Sprawa seryjnego mordercy łódzkich homoseksualistów. Morderstwa gejów w Łodzi trafiły do Archiwum X
- Wiesz, nie jestem sam...- powiedział przez uchylone drzwi. Okazało się, że do domu wracał przez „pikietę” na Dworcu Fabrycznym... Tak jak kilku wcześniej zamordowanych homoseksualistów.
Andrzej S. chorował na schizofrenię. Codziennie odwiedzał swą przychodnię i przyjmował tam leki. Był sumiennym pacjentem. Kiedy więc nie pojawił się w przychodni, pielęgniarki się zaniepokoiły. Jedna poszła do jego mieszkania. Nikt nie otwierał, ale pociągnęła za klamkę. Drzwi się otworzyły. W środku leżał zabity Andrzej. Miał rany klatki piersiowej.
Po tym morderstwie łódzka policja postanowiła powołać specjalną grupę, która miała się zająć zabójstwami homoseksualistami w Łodzi. Istniało bowiem podejrzenie, że sprawcą jest ten sam człowiek...
Te miejsca w Polsce uznawane są za nawiedzone! Mieszkasz w pobliżu?