Niemieckie ślady w Łodzi. Co zostało z planów wzorcowego miasta Rzeszy?

Anna Gronczewska
Uroczyste otwarcie pętli tramwajowej na Placu Niepodległości, które miało miejsce w czerwcu 1943 roku.
Uroczyste otwarcie pętli tramwajowej na Placu Niepodległości, które miało miejsce w czerwcu 1943 roku. archiwum / W. Genewein
Według planów okupanta, Łódź miała stać się wzorcowym, niemieckim miastem. Co do dziś pozostało z tych planów?

Cofnijmy się do 1939 roku. Lotnicze naloty na Łódź rozpoczęły się już 2 września. Pierwsze bomby spadły na stację Łódź-Kaliska i lotnisko na Lublinku. Dzień później zbombardowano stację Łódź-Widzew, elektrownię, gazownię, fabrykę nici przy ul. Niciarnianej, domy mieszkalne przy ul. bp W. Bandurskiego (po południowej stronie obecnej alei A. Mickiewicza, pomiędzy ul. Piotrkowską a aleją T. Kościuszki), przy ul. M. Kopernika i Karolewskiej.

5 września ponownie zbombardowano Lublinek. Lotnisko zostało kompletnie zniszczone. Bombardowanie zrujnowało całkowicie kamienicę, która znajdowała się w miejscu, gdzie teraz mieści się parking przy domu handlowym "Central". Ucierpiała też kamienica znajdująca się do dziś na rogu al. Kościuszki i Mickiewicza - tzw. dom literatów...6 września Niemcy zbombardowali znajdujący się parku helenowskim pałac Heinzlów. Pod koniec sierpnia wybrało go na swoją siedzibę dowództwo Armii "Łódź". Pałac został poważnie uszkodzony. Zginęło kilku żołnierzy, generał Juliusz Rómmel w wyniku wybuchu jednej z bomb został lekko ogłuszony. Dowództwo armii ewakuowało się z Łodzi na wschód...

Oficjalnie Niemcy zajęli Łódź 9 września. Ale pierwsze oddziały 17. dywizji piechoty 8. Armii niemieckiej wkroczyły do Łodzi wieczorem 8 września, triumfalne zaś wejście Wehrmachtu miało miejsce następnego dnia przed południem. Niemcy wchodzili do Łodzi od zachodu i od południa, zmierzając w stronę pl. Wolności. Jedne oddziały szły ul. Rzgowską, a następnie ul. Piotrkowską, inne ul. Konstantynowską, następnie ul. 11 Listopada. Żołnierze byli owacyjnie witani przez niemiecką ludność Łodzi.

Trasy przemarszu udekorowano flagami hitlerowskimi ze swastyką oraz napisami po niemiecku "Serdecznie witamy", które były dekorowane girlandami liści. Na ulicach stały szpalery łódzkich Niemców, a także przybyłych z pobliskich miejscowości. Żołnierzy obdarowywano kwiatami, napojami, słodyczami, papierosami, które - jak donosił "Freie Presse" - znikły całkowicie tego dnia ze sklepów... Łódź i cała aglomeracja zostały formalnie włączone do III Rzeszy 4 listopada 1939 roku.

Decyzję osobiście podjął Hitler

11 kwietnia 1940 roku Łódź zniknęła ze wszystkich map. W jej miejsce pojawiło się miasto Litzmannstadt. Nazwano ją tak na cześć generała Karola Litzmanna, bohatera tzw. bitwy łódzkiej z czasów pierwszej wojny światowej. Herbem miasta przestała być łódka. Została nim podwójna swastyka na niebieskim tle...

Na pewno nie udało się Niemcom zrealizować planów mówiących, że koło Łodzi zostaną wybudowane trzy autostrady, a łódzkie ulice staną się szerokimi alejami. Jednak ślady niemieckiej architektury widać w naszym mieście do dziś. Zwiększono wtedy obszar miasta Łodzi. Już w styczniu 1940 roku do jej granic włączono m.in. Rudę Pabianicką, Radogoszcz, Nowe Rokicie, Chojny Zatorze. Trzeba przypomnieć, że przed wojną granice Łodzi wyznaczała tzw. kolej obwodowa.

Po zmianach wprowadzonych przez Niemców jej powierzchnia zwiększyła się z 58 kilometrów kwadratowych do około 200 km kwadratowych. Po wyzwoleniu nowe władze miasta unieważniły niemieckie decyzje co do granic miasta. 22 lipca 1945 roku przywrócono przedwojenny stan, ale już kilka miesięcy później w grudniu, powiększono obszar miasta do 212 km kwadratowych. Ruda Pabianicka, Nowe Rokicie, Radogoszcz czy Chojny Zatorze znowu stały się częścią Łodzi.

We wrześniu 1941 roku Niemcy opracowali "Plan generalny miasta Łodzi". Zakładał on m.in., że w Łodzi będzie mieszkać tylko 500 tysięcy ludzi. Na wschodzie miasta miały powstać dzielnice przemysłowe. Planowano rozbudowę układu kolejowego. Miano też przebudować centrum miasta. Zakładano, że nowe jego serce będzie utworzone w okolicach Dworca Kaliskiego i ul. Łąkowej, tam gdzie po wojnie powstała Wytwórnia Filmów Fabularnych. Niemcy planowali w zasadzie wybudować nowe miasto. Ulice miały mieć 25 metrów szerokości, co wiązało się wyburzeniami wielu domów.

Z Łodzi, jako wzorowego niemieckiego miasta, chciano wysiedlić Żydów, Polaków, a na ich miejsce sprowadzić Niemców, głównie tych zamieszkałych na terenie ZSRR i w krajach nadbałtyckich. Zakładano wybudowanie kilkunastu tysięcy nowych mieszkań, nowego centrum miasta, nowych parków. Bałuty miały stać się dzielnicą willową. Planowano rozbudowę lotniska Lublinek. To Niemcy wybudowali tam betonowy pas startowy, który służył wiele lat po wojnie. Jednocześnie koło Łodzi, w okolicach Rąbienia planowano inną, lotniczą inwestycję. Niemcy chcieli tam zbudować wielkie lotnisko. Na Stokach planowali budowę wydzielonych osiedli, tzw. miast ogrodów. Miały to być: Stoki Północ, Środek, Południe.

W 1942 roku Niemcy zaczęli budować osiedle Stoki Południe. Powstało 65 domków. Tak zwane niemieckie domy stanęły w okolicy ul. Pieniny, Zbocze, Skalna. Charakterystyczny jest zwłaszcza dom na ul. Zbocze, na który na Stokach do dziś mówi się "podkowa". - Wybudowano go właśnie w kształcie podkowy, a podobno miała to być swastyka, ale Niemcom coś nie wyszło - wyjaśnia Beata Krysiak, jedna z mieszkanek Stoków, która tę historię słyszała od swojej babci. Większość tych domów nie udało się wykończyć przed zakończeniem wojny. Stały w stanie surowym.

Część z nich służyła Niemcom jako koszary wojskowe. Po wojnie stacjonowało tam polskie wojsko, a w końcu umieszczono w nich łódzkie rodziny robotnicze. Zaczęły się tam wprowadzać w 1950 roku. Ale domy na Stokach nie były nowatorskim pomysłem Niemców. W 1934 roku Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów powołał do życia Towarzystwo Osiedli Robotniczych, znane jako TOR. Miało budować tanie domki dla osób, których zarobki nie przekraczały 250 zł miesięcznie. TOR wybrał Stoki jako miejsce realizacji swojej inwestycji. Osiedle zaczęto budować w rejonie ul. Turnie, Wichrowej, Halnej. Projektowało je małżeństwo łódzkich architektów Barbara i Stanisław Brukalscy. Ale budowy osiedla nie dokończono. Przerwała je wojna. Plany przejęli Niemcy i dokończyli budowę.

Domy obronne

Osiedle w okolicach ul. Kalinowej łodzianie nazywają "Berlinkiem", bo ponoć zbudowano je w kształcie niemieckiej swastyki. Oś osiedla tworzy ul. Kalinowa, która spina się z ul. Morwową i Osinową. W czasie wojny zamieszkali tu wysocy urzędnicy niemieckiej administracji, hitlerowcy oficerowie, wielu lotników.

Były to duże mieszkania, miały od 75 do 100 m powierzchni, niektóre dwupoziomowe. - Domki na tym osiedlu mają na pierwszy rzut oka wygląd domów obronnych - twierdzi Alina Jabłońska, łódzka przewodniczka. - Małe okna, kiedyś z okiennicami, surowe, wysokie. spadziste dachy. Osiedle miało wspólną infrastrukturę, czyli pralnie, magazyny. W piwnicach były schrony przeciwlotnicze, a wokół domów małe ogródki. Miały zostać zbudowane z tak solidnych materiałów, by przetrwały kilkaset lat i świadczyły o nieprzemijalnych wartościach III Rzeszy. Architektura niemiecka z czasów III Rzeszy charakteryzowała się bowiem tym, że budowano tylko domy ze spadzistymi dachami. Uważano, że płaskie są przeznaczone dla plebsu...

Osiedle przy ul. Kalinowej jest jedynym, którego budowę udało się dokończyć. Niemcy wybudowali też osiedle znajdujące się na Radogoszczu, w rejonie ul. Ziołowej, Trawiastej, Nagietkowej, Rumiankowej, Piołunowej. Domy zaczęto stawiać między 1943 a 1944 rokiem. Ich pierwszymi lokatorami były niemieckie rodziny, które przyjechały do Łodzi z głębi III Rzeszy w obawie przed bombardowaniami. Domy były parterowe, niepodpiwniczone, domki jednorodzinne ze spadzistymi dachami. Nie miały wygód. Wspólne łazienki znajdowały się w ogrodzie i były przeznaczone dla mieszkańców kilku domów. Gdy powstawało osiedle mieszkaniowe na Radogoszczu, zastanawiano się, czy tych poniemieckich domów nie wyburzyć. Większość pozostała.

Największa stacja

Pozostałością po wojennych czasach są domy stojące przy ul. Milionowej 41-49 i Łęczyckiej 2-6. Można w nich zauważyć elementy niemieckiej architektury. Choć dom przy ul. Milionowej ma balkony, co nie było częstym elementem w budynkach tworzonych przez hitlerowskich architektów. Niemcy wybudowali też stojące do dziś domy kolejowe na Olechowie, między innymi przy ul. Dyspozytorskiej. Okupanci rozpoczęli tam też budowę wielkiej stacji przeładunkowo-rozrządowej. Jednak jej plany, jeszcze przed wojną, sporządzili Polacy.

Miała to być największa stacja towarowa w Europie! W związku z tą inwestycją hitlerowcy założyli na Olechowie obozy pracy. Jednocześnie wysiedlili wielu Polaków mieszkających w pobliżu powstającej stacji, m.in z Andrzejowa, Olechowa, Feliksina. Wywieziono ich do Generalnej Guberni. Stację budowali Żydzi dowożeni z łódzkiego getta. Codziennie przyjeżdżały trzy-cztery wagony ze stacji Radegast. Potem utworzono obozy przy ul. Jędrzejowskiej, Zakładowej oraz ul. Wieńcowej i Podleśnej. Ich więźniowie pracowali przy budowie olechowskiej stacji. Przy ul. Jędrzejowskiej był obóz przygotowany dla Polaków. Najgorzej traktowano Żydów. Wielu straciło życie przy budowie stacji. Ich zwłoki zasypywano w nasypach kolejowych.

Oblicza się, że zamordowano tu około 19 tys. Żydów. Pracowali oni tu do 1944 roku, choć na pamiątkowej tablicy jest podawany rok 1945. W 1943 roku do Olechowa przywieziono jeńców angielskich. Było ich około 800. Zamieszkali w obozie przy ul. Wieńcowej i Podleśnej. Byli najlepiej traktowani. Otrzymywali paczki z PCK, mogli opuszczać teren obozu. W końcu sześciu z nich uciekło. Była to udana ucieczka. Po tym Anglików wywieziono w głąb Niemiec. W czerwcu 1943 roku Niemcy uroczyście otworzyli pętlę tramwajową przy placu Niepodległości.

Pozostałością po okupancie są tzw. podwójne przystanki. Do tej pory spotkamy je na przykład przy rynku na ul. Dolnej. To takie przystanki, na których mogą się zatrzymywać jednocześnie dwa tramwaje. Takie rozwiązanie Niemcy wprowadzili w 1941 roku. Na ironię, w czasie wojny tramwaje stały się masową komunikacją.

Przed wojną tramwaje miejskie w dużej części były przedsiębiorstwami prywatnymi. Stanowiły więc drogi środek transportu. Okupant wprowadził niskie ceny biletów. Wtedy komunikacja tramwajowa stała się masowa. Chodziło jednak nie o wygodę Polaków, ale przede wszystkim by masy Polaków szybko dotarły do fabryk, a potem wydajnie pracowały. Oczywiście pierwszy wagon tramwajów był przeznaczony tylko dla Niemców.

Pomysły wykorzystane po wojnie

Większość pomysłów Niemcom nie udało się zrealizować. Ale z wielu z nich zaczęły korzystać powojenne władze. Stało się to dzięki polskim pracownikom zatrudnionym jako kreślarze w okupacyjnym Wydziale Planowania Miasta. Choć oczywiście powojenny rozwój miasta nie był wierną kopią niemieckich koncepcji. Przecież w wyzwolonej Łodzi miało mieszkać nie 500, a 800 tysięcy ludzi. Nie chciano już budować miast czy osiedli ogrodów. Zaczęto przebudowywać Bałuty, ale nie powstało tam osiedle willowe.

W roku 1947 usuniętą zabudowę Starego Rynku, która przetrwała okupację. Postawiono tam nowe domy. Utworzono park Staromiejski, obok którego wybudowano bloki. Niemcy planowali wynieść też z centrum miasta przemysł. Na ul. Piotrkowskiej znajdowały się przecież przędzalnie przemysłowe. Pomysł ten zrealizowano po wojnie. Przykładami są Teofilów Przemysłowy i Dąbrowa Przemysłowa, gdzie na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych umieszczono nowe powstające zakłady przemysłowe.

Jest wiele osób, które przekonują, że niemieckim pomysłem jest trasa W-Z, łącząca wschodnią i zachodnią część Łodzi. Inni przekonują, że źródeł jej powstania należy szukać w radzieckich dworcach. Niemcy bowiem nie myśleli o takiej trasie, bo Łódź miała być mniejszym miastem i nie byłaby potrzebna. Ale to ponoć kopią niemieckich koncepcji są dwupasmowe al. Kościuszki i ul. Zachodnia. Na swym znaczeniu stracić miała natomiast ul. Piotrkowska. Na szczęście tak się nie stało...l

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia