Basen ze sztuczną falą, czyli historia słynnego łódzkiego kąpieliska "Fala"

Anna Gronczewska
Archiwum Andrzej Wach
Kąpielisko „Fala” otwarto w czerwcu 1976 roku. Był to najnowocześniejszy basen, a w zasadzie kompleks basenów w naszym mieście. Jego największą atrakcją była sztuczna fala, czyli coś czego łodzianie nigdy wcześniej nie widzieli.

Decyzję o budowie obiektu podjęto w pierwszej połowie lat 70. XX wieku. Wznosiło ją kilkanaście firm. Między innymi Instal, Łódzkie Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych, Chemobudowa, Uniprot. Prace podzielono na kilka etapów. Najpierw uzbrojono teren. Zbudowano budynek, w który znajdowały się szatnie, a nad nim taras widokowy, na który później bardzo chętnie opalały się zwłaszcza panie. Postanowiono też dom, w którym uzdatniano wodę. Następnie przyszedł czas na baseny. W jednym miejscu wybudowano cztery. Dla łodzian było to coś niewyobrażalnego. Wszystkie miały dno pomalowane na niebiesko.

Fala jak nad morzem

- Gdy szłam na „Falę” to miałam wrażenie, że leżę nad Bałykiem, tak to pięknie wyglądało - wspomina ponad 50-letnia dziś Małgorzata Dobrowolska, łódzka nauczycielka. - Byłam jeszcze dziewczynką, nie miałam swoich pieniędzy, a bilety kosztowały sporo. Musiałam zawsze uprosić rodziców, by dali mi parę groszy. Wtedy szłam na „Falę” z koleżankami. Miałam niedaleko, bo mieszkałam przy ul. 1 Maja.

Już latem 1976 r. łodzianie mogli kąpać się w nowych basenach. Uroczyste otwarcie miało miejsce 19 czerwca 1976 r., w sobotę. Przybyli na nie niemal wszyscy łódzcy notable. Był Bolesław Koperski, I sekretarz Komitetu Łódzkiego PZPR, Jerzy Lorens, prezydent Łodzi, naczelnicy dzielnic. Inaugurację kompleksu basenów uświetniły gwiazdy polskiej estrady. Śpiewała Joanna Rawik, Jacek Lech, Stenia Kozłowska. Pojawił się też słynny Janosik, czyli Marek Perepeczko.

- Było tłoczno, wesoło, przyjemnie - tak relacjonował to wydarzenie dziennikarz łódzkiego tygodnika „Odgłosy”. - Nie było upalnie, nie było gorąco, ale nie było deszczu i nie było zimno - Łodzianie skorzystali też z pierwszej kąpieli na Fali. Był taki tłok, że trudno było pływać, ludzie wypełnili wszystkie baseny.

Kąpielisko „Fala” zajmowało 7 hektarów powierzchni. I mogło pomieścić 4 tysiące osób.

- Obiekt ten powstał wspólnym wysiłkiem łódzkiego społeczeństwa, pracowały tu załogi zakładów pracy, duży wkład wnieśli żołnierze polscy i radzieccy, łódzka młodzież i indywidualni, bezimienni ludzie dobrej pracy - pisał po otwarciu kąpieliska jeden z dziennikarzy „Głosu Robotniczego”. - Powiedzieć można - sami sobie zafundowaliśmy jeden z piękniejszych obiektów rekreacyjnych, wykazując jak wiele uczynić można dobrą robotą, społeczną ofiarnością, zaangażowaniem.

Kolejki, aż do al. Unii

Było to naprawdę wielkie wydarzenie. Ci, którym udało się wejść na „Falę” opowiadali potem rodzinie, znajomym, że tak pięknych basenów jeszcze nie widzieli.

- Jeden z basenów o wymiarach olimpijskich, czyli 50 na 21 metrów ma głębokość 1,90 m. Drugi - 40 na 40 metrów posiada głębokość od 80 do 1,60 m, trzeci - 30 na 40 metrów o podobnej głębokości i czwarty - 30 na 40 m głęboki na 1,50 m - tak opisywano „Falę” w „Dzienniku Łódzkim”. - Woda w basenach w ciągu 20 godzin wymieniona zostanie pięciokrotnie. Temperaturę można regulować w zależności od pogody. Dla dzieci przeznaczone są trzy brodziki. W jednym zainstalowano karuzelę wodną, w drugim zjeżdżalnię, a w trzecim z fontanną odbywać się będą zabawy i gry. Z myślą o dzieciach zorganizowano także plac zabaw z wszystkimi urządzeniami. Jest tu nawet koń na biegunach.

Wypoczynek na tym kąpielisku nie był jednak tani. Zwykły kosztował 10 zł. Młodzież i dzieci płaciły połowę. Bilety dla najmłodszych, a więc do 7 lat kosztowały 3 zł.

W upalne dni trudno było się dostać do ośrodka. Do kas ustawiały się wielkie kolejki. Podobno nie raz, zwłaszcza w weekendy, sięgały al. Unii.

- Raz to nawet stałem z godzinę - mówi Jarosław Pawelec, inżynier, który przyznaje, że latem spędzał wiele godzin na tym basenie. - Można było się wykąpać, popatrzeć na piękne dziewczyny, których tam nie brakowało. Opalały się na tarasie.

Były dwie budki - w jednej sprzedawano frytki, a drugiej lody.

- Tam też stało się w długich kolejkach, ale do dziś czuję smak tych frytek - śmieje się Jarek. - Były też boiska do siatkówki, badmintona.

Na stronie www.basen.lodz.pl/stara-fala można przeczytać wspomnienia innych łodzian związane z tym zespołem basenów. Jeden z nich wspomina basenowe brodziki.

- Jeszcze w czasie ich świetności sam się w nich pluskałem - przypomina. - Właściwie to był jeden brodzik i karuzela wodna dla maluszków. Szło się tam aleją pomiędzy basenem olimpijskim, a dwoma innymi basenami. Żeby tam dojść trzeba było przejść przez budynek gospodarczy ze smażalnią ryb. Projekt dawnej fali był dobrze przemyślany jednak zrobiony w czasach PRL-u i część surowców prawdopodobnie poszło za gorzałę na domki prywatne. I dlatego nasza kochana „Fala” się rozwaliła. Jeszcze pamiętam jak pięknie pachniały frytki i placuszki ziemniaczane w smażalni. A po kilku godzinach w wodzie z fioletowymi wargami i trzęsącym się ciałem tak wszystko smakowało.

Krzysztof Jagiełło, były prezydent Łodzi był kierownikiem „Fali” w jej ostatnim okresie, a więc od 1990 do 1993 roku. Przypomina, że przez długi czas było to drugie takie kąpielisko w Polsce. Jeśli wzięło się pod uwagę wielkość terenu i basenów.

- „Fala” stanowiła kiedyś część Łódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku - mówi Krzysztof Jagiełło. - Podobny park znajdował się na południu Polski, w Chorzowie. Był to Chorzowski Park Kultury i Rozrywki. Oba były położone w naturalnych leśnych terenach.

„Fala” zajmowała kilka hektarów położonych w parku „Zdrowie”. To sprawiało pewien problem. Bywało, że ktoś przedostawał się przez płot, na skróty, omijając kasę dostawał się na teren obiektu. Robiły to głównie dzieci i młodzież szkolna.

- Gdy chodziło o dzieci to patrzyliśmy na to trochę z przymrużeniem oka - wspomina Krzysztof Jagiełło. - Wiadomo, że większość naszych gości przechodziło przez kasy. Zawsze była jednak grupa dzieci z biednych rodzin, których nie stać było na bilet. Więc radzili sobie w inny sposób.

Bywały weekendy, w słoneczne, letnie dni, że „Fala” gościła 15 tysięcy ludzi. Co prawda była przeznaczona dla znacznie mniejszą ilość gości, ale wszyscy się zmieścili. Największą atrakcją była oczywiście sztuczna fala.

- Mieliśmy urządzenie mechaniczne, które wytwarzało sztuczną falę - dodaje pan Krzysztof. - Była to taka namiastka Bałtyku w Łodzi.

Gdy dopisywała pogoda „Falę” otwierano już w maju i kąpano się tam do września. Bywały jednak lata, gdy czynna była dopiero od połowy czerwca.

- Kiedy nie było słońca, pogoda była kiepska to ludzie tylko pływali, nie było tych, którzy chcieli się opalać, odpocząć na słońcu - wyjaśnia były kierownik „Fali”. - Nie zapominajmy, że był to obiekt sezonowy. Był czynny przez trzy - cztery miesiące, a nie przez cały rok. Po sezonie nasi pracownicy techniczni dokonywali konserwacji, przeglądów i usuwali awarie.

Krzysztof Jagiełło przypomina, że jeszcze do dziś przy al. Unii stoi budynek, w którym mieściła się stacja uzdatniania wody.

- Tam znajdowały się wszystkie pompy dzięki którym woda dopływała do basenów - tłumaczy. - To była mała fabryka. Mogła uzdatnić wodę dla osiedla mieszkaniowego. Kontrolował ją sanepid, codziennie pobierał próbki. Muszę przyznać, że nie mieliśmy przypadków zatruć.

CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE...

Na „Fali” organizowano festyny, koncerty, imprezy sportowe. Grał tam zespół „Dżem”, śpiewał Andrzej Rosiewicz. Bywało, że nad kąpieliskiem latał samolot i rozrzucał kulki z numerami. Szczęśliwcy mogli wygrać różne gadżety, albo rower.

Wybierano Miss Lata, ale też Miss Natura, a na początku lat 90. Miss Mokrego Podkoszulka. Później „Fala” stała się miejscem spotkań łódzkich naturystów.

- Mieli miejsce na tarasie widokowym, który znajdował się nad basenem ze sztuczną falą - opowiada Krzysztof Jagiełło. - Taras był ogrodzony. Nie był duży, ale zawsze pełny.

Wybory Miss Lata w 1987 r. relacjonował „Ekspress Ilustrowany”. Impreza miała miejsce podczas tradycyjnej niedzieli z „Expressem” na „Fali”. Brało w niej udział ponad trzy tysiące łodzian. Do konkursu zgłosiło się blisko czterdzieści pań. Podawano, że w jury konkursu zasiadły: Joanna Śledzicka - wicemiss Polonia, Ewa Cynkier - przedstawicielka biura podróży Wojciecha Marzyńskiego, Stanisław Kobyliński - wilk morski, zdobywca oceanów, prezes Ligi Morskiej, Krzysztof Drzewiecki - reżyser, Edward Marciniak - dziennikarz ośrodka TVP w Łodzi, Julian Beck - dziennikarz Expressu. Podczas tej imprezy gości zabawiała kapela „Bałuciarze”. Podkreślano, że wszystkie panie, które zgłosiły się do konkursu były bardzo ładne. Ostatecznie Miss Lata 1987 została 23 letnia Jolanta Stopa, pielęgniarka ze szpitala dziecięcego przy ul. Spornej. Drugie miejsce przypadło 19 letniej Annie Jankowskiej, a trzecie Agnieszce Kędziorze, uczennicy XXVI LO w Łodzi.

Jak piknik to na Zdrowiu

„Falę” zbudowano na Zdrowiu, jednym z największym parków miejskich w Europie. Kąpielisko i park bardzo dobrze zna Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski w piłce nożnej i Łódzkiego Klubu Sportowego. Stadion ŁKS-u sąsiaduje ze Zdrowiem, więc były bramkarz często odwiedzał ten park.

- Nie policzę ile potu ja i moi koledzy wylaliśmy na Zdrowiu - śmieje się popularny „Tomek”. - Mogę też powiedzieć, że sukcesy, które potem osiągnąłem zawdzięczam w części treningom przeprowadzonym w parku na Zdrowiu.

Jan Tomaszewski zapamiętał szczególnie jedną ze ścieżek wiodących przez park. Biegła pod nim rura centralnego ogrzewania.

- Tak więc na tej ścieżce zawsze było sucho - dodaje pan Jan. - Nawet w mrozy. Po tej ścieżce biegaliśmy, mieliśmy zajęcia z piłkami. Ale nikt nie narzekał.

Historia parku na Zdrowiu, w którym ćwiczył Jan Tomaszewski i inni piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego sięga początków XX wieku. Dziś nosi on imię Józefa Piłsudskiego, za czasów socjalizmu nazywano go Parkiem Ludowym. To jeden z największych parków w Europie. Ma aż 172 hektary powierzchni. Koncepcja zagospodarowania lasu na Polesiu Konstantynowskim pojawiła się już w 1904 r. Stworzył ją Teodor Chrząński, ten sam dzięki któremu powstały inne łódzkie parki - im. Poniatowskiego i Sienkiewicza. Potem ta koncepcja była wiele razy zmieniana. Pojawiały się nowe projekty. Każdy zakładał, że przy tworzeniu nowego parku zostaną zachowane fragmenty tamtejszego lasu, a jednocześnie będą tereny przeznaczone na sport i rekreację.
Trzeba przypomnieć, że w czasie I wojny światowej znaczna część lasu na Polesiu Konstantynowskim została zniszczona. W Łodzi brakowało opału, więc łodzianie by ogrzać mieszkania wycinali drzewa w okolicznych lasach, parkach.

Prace nad budową parku na Zdrowiu rozpoczęto dopiero w latach 20 ubiegłego wieku. Do 1928 r. posadzono na Polesiu Konstantynowskim blisko 300 tysięcy drzew. Pojawiły się stawy, wybudowano korty tenisowe i stadion. Już w latach 30. na terenie parku utworzono łódzki ogród zoologiczny. Dzieci mogły przychodzić do ogródka jordanowskiego. Urządzono strzelnicę i słynną wieżę spadochronową.

- Dobrze pamiętam tę wieżę - wspomina Jan Tomaszewski. - Ale nigdy z niej nie skakałem. - Wychodzę z założenia, że jeśli Pan Bóg chciałby abyśmy latali to dałby nam skrzydła.

Dziś nikt nie jest w stanie powiedzieć ile miała metrów. Jedni twierdzą, że sięgała do trzeciego piętra. Inni przekonują, że była znacznie wyższa. Na szczycie wieży był umieszczony spadochron przyczepiony do liny, na którym zjeżdżało się na dół. Była to ulubiona rozrywka chłopców z Łodzi. Zwłaszcza tych, którzy marzyli, by zostać lotnikami.

Po „Fali” aquapark

Przed wybuchem II wojny światowej właśnie na Zdrowiu utworzono w Łodzi ogród działkowy. Ulokowano go wzdłuż wschodniej granicy parku, przy torach kolejowych. Jeszcze w okresie między wojennym planowano stworzenie na Zdrowiu ogrodu botanicznego, ale wówczas nie udało się zrealizować tego planu.

Zdrowie szybko stało się ulubionym miejsce wypoczynku łodzian. Już po wojnie wiosną i latem pół miasta spędzało na Zdrowiu każdą niedzielę. Łodzianie przychodzili tu na rodzinny piknik. Rano wyruszali z domów. Do toreb pakowali bigos, kotlety schabowe, lali do butelek herbatę i jechali tramwajem nr 9 na Zdrowie. Siedzieli do wieczora. Odpoczywali, spacerowali, pływali kajakami po stawie. Dzieci grały w piłkę. Nad stawem odbywały się potańcówki, w barze panowie pili piwo, do tańca przygrywała orkiestra. Jeszcze dziś wielu łodzian mówi, że idzie nie na Zdrowie, ale do Manii Las. Tak bowiem potocznie nazywano ten park.

W 1976 roku na Zdrowiu wybudowano kąpielisko „Fala”. Był to najnowocześniejszy basen, a w zasadzie kompleks basenów w mieście. Jego największą atrakcją była sztuczna fala, czyli coś czego łodzianie jeszcze nie widzieli.

- Lubiliśmy po treningu iść do znajdującego się na Zdrowiu wesołego miasteczka i właśnie na „Falę” - opowiada Jan Tomaszewski. - „Fala” stanowiła niesamowitą atrakcję. Chodziliśmy tam popływać i nie tylko. Można było się tam odprężyć psychicznie i fizycznie.

Na początku lat 90. „Fala” pożegnała się z łodzianami.

- Zadecydowały problemy technicznej - mówi Krzysztof Jagiełło. - Chodzi o budynek, w którym znajdowały się szatnie, pomieszczenia socjalne, sanitarne. Nad nim znajdował się taras widokowy. Miał 150 metrów długości i 25 metrów szerokości. Niestety, już w latach osiemdziesiątych ten taras zaczął przeciekać. Postanowiono go wyremontować. Ktoś wpadł na pomysł, by go uszczelnić wylewając warstwę betonu. Czas pokazał, że nie był to zbyt trafiony pomysł. Warstwa betonu była za ciężka.

- Zaczęła wgniatać ten budynek w ziemię - wspomina Krzysztof Jagiełło. - Pękały ściany nośne. Gdy byłem kierownikiem obiektu próbowaliśmy ratować ten budynek stawiając stemple. Nie było jednak pieniędzy, na przykład unijnych, żeby dokonać remontu. Budynek groził zawaleniem. Mój następca podjął decyzję o zamknięciu obiektu na najbliższy sezon.

Dziś po starej „Fali” nie ma śladu. Przez wiele lat mieszkańcy miasta z rozpaczą przyglądali się rozpadającemu się obiektowi. Ostatecznie na początku lat dwutysięcznych, zostały rozebrane. W tym miejscu zaczęto budować nowoczesny aquapark.

Nową „Falę” otwarto w styczniu 2008 roku. Obiekt ma 10 hektarów powierzchni, z czego 2,5 tysiąca metrów kwadratowych zajmuje woda. Są też sztuczne palmy, baseny wewnątrz i na zewnątrz. Nie mogło oczywiście zabraknąć sztucznej fali. Jest wiele zjeżdżalni, nie brakuje saun.

Jan Tomaszewski przyznaje, że gdy ma chwilę wolnego czasu to lubi iść na spacer na Zdrowie ze swoim psem, odwiedzić łódzkie zoo. Uważa, że Zdrowie, to jeden z najpiękniejszych, nie tylko łódzkich parków. A Aquapark Fala jest jego piękną wizytówką. To dziś najnowocześniejszy kompleks basenów w Łodzi. I tak jak ta stara „Fala” także cieszy się wielką popularnością wśród łodzian.

- Teraz mamy piękny aquapark, może być dumą miasta- mówi Krzysztof Jagiełło. - Ale z naszej starej „Fali” także byliśmy dumni. Był to kultowy obiekt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia