Jednak już od marca 1919 roku Wojska Wielkopolskie były wykorzystywane przez Sztab Generalny WP do działań na wschodzie. Pierwszą operacją wojskową była pomoc "Orlętom Lwowskim". Wysłano tam Grupę Operacyjną powstańców wielkopolskich z płk. Danielem Konarzewskim. Jeszcze do sierpnia 1919 roku oddziały Wojsk Wielkopolskich systematycznie były zabierane na front wschodni, zarówno na kierunek wołyński, Podole, jak i Front litewsko-białoruski.
Dlaczego?
Ano dlatego, że to było wojsko, które miało nie tylko doświadczenie bojowe z I wojny w armii pruskiej, z walk w powstaniu wielkopolskim. Oni przede wszystkim byli świetnie wyszkoleni, zdyscyplinowani, lepiej wyekwipowani, im w zasadzie nie brakowało niczego. Pułkownik Marian Romeyko w swojej książce "Przed i po Maju" pisał, że był zdumiony, kiedy widział, że w oddziałach wielkopolskich funkcjonowała kantyna, czego nie było w żadnych innych oddziałach! I to na froncie były kantyny.
Niby drobiazg, ale świadczy o pewnym poziomie kultury.
Inny poziom wyszkolenia, zorganizowania, świadomości...?
Jasne! Żołnierze wielkopolscy nie chodzili bez butów, jak zdarzało się legionistom Piłsudskiego, a powszechnie w oddziałach ochotniczych. W "Poznańczykach", albumie poświęconym wojskom wielkopolskim, Bartosz Kruszyński pisze,że mieli po dwie pary butów. Co było niespotykane. Nie mieli cerowanych mundurów. Dostawali wyżywienie na czas, nie brakowało amunicji, broni.
Mówi pan,że wielkopolskie jednostki wyróżniały się wyposażeniem, organizacją, karnością. Bitnością?
To była konsekwencja tego wszystkiego. Doświadczenie bojowe szeregowych i dowódców, a szczególnie podkreślmy: znakomitych podoficerów, stopień wyszkolenia wojskowego, wyposażenia i uzbrojenia składały się na ogólny sukces bojowy.
Czyli paradoksalnie, powszechnie krytykowany "pruski dryl" przysłużył się. Niemieckie wyszkolenie wojskowe przełożyło się na ich sukces.
Naturalnie.
W pierwszej kolejności Wielkopolanie pomogli więc obrońcom Lwowa. A później?
Do sierpnia 1919 roku na front wschodni zostało skierowane prawie wszystko, co tylko się dało, piechota,kawaleria,baterie artylerii i eskadry lotnicze.
Wróćmy do sierpnia 1920 roku. Gdzie były wtedy oddziały wielkopolskie?
Służyły w różnych frontach, które wycofywały się ze wschodu, także spod Kijowa, w różnych armiach, podporządkowane różnym dowódcom. W sierpniu 1920 roku front podzielony był na kilka odcinków. Na Froncie Środkowym, którym dowodził gen. Śmigły-Rydz były 2 dywizje: 14. wielkopolska i 16. pomorska. W 1. Armii gen. Franciszka Latinika, która broniła Warszawy od strony wschodniej, od Pragi, była dywizja 15. "bydgoska". Kiedy marszałek Piłsudski zdecydował o kontruderzeniu w bok ugrupowania sowieckiego pod dowództwem Michała Tuchaczewskiego znad rzeki Wieprz, co nastąpiło 16 sierpnia 1920 roku, wyznaczył do tego zadania najlepsze swoje oddziały .Poszły tam dywizje: 1. i 3. legionowe, ale poszły również 14. wielkopolska i 16. pomorska. W składzie tej ostatniej były pułki: 63. toruński, 64. grudziądzki, 65. stargardzki, 66. kaszubski.
Kiedy jednak marszałek Piłsudski się zorientował, że uderzenie znad Wieprza odnosi sukcesy, zmienił zadanie 15. dywizji i włączył ją do ugrupowania uderzeniowego. Warto tu wspomnieć, że jeszcze wcześniej, 8 sierpnia, na północ od Warszawy w rejonie Modlina, utworzono 5.Armię gen. Sikorskiego. Formalnie podlegały jej, lecz jednak w osamotnieniu toczyły boje w obronie Pomorza ochotnicze oddziały wielkopolskie i pomorskie, wśród których niemało było także byłych
powstańców.
Bitwa warszawska to jednak był przełom. Zatrzymała marsz wojsk sowieckich, które gnały Polaków od Kijowa. Po zaciętych walkach odwróciła się karta w tej wojnie.
Zgoda.
Ale to jeszcze nie był koniec.
Po bitwie warszawskiej, w której uczestniczyły także inne wielkopolskie jednostki, zdolności bojowe po prostu się wyczerpały. Wojsko wytraciło impet. Przychodzi okres martwy, kiedy żołnierze nie są wstanie pójść dalej. Muszą zregenerować siły i uzupełnić zapasy. We wrześniu rozpoczęła się kolejna operacja, operacja niemeńska. Później, w październiku został zawarty rozejm w Rydze, a w marcu1921 roku podpisano traktat ryski.
W operacji niemeńskiej oddziały wielkopolskie też uczestniczyły?
Naturalnie, wszystkie cztery dywizje.
Duże były straty wojsk wielkopolskich?
Ich chyba nikt na dobre nie zliczył. Ale były ogromne. Każdy z pułków miał swoją ewidencję. Przeciętnie straty pułkowe mieściły się w przedziale ok. 150 (61 pp) - 360 (59 pp) żołnierzy poległych i do 1000rannych (59pp).
Wojna polsko-bolszewicka ma jeszcze jeden epizod nie do końca poznany, dotyczący naszego regionu. Niedawno ukazała się pańska książka "Pomorze1920". Pisze w niej pan m.in. o tajemnicze "Armii Zachodniej". Jakoby miał ją stworzyć w krytycznym sierpniu 1920 roku generał Kazimierz Raszewski. Skąd te przypuszczenia?
Sprawa jest nie do końca zbadana wskutek braku źródeł, ale wiele przesłanek za tym przemawia.
Tu muszę zrobić dygresję. Jestem wielkim fanem Józefa Piłsudskiego i oddaję mu cześć, bo był to wielki człowiek. Położył wielkie zasługi dla Polski i to jest niepodważalne. Ale, jak każdy człowiek, miał swoje wady. Jedną z nich było to, co nazywamy kultem jednostki. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie Piłsudski stworzył
- powiedziałbym- konflikt o autorstwo rozkazu do bitwy warszawskiej. Do dnia dzisiejszego jest nierozstrzygnięty. Są historycy, którzy uważają, że to szef sztabu Generalnego, gen. Tadeusz Rozwadowski był autorem tego planu. Ja uważam, że dowódca jest zawsze jeden. Wodzem Naczelnym był Józef Piłsudski. Doradców mógł mieć wielu, natomiast tym, który mówił "TAK" był Piłsudski. Wydaje mi się, że jest to próżna, niepotrzebna dyskusja. Ale ponieważ sprawa autorstwa planu bitwy zaczęła się krótko po niej, także Piłsudski dążył do tego, żeby-mówiąc krótko - "przewietrzyć archiwa".
Zacierano ślady różnych m.in. jego błędów, spraw, które wydawały się komuś niewłaściwe, niestosowane dla Naczelnego Wodza. Dlatego dziś nie ma dokumentów, które by jednoznacznie mówiły, że była Armia Zachodnia, że kazał ją utworzyć Piłsudski. Niektórzy historycy powiadają, że to był tylko przejaw myśli politycznej endecji, co jest zupełnie bezzasadne. Natomiast jest wiele przesłanek o charakterze wojskowym. Gdy tylko gen. Raszewski przybył na Pomorze, także
w "Dzienniku Bydgoskim" ukazała się informacja, że generał Raszewski ma tworzyć armię zachodnią. Dziennikarzy można posądzić o - przepraszam - wiele "swobodnych" myśli, ale z jakiegoś źródła informacje czerpią.
Po co generał Raszewski miał by tu tworzyć armię i z kogo? Chyba wszyscy, którzy byli zdatni do noszenia broni, byli zmobilizowani?
Tak było, istotnie. W ciągu kilku miesięcy lata1920 roku Okręg Generalny "Pomorze" z siedzibą w Grudziądzu, dał około 10 tysięcy żołnierzy. Drugie tyle, to członkowie Zachodniej Straży Obywatelskiej, którą nakazała utworzyć Rada Obrony Państwa. Byli jeszcze także ochotnicy w Wielkopolsce. Zdawano sobie bowiem sprawę, że Niemcy są nam bardzo nieprzychylni. Poco gen. Raszewski miałby tworzyć armię? Wewnętrznie jestem przekonany, że był to wariant zastępczy na wypadek, gdyby wojska polskie pod Warszawą poniosły klęskę. Zebrałem wiele przesłanek i argumentów przemawiających za tym wariantem. Jednak osąd pozostawiam czytelnikom i badaczom.
Jak marszałek Piłsudski oceniał wojska wielkopolskie? Bo wiadomo, że najwyżej cenił legiony
No tak. Sam Piłsudski już po wojnie polsko-sowieckiej wyróżnił wszystkie pułki 14. dywizji,czyli1.w wojsku wielkopolskim, Orderami Krzyża Virtuti Militari. W ten sposób symbolicznie zrównał z podobnie odznaczonym pułkami 1. dywizji legionów. To mówi samo za siebie.
GAZETA POMORSKA