Niezwykły sekretarz z Wolnego Miasta i operowy muzyk - Teodor Gapski

Urodzony 31 października 1894 roku w Berlinie Theodor Gapski do 1945 roku był gdańskim urzędnikiem miejskim. Po zakończeniu II wojny światowej pozostał w Polsce i pracował m.in. w Państwowej Filharmonii Bałtyckiej, gdzie grał na altówce. W 1957 roku wyjechał do Niemiec, ale niezmiennie zakochany był w Gdańsku, Sopocie, Wybrzeżu, tęsknił i często tu przyjeżdżał.

Dom przy ulicy Stalina

Przed wojną mieszkał w Sopocie w domu przy A-dolf-Hitler-Strasse 771/2, dzisiejsza aleja Niepodległości 771. Od kiedy, nie wiadomo. Jest odnotowany pod tym adresem w 1939 i 1942 roku. W 1950 wciąż tu był zameldowany, była to wtedy ulica Stalina. Dom przetrwał wojenną zawieruchę, stoi do dziś, niewiele się zmienił.

Theo Gapski urodził się w Berlinie w 1894 roku i tam w katolickiej parafii Serca Jezusowego został ochrzczony. Nie wiadomo dlaczego przyszedł na świat w Berlinie, a już do I Komunii przystępował w Gdańsku. Zachowała się jego piękna Pamiątka I Komunii Świętej, wydana przez Kaplicę Królewską w Gdańsku 25 marca 1908 roku.

Skarby z dna szuflady

- Dopiero niedawno dostaliśmy te rzeczy - mówi Janusz Dargacz, kierownik Działu Historii w Muzeum Gdańska. - Pewne szczegóły wymagają weryfikacji, opracowania, wiele jest niewiadomych. Są to typowe materiały rodzinne, czyli to, co pozostaje po człowieku: jakaś garstka dokumentów, które w domu leżały gdzieś tam w szufladzie, i albumy wypełnione zdjęciami rodzinnymi - zarówno pana Theo Gapskiego, jak i jego żony, Gertrudy z domu Theil.

Już ustalono, że mama Theo Gapskiego Weronika pochodziła z Kościerzyny, natomiast o ojcu Gustawa na razie nie wiadomo nic.

- Pamiątki po Teodorze Gapskim dostałem pod koniec lat 80. XX wieku. Odwiedzałem wówczas Stuttgart i mieszkających tam państwa Gapskich, z którymi po wojnie i przed wyjazdem do Niemiec przyjaźniła się moja rodzina. Chcieli oni, by pamiątki trafiły do Gdańska - mówi Piotr Roniarski. - Wyraziłem zgodę, ale musiałem jeszcze przekroczyć granicę między dawną RFN a NRD. Podczas kontroli granicznej serce zabiło mi mocniej, bo nie wiedziałem, jak celnicy podejdą do kwestii przewozu starych zdjęć i dokumentów. Szczęśliwie, skrupulatnie sprawdzali jedynie zachodni sprzęt gospodarstwa domowego, a pamiątkami nawet się nie zainteresowali.

Mógł uczyć w szkole

Wiemy, że ukończył Seminarium Nauczycielskie w Gdańsku, bowiem zachował się wycinek z gazety, który wymienia 18 absolwentów i Theo Gapski jest wśród nich.

- Mamy też akt, który poświadcza zatrudnienie go na stanowisku sekretarza miejskiego w Gdańsku. Zaświadczenie zostało wystawione przez Senat Wolnego Miasta Gdańska 29 sierpnia 1922 roku - opowiada Janusz Dargacz.

Theo Gapski i jego żona Gertruda, z domu Theil, byli wyznania katolickiego - opowiada Rita Brzezińska z Muzeum Gdańska. - Chyba przyjaźnili się z księdzem Paulem Schützem, bo mamy tutaj trochę materiałów, między innymi zdjęcie księdza Schütza i kościoła Gwiazda Morza, są też obrazki z 1961 roku wydane z okazji 50-lecia kapłaństwa ks. Schütza, kapłana, który został po wojnie w Sopocie.

Kolorowy karnet na kartki

- Ciekawe są kolorowe kartki na żywność, z herbem Gdańska, które zostały wydane przez miasto w 1923 r. Jest też karnet zawierający koperty na te kartki, z reklamą kąpieliska w Sopocie - opowiada Rita Brzezińska. - Każda koperta ma inny kolor, ta jest na mięso, ta na chleb, a ta na masło i ser, na koniec mamy kalendarzyk na rok 1941, czyli są to już lata II wojny światowej. To bardzo ładna grafika, a reklama mówi o różnych aktywnościach, które można było uprawiać w Sopocie. Dowiadujemy się, że największą atrakcją kurortu były wydarzenia sportowe, słynne Festiwale Wagnerowskie, kasyno i zakład kąpieli ciepłych.

- Tutaj mamy album powojenny ze zdjęciami Sopotu i Gdańska. Jest kilka ujęć typowych, ale dla mnie intrygujące jest to, że państwo Gapscy zapuszczali się w jakieś dalsze uliczki, gdzieś w okolice kościoła św. Trójcy - opowiada Janusz Dargacz. - Wędrowali po Starym Przedmieściu, Biskupiej Górce. Natomiast w albumie, który dotyczy rodziny Theilów, mamy też przedwojenny Gdańsk. Złotą Bramę i kościół Mariacki. Ciekawy jest międzywojenny widok na Targ Węglowy, są w nim zdjęcia z wycieczek w okolice Gdańska. Tutaj widnieje napis na łodzi Bad Glettkau - czyli jest to Jelitkowo, a tu mamy Dolinę Radości i… bizon „Jack” - opowiada Janusz Dargacz. - W tym miejscu była restauracja Otto Kamina, a przy niej minizoo.

Miłość na kursie

Theo Gapski poznał swoją żonę po wojnie, na kursach językowych. Piotr Roniarski opowiada, że po 1945 roku w Sopocie były organizowane kursy języka polskiego dla osób, które nie władały biegle tym językiem. Gertruda Theil podobno mówiła po polsku, a mimo to zapisała się na ten kurs. Natomiast Theo Gapski nie mówił po polsku, więc jemu ten kurs był potrzebny. Kursanci pobrali się w 1950 roku. Mieszkali w Sopocie do 1957 roku, zanim wyjechali do Niemiec.

- Po wojnie brat „ciotki”, Gertrudy Gapskiej, trafił jako jeniec do Amerykanów - opowiada Piotr Roniarski. - Tam u nich pracował kilka lat przy naprawie samolotów. Kiedy chciał wrócić do Gdańska, usłyszał „ale tam jest już Polska, a ty jesteś Niemiec”, więc zdecydował, że zamieszka w Niemczech. Kiedy odnalazł siostrę, ściągnął ją do siebie razem z mężem.

W maluchu jak w czołgu

- Nasze rodziny były zaprzyjaźnione, mówiłem do nich wujku i ciociu. Byli bezdzietni, więc chcieli mnie adoptować i zabrać ze sobą do Niemiec, rodzice się nawet zgodzili, ale ja nie chciałem wyjechać, mimo że bardzo ich lubiłem. Byłem wtedy w IV klasie szkoły podstawowej - opowiada.

- Całe życie traktowali mnie jak syna. Kiedy byłem mały, „ciotka” mówiła do mnie: mój princeps - mój książę. Po śmierci wujka ciotka przyjechała do nas na Boże Narodzenie i moim „maluchem” pojechaliśmy do Poznania. Kiedy wróciliśmy, narzekała: „To tak strasznie hałasuje, czułam się jakbym w czołgu jechała”. Powiedziała do mojej żony: „Chodź, zrobimy mu niespodziankę”. Poszły i kupiła mi forda sierrę.

Anioł nie człowiek

- Wujek był wyjątkowo spokojny - anioł nie człowiek. Lubił grać na skrzypcach, po wojnie znalazł swoich trzech kolegów muzyków i założyli kwartet smyczkowy, potem wpadli na pomysł, że tutaj w Gdańsku niegdyś była filharmonia, może byśmy tak zaczęli grać większą grupą i taki był zalążek późniejszej filharmonii - zapewnia Piotr Roniarski.

- Ciekawe w tej historii jest to, że według relacji pana Roniarskiego Gapski był jednym z współtwórców polskiej Filharmonii Bałtyckiej.

Wprawdzie trzeba to jeszcze potwierdzić, ale jedno nie ulega wątpliwości, że był członkiem orkiestry, grał na altówce i jest wymieniany jako muzyk w programach wydawanych przez Filharmonię czy Operę Bałtycką po 1945 roku - dodaje Janusz Dargacz.

Tymczasem nieoczekiwanie, w domu, w pudle ze starymi teatralnymi skarbami, znalazłam pożółkły program do „Madame Butterfly” Pucciniego, gdzie wśród muzyków grających na skrzypcach widnieje Teodor Gapski.

- Z Gdańskiem małżonkowie byli bardzo emocjonalnie związani, co widać po zdjęciach w albumie - mówi Rita Brzezińska. - Chociaż na stałe zamieszkali w Niemczech, często przyjeżdżali do Gdańska. Są fotografie z lat 50. i 60. - to były ich takie sentymentalne podróże.

- Wujek i ciotka bardzo interesowali się tym, co się dzieje w Trójmieście. Proszę sobie wyobrazić, że nawet mieli każdy pokój oznaczony: tu Gdańsk, tam Sopot, tam Gdynia. Kupowali wszystko, co było związane z Gdańskiem. Wujek strasznie lubił fotografować, stąd tyle jest tych zdjęć - opowiada Piotr Roniarski.

Tajemnicza piękność

Wśród fotografii robionych przez Theo Gapskiego przed wojną, jest Gdańsk i zieleńce przed Bramą Wyżynną, w miejscu, gdzie dzisiaj mkną samochody. - Theo Gapski fotografował też park Oliwski i Kurhaus w Sopocie, są zdjęcia z przedwojennej Gdyni, m.in. poczta przy ulicy 10. Lutego - opowiada Janusz Dergacz. - Ciekawe, że na niektórych fotografiach widnieje młoda, ładna kobieta. Nie jest to żona pana Gapskiego. Ciekawe, kim jest tajemnicza piękność?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia