- Dlaczego rola polskich kryptologów w złamaniu Enigmy wciąż jest tak mało znana?
- Nie jest już tak źle, jak kiedyś, bo historycy i kryptolodzy dość zgodnie potwierdzają, że Polacy w tym wydarzeniu odegrali istotną i godną rolę, ale niektóre negatywne stereotypy wciąż mają się nieźle. Np. u Normana Davisa w "Europa walczy" jest taki passus: kiedy polski wywiad dowiedział się, że Niemcy wykorzystują Enigmę, wysłał do Berlina agentów, którzy wykradli jej plany z fabryki, w której maszyna była produkowana. To nie była żadna kradzież, tylko czysto intelektualny sukces polskich matematyków.
- Wcześniej o roli Polaków praktycznie nikt nie wiedział. Teraz wiedza jest, ale często niepełna lub nieprawdziwa. Dlaczego?
- Teoria ataku na szyfr opracowana przez Polaków przed wojną, zachowała znaczenie i po jej zakończeniu, bo sowieckie maszyny szyfrujące działały na tej samej zasadzie. Dlatego tajemnica II wojny płynnie przeszła w sekret zimnej wojny. Dopiero w 1973 roku Francuz, Gustave Bertrand, który przed wojną współpracował z Polakami, ujawnił sprawę w swojej niezbyt fortunnej i niezbyt rzetelnej książce.
Jego wersja historii zbulwersowała Anglików, którzy odpowiedzieli publikacjami pełnymi świadomych przemilczeń i przeinaczeń. Była to typowa akcja dezinformacyjna wywiadu i Polacy padli jej ofiarą. Dopiero w połowie lat 80. zaczęły się pojawiać pierwsze bliższe prawdy wspomnienia czy opracowania.
- Wróćmy zatem do początku całej historii: skąd się wzięła Enigma?
- Pierwsze maszyny szyfrujące pojawiły się w czasie I wojny światowej i zmieniły oblicze kryptografii. Wcześniej, za pomocą metod językowych w zasadzie każdy szyfr można było złamać, choć czasami wymagało to dotarcia na krawędź możliwości ludzkiego, nieuzbrojonego umysłu. Użycie maszyny niewyobrażalnie przesunęło skalę trudności. Enigma, generując wielokroć więcej możliwych kombinacji niż wynosi szacowana liczba atomów we Wszechświecie, odesłała do lamusa dotychczasowe metody dekryptażu.
- Jakie były początki polskiej walki z Enigmą?
- Pierwsze i kluczowe sukcesy Polacy odnieśli już w czasie wojny polsko-sowieckiej w 1919-20 roku. Nad rosyjskimi szyframi pracowało wtedy m. in. trzech matematyków. Świetnie się spisali, dlatego w 1928 roku, gdy Polacy po raz pierwszy zetknęli się z Enigmą, Maksymilian Ciężki z Biura Szyfrów został upoważniony do poszukiwań kryptologów właśnie wśród studentów matematyki.
- I tu pojawia się Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski.
- Marian Rejewski jako pierwszy w świecie zastosował do ataku na szyfr podejście konsekwentnie matematyczne. Na podstawie informacji wywiadowczych i przechwyconych depesz zbudował matematyczny model Enigmy, po czym rozwiązał go. Było to równoznaczne z rekonstrukcją maszyny, której nigdy nie widział. Pracę zaczął w październiku 1932 roku, a pierwszą depeszę rozszyfrował jeszcze przed Nowym Rokiem.
- Co się działo już przed II wojną światową?
- Sprawy znacznie się skomplikowały w 1938 roku, kiedy Niemcy dodali do Enigmy dwa dodatkowe wirniki. Liczba możliwych kombinacji wzrosła 10-krotnie, co utrudniło pracę, ale nie przekreśliło skuteczności polskich metod ataku. Wszystko rozbijało się o pieniądze. Polacy używali wówczas tzw. bomb Rejewskiego. Sześć wyprodukowanych urządzeń kosztowało tyle, ile wynosił roczny budżet Biura Szyfrów. W nowej sytuacji potrzeba było jednak 60 bomb…
- Wówczas Polacy postanowili się podzielić wiedzą z Francuzami i Anglikami?
- Podjęli jedyną rozsądną decyzję, mimo że początki współpracy były trudne. Przed pierwszym spotkaniem w styczniu '39 Polacy nie zostali upoważnieni przez przełożonych do ujawnienia swego sukcesu. W efekcie Dilly Knox z Rządowej Szkoły Kodów i Szyfrów (Government Code and Cypher School - GC&CS) określił ich jako "głupców i ignorantów".
To zmieniło się po lipcowym spotkaniu w Pyrach. Polacy przekazali w jego trakcie pełną dokumentację swych metod i obiecali jeszcze dosłać pocztą dyplomatyczną zrekonstruowane przez siebie Enigmy. A wówczas Anglicy uważali tę maszynę za niemożliwą do złamania. Przez 10 lat nie prowadzili nawet radionasłuchu niemieckich depesz i nie mieli żadnych materiałów do badań. Byli w beznadziejnej sytuacji, a Polacy dali im nadzieję.
- Jak ją wykorzystali?
- Doskonale. Zaraz po powrocie z tego spotkania zaczęli planować ośrodek w Bletchley Park, w którym w czasie wojny czytano niemieckie szyfrogramy. W szczytowym okresie pracowało tam blisko 12 tysięcy osób.
- Ale polskich matematyków tam nie było.
- W październiku 1939 kryptolodzy przedostali się przez Rumunię do Francji, ale okazało się, że w polskim wojsku miejsca dla nich nie było. Zostali podporządkowani Francuzom, a rozkaz ten utrzymano nawet po klęsce Francji.
- Dlaczego tak się stało?
Wydaje się, że powodem była zawiść i prywatne niesnaski. Za swoje osiągnięcia kryptolodzy i ich przełożeni otrzymali pokaźne nagrody finansowe. Różycki kupił aptekę w Warszawie, Rejewski - mieszkanie w modnej dzielnicy, ich szefowie pobudowali nowe domy. Mówiąc krotko: ich dobrobyt był widoczny, a jednocześnie nikt nie mógł się dowiedzieć, co było jego przyczyną.
Kiedy kryptolodzy wylądowali w Paryżu, o ich losach decydowali zawistni koledzy, którzy zadbali o to, by przez cały okres wojny pozostali na uboczu. Przez cały ten czas pracowali - i to z sukcesami - ale odcięci od środków finansowych, materiałów i całego potężnego zaplecza, jakie mieli Anglicy.
- Jaki wpływ na przebieg wojny miało złamanie Enigmy?
- Wśród historyków ustalił się pewien konsensus, zgodnie z którym złamanie szyfrów skróciło wojnę o 2-3 lata. Biorąc pod uwagę, że rok wojny oznaczał średnio 10 milionów ofiar, to trudno o większy sukces naukowy. Ale można się spierać, że złamanie Enigmy nie tyle skróciło wojnę, co zdecydowało o jej wyniku.
Są historycy, i to brytyjscy, którzy utrzymują, że w połowie 1942 roku w magazynach w Wielkiej Brytanii zgromadzono zapasy amunicji, paliwa i żywności na 3-4 tygodnie. Jednym słowem - zatopienie przez U-Booty dodatkowych kilkudziesięciu statków mogło oznaczać kapitulację. Zapobiegło temu łamanie szyfrów w Bletchley Park.
- Niemcy nigdy się nie zorientowali, że są "czytani"?
- Statystyka jest nieubłagana i Niemcy oczywiście orientowali się, że coś jest nie tak. Różne niemieckie służby i organizacje prowadziły niezależnie - na szczęście - śledztwa. Jednak pewni swojej maszyny koncentrowali się na ludzkim czynniku; np. na tym, że ktoś przekazuje aliantom klucze. Warto też przypomnieć o roli Ciężkiego i Gwido Langera.
Zdradzeni przez Francuzów dostali się do niemieckiej niewoli. Przesłuchiwani przez Niemców nie wiedzieli, jaką wiedzą dysponują ich adwersarze, czy w okupowanej Polsce nie pozostały jakieś ślady działalności Biura Szyfrów. Udało im się jednak oszukać Niemców i utwierdzić ich w przekonaniu, że Enigma jest bezpieczna. Na trzy miesiące przed lądowaniem aliantów w Normandii…
- Od 9 lutego w 40 krajach świata kanał History prezentuje serial "Polscy bohaterowie wojenni". A bohaterami 2 odcinka są właśnie polscy matematycy. Widział pan ten odcinek?
- Tak. Nie ma w nim na szczęście żadnych agentów kradnących plany w fabryce… Rola Polaków w złamaniu szyfru Enigmy została w nim zaprezentowana rzetelnie i z sympatią. Bodaj po raz pierwszy w świecie angielskojęzycznym.
Polscy bohaterowie wojenni
RADOMIR WIŚNIEWSKI, Dziennik Wschodni
[1] Zdjęcie udostępnione jest na licencji:
Creative Commons
Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach. 3.0. Niemcy