Rzymianie podobno powiadają: „Pietro non muore” - „Piotr nie umiera”. Pogrzeb Benedykta XVI miał jednak wyjątkowy – szczególny charakter – ceremonię poprowadził żyjący papież Franciszek. Benedykt był też pierwszym od siedmiuset lat papieżem, który abdykował. 13 grudnia 1294 r. papież Celestyn V ogłosił decyzję o abdykacji, a na jego następcę wybrano Bonifacego VIII. Nowy papież obawiał się, że wokół Celestyna V zgromadzi się jakaś opozycja, dlatego umieścił go w odosobnieniu, gdzie ten zmarł.
Kardynał kamerling
Kiedy zwykle umiera stojący na czele Kościoła papież, jeden z kardynałów – kardynał kamerling rozpoczyna odpowiednie procedury. W obecności mistrza ceremonii i prałatów domu papieskiego zbliża się do łóżka papieża, zdejmuje z jego twarzy chustkę, którą jest przykryta, i nachylając się nad zmarłym, wzywa go trzykrotnie po imieniu. Następnie uderza lekko papieża w czoło srebrnym młoteczkiem, sprawdzając w ten sposób, że nie żyje. Następnie ogłasza po łacinie: „vere papa mortuus est” („zaprawdę papież umarł”). Kardynał kamerling ma sporządzić akt zgonu, powinien ponadto nałożyć pieczęcie na pracownię i pokój papieża, a o zgonie powiadomić kardynała archiprezbitera Bazyliki Watykańskiej, a także kardynała wikariusza Rzymu, który specjalnym komunikatem przekaże tę wiadomość ludowi rzymskiemu. Kamerling ma objąć w posiadanie Watykański Pałac Apostolski i, osobiście lub za pośrednictwem swojego delegata, Pałac na Lateranie i w Castel Gandolfo, oraz pełnić nad nimi nadzór i zarząd. Ustalić, po wysłuchaniu opinii kardynałów stojących na czele trzech stopni, wszystkie sprawy związane z pogrzebem papieża, o ile za życia nie wyraził on swojej woli w tym względzie. Przełamany zostaje papieski „pierścień rybaka”, którym pieczętuje się breve i listy prywatne papieża. Jan Paweł II, aby z papieskiego pogrzebu nie czynić niestosownego widowiska, nakazał specjalnym dokumentem, aby nikomu nie wolno było fotografować czy filmować papieża zarówno chorego w łóżku, jak zmarłego, ani nagrywać za pomocą jakiegokolwiek urządzenia jego słów. W specjalnych wypadkach prosi się o zgodę kardynała kamerlinga, który może pozwolić jedynie na wykonanie fotografii papieża ubranego w szaty pontyfikalne.
Kto się zajmie pogrzebem
Nie zawsze odbywało się czuwanie przy zwłokach papieża. Słynny papież renesansu Aleksander Borgia leżał całą noc sam w apartamentach papieskich, a krewni rabowali jego majątek; nikt nie chciał czuwać i modlić się przy zmarłym Ojcu Świętym. Mistrz ceremonii papieskich zmusił wreszcie 10 mężczyzn, aby rozkładające się zwłoki papieża zaniesiono do kaplicy przedpogrzebowej w bazylice. Nikt nie zapalił świecy, nikt nie zapłakał, a ludzie tańczyli na ulicach. Podobnie było w 1314 r., kiedy umarł papież Klemens V. Za życia rzucił on klątwę na templariuszy, wówczas mistrz zakonu Jakub de Molay podczas egzekucji przepowiedział, że nie minie rok, jak papież umrze. Tak też się stało: w miesiąc po śmierci wielkiego mistrza Klemens V zmarł na dezynterię. W dodatku leżące na katafalku ciało we francuskiej kolegiacie Uzeste zostało trafione... piorunem. Istnieje również wersja, iż na leżące ciało papieża przewróciła się świeca, która spaliła część doczesnych szczątków Ojca Świętego. Kiedy umierał Innocenty X w 1655 r. jego agonia trwała wystarczająco długo, aby krewni mogli zabezpieczyć swoje dobra. Bratanica papieża Olimpia z apartamentów papieskich wyniosła większość wartościowych przedmiotów. Potem nie miała pieniędzy na koszty pogrzebu... Pod koniec XIV w. przyjęła się tradycja, że od śmierci papieża do pochówku musi minąć dziewięć dni. Z tego czasu pochodzi pierwszy opis balsamacji papieża: „myją jego ciało ciepłą wodą z dodatkiem wybornych ziół. Wodę tę przygotowują szambelani. Balwierz goli brodę i głowę. Gdy zwłoki są już obmyte, aptekarz i bracia Pignotte zatykają wszystkie otwory ciała. Jest ono obmywane gorącym białym winem, zaprawionym aromatycznymi ziołami. Na zakończenie całe ciało, również dłonie, jest silnie nacierane i smarowane balsamem. Balsam przynoszą podkomorzowie, szambelani lub zakrystianin”. Dziś balsamacją ciał papieży zajmuje się rzymska rodzina Signoraccich. Zmarłego ubiera się w pantofle z wyhaftowanym krzyżem, białą sutannę z trenem, rokietę, czerwony mucet i camauro – czapkę z gronostajowym obszyciem (śladem po niej jest piuska biskupów, arcybiskupów i kardynałów).
Dziewięć mszy...
Po śmierci biskupa Rzymu kardynałowie odprawią nabożeństwa żałobne za spokój jego duszy przez dziewięć kolejnych dni, trzymając się wiernie norm aktu prawnego „Ordo exsequiarum Romani Pontificis”. Ceremoniał pogrzebowy papieży przewiduje wystawienie ciała Ojca Świętego w Pałacu Apostolskim – zazwyczaj w sali tronowej – a następnie jego przeniesienie przy śpiewie modlitw do Bazyliki św. Piotra. Zmarły papież niesiony ma być na marach, przez specjalnych „sediarii”, czyli tragarzy. Jest ich dwunastu. To symbolika dwunastu apostołów. Procesjom przewodniczył kardynał kamerling. We współczesnych czasach ceremonie pogrzebowe papieży odbywają się zwykle na placu św. Piotra ze względu na możliwość obecności wielu wiernych. Podczas pochówku w grobowcach bazyliki św. Piotra ciała papieży wkładano do cyprysowej trumny, tę wkładano do drugiej, cynkowej, a tę do trzeciej z drewna orzechowego. Do specjalnej tuby wkładano dokument, który zawierał ważniejsze wydarzenia z pontyfikatu oraz oświadczenie o stwierdzeniu śmierci papieża. Do trumny wkładano woreczek z monetami.
Trudno o wieczny spokój
Podczas śmierci niektórych papieży dochodziło do niesamowitych incydentów. Najdłużej sprawujący swój urząd po świętym Piotrze, Pius IX (31 lat i siedem miesięcy) początkowo został pochowany w bazylice watykańskiej. Papież, który ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi, dogmat o nieomylności papieża w sprawach wiary oraz encyklikę Quanta cura potępiającą rozdział Kościoła od państwa, był krytykowany przez liberałów. Król Wiktor Emmanuel po dwakroć proponował mu połączenie Watykanu z państwem Piemontczyków. Papież jednak uparcie odmawiał, nie zgadzając się także na zajęcie przez Piemontczyków Rzymu. Uparcie odpowiadał zawsze: „Non possumus – nie możemy”. Wreszcie po zajęciu Rzymu przez wojska Wiktora Emmanuela ogłosił się więźniem Watykanu. Gdy trumna z ciałem papieża wyruszyła po trzech latach do rzymskiej Bazyliki św. Wawrzyńca za Murami, tak nasilił się antyklerykalizm, iż lipcową nocą 1881 r. radykałowie i anarchiści próbowali obrzucić ją kamieniami, a ciało wyrzucić do Tybru, skandując hasła: „precz z papieżem kanalią”. Z kolei w IX wieku miało miejsce inne makabryczne wydarzenie - „Synod trupi”: ciało zmarłego papieża Formozusa zostało wyrzucone z grobu na polecenie papieża Stefana VI. Formozus jako biskup Porto troszczył się o chrystianizację Bułgarów. Jednak papież nakazał mu zaprzestać tej działalności pod przysięgą i wrócić do... stanu świeckiego. Kolejny papież Marynus uwolnił go od wymuszonej przysięgi, mianując ponownie biskupem Porto. Kiedy Formozus zmarł, nowy papież Stefan VII oskarżał Formozusa o krzywoprzysięstwo i sprzyjanie królowi – Arnulfowi ze Spoleto. W Rzymie trwała wówczas walka rodów o władzę. „Dlaczego przywłaszczyłeś sobie urząd papieski?!” - krzyczał papież Stefan polecając wydobyć rozkładające się ciało Formozusa. Zwłoki papieża odarto z dostojnych szat i wleczono po ulicach Rzymu. Następnie zmarłego Formozusa posadzono na tronie papieskim, a trzy palce jego prawej dłoni – którymi błogosławił i namaszczał – odcięto, po czym ciało poćwiartowano i wrzucono do Tybru... Po tym ohydnym skandalu runęła Bazylika Laterańska jako widomy znak gniewu bożego. Kiedy rzeka wyrzuciła szczątki papieża Formozusa na brzeg, wzięto je i pochowano na powrót w Bazylice św. Piotra. A sprawca całego skandalu – papież Stefan sam zginął uduszony jako ofiara gniewu Rzymian...