Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który kierował zespołem przygotowującym raport dotyczący reparacji, poinformował w czwartek w Jedynce Polskiego Radia, że prezentacja raportu o stratach wojennych RP rozpocznie się o godz. 13 na Zamku Królewskim w Warszawie od wystąpień prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, marszałek Sejmu Elżbiety Witek, a także premiera Mateusza Morawieckiego. – To wydarzenie będzie miało bardzo uroczystą oprawę – zaznaczył.
– Dziś, po wielu latach pracy, opublikujemy główne informacje na temat raportu o stratach wojennych, jakie Polska poniosła w wyniku niemieckiej okupacji. Dlatego jest to bardzo ważny dzień dla Polski, ale również i dla mnie osobiście – mówił Mularczyk.
Jak tłumaczył, raport składa się z trzech tomów. Jeden z nich to wycena strat, drugi to materiał zdjęciowy, trzeci zawiera indeks miejscowości, w których dochodziło do mordów na Polakach.
Kwota reparacji
– Ten raport to nie jest bujanie w obłokach, to konkretne wyliczenia. Zaproponowana kwota jest kwotą bardzo konserwatywną – mówił poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Nie chciał jednak odpowiedzieć, jaka konkretnie będzie to kwota, prosząc o cierpliwość do czasu jej oficjalnego ogłoszenia. Zaznaczył jednak, że będzie to więcej niż 850 mld dolarów.
– Szacujemy tylko i wyłącznie starty udokumentowane, nie szacujemy potencjalnych strat – podkreślił.
Co Polacy myślą o reparacjach?
Połowa badanych uważa, że Polska powinna się domagać reparacji od Niemców za straty spowodowane II wojną światową. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej”.
– Jeśli w dniu dzisiejszym tylko 50 proc. Polaków popiera reparacje, to dla mnie jest to zwycięstwo zbrodniarzy nad ofiarami, ponieważ udało im się przekonać opinię publiczną, że temat jest załatwiony – ocenił poseł Mularczyk.
– Jestem przekonany że publikacja raportu, dyskusja na ten temat, pokazywanie różnych strat, ale też symulacji, gdzie by była Polska, gdyby nie wojna, doprowadzi do tego, że większość społeczeństwa zmieni zdanie – dodał.
Jak podkreślił, raport powinien trafić nie tylko na biurko kanclerza Niemiec, ale także do innych polityków i mediów. – Niech świat się dowie, jak to wyglądało – stwierdził.
mac