Kiedy myślimy o konsekwencjach Sierpnia ’80, raczej nie przychodzą nam do głowy strajki ludzi oświaty, służby zdrowia i kultury, które miały miejsce ponad dwa miesiące później…
Rzeczywiście, wydarzenia z Sierpnia ’80 stały się impulsem do działania dla różnych środowisk, które zaczęły wysuwać własne postulaty i żądania. 7 listopada 1980 r. pracownicy oświaty (a wraz z nimi także przedstawiciele służby zdrowia i - kilka dni później - kultury) zadecydowali o rozpoczęciu ogólnopolskiego strajku okupacyjnego w gdańskim Urzędzie Wojewódzkim. I choć był to pierwszy tego typu protest w historii Polski powojennej prowadzony w budynku urzędu administracji państwowej, wydarzenie to nie funkcjonuje w świadomości historycznej mieszkańców Pomorza Gdańskiego, nie mówiąc już o całej Polsce.
By przybliżyć to, co miało miejsce 42 lata temu, Region Gdański NSZZ „Solidarność”, Instytut Pamięci Narodowej oraz Wojewoda Pomorski podjęli dwie inicjatywy - wydanie publikacji „Listopad ’80. Rzecz o strajkach ludzi oświaty, służby zdrowia i kultury” oraz odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej protestom…
Dokładnie tak. Skupię się na książce, której jestem redaktorem i współautorem. Publikacja składa się z dwóch części: opracowań i wspomnień. W pierwszej znalazł się blisko 80-stronicowy tekst mojego autorstwa, będący naukowym opracowaniem poświęconym pierwszemu po 1945 r. strajkowi pracowników oświaty - jego genezie, przebiegowi i konsekwencjom. Tekst drugi - przygotowany przez Wojciecha Książka, to analiza postulatów nauczycielskich oraz próba odpowiedzi na pytanie o stopień ich realizacji aż po czasy współczesne. Dopełnienie stanowi analiza porównawcza ustaw oświatowych z 1972 r. i 1982 r. opracowana przez Bożenę Brauer. Trzeci tekst, Artura Górskiego, dotyczy strajków ludzi kultury, przedstawicieli służby zdrowia oraz studentów gdańskiej Akademii Medycznej z listopada 1980 r. W części drugiej znalazły się wspomnienia uczestników omawianych w publikacji wydarzeń.
Jak zatem narodziła się oświatowa „Solidarność”?
Ruch nauczycielski w ramach „S” na poziomie ogólnopolskim został zapoczątkowany właśnie w Gdańsku. Na kilka dni przed podpisaniem Porozumienia Gdańskiego 27 sierpnia pracownicy oświaty złożyli deklarację solidarnościową w MKS i zostali zarejestrowani pod numerem 591. Przełomowe znaczenie dla przyszłości ruchu miało zebranie nauczycieli, pracowników administracji i obsługi w gdańskim Technikum Łączności z 10 września 1980 r. W swoim przemówieniu - lider oświatowej „Solidarności” Roman Lewtak, wyraźnie wskazał na potrzebę stworzenia zupełnie nowego związku zawodowego reprezentującego przedstawicieli oświaty, dystansując się jednocześnie od Związku Nauczycielstwa Polskiego. Wskazał na chlubną, przedwojenną i wojenną przeszłość ZNP, zaznaczył, że w związku po 1945 r. byli również ludzie rzeczywiście zabiegający o „poprawę sytuacji”, a jednocześnie wskazał na niemożność „uzdrowienia” związkowej struktury w ówczesnym kształcie. Pięć dni później oświatowa „Solidarność” otrzymała stałą siedzibę przy ul. Osiek 12 w Gdańsku, a pod koniec miesiąca zaczęła prowadzić dwustronne rozmowy z Ministerstwem Oświaty i Wychowania w celu naprawy całego systemu edukacji. W wyniku przedłużającego się impasu w negocjacjach nauczyciele związani z „S” 7 listopada podjęli decyzję o rozpoczęciu strajku okupacyjnego w sali 920 gdańskiego Urzędu Wojewódzkiego. Kilka godzin później, w sali herbowej UW ogłoszony został drugi strajk okupacyjny, pracowników służby zdrowia. 12 listopada - do strajkujących przyłączyło się środowisko ludzi kultury.
W jaki sposób układały się wzajemne relacje strajkujących środowisk?
Protestujące w UW grupy konsultowały się ze sobą i dodawały sobie nawzajem otuchy. „Służba Zdrowia - zdrowie narodu, Oświata - wiedza narodu, Kultura - świadomość narodu” - brzmiały główne hasła strajkujących. Z drugiej strony, należy to podkreślić, to były trzy różne strajki - wszystkie środowiska miały inne postulaty, negocjowały z różnymi podmiotami rządowymi.
Co było najważniejszym i najtrudniejszym elementem ustaleń negocjacyjnych oświatowej „Solidarności” z Ministerstwem Oświaty i Wychowania?
Porozumienie z 17 listopada 1980 r. zawierało 148 postulatów. Pierwszy, najważniejszy z nich, stanowił żądanie podwojenia ówczesnego 3,5-procentowego udziału oświaty w podziale dochodu narodowego. Strajkujący domagali się również 18-godzinnego pensum. I to właśnie na te dwa żądania przez długi czas nie chciały zgodzić się komunistyczne władze. Trzeci, najistotniejszy postulat, dotyczył zwiększenia autonomii szkoły. W dalszej kolejności strajkujący domagali się weryfikacji i uzupełnienia podręczników historii i literatury. Dopiero jedenasty postulat dotyczył podwyżek dla pracowników oświaty.
Łącznie blisko sto postulatów dotyczyło poprawy warunków pracy i kwestii płacowych. Ostatecznie 17 listopada strona rządowa zaakceptowała przedstawione przez oświatową „Solidarność” żądania, podpisując porozumienie o zasięgu ogólnopolskim. Dodam tylko, że mimo entuzjazmu towarzyszącego finalizacji negocjacji, Roman Lewtak studził nieco nastroje, wskazując, że podpisane porozumienie stanowi zaledwie preludium do realnych reform. Miał rację. W październiku 1981 r., czyli blisko rok po zakończeniu strajku, spośród 148 postulatów zrealizowanych zostało 27, częściowo - 12, a pozostało do realizacji - 109.
Jakie więc było znaczenie wynegocjowanego porozumienia?
W warstwie symbolicznej pracownicy oświaty - po raz pierwszy od dłuższego czasu - poczuli własną podmiotowość. Po pierwsze dlatego, że otrzymali realne wsparcie właściwie od całego społeczeństwa, co wzmocniło ich przekonanie o słuszności wysuniętych postulatów. A po drugie nauczyciele z roli bezwolnych trybików w wielkiej oświatowej machinie, stali się wreszcie współtwórcami przyszłości polskiej edukacji. W warstwie formalnej natomiast - udało się wprowadzić w życie część postulatów. Jednym z największych osiągnięć oświatowej „S” z czasu tzw. karnawału „Solidarności” było wejście w życie Karty nauczyciela. Pierwszy dokument - zmieniający status nauczyciela, mającego być odtąd wspólnie z rodzicami i uczniami podmiotem, a nie przedmiotem edukacji, gotowy był już w przededniu wprowadzenia stanu wojennego. W formie ustawy przyjęty został dopiero 26 stycznia 1982 r. Pokłosiem aktywności nauczycielskiej „Solidarności” były także wdrożone w drugiej połowie 1981 r. oraz po wprowadzeniu stanu wojennego gruntowne zmiany dotyczące nauczania historii w polskiej szkole. Rzadko dostrzega się także korelację pomiędzy domagającymi się gruntownej reformy oświaty nauczycielami „S” a postawami ówczesnej młodzieży.
To znaczy?
Strajkujący nauczyciele niejako popchnęli do działania młodych ludzi, którzy - w skali całej Polski, zaczęli tworzyć niezależne struktury uczniowskie. Trzeba jednak mieć świadomość, że owa aktywność młodzieży wymykająca się z narzuconych przez władze komunistyczne ram, nie była zależna od oświatowej „Solidarności”. Młodzi ludzie inspirowali się postawą swoich wychowawców i pedagogów związanych z „S”, a jednocześnie pozostawali niezależni - tworzyli własne, samodzielne struktury, by wymienić choćby Ruch Młodzieży Szkolnej zapoczątkowany w III LO w Gdańsku czy Federację Młodzieży Szkolnej, a także wysuwali własne postulaty. Część z tych uczniowskich żądań, dodajmy, była radykalna i nie zyskiwała poparcia pedagogów, nawet tych należących do „Solidarności”. Uczniowie chcieli m.in. zasiadać we władzach szkół, decydować o funduszach komitetów rodzicielskich, a nawet… zlikwidować oceny.
Jak należy oceniać współczesny stan polskiej oświaty przez pryzmat postulatów nauczycielskich z roku 1980?
Zanim odpowiem, przenieśmy się na moment do XIX wieku. W ówczesnym społeczeństwie praca nauczyciela domowego nie należała do lekkich ze względu na niską pozycję zajmowaną przez guwernantkę czy guwernera w domach podopiecznych oraz wynagrodzenie, które bardzo często nie pozwalało nawet na realizację podstawowych życiowych potrzeb. Na przykład Maria Konopnicka, która łączyła obowiązki pisarki z pracą nauczycielki, tak charakteryzowała swoją sytuację: „U mnie - warsztat ciągły. Dużo pracy, mało pożytku. Lekcje daję, jak dawałam, i tak się pcha biedę, z dnia na dzień”. Podobne opisy można mnożyć. I właśnie figurą guwernera - nieprzypadkowo - posłużył się Roman Lewtak, opisując sytuację oświaty z 1980 r. jako „złą”, a pozycję pracowników oświaty jako „upokarzającą”. Nauczyciel - zdaniem ówczesnego lidera nauczycielskiej „S” - miał w końcu wyjść z owej „roli guwernera” - przepracowanego, nienależycie wynagradzanego, niedocenianego, obarczanego kolejnymi - często odległymi od zadań pedagoga - obowiązkami. Wydaje mi się, że zestaw problemów, na które wskazywał wówczas Lewtak, pozostaje - w znacznej części aktualny.
Co dziś o strajku, jego postulatach, przebiegu i efektach, mówią ówcześni strajkujący?
Zanim zacząłem pisać o strajku oświatowej „Solidarności”, przeprowadziłem kwerendę w dziewięciu archiwach. Oprócz tego nawiązałem kontakt z uczestnikami strajku, którzy - w większości - zgodzili się podzielić swoją wersją wydarzeń. To, co charakterystyczne - wszystkim moim rozmówcom towarzyszył pewien rodzaj żalu i rozczarowania, że wydarzenia sprzed 42 lat pozostawały dotąd właściwie nieznane. Mam nadzieję, że poprzez tę publikację udało się - przynajmniej częściowo - wypełnić tę lukę.