Ideę referendum wysunęło Polskie Stronnictwo Ludowe kierowane przez Stanisława Mikołajczyka – wicepremiera i ministra rolnictwa w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej w lutym 1946 r. Warto pamiętać, że pozycja PSL była szczególna, ponieważ wchodziło ono w skład rządu, a równocześnie pozostawało największą partią opozycyjną. Następnie pomysł ten podchwyciła Polska Partia Socjalistyczna i PPR, aby odsunąć w czasie moment wyborów, gdy okazało się, że ludowcy nie utworzą razem z nimi wspólnego bloku wyborczego. Wkrótce uchwalono ustawę o głosowaniu ludowym i w maju 1946 r. do publicznej wiadomości podano pytania.
PPR i jej satelickie ugrupowania nawoływały do głosowania „3 razy tak”. Polskie podziemie niepodległościowe – w zależności od nurtu – agitowało za „3 razy nie” albo „2 razy nie” na pierwsze i drugie pytanie. Jeszcze inne stanowisko prezentował PSL i Stronnictwo Pracy („1 raz nie” – pierwsze pytanie i „2 razy tak” – drugie i trzecie pytanie). Ulotki, prasa, broszury, plakaty czy hasła na murach stanowiły najpopularniejsze formy propagowania poszczególnych stanowisk. Jeden z napisów w Janowie Podlaskim (przygotowany przez stronę opozycyjną lub podziemną) głosił: „Każdy Polak wie, że głosować będzie 3 razy nie”. W ulotkach rozrzucanych w powiecie kraśnickim podziemie pisało: „Każdy dobry Polak zagłosuje dwa razy nie, raz tak”. Pojawiały się także inne hasła pisane na murach i ulotkach: „Precz z PPR, komunizmem i zdrajcami narodu polskiego”, „Precz z komuną” czy „Precz z ZSRR”.
W okresie przed referendum aparat bezpieczeństwa skupił się na represjonowaniu działaczy PSL i członków podziemia niepodległościowego. Przeprowadzano rewizje w siedzibach ludowców. Pod zarzutem współpracy z podziemiem zawieszano legalną działalność poszczególnych zarządów powiatowych PSL. Nękano przeciwników komunistycznego ustroju prewencyjnymi aresztowaniami. W jednym z dokumentów aparatu bezpieczeństwa pisano: „[…] wszystkie osoby szkodzące w głosowaniu ludowym są likwidowane przez aresztowania”. W całym kraju łącznie dotknęły one ponad pięć tysięcy osób. Funkcjonariusze UB eliminowali z komisji wyborczych przedstawicieli opozycji. Jednych aresztowali, a innych zmuszali do rezygnacji z pracy w komisjach. Na Lubelszczyźnie w przeciwieństwie do woj. rzeszowskiego czy krakowskiego niewielu członków PSL stanęło na ich czele lub pełniło role zastępcy przewodniczącego komisji (łącznie 37 osób). Większość członków lubelskich komisji z reguły nie należała do żadnych partii. Tych bezpieka kwalifikowała jako potencjalnych sympatyków opozycji. Policja polityczna starał się również werbować do współpracy członków komisji. Ocenia się, że nawet do 70 proc. komisji w całym kraju kontrolował aparat bezpieczeństwa.
Do każdego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w kraju wysłano z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przedstawicieli, którzy przyglądali się pracy lokalnej bezpieki i co kilka dni wysyłali raporty do Warszawy. Ich sprawozdania wskazywały, że w niektórych powiatach PPR miała nikłe poparcie i trudności ze zorganizowaniem Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej, które miały być znaczną siłą – obok wojska, milicji i UB – skierowaną do „ochrony” lokali wyborczych. Delegat MBP w pow. włodawskim pisał: „[…] partie polityczne jak PPR, PPS mają znikomą ilość członków”. Inny z powiatu hrubieszowskiego alarmował: „ORMO nie istnieje, sformułowanie jest niemożliwe z powodu bojaźliwej postawy ludności i silnego terroru UPA i organizacji WiN-u […]”.
W niedzielę 30 czerwca 1946 r. mieszkańcy Polski tłumnie ruszyli do lokali wyborczych. Do godziny 13.00 swój głos oddało ponad 60 proc. ludzi. W wielu środowiskach społecznych i zawodowych, opozycyjnych i podziemnych panowało przekonanie, że zostaną one sfałszowane, a mimo to głosowano. Według Czesława Osękowskiego część ludzi zrobiła to z obawy o własne bezpieczeństwo, a inni z poczucia obywatelskiego obowiązku. Warto pamiętać, że przed referendum PPR i jej sojusznicy przeprowadzili kampanię propagandową na dużą skalę, do której wykorzystano wojsko. Podczas organizowanych wieców kolportowano materiały propagandowe i zachęcano do głosowania „3 razy tak”. Tysiące uprawnionych do głosowania celowo nie umieszczono na listach wyborczych. Fałszowaniu wyników sprzyjały zasady przyjęte w ustawie o referendum. Wrzucenie do urny niewypełnionej karty do głosowania oznaczało udzielenie odpowiedzi twierdzącej.
Po zakończeniu głosowania urny wyborcze zabrano do urzędów gmin, starostw, siedzib UB lub posterunków MO, gdzie członkowie komisji zliczali głosy. Już na tym etapie dochodziło do częściowych fałszerstw. Ale jak pisali historycy odtworzenie skali tego procederu nie jest możliwe. Zwraca się uwagę, że część dyrektywy w tej sprawie wydawano jedynie ustnie. Jednak w niektórych dokumentach urzędów bezpieczeństwa odnajdujemy rzeczywiste wyniki. Zanim 12 lipca 1946 r. ogłoszono wyniki referendum, ich fałszowaniem zajmowała się grupa specjalnie przysłanych do Polski sowieckich funkcjonariuszy bezpieczeństwa.
Skąd wiemy jednak jak zagłosowali mieszkańcy Polski? Mamy dwa niezależne od siebie źródła: strony opozycyjnej i rządowej. Z jednej strony członkowie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość gromadzili informacje na ten temat. Zebrane dane w Okręgu Lublin WiN z kilku powiatów wskazywały, że odpowiedzi „nie” na pierwsze pytanie udzieliło ponad 80 proc. mieszkańców, na drugie mniej więcej 75 proc. Również ludowcy organizowali własnych obserwatorów i odnotowywali wyniki, tam gdzie było to możliwe. Z drugiej strony PPR, której zależało na poznaniu prawdziwych sympatii politycznych społeczeństwa, zachowała w swoim archiwum przypuszczalne dane dotyczące referendum. Dlaczego przypuszczalne? Dlatego, że nie wiemy czy już na poziomie wojewódzkim nie były one „poprawiane”, zanim trafiły do Warszawy. Wniosek płynie z nich jednoznaczny – w demokratycznych wyborach PPR nie miałaby szansy na wygraną. Według tych danych PPR poparło tylko dwadzieścia kilka procent mieszkańców Polski, a siedemdziesiąt kilka wyraziło swoją dezaprobatę dla ich rządów. Mieszkańcy Lubelszczyzny zagłosowali „nie” w 80 proc. na 1 pytanie, w 61 proc. na 2 pytanie i 28 proc. (3 pytanie). Oficjalne dane mówiły zupełnie coś innego. Według opublikowanych danych negatywnych odpowiedzi miało udzielić – 31,1 proc. na 1 pytanie, 24,2 proc., na drugie i 9,3 proc. na 3 pytanie. Doskonale na tym przykładzie widać skalę fałszerstw.
Wyniki referendum pokazały, że przywódcy PPR nie cofną się już przed niczym, aby zapewnić sobie pełnię władzy. Dobitnie pokazały to wybory do Sejmu Ustawodawczego, które odbyły się pół roku później w styczniu 1947 r.
- Rozpoczęło się wielkie wyburzanie pustostanów przy ul. Dzierżawnej. Zobacz zdjęcia
- Łempicka ponownie w Lublinie. Teraz już na stałe. Zobacz zdjęcia z wernisażu
- "Wiła wianki i wrzucała je do wody". Za nami magiczna Noc świętojańska
- Wakacje czas zacząć! Świadectwa odebrane, teraz na uczniów czekają dwa miesiące laby
- Feeria kolorów i moc zabawy na Święcie Holi przy ulicy Romantycznej. Zobacz zdjęcia
- Zmiany w lubelskich parafiach. Księży czekają przeprowadzki