Rozmowa z Adamem Hlebowiczem, dyrektorem Biura Edukacji Narodowej o wystawie "Gospodarka III Rzeszy" i reparacjach

Daniel Nawrocki
Rozmowa z Adamem Hlebowiczem, dyrektorem Biura Edukacji Narodowej o wystawie "Gospodarka III Rzeszy" i reparacjach
Rozmowa z Adamem Hlebowiczem, dyrektorem Biura Edukacji Narodowej o wystawie "Gospodarka III Rzeszy" i reparacjach Jakub Steinborn
Rozmowa z Adamem Hlebowiczem, dyrektorem Biura Edukacji Narodowej Instytutu Pamięci Narodowej o tymczasowej wystawie “Gospodarka III Rzeszy”, która ukazuje źródła dzisiejszej niemieckiej potęgi gospodarczej: infrastrukturę i technologie z czasów Wehrwirtschaft, czyli gospodarki wojennej, opartej na grabieży mienia i wyzysku ludności z państw podbitych przez Niemcy w czasie II wojny światowej.

Niemcy wykorzystywali więźniów do przymusowej i niewolniczej pracy

Jak informuje IPN, z niewolniczej i przymusowej pracy więźniów obozów koncentracyjnych i zagłady, z jeńców wojennych korzystało w okresie istnienia III Rzeszy 90 proc. ówczesnych niemieckich firm.

Oto niektóre z tych największych:

  • firma Continental,
  • BMW,
  • Mercedes-Benz,
  • Volkswagen,
  • Siemens,
  • Bayer,
  • Agfa,
  • Dr. Oetker,
  • Hugo Boss,
  • Allianz,
  • Deutsche Reichsbahn (który przejął całą polską infrastrukturę kolejową),
  • Lufthansa,
  • Deutsche Bank,
  • koncern IG Farben.

Niemiecki historyk Götz Aly obliczył, że zagrabione przez Niemców dobra miałyby dzisiaj wartość co najmniej 2 bln euro. Wiele ukradzionych w całej Europie dóbr kultury do dziś znajduje się w rękach niemieckich.

CZYTAJ TAKŻE: Otwarcie wystawy Instytutu Pamięci Narodowej „Gospodarka III Rzeszy” w Gdańsku. Te firmy wykorzystywały więźniów obozów w czasach II WŚ.

Czego dotyczy wystawa, jaką historię opowiada?

Ekspozycja prezentuje w przystępny - wzbogacony o ciekawą infografikę - popularnonaukowy sposób, stan obecnej wiedzy o tym, w jaki sposób była tworzona na poziomie idei, a potem realizacji, gospodarka III Rzeszy Niemieckiej. Nasza prezentacja ukazuje utopijność idei Adolfa Hitlera, a zarazem uzmysławia, że wojna, totalna - walka nie tylko z wojskiem, ale i ludnością cywilną, były podstawą rozwoju ekonomicznego tego tworu politycznego. Dodajmy, że działo się to na etapie ogromnych zbrojeń przed wybuchem II wojny światowej, jak i po rozpoczęciu działań wojennych.

Na czym takie firmy jak Mercedes, Bayer czy Dr. Oetker, zbudowały swoją potęgę?

Wymienione przez pana firmy, ale i dziesiątki, setki innych - ok. 90% ówczesnych niemieckich firm - korzystały z pracy niewolniczej i przymusowej jeńców wojennych, więźniów obozów, ludzi wywiezionych ze swoich ojczyzn i zwerbowanych przymusowo robotników. Przyjmuje się, że aż 14 mln osób z różnych podbitych państw, pracowało jako robotnicy przymusowi w Niemczech w okresie wojny. Do tego musimy dodać ukradzione z podbitych terenów wyposażenia fabryk, technologię, złoża naturalne, kruszce szlachetne. W miarę niemieckich podbojów np. Deutsche Bank przejmował banki na ziemiach okupowanych przez III Rzeszę. W sumie utworzył 82 oddziały i 54 filie. Od 2 października 1939 r. Ten bank zaangażował się finansowo w proces przejmowania przez Niemcy polskich zakładów przemysłowych. Takie firmy, jak Hugo Boss, Bayer AG, czy Dr. Oetker, zwiększyły zdecydowanie swój zysk na dostawach dla niemieckich formacji militarnych. Nie tylko Wehrmachtu, ale i SS i SA.

Przy okazji tej wystawy dużo mówi się o reparacjach. Uważa pan, że Niemcy powinny spłacić je z majątku tych firm?

Nie mnie, historykowi, odpowiadać na pytanie, jak Niemcy powinny zapłacić reparacje. To wewnętrzna sprawa państwa niemieckiego. Jest natomiast dla mnie oczywistym, że takie reparacje powinny być dwustronnie ustalone i spłacone przez naszego zachodniego sąsiada. Jesteśmy w jednym organizmie politycznym, mamy demokratyczne rządy i choć od zakończenia II wojny minie niedługo 80 lat, sprawa ta nie została załatwiona między oboma państwami. Nasza wystawa pokazuje ogrom krzywd, zniszczeń, przemocy, wobec których środki finansowe będą tylko częścią rekompensaty za uczynione zło.

Czy dziś śmiało można powiedzieć, że te firmy „mają krew na rękach”? Czy powinno się je rozliczać?

Moim zdaniem powinno. To niegodnie zdobyte kapitały. Na stronach internetowych tych potężnych dzisiaj firm, można znaleźć częstokroć dość szczegółowe informacje o robotnikach przymusowych z czasów wojny wykorzystywanych do wzbogacenia danej firmy. Zazwyczaj nie ma jednak informacji o zawłaszczaniu majątku, czy o nazistowskiej przestępczej działalności ich właścicieli lub osób zarządzających firmą przed - i w czasie wojny.

Czy tworzenie takiej potęgi ekonomicznej to był pomysł Adolfa Hitlera?

Tak. Hitler chciał gospodarki autarkicznej dla Niemiec. Uważał, że najlepszym modelem dla gospodarki jego państwa będzie gospodarka samowystarczalna. To utopia. Nie było i nie ma świecie państwa, które może w pełni spełnić taki postulat. Owszem, Hitlerowi w jakiejś mierze udała się ta sztuka, ale właśnie kosztem podbitych państw i narodów. Dodajmy, że III Rzesza musiała współpracować z niektórymi kontrahentami zagranicznymi, a ci czynili to wiedząc, że współpracują z przemysłem śmierci. Jako przykłady możemy wymienić amerykańskich potentatów gospodarczych, takich jak IBM i Coca-cola.

W których miastach mieszkańcy zobaczą wystawę „Gospodarka III Rzeszy”?

Nasza wystawa, po uroczystej inauguracji w Warszawie, w grudniu zeszłego roku z powodzeniem objeżdża duże miasta północnej i zachodniej Polski, czyli na tych ziemiach, które III Rzesza przemocą włączyła w swe granice lub, które wcześniej należały do Niemiec. Teraz jest prezentowana równolegle w Gdańsku i Poznaniu. Potem przyjdzie kolej na inne regiony Polski. Wreszcie, po ekspozycjach u nas w kraju, planujemy pokazanie jej zagranicą, także w Niemczech. Wystawa jest dwujęzyczna, po polsku i angielsku, możemy w każdej chwili przetłumaczyć ją na dowolny język i wydrukować. Wydamy także odrębny katalog wystawy z nieco bardziej rozbudowanym tekstem, żeby móc rozesłać go zarówno do ważnych liderów opinii w Polsce, jak i zagranicą.

Jak reagują odwiedzający tę ekspozycję? Są zaskoczeni?

Muszę powiedzieć, że wystawa spotyka się z ogromnym odzewem. Najpierw ze strony mediów - na premierze była obecna nawet niemiecka telewizja, co nieczęsto się zdarza - potem widzów. Całkiem sporo ludzi podchodzi do nas i rozmawia, ewentualnie opisuje w mailach swoje refleksje na temat prezentacji. Ponieważ teksty na wystawie są po polsku i angielsku, czyta ją także wielu obcokrajowców. Wielu z nich jest zdziwionych, zaskoczonych. „Jak to? 13 mln zamordowanych cywili w czasie całej II wojny przez około 200 tysięcy zbrodniarzy niemieckich, a tylko 6,5 tysiąca z nich stanęło przed sądem, w tym zaledwie 182 zostało skazanych na najwyższy wymiar kary, czyli dożywocie?”. Te liczby ludzi szokują. Pokazują też jak bardzo powierzchowna, także w odniesieniu do gospodarki, była denazyfikacja przeprowadzona po wojnie w Niemczech.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia