Muchowiec to była oaza wolności. To było dodanie nam otuchy i podtrzymanie w nas wiary w zwycięstwo
- mówi bez namysłu Marek Dmitriew z Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, a wówczas student socjologii.
40 lat temu na Muchowcu znalazł się z grupą studentów pod szyldem „NZS wita Papieża”.
Marek Dmitriew: Odważyliśmy się zamanifestować swój antykomunizm
To był bardzo trudny czas. Wielu z nas było po więzieniu (ja wyszedłem na wolność pod koniec lipca 1982 r.). Byliśmy inwigilowani przez SB, śledzeni, dochodziło do rewizji w domach. Poczucie strachu i niepewności utrzymywało się nie tylko przez cały rok 1983, ale także w 1984, mniej więcej do zabójstwa księdza Popiełuszki. A wtedy, w czerwcu 1983 r., odważyliśmy się otwarcie zamanifestować swój sprzeciw wobec władzy i swój antykomunizm. Czuliśmy taką moc, że nasze transparenty rozwinęliśmy już na dworcu i dumnie maszerowaliśmy z nimi na lotnisko
- wspomina Marek Dmitriew.
Dzień był wyjątkowo ponury, deszczowy. - Pamiętam straszne błoto, przez które brnęliśmy na to spotkanie z naszym duchowym przywódcą, ale nic nie było ważne w obliczu niesamowitej radości, jaka nas rozpierała na myśl o spotkaniu z Ojcem Świętym - podkreśla Marek Dmitriew. - Szliśmy pełni nadziei na słowa, które dałyby nam siłę wytrwania w oporze i walce. Bardzo ich potrzebowaliśmy.
Jeszcze raz podkreśla, że druga pielgrzymka Jana Pawła II, w 1983 r., przypadła na najbardziej kryzysowy moment w polskim społeczeństwie.
Spotkanie z Ojcem Świętym dodało odwagi i sił do walki
- Ludzie byli stłamszeni. Wielu, po wyjściu z więzienia, nie było w stanie wejść do podziemia, a tymi, co tam weszli, targały wątpliwości. Spotkanie z Ojcem Świętym przywróciło nam jednak wolę walki, naprawdę dodało odwagi i sił na, jak czuliśmy, długi marsz (dziś mogę się przyznać, że ja nawet myślałem, że to już tak będzie na zawsze) - mówi nam dzisiejszy główny specjalista i inspektor ochrony danych w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.
"NZS wita Papieża"
Podobne wspomnienia ma profesor Eugeniusz Gatnar z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, który w tamtym czasie kończył III rok studiów i też należał do Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
- Wśród nas byli tajni współpracownicy, więc Służba Bezpieczeństwa była poinformowana o wszystkim. Pamiętam, że ruszyliśmy spod Uniwersytetu Śląskiego z Bankowej i na Muchowiec przeszliśmy pieszo. Mieliśmy kilka drążków drewnianych, żeby na nich zawiesić transparenty. Tych transparentów było kilka, na wypadek, gdyby nam je zabrano. Rzeczywiście, zabierano, ale jeden czy dwa były ukryte dobrze. I udało się kilka patyków także przemycić na Muchowiec - opowiada prof. Gatnar.
Również on podkreśla, że w tym deszczu i błocie tamtego czerwcowego dnia szli na Muchowiec po otuchę i siłę.
Ks. dr Stanisław Puchała, emerytowany proboszcz archikatedry katowickiej, wówczas duszpasterz akademicki, pamięta trudne rozmowy Kościoła z ówczesną władzą przed tą drugą pielgrzymką Ojca Świętego do ojczyzny, a pierwszą na Śląsk (w 1979 r. nie było zgody na jego przyjazd do naszego regionu).
Wizyta Ojca Świętego na Śląsku. Wspomnienia ks. dr. Stanisława Puchały
Były żądania sporządzenia imiennych list osób wybierających się na spotkanie z Janem Pawłem II. Była ze strony władz chęć stawiania wyniesień, by mieć większe pole widzenia pielgrzymów. Ale Kościół zdecydowanie odrzucił te żądaniaByły żądania sporządzenia imiennych list osób wybierających się na spotkanie z Janem Pawłem II. Była ze strony władz chęć stawiania wyniesień, by mieć większe pole widzenia pielgrzymów. Ale Kościół zdecydowanie odrzucił te żądania
- wspomina ks. dr Stanisław Puchała.
Był jednym z odpowiedzialnych za organizację tej wizyty - zarówno na wytyczenie parkingów dla samochodów i autokarów, jak i za prowadzenie modlitw w dniu przybycia Ojca Świętego.
- Tłumy na Muchowcu zbierały się do rana. Od dziewiątej do przyjazdu papieża prowadziłem modlitwy, medytacje i śpiewy - opowiada emerytowany duszpasterz.
Muzycznie wspierały to modlitewne oczekiwanie połączone orkiestry górnicze oraz około tysiąca chórzystów z różnych grup śpiewaczych.
- Nikomu nie przeszkadzał ulewny deszcz tego dnia. Wszystkich jednakowo przepełniały entuzjazm i pragnienie tego spotkania z Ojcem Świętym - mówi ks. dr Puchała.
Prof. Eugeniusz Gatnar pamięta, że prócz entuzjazmu były jednak lekkie obawy.
Czy Ojciec Święty naprawdę przyjedzie? Były obawy
- Chwilami zastanawialiśmy się, czy rzeczywiście doleci, czy wyląduje, czy komuniści nie udaremnią tej wizyty. Osiemdziesiąty trzeci rok - tutaj można było się wszystkiego spodziewać. Tłum był ogromny. Była też, oczywiście, Matka Boska Piekarska i bardzo wiele symboli na ołtarzu. Mnie to spotkanie napełniło jakąś mocą i siłą. To było dla wielu z nas takie źródło siły i sensu dalszego działania. Dla sporej części ludzi to było zbliżenie z Kościołem. My, członkowie NZS w większości działaliśmy w duszpasterstwach akademickich - mówi profesor Eugeniusz Gatnar.
Czekanie było długie - w deszczu, w rozmodleniu, ale też- jak wspomniał prof. Eugeniusz Gatnar - w pewnej niepewności, jednak po siedemnastej nad lotniskiem pojawiły się wreszcie helikoptery. Trzy.
Helikopter z Ojcem Świętym przeleciał nad KWK Wujek
Myśleliśmy, że Ojciec Święty leci tym pierwszym, więc jak tylko się zbliżył, w górę podniosły się chusteczki, którymi zebrani machali radośnie na powitanie oczekiwanego gościa. Zerwały się okrzyki. Jak się jednak okazało, Ojciec Święty przyleciał dopiero trzecim helikopterem, ponieważ poprosił pilota, by przelecieć na KWK Wujek, gdzie półtora roku wcześniej odbyła się pamiętna pacyfikacja
- wspomina ksiądz.
Ulewny deszcz, tłumy na lotnisku w Muchowcu i wielogodzinne, emocjonujące, niezapomniane oczekiwanie na Ojca Świętego - tak było 40 lat temu, 20 czerwca 1983 r.
Wizyta Ojca Świętego: Piekary na Muchowcu
Była to pielgrzymka papieża do Piekar Śląskich, do piekarskiego sanktuarium, do którego zaprosił Ojca Świętego, jeszcze w 1979 r., podczas pierwszej jego pielgrzymki do Ojczyzny, ówczesny metropolita katowicki bp Herbert Bednorz. Ale w Piekarach nie było miejsce na takie rzesze wiernych chętnych do spotkania z pierwszym papieżem Polakiem. Wybrano więc katowickie lotnisko w Muchowcu.
Do Katowic przyleciał o 17.40. Z Poznania. Przywitali go bp Herbert Bednorz i jego biskupi pomocniczy oraz gen. Roman Paszkowski, wojewoda katowicki; Zbigniew Messner, przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej, oraz Edward Mecha, prezydent Katowic.
Ojciec Święty: Trzeba było, aby Piekary same tym razem wyruszyły na pielgrzymkę
Na początku homilii Jan Paweł II powiedział: „Z całego serca dziękuję wam za zaproszenie do Piekar. Moje pielgrzymowanie do Piekar Śląskich, do sanktuarium Matki Bożej w diecezji katowickiej, ma swoją wieloletnią historię. Jako metropolita krakowski byłem zapraszany ze słowem Bożym na ostatnią niedzielę maja, kiedy to odbywa się doroczna pielgrzymka mężczyzn i młodzieży męskiej. Pielgrzymka ta jest szczególnym wydarzeniem w życiu Kościoła nie tylko na Śląsku, ale w całej Polsce. Przybywają wówczas do Piekar mężczyźni i młodzieńcy z rozległego rejonu przemysłowego, który przekracza granice Śląska katowickiego zarówno w kierunku na zachód, w stronę Opola, jak i na wschód, w stronę Krakowa. Dzisiaj, podobnie, z tym, że ramy pielgrzymki rozrosły się. Nie jest to już tylko spotkanie stanowe, ale ogólne. Witam przeto i pozdrawiam z całego serca wszystkich obecnych: braci i siostry, mężczyzn i kobiety, młodzież męską i żeńską. Wszystkie rodziny. Na to spotkanie w Piekarach czekałem od roku 1978. Czekałem wytrwale i z ufnością. I wy również czekaliście wytrwale i z ufnością. Kiedy zaś stało się ono możliwe w tym roku, okazało się, że na Wzgórzu Piekarskim wszyscy się nie pomieścimy. I dlatego trzeba było przenieść Piekary na lotnisko w pobliżu Katowic, na którym się znajdujemy. Aby odbyć dzisiejszą papieską pielgrzymkę do Piekar trzeba było, aby Piekary same tym razem wyruszyły na pielgrzymkę.”
W homilii papież podkreślił znaczenie i godność pracy. Homilię tę określono nawet jako „ewangelię pracy”.
Jan Paweł II. Ewangelia pracy
Mówił m.in. „ Tym pozdrowieniem: „Szczęść Boże!”, zwracamy się do człowieka, który pracuje, a równocześnie odnosimy jego pracę do Boga. Odnosimy pracę ludzką naprzód do Boga Stwórcy. Przede wszystkim bowiem samo dzieło stworzenia (czyli wyprowadzenia bytu wszechświata z nicości) przedstawione jest w Księdze Rodzaju jako „praca” Boga rozłożona na sześć „dni stworzenia”. Po tych dniach Bóg odpoczął dnia siódmego, przez co Pismo Święte nakłada również na człowieka powinność odpoczynku, oddawania Bogu dnia świętego. Praca ludzka odniesiona jest do Boga Stwórcy. Bóg bowiem, stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo, polecił mu czynić sobie ziemię poddaną. To biblijne wyrażenie jest szczególnie głębokim i bogatym w treść określeniem pracy. Encyklikę Laborem exercens, którą przed dwoma laty poświęciłem pracy ludzkiej, wypadło mi oprzeć w znacznej mierze na analizie owych biblijnych słów, które zawierają się już w Księdze Rodzaju. (...) Cały świat śledził i nadal śledzi z przejęciem wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce od sierpnia 1980 roku. Co w szczególności dawało do myślenia szerokiej opinii publicznej to fakt, że w wydarzeniach tych chodziło przede wszystkim o sam moralny ład związany z pracą ludzką, a nie tylko o podwyższenie zapłaty za nią. Uderzała również i ta okoliczność, że wydarzenia te były wolne od gwałtu, że nikt nie poniósł przez nie śmierci ani ran. Wreszcie i to, że wydarzenia polskiego świata pracy z lat osiemdziesiątych nosiły na sobie wyraźne znamię religijne. Nikogo nie może więc dziwić, że tu na Śląsku - w tym wielkim „zagłębiu pracy” - czci się Matkę Chrystusa jako Matkę sprawiedliwości i miłości społecznej”.
Pielgrzymka Jana Pawła II w liczbach
Pielgrzymka ta była pod szczególnym (zresztą jak i pierwsza) nadzorem służb. Jak stwierdził katowicki oddział IPN na podstawie archiwów katowickiej Służby Bezpieczeństwa, w nabożeństwie na lotnisku w Katowicach - Muchowcu uczestniczyło, wg szacunków SB, około 900 tys. osób, natomiast strona kościelna liczbę pielgrzymów szacowała na 1,5 mln.
Na miejscu było ponad 15 tys. funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, Służby Bezpieczeństwa i żołnierzy oraz 10 tys. członków służby porządkowej kościelnej, a także ponad 1,2 tys. osób ze służby medycznej.
Przed wizytą Jana Pawła II SB przeprowadziła ponad 900 rozmów ostrzegawczych z osobami znanymi z działalności opozycyjnej lub w inny sposób manifestującymi niechęć do władz. Zarekwirowano ponad 2,5 tys. ulotek i wydawnictw.
Podczas tej pielgrzymki Jan Paweł II poświęcił kamienie węgielne dla budowanych kościołów. Na zakończenie wspomniał zmarłych ludzi pracy; tych, którzy stracili życie w wypadkach w kopalniach, oraz „tych, którzy niedawno zginęli w tragicznych wydarzeniach”.
"Victoria" Wojciecha Kilara dla Jana Pawła II
Po nabożeństwie papież udał się do katedry na spotkanie z chorymi. Na cześć Ojca Świętego muzycy Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji wraz z chórem Filharmonii Śląskiej wykonali utwór Wojciecha Kilara pt. „Victoria”, napisany specjalnie na tę pielgrzymkę. Słowa zaczerpnięte są z listu Jana III Sobieskiego do papieża Innocentego XI po Wiktorii Wiedeńskiej: „Venimus, vidimus, Deus vicit”, czyli „Przybyliśmy, zobaczyliśmy, zwyciężył Bóg”.
Z katedry papież wrócił na Muchowiec, podziękował za gorące przyjęcie i około dwudziestej pierwszej - żegnany tradycyjnym „Sto lat” - odleciał do Częstochowy.
W pamięci jednego z pielgrzymów pozostał taki zabawny obraz pary opuszczającej miejsce spotkania z Ojcem Świętym.
- Żona woła do męża, że w tym błocie buty straciła, a ten na cały głos: „Co tam buty! Ważne, żeś papieża widziała” - wspomina pielgrzym.
Druga pielgrzymka Jana Pawła II do Polski trwała 7 dni. 16 czerwca papież przyleciał do Warszawy. Potem były Niepokalanów (18 czerwca), Częstochowa, Jasna Góra (18-19 czerwca), Poznań, Katowice, Jasna Góra (20 czerwca), Wrocław, Góra św. Anny (21 czerwca) i Kraków (22-23 czerwca).
Współpraca: Mateusz Czajka