„Obywatelu Prezydencie!”, czyli dzieci Wyklętych piszą do Bieruta. Mamy ich listy. Treść łamie serce

Joanna Grabarczyk
Obywatelu Prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej!Ojciec nasz Karol Chmiel został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie, wyrokiem z dnia 14 października 1950 na karę śmierci.My synowie jego zwracamy się do Ciebie Obywatelu Prezydencie, abyś darował życia naszemu Tatusiowi.Wiemy dobrze jak bardzo kochasz młodzież i jakim jesteś Ojcem dla nas wszystkich. Zwracamy się do Ciebie jak do naszego jedynego Opiekuna. Gdybyśmy stracili Ojca, zostalibyśmy zupełnie sami na świecie. Mamusia umarła nam, gdy ja miałem 4 lata, a mój brat 6 tygodni.Gdy Tatuś został aresztowany właściwie ja sam opiekuję się bratem.
Obywatelu Prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej!Ojciec nasz Karol Chmiel został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie, wyrokiem z dnia 14 października 1950 na karę śmierci.My synowie jego zwracamy się do Ciebie Obywatelu Prezydencie, abyś darował życia naszemu Tatusiowi.Wiemy dobrze jak bardzo kochasz młodzież i jakim jesteś Ojcem dla nas wszystkich. Zwracamy się do Ciebie jak do naszego jedynego Opiekuna. Gdybyśmy stracili Ojca, zostalibyśmy zupełnie sami na świecie. Mamusia umarła nam, gdy ja miałem 4 lata, a mój brat 6 tygodni.Gdy Tatuś został aresztowany właściwie ja sam opiekuję się bratem. fot. Joanna Grabarczyk
Kiedy zawiodły wszystkie inne środki, rodziny żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego uciekały się do ostateczności: zwracały się do prezydenta Bolesława Bieruta z prośbą o łaskę dla skazanych na śmierć ojców i mężów. W Archiwum Akt Nowych zachowała się korespondencja, jaka trafiała do kancelarii prezydenta. Listy, kreślone dłońmi dzieci, są dowodem na to, jak komunistyczny reżim łamał całe rodziny tych, których dziś znamy jako Niezłomnych.

Władysław Koba (pseudonimy konspiracyjne: „Marcin”, „Rak”, „Tor”, „Żyła”). Karol Chmiel „Grom”. Marian Pilarski (pseudonimy: „Grom”, „Jar”, „Olgierd”, „Bończa” „Major 134” ). Józef Kozłowski „Las”. Tadeusz Pleśniak (ps. „Żbik”, „Gad”, „Hanka”, „Zośka”). To tylko niektóre nazwiska Żołnierzy Wyklętych skazanych na śmierć, których dzieci zdecydowały się wstawić u Bolesława Bieruta o okazanie ich ojcom łaski. Ich pełne nadziei listy można obejrzeć w naszej galerii.

Nikt nie został uniewinniony

- Te listy, pełne dobrej woli i nadziei na skutek, nie przynosiły rezultatu. Podobnie jak listy rodzin z prośbami o darowanie życia. To smutne świadectwa brutalności tego systemu, a z drugiej strony dowód ogromnej nadziei, jaką mieli ci ludzie, którzy liczyli na to, że uratują życie swoich bliskich – mówi portalowi i.pl Mariusz Olczak, dyrektor Archiwum Akt Nowych, które jest w posiadaniu oryginałów prezentowanych dokumentów.

- Nie sądzę, żeby te listy były w ogóle przez Bieruta czytane. Pewnie zatrzymywano je na poziomie kancelarii prezydenckiej czy sekretariatu – powątpiewa Mariusz Olczak.

Zaznacza przy tym, że wszelki kontakt z władzą komunistyczną, choćby był to tylko naiwny list dziecka, mógł być zagrożeniem zarówno dla osoby, którą usiłowano uratować, jak i dla samych ratujących, którzy podawali jawnie swoje adresy zamieszkania.

Już nie zobaczyli rodzin

- Ci, którzy zbyt usilnie próbowali wyciągnąć swoich bliskich z więzień podczas okupacji, często narażali ich na zainteresowanie władz okupacyjnych. Sposób myślenia był taki: „Jeśli tak się o niego starają, to znaczy, że to musi być ktoś ważny” – wyjaśnia dyrektor Archiwum Akt Nowych.

Rodziny skazanych na śmierć doświadczały w Polsce Ludowej wielu przykrości. Nierzadko zmuszone były przez władze PRL-u do życia w ubóstwie i na marginesie społeczeństwa z łatką „rodzin bandytów”. Ograniczano im dostęp do szkół, uczelni czy pracy. Byli również obiektami inwigilacji i wielu szykan.

W prezentowanych w galerii listach zachowaliśmy pisownię oryginalną.

Polecjaka Google News - Portal i.pl
od 16 lat

mm

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia