Toruń. Ile drewna było we flisackiej tratwie? Z jaką prędkością 120 lat temu jeździły samochody?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
W taki sposób, z Mazowsza, Małopolski czy nawet Pokucia, co roku płynęły do Berlina lub Gdańska setki flisaków
W taki sposób, z Mazowsza, Małopolski czy nawet Pokucia, co roku płynęły do Berlina lub Gdańska setki flisaków Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Wielki tartak Sopparta na Mokrem prawdopodobnie został podpalony. Jakaś zbrodnicza ręka powybijała szyby, aby ogień zmieszany z kwasorodem szybciej strawił stojący nad Bachą budynek.

Obejrzyj: Kulisy sesji fotograficznej Siła Kobiet 2022

od 16 lat

Oj, niedobrze, Panie i Panowie, niedobrze! Spław drewna w pierwszym tygodniu października 1902 roku był bardzo mizerny. Chociaż w sumie to może nawet dobrze, bo dzięki temu dość łatwo jest policzyć i wyobrazić sobie, z ilu pni i belek składała się flisacka tratwa.

„W pierwszym tygodniu października spławiono tylko dwie tratwy obejmujące 2.977 pni sosnowych, 2.091 belek świerkowych i 31 dębowych” – raportowała „Gazeta Toruńska” w drugiej połowie miesiąca.

Polecamy

Później już było lepiej, w drugim tygodniu przed murami Torunia przepłynęło 12 tratw składających się w sumie z niemal 50 tysięcy pni. Podobną częstotliwość flisacy utrzymali do końca miesiąca. Pruska skrupulatność pod tym względem jest bardzo pomocna, chociaż w zasadzie nie ma się jej co dziwić, handel drewnem i jego spław był jedną z ważniejszych gałęzi gospodarki w regionie, a dostęp do statystyk toruńska prasa miała ułatwiony, wszystkie te dane były odnotowywane w pobliskim Silnie, gdzie znajdowała się cesarska komora celna na Wiśle.

Którędy płynęły flisackie tratwy?

Rzeką płynęły grube miliony. Za Toruniem ten potok pochodzącego z lasów Galicji i Kongresówki drewna rozdzielał się. Większość trafiała przez Bydgoszcz i Kanał Bydgoski do Berlina, mniejsza część płynęła natomiast do Gdańska. Z Berlina pnie i belki jechały głównie do tartaków i na place budów w Niemczech, Niderlandach, Belgii czy Francji, z Gdańska zaś płynęły przeważnie do Wielkiej Brytanii. W wielu XIX-wiecznych budynkach Europy belki do dziś skrzypią, że dla Hucuła nie ma życia jak na połoninie, zaś wschodnie Karpaty i nie tylko one, do dziś borykają się z problemami, które są efektem wielkich wycinek lasów.

Dokąd trafiało spławiane Wisłą drewno?

Drewno trafiało na Zachód, ale pochodzący głównie z Galicji i Kongresówki flisacy odprowadzali je jedynie do Berlina czy Gdańska. Później ruszali w daleką drogę do domów, zabierając ze sobą mnóstwo wrażeń z wielkiego świata i znacznie mniej zarobionych podczas wyprawy pieniędzy. Podróż koleją czy statkiem była dla nich luksusem. Ci, którzy w drugiej połowie października A. D. 1902 znajdowali się w Toruniu, mogli zawieźć w swoje rodzinne strony opowieść o jeszcze jednym środku lokomocji.

Polecamy

„Samochodem (automobilem) wybrało się dziewięciu oficerów załogi berlińskiej – informowała „Gazeta Toruńska”. - Wyjechali z Berlina trzema samochodami, we wtorek wieczorem zajechali przed hotel pod Orłem Czarnym. Kresem ich podróży jest Królewiec. Samochodami temi ujechali owi oficerowie do 72 kilometrów na godzinę”.

Kiedy w Toruniu pojawił się pierwszy samochód?

No proszę, w 1902 roku już z taką prędkością? Swoją drogą, jest to trzecia wiadomość o aucie w mieście, jaka pojawiła się w prasie od sierpnia. Najpierw mieliśmy przecież pirata drogowego, który na ul. Szerokiej o mało nie potrącił jadącego na rowerze oficera artylerii, później była wzmianka o samochodzie przy Bramie Lubickiej, teraz są trzy auta przed hotelem, który zresztą dla rozwoju motoryzacji w mieście ma spore znaczenie, tu przecież osiem lat wcześniej zatrzymał się pierwszy samochód, jaki do Torunia dotarł. Dorożka bez koni, bądź dorożka pędzona benzyną, jak w 1894 roku ten cud techniki nazywano, była mobilną reklamą kawy słodowej.

Ile osób było zatrudnionych w tartaku na Mokrem?

Tydzień temu zostawiliśmy Państwa na Mokrem, przy dymiących zgliszczach tartaku Sopparta, który stał nad Bachą, niedaleko obecnego skrzyżowania ul. Wojska Polskiego i Chrobrego. W jednym kolejnych wydań „Gazeta Toruńska” podała więcej informacji na temat pożaru i samego tartaku.

„Padło podejrzenie, że ogień w tartaku Sopparta podłożono – czytamy. - Z powodu pożaru straciło zatrudnienie około 50 robotników. Policyant mokrzański spostrzegł, że robotnik zatrudniony w tartaku tłukł szyby, rzekomo aby ogień podsycany kwasorodem świeżego powietrza, prędzej się rozprzestrzenił”.

Co to jest kwasoród?

Przepraszam, czym? Kwasoród to pierwotne określenie tlenu. Słowo wymyślił i do języka polskiego wprowadził Jędrzej Śniadecki. Różnych rzeczy można się dowiedzieć błądząc po Toruniu z przełomu wieków…

Polecamy

W drugiej połowie października 1902 roku polski dziennik poinformował również, że na esplanadzie chełmińskiej kalwini wybudują sobie świątynię, a pierwsze prace już się rozpoczęły. Toruńska parafia staroluterańska była nieliczna, a jej członkowie musieli sprostać wielu problemom. Grunt w miejscu dawnej fosy miejskiej był niestabilny, podobnie jak nastroje na rusztowaniach – robotnicy na tej i innych budowach zaczęli strajkować, zaś próby zastąpienia ich pracownikami z Włoch nie dały pomyślnego rezultatu. Ci, którzy zostali zatrudnieni akurat tutaj, najwyraźniej nie czuli się kontynuatorami wybitnych budowniczych z Italii. Kościół św. Szczepana, bo to o nim mowa, został ukończony dopiero w 1904 roku, zaś różne niedociągnięcia z czasów budowy dawały o sobie znać aż do niedawnego wielkiego remontu.

Jak wyglądały ćwiczenia artylerii fortecznej?

Sezon grzybowy w 1902 roku był mizerny, w każdym razie w okolicach poligonu łatwiej niż na rydza czy borowika, było trafić na żołnierza lub żandarma. Przez niemal cały październik w polu trwała kanonada, a pod koniec miesiąca do ćwiczeń artyleryjskich miały się także włączyć załogi fortów.

„Nabojami ostremi strzelać będzie wojsko z fortec Winrich Kniprode i Urlyk Jungingen – ostrzegała „Gazeta Toruńska”. - Ćwiczenia trwać będą od godz. 7 rano do 3 po południu. Dróg zagrożonych strzedz będą przed użytkiem publiczności patrole wojskowe”.

Jakie pociągi kursowały między Toruniem i Chełmżą?

Wspomniane forty, po przejęciu ich przez władze polskie, otrzymały numery XII i XIII. Jeżeli 120 lat temu od częstej kanonady komuś dzwoniło w uszach, ten mógł szukać spokoju na przykład w Chełmży.

„Powiększenie komunikacyi kolejowej między Toruniem i Chełmżą – informowała „Gazeta Toruńska” w połowie października. - Od 22 bm kursować będzie między Toruniem i Chełmżą nowy pociąg mieszany z przedziałami 2, 3 i 4 klasy. Pociąg ten wyjeżdżać będzie o godz 1 minut 23 ze stacyi Toruń – miasto”.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Teoretycznie można też było wybrać się dalej, wszak akurat została oddana do użytku przebudowana linia do Malborka, z komunikacją na niej były jednak pewne problemy i to nie tylko takie, o jakich wspominaliśmy ostatnio, że nikt z Torunia nie pojawił się na uroczystości otwarcia szlaku i nie powitał przybywającego do miasta pociągu specjalnego.

„Piszą nam co następuje: od 1 października zmieniono kolej toruńsko-malborską na pierwszorzędną, a tem samem wprowadzono zmiany najrozmaitsze, a przede wszystkiem plan jazdy wszystkich niemal pociągów uległ radykalnej zmianie – czytamy na kartach naszego gazetowego przewodnika po czasie i przestrzeni. - Ale czy na lepsze wychodzi ta zmiana, pewnie ledwie! Cóż z tego, że kursują pociągi kuryerskie, kiedy są one tak niefortunnie i fatalnie rozłożone, że nikogo nie zadowalają!Tu przede wszystkiem chodzi o związek z innymi pociągami, a tego właśnie brak. Od Dąbrówki, Unisławia i Nawry nie ma prawie wcale dogodnego związku z pociągami w stronę Torunia, albo trzeba bardzo rano jechać, albo godzinami w Chełmży czekać. Pociąg jeden np. odchodzi z Chełmży do Torunia o 9.59, a od Bydgoszczy przychodzi o 10.37, więc już związku nie ma. A wieczorem to już nie wiedzieć kiedy z Torunia wyjeżdżać, stąd też skargi i niezadowolenie z tego nowego rozkładu jazdy. Zdaje się, że dyrekcya kolei uznaje te niedogodności, bo już dodaje pociągi.”

Polecamy

Czyli, chociaż spóźnienia pociągów przekraczające kwadrans były już takim karygodnym występkiem, że pisała o nich prasa i generalnie z pociągami można było regulować zegarki, to jednak nie wszystko było takie różowe. Z drugiej strony jednak trochę trudno ludzi zrozumieć. Mieli do dyspozycji dopiero co oddany do użytku wielki dworzec kolejowy w Chełmży, z restauracją, poczekalnią, bufetem i innymi udogodnieniami. Miło by było dziś w takich warunkach czekać na pociąg. Nawet przez kilka godzin...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Toruń. Ile drewna było we flisackiej tratwie? Z jaką prędkością 120 lat temu jeździły samochody? - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia