiek mało precyzyjne, ale za to nośne marketingowo, określenie. Właściwiej byłoby mówić o najstarszej metryce, świadectwie pisanym Kalisza…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia